Soccerlog.net » Serie A http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Chmury nad błękitnym niebem… http://soccerlog.net/2009/12/31/chmury-nad-blekitnym-niebem/ http://soccerlog.net/2009/12/31/chmury-nad-blekitnym-niebem/#comments Thu, 31 Dec 2009 13:53:34 +0000 Łukasz Rawski http://soccerlog.net/2009/12/31/chmury-nad-blekitnym-niebem/ lazio.jpg

Gdy byłem mniejszy i dopiero zaczynałem swoją przygodę z futbolem (ach ten pamiętny ćwierćfinał Ligi Mistrzów MU – Real) pamiętam, że oprócz Manchester United drużyną, która wzbudzała we mnie pozytywne emocje było rzymskie Lazio. Zapewne było to związane z tym, że obok Ruuda vana Nistelrooya drugim moim ulubionym piłkarzem był Inzaghi, Simone Inzaghi.


»Czytaj dalej

Tagi: inzaghi, Lazio, Lazio Rzym, Liga Włoska, Mauro Zarate, Rzym, Serie A, Simone Inzaghi, Zarate,

]]>
lazio.jpg

Gdy byłem mniejszy i dopiero zaczynałem swoją przygodę z futbolem (ach ten pamiętny ćwierćfinał Ligi Mistrzów MU – Real) pamiętam, że oprócz Manchester United drużyną, która wzbudzała we mnie pozytywne emocje było rzymskie Lazio. Zapewne było to związane z tym, że obok Ruuda vana Nistelrooya drugim moim ulubionym piłkarzem był Inzaghi, Simone Inzaghi.

To właśnie na tamten okres przypadała najlepsza forma mniej znanego brata Filippo. Wtedy Lazio w grupie między innymi z Chelsea (już wtedy Abramowicza) mimo tego, że grali jakiegoś galaktycznego futbolu stali się po United drugą drużyną, której kibicowałem. Później Inzaghi został trochę przeze mnie zapomniany, podobnie jak całe Lazio, ale zawsze podpatrywałem co dzieje się w klubie i dzisiaj, gdy w klubie nie dzieje się najlepiej znowu zacząłem się nimi bardziej interesować.

Ten sezon to dla Lazio jak na razie prawdziwe piekło. Klub, który spokojnie mógłby walczyć o europejskie puchary musi bronić się przed spadkiem i wraz z kończącym się rokiem 2009 zajmuje dopiero 16 miejsce i ma zaledwie 3 punkty przewagi nad strefą spadkową. Do tego stracili swojego głównego napastnika Gorana Pandeva, który potraktował klub bardzo chamsko w moich oczach. Jeśli zarzeka się, że klub ma się w sercu to nie wywija się takiej szopki, bo inaczej nie potrafię nazwać sądzenia się z klubem o rozwiązanie kontraktu. Swoje teorie mam na ten temat, jednak nie będę ich wypowiadał tutaj.

Nowy rok będzie dla Lazio prawdziwym sprawdzianem. Czy podołają i utrzymają się w lidze? Czy może jak inni „wielcy” z Włoch (patrz: Parma) upadną na dno? Osobiście mam nadzieję, że to pierwsze, bo taki klub jak Lazio nie może grać w Serie B. Za dużo historii, za dużo tradycji, za dużo genialnych graczy się tutaj przewinęło. Teraz podstawowym celem zarządu będzie pozyskanie kogoś, kto z Zarate będzie tworzył duet napastników, który pomoże klubowi osiągnąć bezpieczną pozycje w lidze i pozytywnie spojrzeć w przyszłość.

Swoją drogą. Czy ktoś jeszcze pamięta te wyśmienite czas? Lazio z Nedvedem, Vierim, Veronem, Crespo, czy Nestą w składzie? Mistrzostwo Włoch w 2000 roku, Puchar Zdobywców Pucharów w 1999 roku. Złote czasy końca XX wieku. Warto wspomnieć również mecze Lazio z Wisłą Kraków. Dla młodszych kibiców to właśnie przede wszystkim z tym kojarzą się „złote lata” Biancocelestich. Miejmy nadzieję, że jeszcze kiedyś klub wróci do tych pięknych chwil. Byle nie kosztem SSC Napoli, którego kibicem jestem….

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/12/31/chmury-nad-blekitnym-niebem/feed/
Giganci w opałach http://soccerlog.net/2009/11/06/giganci-w-opalach/ http://soccerlog.net/2009/11/06/giganci-w-opalach/#comments Fri, 06 Nov 2009 15:08:52 +0000 Kay http://soccerlog.net/2009/11/06/giganci-w-opalach/ Leo_Messi.jpg Faza grupowa Ligi Mistrzów zazwyczaj jest tylko formalnością, szansą dla słabszych zespołów na zagranie meczu z największymi klubami Europy, czasem nawet uzyskując dobry wynik. Od czasu do czasu jakiś zespół spoza elity przebijał się wyjątkowo do 1/8, czasem któraś z uznanych marek będąca akurat w kiepskiej formie odpadała, ale główni faworyci zazwyczaj bez pudła stawiali się w komplecie w 1/8. Tym razem sytuacja jednak ma się inaczej. Poza burtą LM już na etapie fazy grupowej może znaleźć się paru murowanych faworytów. Przyjrzyjmy się bliżej ich sytuacji.
»Czytaj dalej

Tagi: Liga Mistrzów,

]]>
Leo_Messi.jpg

Faza grupowa Ligi Mistrzów zazwyczaj jest tylko formalnością, szansą dla słabszych zespołów na zagranie meczu z największymi klubami Europy, czasem nawet uzyskując dobry wynik. Od czasu do czasu jakiś zespół spoza elity przebijał się wyjątkowo do 1/8, czasem któraś z uznanych marek będąca akurat w kiepskiej formie odpadała, ale główni faworyci zazwyczaj bez pudła stawiali się w komplecie w 1/8.
Tym razem sytuacja jednak ma się inaczej. Poza burtą LM już na etapie fazy grupowej może znaleźć się paru murowanych faworytów. Przyjrzyjmy się bliżej ich sytuacji.

Bayern Monachium
Ostatnim czasy ciężko oszacować potencjał tego zespołu. Zmieniają się trenerzy, zmieniają piłkarze i o ile ciągle w Niemczech to Bawarczycy najregularniej sięgają po tytuł mistrza tak w Europie już od dłuższego czasu mało kto się z nimi poważnie liczy. W tym sezonie miało się to zmienić – skrzydła RR (Ribery i Robben) miały być najmocniejsze w Europie i ponieść Bayern daleko w LM. Grono, jak się wydawało, świetnych napastników tj. Klose czy Toni uzupełnił znakomity Mario Gomez. Tymoszczuk wzmocnił środek pola. A jednak Bayern wcale nie wydaje się mocniejszy. Wręcz przeciwnie.
Klose i Toni wyglądają jak cienie samych siebie sprzed lat. Młodzi też już nie są, więc szanse na to, że dadzą coś jeszcze z siebie są niewielkie. Ciężar ataku spoczywa więc na Gomezie i młodziutkim Mullerze.
Słabiej niż wcześniej wygląda Bayern w defensywie. Gdzie te czasy kiedy Bawarczycy byli znani ze swojej żelaznej defensywy? Dzisiaj, po stracie Lucio, w monachijskiej drużynie brak choćby jednego solidnego środkowego obrońcy.
Środek pola cierpi na syndrom Interu (do niedawna) – wielu stosunkowo wysokiej klasy zawodników o nastawieniu defensywnym i ani jednego solidnego rozgrywającego.
Ani Butt ani Rensing nie są też mocnymi punktami w bramce.
Do wszystkich tych problemów doszedł nowy trener – Luis van Gaal. Trener to dość specyficzny, mówiąc delikatnie. Adaptacja do jego stylu gry przychodzi opornie.
Do tych problemów doszła ciężka grupa – z mistrzem Francji, Bordeaux oraz Juventusem. Remis u siebie z Juve i porażka z Bordeaux sprawiły, że teraz co najwyżej Bawarczycy mogą liczyć, że Bordeaux pokona Juve a potem na Stadio Olimpico Bayern będzie mógł próbować wydrzeć Juve awans. Szanse jednak są marne.

Liverpool
Nieco podobnie do Bayernu rysuje się w tym roku sytuacja Liverpoolu. Nowa era w historii Liverpoolu pod znakiem Rafy Beniteza zaczęła się z hukiem – od wygrania Ligi Mistrzów po niezapomnianym finale w Istambule. Od tego czasu jednak drużyna pomimo ogromnych nakładów nie wydaje się rozwijać. O skuteczność polityki transferowej Beniteza można się spierać, ale sytuacja nie wygląda dobrze. Szwankuje obrona, Carragher z roku 2009 wydaje się już być dużo słabszą wersją samego siebie sprzed paru lat, a na dodatek nie ma dla niego solidnego partnera. Agger i Skrtel to bez wątpienia solidni zawodnicy, ale o małych szansach na wtargnięcie się do topu środkowych obrońców. Brakuje choćby jednego solidnego lewego obrońcy, bo Fabio Aurelio już chyba formy z najlepszych lat w Valencii nie odzyska.
Środek pola kolejny rok z rzędu nie może się doczekać solidnych skrzydłowych, Riera nie do końca przekonuje Beniteza, a na prawym skrzydle z konieczności kolejny sezon gra pracowity, ale jednak daleki umiejętnościami od klasy światowej Dirk Kuyt. Dodatkowo dla genialnego Torresa kompletnie brak jest zmiennika. Nie do przecenienia jest też strata Alonso i ciężko uwierzyć, że wypełni po nim lukę Aquilani.
Patrząc na tą drużynę nie można oprzeć się wrażeniu, że część obecnie grających zawodników jest słabsza od zdobywców Istambułu – Aurelio jest słabszy od Riise, Skrtel od Hyppi, Carragher ’09 od Carraghera ’05, Lucas/Aquilani od Alonso, Riera od Kewella. Ten sezon jak na razie potwierdza, że zespół się nie rozwija. A trudna grupa zrobiła swoje. Jak na razie Liverpool nie wygrał żadnego z meczów z rywalizującymi o awans z grupy Fiorentiną i Lyonem.
Teraz Liverpool musi liczyć na to, że Fiorentina nie poradzi sobie z Lyonem, co da szansę Liverpoolowi na wydarcie Fiorentinie awansu na Anfield. O ile poradzi sobie wcześniej z Debrecenem.

Inter
Tutaj dochodzimy do chyba najbardziej fascynującej grupy. Z pozoru klasyka fazy grupowej LM – dwóch potentatów, którzy w cuglach biją dwóch outsiderów a w meczach między sobą rozstrzygają kto wychodzi z pierwszego, a kto z drugiego miejsca.
Ta grupa jednak kryje w sobie pewne niespodzianki. Przede wszystkim – jest to jedyna grupa faktycznych mistrzów – każda z drużyn to mistrz swojego kraju. A także, na dzień dzisiejszy, lider swojej ligi. Owszem, Ukraina i Rosja to może jeszcze nie absolutna czołówka, ale już nikt przy zdrowych zmysłach nie bagatelizuje drużyn ze wschodu. O Rubinie Kazań wiadomo dotąd przeciętnemu kibicowi było mało, ale jeśli drużyna drugi rok z rzędu bije do tytułu mistrza Rosji takie drużyny jak CSKA czy Zenit to jest wystarczający dowód by brać ich na poważnie.
Natomiast Dynamo Kijów i Szachtar również od lat potwierdzają, że są solidnymi europejskimi markami.
Do dobrej formy zespołów ze wschodu Inter dołożył swoje europejskie kompleksy – bezkonkurencyjni we Włoszech od dawna niczego nie potrafią zawojować w Europie. Do 85 minuty meczu z Dynamem w ostatniej kolejce wydawało się, że tym razem będzie jeszcze gorzej i Inter nie wyjdzie z grupy, kosztem któregoś (obu…?) wschodniego zespołu. Dwie bramki w końcówce diametralnie odmieniły sytuację i siedząc na czele swojej grupy są na dzień dzisiejszy faworytami do jej wygrania. Przed nimi jednakże mecz na Camp Nou. Ewentualna porażka znowu bardzo skomplikuje sytuację drużyny Mourinho. Drużyny, która w odróżnieniu od powyższych przypadków, dysponuje kapitalną, szeroką, niesamowicie utalentowaną kadrą. Taką, która musi mierzyć co najmniej w półfinał LM. Odpadnięcie w grupie to byłaby katastrofa.

Barcelona
Odpadnięcie w grupie to byłaby również katastrofa dla Katalończyków. A perspektywa ta staje się coraz bardziej realna. Wszystko zepsuł przegrany mecz na Camp Nou z Rubinem Kazań. Remisy na San Siro i w mroźnym Kazaniu to wyniki do zaakceptowania, ale porażka na Camp Nou zaskoczyła wszystkich. Owszem, pechowa i niezasłużona – ale taka jest piłka. Nie ma też co ukrywać, że w Barcelońskiej drużynie nie wszystko działa jak należy.
Po powrocie ze zgrupowania kadry narodowej błysk i pewność siebie stracił Messi. Sezon zaczął świetnie, ale od paru meczów nie potrafi wrócić do swojej formy. Ile jeszcze potrwa spadek formy? Bo alternatywy dla Messiego Barcelona nie ma.
Niepokojący spadek formy zaliczył też Xavi, odkąd Chico zupełnie wyłączył go z gry w meczu z Almerią. Coraz rzadziej wychodzą mu dokładne penetrujące podania, a bez nich Barcelona jest dużo mniej groźna.
Niepokojące też jest podejście piłkarzy, którzy bagatelizują każdy kolejny niekorzystny wynik, tłumacząc się, że „mieli przewagę”, „zabrakło wyłącznie goli”, „ciężko się gra gdy przeciwnik broni 10 piłkarzami”. Ale ta sytuacja się powtarza. Nikt o zdrowych zmysłach nie zagra teraz z Barceloną otwartej piłki, gdy widać jak bardzo dla niej frustrująca może być solidna i zdyscyplinowana gra defensywna. Z murowaniem bramki będzie się Barcelona mierzyć zapewne w niemal każdym meczu jaki pozostał do końca sezonu. A recepta na solidną gre w defensywnie przeciwko Katalończykom opracowano już dawno – głęboko cofnięta obrona, zagęszczony środek obrony (choćby kosztem odsłonięcia boków), z agresywnie grającą linią pomocy. Jeśli taka drużyna jest dobrze zorganizowania w defensywie, to 75% posiadania piłki nie przekłada się na zbyt wiele okazji bramkowych.
Dewizą Guardioli jest wierność swojemu stylowi gry bez względu na okoliczności. Może jednak czasem by się przydał plan B? Bo plan A coraz częściej zawodzi.
Teraz Barcelona musi absolutnie wygrać z Interem. Interem, który będzie się bronił jeszcze lepiej niż Rubin Kazań w dwóch ostatnich meczach i który jeszcze od niego groźniej będzie kontratakował. Jeśli paru zawodników Barcelony nie podniesie poziomu swojej gry może być ciężko ten mecz wygrać. I Barcelona zamiast pierwszej drużyny, która obroni tytuł Ligi Mistrzów, będzie pierwszym mistrzem od dawna, który nawet nie wyjdzie z grupy.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/11/06/giganci-w-opalach/feed/
To jest kraj dla starych ludzi http://soccerlog.net/2009/09/09/to-jest-kraj-dla-starych-ludzi/ http://soccerlog.net/2009/09/09/to-jest-kraj-dla-starych-ludzi/#comments Wed, 09 Sep 2009 06:00:56 +0000 Martin Palermo http://soccerlog.net/2009/09/09/to-jest-kraj-dla-starych-ludzi/ To jest kraj dla starych ludzi Opinia powszechnie panująca w środowisku oraz wśród kibiców jest jak plotka - nigdy nie traktuje się jej do końca poważnie, choć wiadomo, że ziarno prawdy musi w niej być. Raport FIFY czy innej instytucji bardziej lub mniej związanej z piłką nożną to już zupełnie inna bajka, a właściwie - żadna bajka, tylko 100% konkretów. Tak też jest z ostatnim raportem PFPO (Professional Football Players' Observatory), instytucji o korzeniach stricte akademickich, powstałej w wyniku współpracy uniwersytetów w Neuchâtel oraz Franche-Comté. Niedawno opublikowano kolejny roczny raport, z którego czarno na białym wynika, że calcio to zabawa (wyjątkowo) starszych panów.
»Czytaj dalej

Tagi: Federico Macheda, Giuseppe Rossi, reprezentacja Włoch,

]]>
To jest kraj dla starych ludzi
Opinia powszechnie panująca w środowisku oraz wśród kibiców jest jak plotka – nigdy nie traktuje się jej do końca poważnie, choć wiadomo, że ziarno prawdy musi w niej być. Raport FIFY czy innej instytucji bardziej lub mniej związanej z piłką nożną to już zupełnie inna bajka, a właściwie – żadna bajka, tylko 100% konkretów. Tak też jest z ostatnim raportem PFPO (Professional Football Players’ Observatory), instytucji o korzeniach stricte akademickich, powstałej w wyniku współpracy uniwersytetów w Neuchâtel oraz Franche-Comté. Niedawno opublikowano kolejny roczny raport, z którego czarno na białym wynika, że calcio to zabawa (wyjątkowo) starszych panów.

Choć trend wzrostowy co do zatrudniania coraz większej liczby zawodników, którzy piłkarski elementarz odebrali w innym kraju, jest stale rosnący w pięciu najsilniejszych ligach kontynentu, to niechlubnym osiągnięciem może pochwalić się liga włoska. Nie bacząc już na fakt, że spośród krajów Zachodniej Europy to właśnie na Półwyspie Apenińskim średnia wieków trenerów jest najwyższa, to znacznie bardziej przygnębiać może inny fakt. Raport bezlitośnie obnażył mechanizmy działające we włoskim futbolu, który, jak się okazało, jest najmniej przyjazny dla młodych zawodników, którzy chcieliby się przebić do pierwszego zespołu. Teraz już chyba nikogo nie dziwi fakt, że Federico Macheda czy Giuseppe Rossi szybciej rozwijają się piłkarsko, bo grają poza granicami Italii.

Liczby są nie mniej przygnębiające: zaledwie 12,8% zawodników, którzy wystąpili na boiskach Serie A, było wychowankami danego klubu. ; daleko stąd do ligi francuskiej, gdzie odsetek ten wyniósł 30,3%. Inna sprawa, że w skali europejskiej wskaźnik ten ciągle pikuje. Ciężko też włoskim drużynom rywalizować na polu procentowej liczby wychowanków w kadrze, gdzie królują FC Barcelona, Athletic Bilbao, Nancy, Toulouse oraz Espanyol Barcelona ze świetną liczbą 40%. Najwyższy wskaźnik wśród włoskich zespołów zanotowała Reggina, która… właśnie opuściła najwyższą klasę rozgrywkową. Stąd czołówka włoskiego peletonu wygląda następująco: Juventus (18,7%), Atalanta (18,4%), Roma (16,1%) i Milan (14%).

Takim obrotem sprawy wcale zdziwiony nie jest Paolo Berrettini, człowiek, który prowadził kilka młodzieżowych reprezentacji Włoch. Przyznał, że szukając odpowiednich zawodników, musiał przetrząsać przede wszystkim kadry Primaver, bo w pierwszych zespołach nikt po prostu nie grał.

Statystyki statystykami, a życie życiem. Inna sprawa, że kiedyś ktoś będzie musiał zastąpić starszych kolegów, którzy zawieszą (reprezentacyjne) buty na kołku i ciężko przypuszczać, że ktokolwiek wypuści na boisko rezerwowych.

www.fuorigioco.blox.pl

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/09/09/to-jest-kraj-dla-starych-ludzi/feed/
“Jedna jaskółka wiosny nie czyni”, czy aby na pewno? http://soccerlog.net/2009/08/27/jedna-jaskolka-wiosny-nie-czyni-czy-aby-na-pewno/ http://soccerlog.net/2009/08/27/jedna-jaskolka-wiosny-nie-czyni-czy-aby-na-pewno/#comments Thu, 27 Aug 2009 12:48:06 +0000 Austin http://soccerlog.net/2009/08/27/jedna-jaskolka-wiosny-nie-czyni-czy-aby-na-pewno/ acm.jpg Ronaldo de Assis Moreira, znany jako Ronaldinho. Tego piłkarza nie trzeba nikomu przedstawiac. Wszyscy pamiętamy jego świetne występy w Barcelonie i reprezentacji Brazylii. Dzięki swojej grze w barwach Barcy został dwukrotnie uznany Piłkarzem Roku przez FIFA (2004,2005) oraz został laureatem „Złotej Piłki”, najbardziej prestiżowej nagrody indywidualnej w Europie (2005).
»Czytaj dalej

Tagi: AC Milan, Serie A,

]]>
acm.jpg

Ronaldo de Assis Moreira, znany jako Ronaldinho. Tego piłkarza nie trzeba nikomu przedstawiac. Wszyscy pamiętamy jego świetne występy w Barcelonie i reprezentacji Brazylii. Dzięki swojej grze w barwach Barcy został dwukrotnie uznany Piłkarzem Roku przez FIFA (2004,2005) oraz został laureatem „Złotej Piłki”, najbardziej prestiżowej nagrody indywidualnej w Europie (2005).

Jednak te czasy minęły i teraz Ronaldinho jest jedynie cieniem samego siebie sprzed kilku lat. Sezon 2007/2008 był ostatnim dla Ronni’ego w barwach „Blaugrany”. Słaba gra i skłonnośc zawodnika do odwiedzania nocnych klubów była efektem jego sprzedaży do włoskiego Milanu za około 25 milionów euro. Za czasów swojej świetności taka oferta zostałaby wyśmiana przez włodarzy Barcy, jednak na początku sezonu 2008/2009 to była idealna okazja do pozbycia się kłopotliwego Brazylijczyka ze Stolicy Katalonii. Dodatkowym czynnikiem przyspieszającym transfer Ronni’ego do Milanu, była sympatia, jaką darzył piłkarza Silvio Berlusconi. Można powiedziec, że Ronaldinho jest zachcianką prezydenta Milanu, więc jego przejście było niemal pewne.

I tak Ronaldinho rozpoczął swoją przygodę w klubie ze stolicy mody. Pierwsza połowa sezonu 2008/2009 była dla Brazylijczyka całkiem udana. Ronni powoli oswajał się z włoskim stylem gry, jednak nie pozwalał sobie na efektowne zwody i rajdy z jakich słynął za czasów gry w Barcelonie. Zarząd Milanu tłumaczył formę Ronaldinho brakiem kondycji i nadwagą. Przewodniczący kompleksu MilanLab, Jean Pierre Meersseman obiecywał kibicom, że w drugiej połowie sezonu Ronni powróci do pełni formy i oczaruje fanów swoją grą. Tak się jednak nie stało. Ronaldinho coraz częściej przesiadywał na ławce rezerwowych i zamiast skupiac się na odzyskaniu miejsca w składzie, narzekał na trenera Carlo Ancelotti’ego, że ten nie daje mu szans na grę.

Sezon 2009/2010 to, w porównaniu z zeszłym sezonem, świetna szansa dla Ronniego aby powrócic do pełni formy. Trenerem Milanu jest Leonardo, który jak wiemy bardzo wierzy w umiejętności Ronaldinho i ma nadzieję, że ten będzie prawdziwym liderem i to właśnie na błyskotliwym Brazylijczyku będzie opierała się gra drużyny. Odszedł Kaka, który był największą gwiazdą włoskiego zespołu, więc Ronni będzie miał więcej „miejsca” na pokazanie swoich niesamowitych możliwości. Zaufanie jakim darzą go zawodnicy, trener, a także ojciec klubu Silvio Berlusconi może bardzo pomóc Ronni’emu. W okresie przygotowawczym widac było w tym piłkarzu więcej pewności siebie i spokoju. Jego zagrania bardzo przypominały te, z których niegdyś słynął. Jego ostatni, bardzo udany występ w meczu ze Sieną może być początkiem jego powrotu. Miejmy nadzieję, że Ronaldinho odrodzi się niczym mityczny feniks z popiołów i będziemy mogli zachwycac się jego grą w Milanie, jak to robiliśmy kilka lat temu za czasów jego gry w barwach Barcelony.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/27/jedna-jaskolka-wiosny-nie-czyni-czy-aby-na-pewno/feed/
Eto’o czy Zlatan? Barca czy Inter? http://soccerlog.net/2009/08/25/etoo-czy-zlatan-barca-czy-inter/ http://soccerlog.net/2009/08/25/etoo-czy-zlatan-barca-czy-inter/#comments Tue, 25 Aug 2009 13:29:37 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/08/25/etoo-czy-zlatan-barca-czy-inter/ Eto'o czy Zlatan? Barca czy Inter? Niemal wszystkie najważniejsze karty w kończącym się właśnie okienku transferowym rozdał Real Madryt. Niemal, bo bardzo ciekawej wymiany dokonały między sobą Barcelona i Inter. Podczas gdy do klubu ze stolicy Katalonii przeszedł Zlatan Ibrahimović, w przeciwną stronę powędrował Samuel Eto’o. Czy jest to korzystny układ? Jest wiele aspektów tej sprawy, pod kątem których można ją ocenić.
»Czytaj dalej

Tagi: FC Barcelona, Inter Mediolan, Jose Mourinho, Josep Guardiola, Samuel Eto'o, Zlatan Ibrahimovic,

]]>
Eto'o czy Zlatan? Barca czy Inter?
Niemal wszystkie najważniejsze karty w kończącym się właśnie okienku transferowym rozdał Real Madryt. Niemal, bo bardzo ciekawej wymiany dokonały między sobą Barcelona i Inter. Podczas gdy do klubu ze stolicy Katalonii przeszedł Zlatan Ibrahimović, w przeciwną stronę powędrował Samuel Eto’o. Czy jest to korzystny układ? Jest wiele aspektów tej sprawy, pod kątem których można ją ocenić.

Skoro obaj ci zawodnicy są napastnikami, na pierwszy ogień idzie oczywiście umiejętność strzelania bramek. Na pewno są w swoim fachu jednymi z najlepszych na świecie. Z drugiej strony, można przyczepić się do Kameruńczyka, że gdyby wykorzystywał wszystkie dogodne okazje, co roku zdobywałby tytuł najlepszego strzelca lig europejskich. Dorobek Zlatana także mógłby być większy, gdyby grał na szpicy, a nie głęboko cofał się po piłkę. Barca może mu chyba zagwarantować spokój w tej materii, bo rozgrywaniem najlepiej na świecie zajmują się Xavi i Iniesta. Chociaż oczywiście pomoc Szweda także jest nieoceniona – rewanżowy mecz Superpucharu Hiszpanii pokazał, ile można wykrzesać z jego współpracy z partnerami z drużyny. W Interze natomiast nie pojawił się jak dotąd typowy reżyser gry. Nie wiadomo zatem, czy Eto’o będzie dostawał tyle piłek, co w Barcelonie.
Ważną cechą u napastnika są warunki fizyczne. Na tym polu zdecydowanie góruje Ibrahimović o wzroście 192 cm. Dla porównania Eto’o dysponuje 180 cm, a do tego nie gra głową tak dobrze jak Szwed. Jest za to szybszy i bardziej dynamiczny.
Kolejnym atutem Zlatana jest technika. Potrafi czynić z piłką naprawdę niespotykane rzeczy, także w powietrzu, co udaje mu się dzięki czarnemu pasowi taekwondo. Prezes włoskiej federacji tego sportu walki zauważył zależność między ciosami w niej używanymi, a słynnymi bramkami Ibrahimovicia. Oto mała próbka:

Cechą wspólną tych graczy jest krnąbrny charakter. Najbardziej znanym wybrykiem Eto’o jest chyba „Madryt, rogaczu, pokłoń się mistrzowi” – słowa wygłoszone podczas świętowania jednego z wcześniejszych mistrzostw wywalczonych w barwach Barcy. Trudny charakter był prawdopodobnie także powodem, dla którego już rok temu chciał się go pozbyć Pep Guardiola. W minionym sezonie udało mu się jednak utemperować Kameruńczyka i nabrał on odpowiedniej pokory.
Zlatan natomiast często wdaje się w utarczki słowne, i nie tylko, z rywalami podczas meczu. Należy jednak przypuszczać, że uda mu się opanować podczas gry w nowym klubie, bo sztab szkoleniowy obdarzył go pod tym względem sporym zaufaniem.
Ostatnim, ale jednym z najważniejszych czynników był ten ekonomiczny. Barca musiała pozbyć się Kameruńczyka, gdyż za rok kończył mu się kontrakt i wtedy mógłby odejść z klubu bez kwoty odstępnego. Było wiadomo, że trener chce wymienić go na kogoś innego, a Zlatan wydawał się idealnym kandydatem do tej roli. Mimo to, moim zdaniem, 48 milionów euro plus Eto’o jest nieco wygórowaną kwotą, nawet jeśli chodzi o tak znakomitego piłkarza, zresztą wcale już niemłodego (obaj mają po 28 lat). Inter natomiast sporo zyskał od strony ekonomicznej, a należy pamiętać, że Massimo Moratti nie jest szejkiem ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jeśli Jose Mourinho wyda je mądrze i kupi odpowiedniej klasy rozgrywającego (chociażby Zvjezdan Misimović czy Roger Guerreiro Yoann Gourcuff), obie strony powinny być zadowolone z układu.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/25/etoo-czy-zlatan-barca-czy-inter/feed/
A mi to Lot(i)to http://soccerlog.net/2009/08/22/a-mi-to-lotito/ http://soccerlog.net/2009/08/22/a-mi-to-lotito/#comments Sat, 22 Aug 2009 06:00:59 +0000 Martin Palermo http://soccerlog.net/2009/08/22/a-mi-to-lotito/ A mi to Lot(i)to Prezesi klubów to postaci wyjątkowe, zwłaszcza we włoskiej piłce nożnej i nie każdy zjadacz chleba czy makaronu mógłby temu zadaniu podołać. Wystarczy spojrzeć na kilka przykładów z Serie A: złotousty Silvio Berlusconi, wulkaniczny Maurizio Zamparini, oszczędny (skąpy?!) Claudio Lotito... O pierwszych dwóch coś już jakiś czas temu popełniłem, teraz czas na tego trzeciego.
»Czytaj dalej

Tagi: Serie A,

]]>
A mi to Lot(i)to
Prezesi klubów to postaci wyjątkowe, zwłaszcza we włoskiej piłce nożnej i nie każdy zjadacz chleba czy makaronu mógłby temu zadaniu podołać. Wystarczy spojrzeć na kilka przykładów z Serie A: złotousty Silvio Berlusconi, wulkaniczny Maurizio Zamparini, oszczędny (skąpy?!) Claudio Lotito… O pierwszych dwóch coś już jakiś czas temu popełniłem, teraz czas na tego trzeciego.

Lotito to człowiek, który, dorobiwszy się sporych pieniędzy, zdecydował postawić na nogi upadłego kolosa, kupując go, jak sam stwierdził, na jego własnym pogrzebie. Obecnie, po kilku latach rządów, sytuacja jest już raczej opanowana, a spadek do niższej klasy rozgrywkowej Lazio nie grozi. Co więcej, dysponując takimi, a nie innymi funduszami, oraz przeprowadzając raczej średnie ruchy transferowe, Biancocelestim udało się sięgnąć po Puchar oraz Superpuchar Włoch.

Kibice jednak nieustannie pomstują na prezesa, a jego główną wadą jest to, że bywa po prostu skąpy. Dość wspomnieć jedno z okienek transferowych, kiedy to było widać aż do bólu i sięgano po takich zawodników, jak chociażby Simone del Nero, który ani asem, ani waletem nie jest.

Teraz wydarzenia sprawiły, że Lotito ulubieńcem tifosich (przynajmniej tych polskich) nie jest. Grube pieniądze, jakie trzeba było wyłożyć arabskim szejkom za Maura Zárate oraz Realowi Saragossa za wykupienie Matuzalema sprawiły, że klubowy skarbiec straszy pustkami. Za okrągłe zero do Rzymu przyszedł Julio Cruz, miał też dojść Diego Lugano. I już był w ogródku, już witał się z… gdy nagle okazało się, że Urugwajczyk po prostu przedłużył umowę z Fenerbahçe Stambuł; omamieni perspektywą zakontraktowania kapitana swojej reprezentacji kibice musieli obejść się smakiem.

Specjalnie rozstano się z Davidem Rozehnalem, aby mieć nieco w zapasie na zakup co najmniej jednego środkowego defensora. Wybór padł na uzdolnionego zawodnika Trelleborga, Rasmusa Bengtssona. Wszystko wyglądało pięknie, dopóki nie pojawiły się informacje o zainteresowaniu ze strony innych klubów, aż w końcu mydlana bańka pękła i zamiast w Lazio, Szweda będzie można oglądać w… Hercie Berlin (konkurentem do jego ręki było także AZ Alkmaar). Zdziwienie musiało być niemałe, bo obrońca miał ponoć podpisać z włoskim klubem wstępną umowę. Biancocelesti już zapowiedzieli podjęcie kroków prawnych, ale chyba nikt już nie wierzy w to, że uda się go porwać na dobre do Rzymu.

W ten oto sposób w Lazio pozostała stara bieda i dwóch niechcianych obrońców zamiast dwóch potencjalnych następców. Znamienne dla całej sprawy są komentarze dotyczące urugwajskiego defensora – kiedy okazało się, że ten pozostanie w Turcji, były zawodnik, a teraz pracownik klubu, Igli Tare, stwierdził, że jego klub… wcale się kapitanem Urugwaju nie interesował. Mądrość to jednak po szkodzie – bo gdyby Lugano zagościł w Rzymie, takie słowa nigdy nie ujrzałyby światła dziennego.

Claudio Lotito znowu zosta(wi)ł na lodzie (swoich kibiców). Chyba zapomniał o swojej maksymie, żeby nie rozpowiadać mediom o potencjalnych celach transferowych, bo nic potem z tego nie wychodzi.

www.fuorigioco.blox.pl

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/22/a-mi-to-lotito/feed/
Gdzie dwóch się bije… http://soccerlog.net/2009/08/21/gdzie-dwoch-sie-bije/ http://soccerlog.net/2009/08/21/gdzie-dwoch-sie-bije/#comments Fri, 21 Aug 2009 13:05:30 +0000 Ediss http://soccerlog.net/2009/08/21/gdzie-dwoch-sie-bije/ Gdzie dwóch się bije... Sezon ogórkowy nieuchronnie dobiega końca. Swoje rozgrywki zainaugurowały już Premier League, Bundesliga, Ligue 1, Eredivisie czy Liga Sagres. W przyszłym tygodniu wystartuje, jak zwykle elektryzująca Primera Divison a tylko godziny dzielą nas od startu Serie A. I choć pozornie najciekawiej powinno być w Hiszpanii, gdzie odradzający się Real i zawsze groźny peleton (Valencia, Sevilla, Atletico, Villarreal) będą chciały zachwiać nienaruszoną jak dotąd pozycją Barcelony, to w praktyce języczkiem u wagi będzie z pewnością rywalizacja na Półwyspie Apenińskim.
»Czytaj dalej

Tagi: Enrico Preziosi, Genoa CFC, Gian Piero Gasperini, Serie A,

]]>
Gdzie dwóch się bije...
Sezon ogórkowy nieuchronnie dobiega końca. Swoje rozgrywki zainaugurowały już Premier League, Bundesliga, Ligue 1, Eredivisie czy Liga Sagres. W przyszłym tygodniu wystartuje, jak zwykle elektryzująca Primera Divison a tylko godziny dzielą nas od startu Serie A. I choć pozornie najciekawiej powinno być w Hiszpanii, gdzie odradzający się Real i zawsze groźny peleton (Valencia, Sevilla, Atletico, Villarreal) będą chciały zachwiać nienaruszoną jak dotąd pozycją Barcelony, to w praktyce języczkiem u wagi będzie z pewnością rywalizacja na Półwyspie Apenińskim.

Oponenci tej tezy prawdopodobnie się oburzą twierdząc, że Serie A pozbawiona gwiazd takich jak Kaka’ i Ibrahimovic (którzy notabene przenieśli się do Hiszpanii) czy Figo i Nedved nie może być już produktem atrakcyjnym dla kibica. Nic bardziej mylnego! Właśnie teraz, dzięki transfuzji krwi i wymianie wielkich, lecz mocno już zgranych nazwisk, na będących ciągle na dorobku, ale nie mniej klasowych zawodników, przez calcio przejdzie podmuch świeżości. Rywalizacji nie zabraknie w żadnej części tabeli. Równie ciekawie zapowiada się walka o tytuł, miejsca gwarantujące prawo startu w europejskich pucharach jak i o utrzymanie. Bez wątpienia nie zawiodą faworyci, bo i Inter i Juventus nie przespały okna transferowego, wydając wspólnie około 150 milionów na relatywne wzmocnienia. Jeśli jednak scudetto nie trafi do niebieskiej części Mediolanu lub do Turynu nie powinno to przesadnie nikogo dziwić. I nie chodzi wcale o to, że do walki o laury włączy się do bólu oszczędny Milan, silna lecz ciągle mająca załamania formy Fiorentina, ani tym bardziej pogrążona w finansowym kryzysie Roma, lecz budowana z ogromnym rozmachem, ale i konsekwencją – Genoa. To właśnie na poczynania podopiecznych Gian Piero Gasperiniego kątem oka powinny spoglądać sztaby rywalizujących ze sobą ekip, Starej Damy i Interu, aby na koniec sezonu zadość nie stało się przysłowiu, że gdzie dwóch się bije tam zawsze korzysta ten trzeci.

Mająca ogromne możliwości i jeszcze większe aspiracje Genoa, wszystko, co do tej pory osiągnęła zawdzięcza właściwie tylko jednemu człowiekowi, bodaj najbardziej charyzmatycznemu prezesowi w całej Italii – Enrico Preziosiemu. Tylko dzięki operatywności, przedsiębiorczości i zdolnościom organizacyjnym 61-letniego biznesmena, na chwilę przed rozpoczynającym się sezonem nikt nie rozpacza po oddanych do Interu Diego Milito i Thiago Mottcie. Liderzy zespołu, który w ubiegłym sezonie zajął piąte miejsce, zostali szybko zastąpieni przez Sergio Floccariego i Alberto Zapatera. Na tym jednak nie koniec zakupów, bowiem Preziosi chcąc zapewnić komfort pracy Gasperiniemu nie poskąpił grosza i sięgając do swojej głębokiej sakwy sprowadził na Stadio Luigi Ferraris także Rodrigo Palacio, Emiliano, Morettiego, Marco Amelie, Houssine Kharje oraz Hernana Crespo. Pamiętając przy tym, jaki potencjał prezentują już grający w barwach Rossoblu; Domenico Criscito, Raffaele Palladino, Sokratis Papastathopulos czy Salvatore Bocchetti, można liczyć, że Genoa nie zadowoli się jedynie ochłapami ze stołu pańskiego. Tym bardziej, że niewykluczone są kolejne transfery, a Preziosi usilnie namawia do przeprowadzki Rodrigo Taddei’ego z AS Roma.

W takiej sytuacji zupełnie zrozumiały jest optymizm, którym tryska szkoleniowiec Rossoblu, Gian Piero Gasperini: „Jestem zadowolony z tego, jaki poziom prezentują moi zawodnicy. Szczególnie z naszego charakteru, który pokazaliśmy w ciągu całego spotkania z Villarreal. Rezultat tego meczu pokazuje, że jesteśmy na właściwej drodze w naszych przygotowaniach.”

Odpowiedź na pytanie, jak wiele w obecnych rozgrywkach osiągnie Genoa będzie można częściowo poznać już po pierwszych trzech kolejkach Serie A, gdy na Stadio Luigi Ferraris przyjedzie znajdująca się w dołku, lecz ciągle klasowa ekipa Romy (1. kolejka) oraz nieobliczalne Napoli (3.), a w meczu wyjazdowym Rossoblu będą musieli stawić czoła Atalancie Bergamo. Jeżeli po tych próbach nastroje w obozie Genoi będą nadal optymistyczne, kto wie, może Preziosi będzie musiał chłodzić szampany…

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/21/gdzie-dwoch-sie-bije/feed/
Przed startem Serie A http://soccerlog.net/2009/08/18/przed-startem-serie-a/ http://soccerlog.net/2009/08/18/przed-startem-serie-a/#comments Tue, 18 Aug 2009 19:44:54 +0000 lukas http://soccerlog.net/2009/08/18/przed-startem-serie-a/ Już w tym tygodniu rusza nowy sezon Serie A, sezon 2009/2010. Czego możemy się po nim spodziewać? Czwartego z rzędu tytułu Interu? A może kilkuletnią dominację drużyny z Mediolanu przerwie Juventus Turyn? Stara Dama bardzo poważnie się wzmocniła, co przy zatrzymaniu kluczowych zawodników z poprzedniego sezonu, karze ją stawiać w roli najgroźniejszego rywala Interu. Dopiero za tymi zespołami stawia się AC Milan, którego w tej chwili jeszcze nie stać na zdobycie tytułu najlepszej drużyny Półwyspu Apenińskiego, a pogrążona w bałaganie organizacyjnym AS Roma, nadal kierowana przez rodzinę Sensich, może mieć problemy z wywalczeniem przepustki nawet do Ligi Europejskiej.
»Czytaj dalej

Tagi: AC Milan, Bari, Inter Mediolan, Juventus Turyn, Napoli, Parma, Roma, Serie A,

]]>
Już w tym tygodniu rusza nowy sezon Serie A, sezon 2009/2010. Czego możemy się po nim spodziewać? Czwartego z rzędu tytułu Interu? A może kilkuletnią dominację drużyny z Mediolanu przerwie Juventus Turyn? Stara Dama bardzo poważnie się wzmocniła, co przy zatrzymaniu kluczowych zawodników z poprzedniego sezonu, karze ją stawiać w roli najgroźniejszego rywala Interu. Dopiero za tymi zespołami stawia się AC Milan, którego w tej chwili jeszcze nie stać na zdobycie tytułu najlepszej drużyny Półwyspu Apenińskiego, a pogrążona w bałaganie organizacyjnym AS Roma, nadal kierowana przez rodzinę Sensich, może mieć problemy z wywalczeniem przepustki nawet do Ligi Europejskiej.

Sama liga, mimo że odstaje od angielskiej, hiszpańskiej a może nawet od Bundesligi, na pewno straciła na wartości w okresie letniego mercato. Dlaczego? Ponieważ opuściły ją dwie gwiazdy, gracze, którzy byli symbolami tych rozgrywek, a także przez wszystkich wymieniani wśród najlepszych piłkarzy globu. Mowa oczywiście o Zlatanie Ibrahimoviciu oraz Brazylijczyku Kace z Milanu. Pierwszy przeniósł się do wymarzonej Barcy, drugi nie mógł się oprzeć ofercie, złożonej przez nowego prezesa Realu Madryt, Florentino Pereza.
Co prawda Inter nie zrobił złego interesu, ponieważ oprócz gotówki dostał także najlepszego snajpera Mistrza Hiszpanii Samuela Eto’o. Z pewnością Kameruńczyk nie jest gorszy od Ibry, a co do tego, że stanie się najlepszym napastnikiem drużyny i również, jak Szwed, strzeli ponad dwadzieścia bramek –nie mam wątpliwości. Na temat tej transakcji Jose Mourinho mówi, że martwi go strata Zlatana ale nie może się nie cieszyć z pozyskania Eto’o. Ponadto do klubu przybyli – rewelacja poprzednich rozgrywek, znakomity defensywny pomocnik, ściągnięty z Genoi – Tiago Motta i z tego samego klubu snajper Diego Milito. Defensywa została wzmocniona przez świetnie wyprowadzającego piłkę Brazylijczyka Lucio, którego udało się pozyskać za małe pieniądze z Bayernu. Portugalski szkoleniowiec był zmuszony zmienić taktykę. Poprzednia, to głównie zagrywanie wszystkich piłek do Ibrahimovicia i liczenie na jego indywidualne umiejętności. Teraz wygląda to dużo ciekawiej, a Mourinho mówi: – w zeszłym sezonie nie mieliśmy szans na wygranie Champions League, teraz mamy jakieś 15%. Cały Jose Mourinho.

Za przykładem Pepa Guardioli poszli działacze Juve i Milanu, zatrudniając młodych ale obiecujących trenerów. Odpowiednio Ciro Ferrarę i Leonardo. Zdecydowanie w lepszej sytuacji jest ten pierwszy, który otrzymał trzy gwiazdy. Za 25 milionów euro pozyskano Brazylijczyków Diego i Felipe Melo z Fiorentiny. Takiego piłkarza jak Diego, Stara Dama potrzebowała od czasu Zinedina Zidana. Takiego, który zachwycał by kibiców swoją nienaganną techniką. Natomiast Felipe Melo to mistrz w przechwytywaniu piłek. Do kadry dołączył również, mimo protestu kibiców, Fabio Caannavaro. W duecie z Chiellinim mogą stanowić parę nie do przejścia. Jednak Fabio będzie musiał radzić sobie z kibicami, którzy wypominają mu, że trzy lata temu zostawił klub w potrzebie i nazywają zdrajcą. W dużo bardziej skomplikowanej sytuacji stoi Leonardo. Prezydent Berlusconi powierza w jego ręce zadanie odbudowanie Ronaldinho. Lubiący nocne imprezy Brazylijczyk pod nieobecność Kaki wg prezydenta klubu ma być liderem Milanu i poprowadzić go do sukcesów we Włoszech jak i na europejskiej arenie.

Ciekawe, jak zaprezentuje się Palermo. Trener Walter Zenga zapowiada skuteczną walkę o mistrzostwo. Na to odpowiada Fabricio Miccoli: zdobylibyśmy Scudetto, jeśli w ataku grałby Jezus Chrystus, a w bramce stał Ojciec Pio. Palermo dysponuje dobrym, wyrównanym składem ale zapowiadanie walki o mistrzostwo to chyba lekka przesada. Za to zespół może z powodzeniem powalczyć o Ligę Europejską, albo nawet o eliminacje do Champions League, które daje czwarte miejsce na koniec sezonu. O to będą walczyć również Napoli, które wydało grube pieniądze na transfery ( w tym pozyskało Fabio Quagliarellę ), mocna Genoa a także Fiorentina. Fani Violi nie doczekali się głośnych transferów ale przyjście Christiana Zanettiego i Marco Marchionniego z pewnością wzmocni drużynę.

Zbyt wielu szans na utrzymanie nie daje się beniaminkom. Zespoły, które awansowały z Serie B to Bari, Livorno i Parma. Najlepiej sprawy wyglądają w tym ostatnim klubie. Dobrze poukładany organizacyjnie zespół pozyskał z Romy doświadczonego reprezentanta Włoch Christiana Panucciego. Bardzo marnie wygląda Livorno, a Bari po ściągnięciu wielu piłkarzy będzie chciało pograć przynajmniej dwa lata w Serie A.
Tak na dzień przed inauguracją ligi wygląda sytuacja we włoskich klubach. Po raz pierwszy losowano terminarz rozgrywek. Takie rozwiązanie sprawiło, że już w drugiej kolejce mamy derby Mediolanu i mecz Romy z Juve. Wprowadzono także nowe godziny rozgrywania meczów. Jednak najważniejsze na jakim poziomie będzie stała Serie A w tym sezonie? Czy uda dogonić się Anglię i Hiszpanię? Oby tak się stało!

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/18/przed-startem-serie-a/feed/
Zobaczyć Neapol i odejść http://soccerlog.net/2009/08/14/zobaczyc-neapol-i-odejsc/ http://soccerlog.net/2009/08/14/zobaczyc-neapol-i-odejsc/#comments Fri, 14 Aug 2009 15:00:36 +0000 Martin Palermo http://soccerlog.net/2009/08/14/zobaczyc-neapol-i-odejsc/ Zobaczyć Neapol i odejść Przypadek pierwszy Napoli kupuje napastnika z Argentyny, który ma stać się nie tylko uzupełnieniem składu, ale i czołowym zawodnikiem linii ataku. Nazywa się Ezequiel Lavezzi. Wysokościowo Janem Kollerem (czy ktoś go jeszcze pamięta?) to on nie jest, bramek co mecz też nie strzela, pierwszy sezon kończąc z ośmioma trafieniami. Dzięki hat-trickowi w meczu Pucharu Włoch z Pisą, od razu zapisuje się w historii Azzurrich jako ten, który powtórzył wyczyn Daniela Fonseki sprzed czternastu lat. Szybko też media zapełniają się plotkami o możliwym transferze to tu, to tam.
»Czytaj dalej

Tagi: Aurelio de Laurentiis, Ezequiel Lavezzi, roberto donadoni, SSC Napoli, walter gargano,

]]>
Zobaczyć Neapol i odejść
Przypadek pierwszy
Napoli kupuje napastnika z Argentyny, który ma stać się nie tylko uzupełnieniem składu, ale i czołowym zawodnikiem linii ataku. Nazywa się Ezequiel Lavezzi. Wysokościowo Janem Kollerem (czy ktoś go jeszcze pamięta?) to on nie jest, bramek co mecz też nie strzela, pierwszy sezon kończąc z ośmioma trafieniami. Dzięki hat-trickowi w meczu Pucharu Włoch z Pisą, od razu zapisuje się w historii Azzurrich jako ten, który powtórzył wyczyn Daniela Fonseki sprzed czternastu lat. Szybko też media zapełniają się plotkami o możliwym transferze to tu, to tam.

Kolejny sezon dla Napoli okazuje się fatalny, dla Argentyńczyka nie lepszy. Piłkarze spod Wezuwiusza grają po prostu przeciętnie łamane przez słabo, a kibice drapiąc się po głowach zastanawiają się, gdzie się podział ubiegłoroczny Pocho, szaleniec, razem z kolegami. Dotychczasowe asy schowały się z powrotem do rękawa. W połowie sezonu agent piłkarza zaczyna coś przebąkiwać o podwyżce, którą wcześniej mieli podobno uzgodnić z klubem. Przygotowania do możliwego exodusu trwają.

Wreszcie mydlana bańka pęka i Lavezzi otwarcie deklaruje swoje niezadowolenie; agent grzmi wszem i wobec, że klub nie wywiązuje się ze swoich obietnic i skąpi grosza, piłkarz sprawia wrażenie zagubionego w tym wszystkim. Aurelio De Laurentiis już wie, o co chodzi: ktoś tu uwierzył mocno w to, że jest gwiazdą i zaczyna wysuwać swoje żądania; zaciska jednak mocno zęby i czeka. Kiedy na poważnie napastnikiem interesuje się Liverpool, który (zdaniem agenta) składa bardzo przyzwoitą ofertę, a (zdaniem prezesa) nie składa jej wcale, rozłam sięga zenitu. Po jakimś czasie sytuacja się stabilizuje, ale nadal wszystko wygląda tak, jak w dowcipie, w którym po wizycie przyjaciela znikają pieniądze – niesmak pozostaje.

Przypadek drugi

Tego samego lata, co Lavezzi, do Neapolu przybywa Walter Gargano. Po kilku sezonach gry w rodzimym Danubio to prawdziwy transfer-marzenie. Momentalnie okazuje się jednym z kluczowych graczy jeszcze za ostatnich miesięcy Edoarda Reji u steru i dwa kolejne sezony jest pewnym punktem zespołu. W sierpniu nagle pojawiają sie pogłoski o możliwym zainteresowaniu ze strony Fiorentiny, która, bądź co bądź, zagra w Lidze Mistrzów; Napoli europejskie puchary ma z głowy. I wtedy wybucha bomba.

Biegnie na skargę do dziennikarzy i mówi, że klub go nie szanuje, więc nie ma zamiaru w nim dłużej zostawać. I zdania zamienić nie zamierza, a jeśli klub go nie sprzeda, to istnieje niemałe ryzyko, że sztab szkoleniowy będzie pracował nie z piłkarzem, a jego strzępami. De Laurentiis zaczyna się gotować.

Epilog

Po bezbramkowym remisie w towarzyskim spotkaniu z Espanyolem wyładowuje całą swoją frustrację na temat tego, co się w klubie dzieje. Grzmi na Roberta Donadoniego, że ten nie wystawia Jesúsa Dátolo na lewej flance, choć przecież po to został kupiony, aby grał. Narzeka, że szeroka kadra wystarczyłaby na dwie ligi, a nie jedną. Że jakoś nikt nie może się pozbyć graczy, którzy są ewidentnie niepotrzebni, a tylko zajmują miejsca zdolnym juniorom z Primavery. Wreszcie klnie na czym świat stoi, komentując nieczyste zagrania konkurencji wobec urugwajskiego pomocnika, którego skusiła wyższa gaża.

Nie ma dla trenera i prezesa chyba nic gorszego, jak zawodnik, który nagle wypowiada posłuszeństwo. Gorsi są już tylko ci, którzy uciekają się do wszelakich środków, aby zwiększyć swoje zarobki. Jakoś dziwnie często zdarza się to piłkarzom z południowoamerykańskim rodowodem…

www.fuorigioco.blox.pl

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/14/zobaczyc-neapol-i-odejsc/feed/
Jest super, więc o co ci chodzi? http://soccerlog.net/2009/08/10/jest-super-wiec-o-co-ci-chodzi/ http://soccerlog.net/2009/08/10/jest-super-wiec-o-co-ci-chodzi/#comments Mon, 10 Aug 2009 11:42:13 +0000 Martin Palermo http://soccerlog.net/2009/08/10/jest-super-wiec-o-co-ci-chodzi/ Jest super, więc o co ci chodzi? Mamy ekstra (za)rząd i super prezydenta... To nie festiwal fanów jednego z zespołów, ale myśl, jaka w ostatnim czasie najczęściej przebiega przez myśl fanom Milanu. Silvio Berlusconi to prezydent wszystkich Milanistów, Leonardo może pochwalić się doświadczeniem pierwszoligowym nie mniejszym, niż sam Carlo Ancelotti, a Ronaldinho na ostatnich treningach naprawdę trafia w bramkę z rzutów karnych, co, jak wiadomo, nie wszystkim się zawsze udaje. Jest super, więc o co ci chodzi?
»Czytaj dalej

Tagi: AC Milan, Adriano Galliani, Leonardo, Serie A, Silvio Berlusconi,

]]>
Jest super, więc o co ci chodzi?
Mamy ekstra (za)rząd i super prezydenta… To nie festiwal fanów jednego z zespołów, ale myśl, jaka w ostatnim czasie najczęściej przebiega przez myśl fanom Milanu. Silvio Berlusconi to prezydent wszystkich Milanistów, Leonardo może pochwalić się doświadczeniem pierwszoligowym nie mniejszym, niż sam Carlo Ancelotti, a Ronaldinho na ostatnich treningach naprawdę trafia w bramkę z rzutów karnych, co, jak wiadomo, nie wszystkim się zawsze udaje. Jest super, więc o co ci chodzi?

AC Milan – podsumowanie sezonu 2008/2009

Skoro nie da się nigdy zrozumieć kobiet, to wszyscy kibice Rossonerich, podobnie jak Kopernik, są kobietami, a zwłaszcza ci najgłośniejsi. Bo być kibicem we Włoszech to nie tylko chodzić na spotkania, czytać namiętnie wszystkie rubryki sportowe, gdzie choć raz wspomniano nazwę klubu, a wieczorem przed snem zamiast pacierza recytować hymn klubowy. To już stało się świecką kibicowską tradycją – być tam, gdzie się coś dzieje i głośno wyrażać swoje zdanie, najczęściej nie do końca zbieżne z polityką zespołu.

Była Fiorentina, potem Roma, wreszcie Juventus, a teraz Milan. Nie wiadomo, czy przed ośrodkiem w Milanello działy się sceny bardziej lub mniej dantejskie, jak informował jeden z portali, ale coś jest na rzeczy – usłyszeć na początku okresu przygotowawczego protesty kibiców to nie jest coś, co może cieszyć zawodników. Chyba włoską piłkę ogarnęła kolejna z piłkarskich chorób – tym razem ta z gatunku myśmy sobie, wyście sobie. A przykładów na to znalazłoby się więcej, aniżeli cztery powyższe.

Nic już jednak nie jest nigdy takie samo, gdy głos zabierze złotousty Silvio. Po ostatnim wywiadzie część kibiców ustawiła się kolejkami do specjalistów od psychiatrii, nie w roli pacjenta, ale z zamiarem zaczerpnięcia fachowej oceny na temat tego, czy ostatnie słowa prezesa to oznaka wybujałego ego, hurraoptymizmu czy skalkulowanej na osiągnięcie chwilowego spokoju gadki. Bo czy można traktować serio kogoś, kto otwarcie deklaruje, że nie ma na całej ziemi włoskiej nikogo silniejszego od Milanu pod przewodem wielkiej trójcy: Pato – Ronaldinho – Pirlo?

Do czarnej rozpaczy z kolei doprowadziły wszystkich zainteresowanych bardzo ostrożne stwierdzenia odnośnie ruchów na rynku transferowych, które, jak przyznał Berlusconi, mogą się pojawić w odpowiednich okolicznościach, ale może ich wcale nie być. Mediolańskie apteki po pierwszym szturmie przygotowują się na kolejny – okazało się, że Relanium na skołatane nerwy to za mało.

Nie ma Kaki, ale jest Pato; Maldini już nie zagra, za to dorównać mu będzie próbował Oguchi Onyewu; Carletto to melodia przeszłości, przyszłość natomiast należy do Leonardo. Zamiast boomu na karnety jest spadek, choć nikt wprost tego nie wyartykułował. Całe szczęście, że wszyscy to wspaniali fachowcy, którzy Milan za rękę poprowadzą do Europy.
I podsumowując wywiad z Berlusconim: jest super, jest super, więc o co ci chodzi?

www.fuorigioco.blox.pl

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/10/jest-super-wiec-o-co-ci-chodzi/feed/