Gdyby grało tylko 9…

Gdyby grało tylko 9...
Od momentu powstania zarówno Złotej Piłki Magazynu France Football (1956), jak i nagrody dla Piłkarza Roku FIFA (1991) jeszcze ani razu nie zdarzyło się, żeby którąś z nich zdobył boczny obrońca. Zdarzało się to przede wszystkim graczom ofensywnym, czarującym techniką i strzałem, rzadziej stoperom (Mathias Sammer, Fabio Cannavaro). Nic nie wskazuje, że ta sytuacja zmieni się w najbliższej przyszłości.

Tegorocznym faworytem do obu tych nagród jest mimo wszystko Lionel Messi, który poprowadził Barcelonę do pierwszej w jej historii potrójnej korony. Ewentualnie wygrać może Andres Iniesta, ale już raczej nie Dani Alves. Jest on równie ważnym ogniwem zespołu co wyżej wymienieni, a jego współpraca z Argentyńczykiem w dużej mierze przyczyniła się do sukcesów katalońskiego klubu. Nie wymienia go się jednak jednym tchem obok innych kandydatów (Xavi, Steven Gerrard, Wayne Rooney czy Cristiano Ronaldo).

O ile Barca może być zadowolona z obsady flanek defensywy, o tyle nie każdemu tak się poszczęściło. Może Eric Abidal nie jest takim wirtuozem jak chociażby Alves, ba, mówi się o nim nawet, że jest najsłabszym ogniwem drużyny. Pomimo to jest bardzo dobrym graczem i trenerzy wielu czołowych klubów chcieliby mieć u siebie kogoś takiego. Weźmy pod lupę odwiecznych rywali FCB – Real Madryt. Sergio Ramos, chyba najlepszy po dwóch Brazylijczykach (oprócz Alvesa także Maicon) prawy obrońca świata, przeżywał w ostatnim sezonie spore wahania formy. Wystarczy przytoczyć Gran Derbi na Santiago Bernabeu, gdzie zaliczył gola i asystę, ale dwie bramki dla rywali padły z jego winy. Po przeciwległej stronie boiska Bernd Schuster, a potem Juande Ramos do dyspozycji mieli niezbyt udzielającego się w działaniach ofensywnych Gabriela Heine, lub jego przeciwieństwo – niefrasobliwego Marcelo.

W lidze włoskiej także nie wygląda to zbyt różowo. O ile mistrz Serie A dysponuje Maiconem i Davide Santonem, który wygryzł ze składu sprzedanego do Barcy Maxwella, to lokalny rywal Milan ma o wiele większy problem – zarówno Gianluca Zambrotta, jak i Marek Jankulovski najlepsze lata mają już za sobą. Dlatego dziwi fakt, że rosso-neri zrezygnowali z zatrudnienia Aly’ego Cissokho, który z miejsca znalazł się w Lyonie. Ta sytuacja po raz kolejny świadczy o braku klasowych lewych obrońców. Juventus także niezbyt silnie obsadził te rejony boiska – o ile na prawej stronie Zdenek Grygera jakoś sobie radzi, to już Cristian Molinaro i Paolo De Ceglie nie spełnili pokładanych w nich nadziei, w związku z czym Stara Dama na gwałt szuka lewego defensora.

Przejdźmy do sytuacji w klubach angielskich, teoretycznie najlepszych w Europie. Mistrz Premier League, Manchester United dysponuje świetnym lewym obrońcą, Patrice’em Evrą, ale po prawej stronie nie jest już tak różowo. Ostatnimi czasy grali tam podstarzały Gary Neville, chimeryczny Wes Brown, młodziutki i bardzo obiecujący Rafael da Silva oraz w końcu solidny, ale nic ponadto John O’Shea.

W Liverpoolu sytuacja obecnie wygląda niezbyt ciekawie – zupełnie nie sprawdził się Andrea Dossena, w związku z czym kontuzjowanego Fabio Aurelio na lewej obronie zastępować musi młody Emiliano Insua. W Arsenalu nikt nie ma większych zastrzeżeń do Bacary’ego Sagni i Gaeal Clichy’ego, a w Chelsea do Jose Bosingwy oraz Ashleya Cole’a.
Zjawiskiem znamiennym właśnie dla Premier League jest przekwalifikowywanie zawodników. Często dotyka to defensywnych lub środkowych pomocników, którzy zmuszani są do gry na boku obrony, najczęściej prawym. W klubie ze Stamford Bridge przeżyli to Mickael Essien i dawniej Lassana Diarra oraz Geremi, a więc światowej klasy pivoci. To samo doświadczenie mają na koncie Nigel Reo-Coker i Craig Gardner z Aston Villi, a także Vedran Corluka i Didier Zokora z Tottenhamu.
Kolejnym czynnikiem powodującym deficyt na tej pozycji jest konieczność bardzo dobrego przygotowania fizycznego, szczególnie jeśli chodzi o wytrzymałość. Z tego powodu zdarza się, że starsi gracze wraz z nieubłaganym upływem lat przenoszą się na środek boiska. Miało to miejsce chociażby w przypadku Phila Neville’a, Javiera Zanettiego czy Juliano Bellettiego.

Niestety problem bocznych obrońców dotyczy też reprezentacji Polski – podczas Euro 2008 dziury na lewej stronie łatać musiał Paweł Golański i zawalił drugą bramkę dla Niemców. Jakuba Wawrzyniaka czeka dyskwalifikacja, a zdawałoby się najlepsi na tej pozycji Piotr Brożek i Seweryn Gancarczyk są notorycznie pomijani przez Leo Beenhakkera.

Kto wie, może w końcu pozycja ta stanie się atrakcyjna dla młodych adeptów futbolu, z których większość chciała by być nowym Pelem, Maradoną, Zidane’em czy Kaką, rzadziej Beckenbauerem, a prawie wcale Cafu. Trenerzy powinni zachęcać juniorów do gry na boku obrony, aż w końcu nigdzie nie będzie brakowało klasowych zawodników. Tak czy siak, na efekty trzeba będzie czekać co najmniej kilka lat – podczas Euro 2012 będziemy prawdopodobnie musieli zadowolić się jeszcze starym zaciągiem.


Oceń ten wpis:
SłabyTaki sobieŚredniDobryBardzo dobry (2 głosów, średnia: 3,50 na 5)
Loading ... Loading ...



Be social
Wykop Gwar Dodaj do zakładek



Dodaj komentarz

Komentarze zawierające wulgaryzmy, obrażające czytelników lub właściciela bloga zostaną skasowane.
Moderacja komentarzy jest aktywna. Nie wysyłaj swojej wiadomości dwa razy.
Możesz skorzystać z następujących tagów XHTML: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote> <code> <em> <i> <strike> <strong>

Chcesz mieć swój własny avatar na Soccerlogu? Przeczytaj FAQ, to tylko kilka minut!