Dzisiejsi Mali Rycerze

Dzisiejsi Mali Rycerze
Podczas gdy Sienkiewiczowski bohater sławę zdobywał na kresach Rzeczypospolitej, osoby opisywane w tym tekście brylują lub brylowały na europejskich boiskach piłkarskich. Na szczęście nie żyjemy jeszcze w czasach, w których zbyt słabe warunki fizyczne zupełnie przekreślają szanse zawodnika na prawdziwą karierę. Z drugiej strony, większość ze znanych graczy wyróżniających się niskim wzrostem pochodzi z ciepłych krajów europejskich bądź też z Ameryki Południowej, co świadczy o nieco innym podejściu do młodych graczy chociażby w Anglii.

Najsłynniejszymi przykładami takich Małych Rycerzy jest całe grono piłkarzy FC Barcelona – Lionel Messi, faworyt do zdobycia tegorocznej Złotej Piłki, mierzy zaledwie 169 cm, a także niepozostający bez szans w walce o to trofeum Andres Iniesta i Xavi – zaledwie centymetr więcej. Dorównuje im także Bojan Krkić, ale na niego takie sukcesy jeszcze czekają. Zostając w lidze hiszpańskiej, 170 cm to także wzrost takich sław jak David Silva, Juan Manuel Mata, Simao czy Jesus Navas. Najnowsze odkrycie La Liga, Ikera Muniaina z Athleticu Bilbao, natura obdarzyła zaledwie 167 centymetrami. Jeszcze niżsi są dwaj zawodnicy związani z ligą francuską – Ludovic Giuly i Marcelo Gallardo, mierzący odpowiednio 164 i 165 cm, ale już zupełnym mikrusem jest rewelacja młodzieżowej reprezentacji Argentyny, Diego Buonanotte (160 cm).
Nie chodziło mi jednak o wymienienie jak największej liczby zawodników dysponujących naprawdę niskim wzrostem, lecz o zauważenie paru prawidłowości związanych z tym zjawiskiem. Ta pozornie nieistotna kwestia pozwala sformułować wiele ciekawych wniosków, które przedstawiam poniżej:
1. Teza, mówiąca o triumfie ofensywnego futbolu znajduje chyba potwierdzenie. Jako że zawodnicy o takiej charakterystyce wciąż stanowią o sile rażenia swoich drużyn z racji na ich technikę i błyskotliwość, oznacza to, że gra defensywna, z naciskiem na walory fizyczne, nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty. Przeciwstawiani kreatorom gry wysocy snajperzy,tacy jak Nikola Żigić czy Peter Crouch, skupiają się co najwyżej na wykańczaniu sytuacji i nie są gwiazdami zespołów, w których występują.
2. Zauważyć można, że różnica między stylem gry Premier League a chociażby La Liga jeszcze się nie zatarła, pomimo stopniowego elminowania starego ‘kick and rush’ z angielskich boisk. O ile czołowe ekipy BPL zbliżają się sposobem gry do innych drużyn europejskich, to niektórzy z ligowych średniaków i czerwonych latarni wciąż prezentują tradycyjny wyspiarski futbol. Do realizacji takiej taktyki potrzebni są właśnie wysocy i silni zawodnicy, toteż zwinni południowcy zwykle nie mają czego tam szukać.
3. W przeciwieństwie do podanego przykładu Premier League, w La Liga prym wiodą właśnie zawodnicy, których głównym atutem jest technika, która w przypadku wielu z nich nie idzie w parze ze wzrostem. Każdy trener musi jednak odpowiednio zrównoważyć ofensywne inklinacje takich graczy z siłą i umiejętnościami defensywnymi i dopiero wtedy może myśleć o osiągnięciu sukcesu. Dla podparcia tezy, Barcelona gra dużo swobodniej z Yayą Toure czy Seydou Keitą, a reprezentacji Hiszpanii konieczny jest ktoś pokroju Marcosa Senny (ostatnio chociażby Sergio Busquets).
4. Najprawdopodobniej kolejne pojedynki między drużynami hiszpańskim, nastawionymi na ofensywę, z angielskimi, będą wyglądały podobnie jak rewanżowe spotkanie Barcelony z Chelsea. Pomimo tego, że klasa obu tych zespołów jest porównywalna, różnice w stylu gry niemal wymusiły na Guusie Hiddinku zdecydowane zwarcie szyków obronnych swojego zespołu (to, że w międzyczasie Barca dopuściła do kilku bardzo groźnych sytuacji pod swoją bramką, to inna sprawa). Gracze dysponujący takimi umiejętnościami muszą być neutralizowani przez jak największą liczbę rywali, co jednocześnie ogranicza liczbę ataków broniącej się drużyny do minimum. Prowadzenie otwartej gry może skończyć się naprawdę źle, co pokazały przypadki Realu Madryt w rewanżowym Gran Derbi oraz Manchesteru United w finale Ligi Mistrzów.
Prawdopodobnie da się zauważyć wiele kolejnych wniosków, a z tych które już poczyniłem, wysunąć jeszcze następne, ale nie chciałem przesadzać. Fakt występowania filigranowych zawodników nie jest przecież zjawiskiem utrzymującym przy życiu prawdziwą piłkę nożna czy też ratującym futbol ofensywny. Nie popadajmy więc w skrajności, chociaż jakiś wpływ takich piłkarzy na dzisiejszą piłkę nożną na pewno daje się zauważyć.


Oceń ten wpis:
SłabyTaki sobieŚredniDobryBardzo dobry (4 głosów, średnia: 4,25 na 5)
Loading ... Loading ...



Be social
Wykop Gwar Dodaj do zakładek



Dodaj komentarz

Komentarze zawierające wulgaryzmy, obrażające czytelników lub właściciela bloga zostaną skasowane.
Moderacja komentarzy jest aktywna. Nie wysyłaj swojej wiadomości dwa razy.
Możesz skorzystać z następujących tagów XHTML: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote> <code> <em> <i> <strike> <strong>

Chcesz mieć swój własny avatar na Soccerlogu? Przeczytaj FAQ, to tylko kilka minut!