Soccerlog.net » Ekstraklasa http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Dwie ligowe niewiadome http://soccerlog.net/2010/03/15/dwie-ligowe-niewiadome/ http://soccerlog.net/2010/03/15/dwie-ligowe-niewiadome/#comments Mon, 15 Mar 2010 20:23:05 +0000 rvn http://soccerlog.net/2010/03/15/dwie-ligowe-niewiadome/ Dwie ligowe niewiadome Stało się to, co stać się musiało. Jan Urban w końcu doprowadził do momentu gdy dostał wymówienie o które tak się starał i walczył, choć niedosłownie. Jak już pisałem wcześniej, misja Macieja Skorży zdawała się dobiegać końca i dobiegła. Dwa największe polskie kluby ostatnich lat zwalniają trenerów w jednym tygodniu. Po 3 kolejkach. Tego (dawno) nie było.
»Czytaj dalej

Tagi:

]]>
Dwie ligowe niewiadome
Stało się to, co stać się musiało. Jan Urban w końcu doprowadził do momentu gdy dostał wymówienie o które tak się starał i walczył, choć niedosłownie. Jak już pisałem wcześniej, misja Macieja Skorży zdawała się dobiegać końca i dobiegła. Dwa największe polskie kluby ostatnich lat zwalniają trenerów w jednym tygodniu. Po 3 kolejkach. Tego (dawno) nie było.

Na Legii ponoć nie było zbyt kolorowo. Podczas gdy wszyscy myślą, że Urban to taka maskotka – tu się uśmiechnie, tu da zawodnikom wolne żeby im się nie narazić, to podobno prawda jest inna. Podobno – bo rzadko wierzę w wypowiedzi “anonimowych działaczy”. Chociaż jak było źle, to piłkarze zaraz powiedzą o tym prasie. Były już trener warszawskiej drużyny rzekomo miał się wyśmiewać ze wszystkich i dołować niektórych piłkarzy. Ci, w akcie desperacji, postanowili go zwolnić. Opowieści czysto piłkarskie, być może dobra wymówka. Szczerze mówiąc jednak, nie wyobrażam sobie Urbana wyśmiewającego się z zawodników i chcącego celowo ich przygnębiać…
Jego wizerunek to ciepły, pogodny pan, który wcześniej trenował dzieci, a teraz Legię. W wolnym czasie z małżonką jeździ na grzyby i grzeje się przy kominku z lampką wina. Aż wierzyć się nie chce – taki złośnik? Czarny charakter ulicy Łazienkowskiej – Jan Urban. Kibice Legii mogą się cieszyć, że Mirosław Trzeciak odpłynął razem z nim. Z tak nieudolnego dyrektora sportowego, to już nawet nie chce się nikomu śmiać.

O Skorży pisałem kilkanaście dni temu. Jego drużyna nie sprawiała wrażenia zespołu, który walczy o coś więcej niż środek tabeli. Nie, to było nawet gorsze. To było połączenie jesiennej Odry Wodzisław z Zagłębiem Sosnowiec. Team, który dysponuje takim potencjałem musiał kiedyś zaskoczyć. Nie, że zdziwić. Zacząć grać. Nie zrobił tego podczas trzech meczów, więc pożegnano trenera, który w Wiśle był już wypalony podobnie jak cała drużyna, wyglądająca na kompletnie zblazowazną.

Szczerze mówiąc, to bardzo ciekawy jestem powrotów do Wisły i Legii. Henryk Kasperczak to w końcu człowiek, który dał nam najwięcej emocji i radości w XXI wieku jeżeli chodzi o klubową piłkę. Z drugiej strony, to jednak ta sama osoba, która w ostatnim czasie wydała sporo pieniędzy na transfery do Górnika, a ten i tak spadł do I ligi. Co prawda Adam Banaś zachwycał sporą rzeszę obserwatorów, jednak i to nie pomogło. TO TA SAMA OSOBA, która jako selekcjoner reprezentacji Senegalu w 2008 roku, nie potrafiła wyjść z grupy z Tunezją, Angolą i RPA, choć potencjał jakim dysponował jego zespół, stawiał go w roli jednego z faworytów ówczesnego Pucharu Narodów Afryki. Znając jednak afrykańską piłkę, trzeba oddać, że mimo osoby selekcjonera, panuje tam kompletna samowolka, a zawodnicy chcieli jego powrotu. Ostatnio Kasperczak był wymieniany jako jeden z liderów wyścigu o posadę trenera reprezentacji Nigerii.

Stefan Białas jest jeszcze większym znakiem zapytania. Jako trener dał się poznać z przyzwoitej strony, jednak jego ostatnie lata, to częste wizyty w studiu Canal+ i kilka epizodów w Ekstraklasie. W 2006 roku przyszedł do Cracovii i dostał zadanie utrzymania drużyny a najwyższej klasie rozgrywkowej bez konieczności grania w barażach, co mu się udało. Późniejszy etap w Jagiellonii Białystok nie był obwity w sukcesy. Na pewno trenerowi Białasowi można zazdrościć wiedzy o piłce. Jest to szkoleniowiec, który po kilku treningach będzie mógł opowiadać po dwadzieścia minut o każdym z zawodników. Motywacji dla Stefana Białasa na pewno nie zabraknie, w końcu sam o sobie mówi, że jest zapalonym legionistą i po chwili dodaje, że tę drużynę stać na mistrzostwo.

Pytanie brzmi następująco – czy Legii potrzebny jest teraz flagmatyczny trener, który powie – chłopcy, to i to robicie źle. Weźcie się do pracy, to osiągniemy sukces, na prawdę – czy też ktoś, kto wstrząśnie całą szatnią w stylu sir Alexa Fergusona i jego “suszarki”. Czy Henryk Kasperczak ponownie udowodni swój kunszt trenerski i z przecież ciągle dobrej kadry Wisły zrobi drużynę, która będzie wiedziała o co chodzi? Jak zwykle lubię bawić się w przypuszczenia, to moja imaginacja na ten temat jest bliska zeru. Nic, kompletnie.

CZYTAJ RÓWNIEŻ NA MOIM BLOGU

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/03/15/dwie-ligowe-niewiadome/feed/
Cupiał nie jest Tik-Takiem http://soccerlog.net/2010/03/07/cupial-nie-jest-tik-takiem/ http://soccerlog.net/2010/03/07/cupial-nie-jest-tik-takiem/#comments Sun, 07 Mar 2010 18:22:59 +0000 rvn http://soccerlog.net/2010/03/07/cupial-nie-jest-tik-takiem/ Cupiał nie jest Tik-Takiem Pod koniec minionego sezonu apelowałem, pisałem - nie chcę takiego mistrza. Nie jestem żadnym antyfanem Wisły, nic z tego. Jestem negatywnie nastawiony do bezsensownej i skrajnie głupiej polityki transferowej krakowskiego klubu. Już nawet Polonia Warszawa i Cracovia wydawały pieniądze na transfery.
»Czytaj dalej

Tagi: Bogusław Cupiał, Ekstraklasa, Wisła Kraków,

]]>
Cupiał nie jest Tik-Takiem
Pod koniec minionego sezonu apelowałem, pisałem – nie chcę takiego mistrza. Nie jestem żadnym antyfanem Wisły, nic z tego. Jestem negatywnie nastawiony do bezsensownej i skrajnie głupiej polityki transferowej krakowskiego klubu. Już nawet Polonia Warszawa i Cracovia wydawały pieniądze na transfery.

Na przełomie maja i czerwca ubiegłego roku twierdziłem, że dłużej nie można ciągnąć na zawodnikach z kartką w ręku. Kontrargumentami byli Marcelo i Junior Diaz. Wyznaję zasadę z Bundesligi – obcokrajowiec musi być dwa razy lepszy od zawodnika krajowego żeby grał. A wielu takich, którzy spełniają ten warunek i przy okazji chcieliby kopać w Polsce nie ma. Najlepszym przykładem był koślawy Beto, trzykrotny reprezentant Brazylii do lat 18. Być może chłopak miał talent, ale najzwyczajniej zatrzymał się w rozwoju i dziś jest marnym napastnikiem. Za słabym na Ekstraklasę. Bolesne i dobitne. Skorża szukał wysokiego napastnika i ściągnął 188-centymetrowego Beto, który w dwa lata przed przyjściem do Wisły (2006-2008) zagrał w SZEŚCIU KLUBACH (większość na poziomie drugiej lub trzeciej ligi). Rozegrał 29 meczów i zdobył 2 gole. Słownie: dwa. Doliczyć trzeba również rezerwy Palmeiras i 16 bramek w 21 występach. To raczej nie honoruje transferem do drużyny mającej aspirację do Ligi Mistrzów. Po ośmiu meczach bez gola w Krakowie przyszedł czas na powrót do Bragantino (rezultat siedem-zero) i inauguracją roku 2010 transferem do Chin.

Ta sytuacja plus udany ZAKUP w postaci Andraża Kirma nic nie nauczyły działaczy Wisły. Zamiast pójść za ciosem i nie szczędzić pieniędzy Adisowi Nurkovicowi, postanowiono oddać Marcina Juszczyka na Cypr żeby zatrudnić go ponownie po pół roku. “Juhu” uważany jest jednak za gorszego bramkarza niż powszechnie wyśmiewany Mariusz Pawełek, więc od początku roku nie wiało optymizmem. Akcja “Skorża szuka wysokiego napastnika” (swoją drogą niezłe – przed eliminacjami Ligi Mistrzów nie szukał takiego na gwałt, a teraz tak) nabrała ponownego rozmachu zaraz po znalezieniu bramkarza. Trener Wisły, od wakacji odpowiedzialny za transfery postanowił ściągnąć byłego króla strzelców ligi bułgarskiej. Georgi Christow został wypożyczony z opcją pierwokupu. Podobno te bramki były bardziej zasługą obrońców niż samego Christowa, ale “liga bułgarska” – to już brzmi poważnie. Sezon po tym wyczynie przeniósł się on do Levskiego Sofia, jednego z najlepszych klubów w Bułgarii gdzie nie zatracił znacząco skuteczności. W obecnie trwającym sezonie w dwunastu meczach zdobył jednego gola i od ręki oddano go Wiśle. Patrząc na statystykę – Georgi nie jest złym napastnikiem. Cień na to wszystko rzuca jednak brak występów w kadrze. Zero. Jedno powołanie. Niemal wszędzie gdzie kopie się piłkę, gdy skuteczny napastnik nie dostaje szans w kadrze narodowej rozpoczyna się ogólnonarodowy lament i prędziej czy później, na odczepnego piłkarz taki dostaje szansę występu. Jakiś znak?

Nie wierzę w Christowa w naszej ekstraklasie tak jak nie wierzyłem w chwili gdy usłyszałem o tym transferze i jeszcze nie wiedziałem kim on jest. W Krakowie podziękują mu już w czerwcu. Jednak w jakich nastrojach? Wszystko zbierało się i kumulowało od dłuższego czasu – Wisła nie porywała swoją grą, nie prezentowała jakiegokolwiek stylu. Zero świeżości i ogromna monotoniczność. Nuda. Teraz nie ma już nawet szczęścia; krakowianie przegrali dwa mecze z rzędu i to w gorszym stylu niż ten, który prezentowali w końcówce zeszłego roku. Wydaje się, że jeżeli nic nie ulegnie zmianie, to misja Skorży dobiegnie końca. Nie widać żadnego pomysłu na grę ani wpływu trenera na zespół. W roli dyrektora sportowego również się nie sprawdził. Nie jest to jednak jego wina. Dla właściciela klubu Bogusława Cupiała liczy się ciągłe łatanie dziur budżetowych i oszczędzanie. Jak więc Wisła ma cokolwiek zdziałać, skoro nastąpiło zmęczenie materiału i nie ma perspektyw na zmiany? Cupiał dotychczas nie dał się poznać jako kolejne wcielenie Andrzeja Grabowskiego i nie dopuszcza do przebojów pana tik-taka. I kto ma teraz odświeżyć?

CZYTAJ RÓWNIEŻ NA MOIM BLOGU

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/03/07/cupial-nie-jest-tik-takiem/feed/
Bójmy się o… losowanie http://soccerlog.net/2010/02/06/bojmy-sie-o-losowanie/ http://soccerlog.net/2010/02/06/bojmy-sie-o-losowanie/#comments Sat, 06 Feb 2010 12:42:21 +0000 rvn http://soccerlog.net/2010/02/06/bojmy-sie-o-losowanie/ Bójmy się o... losowanie No panie, już niedługo, znaczy się w niedzielę, w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki dojdzie do losowania grup Mistrzostw Świata w 2012 roku. Odbędą się one na Polsce i w Ukrainie.
»Czytaj dalej

Tagi:

]]>
Bójmy się o... losowanie
No panie, już niedługo, znaczy się w niedzielę, w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki dojdzie do losowania grup Mistrzostw Świata w 2012 roku. Odbędą się one na Polsce i w Ukrainie.

Tak, ja jestem trzeźwy, nie brałem nic, nie paliłem. Tyle że choroba jakaś bierze… Ale do rzeczy – naprawdę ogarnia mnie blady strach, serce zaczyna bić szybciej, a mięśnie dostają drgawek gdy pomyślę o wstępie do tego tekstu. Najbardziej zaiste jest jednak to, że tak może wyglądać wypowiedź Grzegorza Laty. Dla kogo, do czego? Nie wiem, może jakiś trailer losowania. Przecież to pójdzie tylko na cały świat i dla ponad stu stacji telewizyjnych.

Jestem pełen obaw o te losowanie. Jak można dopuścić do tak ważnego stanowiska w kraju, jakim jest status prezesa PZPN, kompletnego abderytę? Nie każdy musi mieć zdolność do nauki języków obcych, fakt. Prezes tejże instytucji jednak takowe mieć powinien. Wyobraża sobie ktoś powtórkę z rozrywki?

Liczę, że Lato przyjdzie z jakimś tłumaczem. Ale nie tylko tym znającym dwa języki. Wcale nie chodzi o poliglotę, który dogada się nawet z plemieniem Zelusów. Brzmi absurdalnie? Możliwe, ale należy też wystosować apel o tłumacza z języka polskiego. Albo niech ktoś wcześniej przygotuje kartkę z patentem Benedykta XVI – z zapisem fonetycznym, bo niewykluczone, że prezes niektórych słów po prostu nie zna. Przecież nie od dziś wiadomo, że Lato posiada dość ubogie słownictwo, w końcu niemal całe życie grał w piłkę. Podobnie jest z przemyśleniami – pan prezes ma tendencję do publicznego wygłupienia się i ośmieszania własnej osoby. Tu już tak wesoło nie będzie. On może ośmieszyć także swój kraj i jego mieszkańców.

- Skąd jesteś?
- Z Polski.
- Aaa, to ci od losowanie Euro i tego łysego gościa? (śmiech)

Tak niedługo może wyglądać dopasowanie Polaka do miejsca pochodzenia.

Ciężko uwierzyć w to, że nic dziwnego się nie stanie. Zbyt mocno już tym przesiąknęliśmy. Smrodem PZPNu, smrodem komuny, smrodem nieuctwa. Każdy wymieniony wcześniej wyraz jest synonimem od nazwy “Polski Związek Piłki Nożnej”.

Lato mówi, że się nie boi i zapewnia o udanym losowaniu. Oby.

Zbigniew Boniek, Andrzej Szarmach, Andrij Szewczenko i Ołeh Błochin. Te osoby będą odpowiedzialne za losowanie. Szarmach już zapowiedział, że postara się nam wyciągnąć łatwą grupę i chce trafić na Niemców. Ciekawe, jaką będzie miał minę gdy dowie się, że nie ma nas w żadnym koszyku. Jak wiadomo, gospodarz nie bierze udziału w eliminacjach, przynajmniej w strefie europejskiej.

Jak widać, już są niezłe jaja. Czekamy na więcej, ale i po cichu liczymy na powiew świeżości wśród naszych działaczy. Nie chcemy się chyba zbłaźnić na oczach milionów telewidzów i uznanych gości, którzy będą tego dnia w Warszawie. Może dojść do absurdu – boimy się o losowanie w którym nie bierzemy poniekąd udziału. Być może jednak będzie sympatycznie i wszyscy będą zadowoleni. Niewykluczone.

CZYTAJ RÓWNIEŻ NA MOIM BLOGU

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/02/06/bojmy-sie-o-losowanie/feed/
Z Apple Pie w roli głównej http://soccerlog.net/2010/01/28/z-apple-pie-w-roli-glownej/ http://soccerlog.net/2010/01/28/z-apple-pie-w-roli-glownej/#comments Thu, 28 Jan 2010 04:42:58 +0000 rvn http://soccerlog.net/2010/01/28/z-apple-pie-w-roli-glownej/ Z Apple Pie w roli głównej To będzie inny tekst niż wszystkie, więc jeżeli nie jesteś przyzwyczajony, to możesz zarzucić dziesięcioma Acodinami i zapić Red Bullem, wtedy wczujesz się w sytuację jak przestrzelone sam na sam. Soccerlog jest blogiem, więc dlaczego mielibyśmy czasami nie poluzować? Zamiast etykietki od opakowania, przeczytaj ten... Felieton? Komentarz? A nazwij to jak chcesz, jest piąta w nocy, chyba mam prawo. O polskiej piłce rozważam.
»Czytaj dalej

Tagi: Ekstraklasa, liga polska, Tomasz Jodłowiec,

]]>
Z Apple Pie w roli głównej
To będzie inny tekst niż wszystkie, więc jeżeli nie jesteś przyzwyczajony, to możesz zarzucić dziesięcioma Acodinami i zapić Red Bullem, wtedy wczujesz się w sytuację jak przestrzelone sam na sam. Soccerlog jest blogiem, więc dlaczego mielibyśmy czasami nie poluzować? Zamiast etykietki od opakowania, przeczytaj ten… Felieton? Komentarz? A nazwij to jak chcesz, jest piąta w nocy, chyba mam prawo. O polskiej piłce rozważam.

W ogóle to ci nasi piłkarze dziwni są jakby Czesiek mieli na trzecie, nie, men? Jeden zakłada profil na fotce żeby dostać komentarze, że jest ciacho jak Apple Pie, a drugi na naszej klasie lansuje się fotką gdzie też jest taki jak kolega, a nawet bardziej brązowy i ma okulary jakby nie na solarze się podgrzewał, ale na spawarce, więc iskry szły tu i tam, a nawet pojawiła się ówdzie, bo zacząłem to pisać. Zaiskrzyło również wśród miejskich kibiców, więc na rozmach narzekać nie może jak Iga. Chociaż na foty jeszcze nikogo nie wyrwał, skoro je trzyma, a nie ma trzech tylko więcej. Internet w końcu ogromne i bogate medium, bo też czasami się zastanawiasz czy piłkarz ma siano w głowie czy to duchy.

Narzekaj pan potem, że niedotrenowani są. Bo niby jak mają być skoro zajmują się pierdołami i lansem na portalach jakby boisko nie wystarczało. Tak, piłkarzu, masz się lansować na boisku, a klasa ma być Twoja, nie nasza, a nasza tylko przy okazji dla znajomych. Masz imponować grą, zapałem, poświęceniem. Za drużynę masz iść w ogień, a ona za tobą, współpraca taka na której zyskać możecie oboje. W zasadzie nie możecie, tylko musicie, przy tych gażach tego się wymaga. Po wygranym meczu można zdjąć tę koszulkę i lanserka będzie przy kamerze C+, więc po co samemu wrzucać w internet, skoro zrobi to ktoś inny? I nie będziesz (w oczach kibiców) marny podśmiechujek chociaż teraz wśród kibicek i tak nim nie jesteś. Wtedy tobie będzie pod śmiech Ujek jak Mariusz. Nie płacą takim dziewczyny w różowych bransoletach i nie mówią na nią kryśka, choć Krystyna wcale nazywać się nie musi, tylko bizmesmeni z muchą, a w zasadzie gdyby chcieli to pewnie i z Muchą. Nie tyczy się to wyłącznie przypadków o których jest głośno na dniach, bo połowa takich pewnie nadal jak Atlantyda. Świat pokus nie szczędzi, ale zaoszczędzi. Pod warunkiem, że się im oprzesz.

Żeby jednak nie było, to jedni są odważni jak panowie od aparatu, jednak drudzy zaszczuci. Od taki Jodłowiec Tomasz, sympatyczny chłopak, wydaje się. Mógł iść do Lecha (na Lecha również) jednak Polonia ofertę poznańskiego klubu odrzuciła. I ten nasz bohater owego akapitu, wylał frustrację w mediach, co dla piłkarza jest rzeczą normalną. Sęk w tym, że on ją wylał, ale tak nie do końca. Przez sitko. Okazało się bowiem, że jednak gazetom nic złego na swój klub nie mówił, a dziennikarze to bezczelnie zmyślili. Kiedy przegapiliśmy moment kulminacyjny? W momencie gdy zacny Józef Wojciechowski, były trener i prezes Polonii, a obecnie tylko prezes (przynajmniej tak się wydaje) stwierdził, iż ukarze swojego zawodnika za ostre słowa. Kto wie, może Jodłowiec ma rację, a może i nie. Jeżeli jednak to prawda – Wojciechowski zaprezentował swoją władzę w klubie dobitnie, szybko pokazując pracownikowi miejsce w szeregu. Inną sprawą jest stan pssss…humoru prezesa. Z drugiej strony – istnieje możliwość, że obaj zostali poddani manipulacji dziennikarskiej, ale niby po co?

Nie trzeba pytać o to, jaki obraz polskiego piłkarza wyłania nam się na podstawie przypadków z zaledwie jednego tygodnia, kilku dni. Przypuszczenie podpowiada, że być może jeszcze ktoś chce zrobić komedio-konkurencję dla Ciach z kina, samemu chcąc odegrać tytułową rolę. Podczas gdy inni w styczniu zastanawiają się gdzie i za ile przejdą ich rodacy, my żyjemy faramuszkami. Czyli be kropka zet kropka.

CZYTAJ RÓWNIEŻ NA MOIM BLOGU

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/01/28/z-apple-pie-w-roli-glownej/feed/
Nie dajmy sobą manipulować! http://soccerlog.net/2010/01/02/nie-dajmy-soba-manipulowac/ http://soccerlog.net/2010/01/02/nie-dajmy-soba-manipulowac/#comments Sat, 02 Jan 2010 14:33:55 +0000 rvn http://soccerlog.net/2010/01/02/nie-dajmy-soba-manipulowac/ Nie dajmy sobą manipulować! Tomasz Majewski, nasz złoty kulomiot z Pekinu, mówi o naszych piłkarzach "wałkonie" i wśród niektórych oburzenie, bo w Polsce panuje ortodoksyjny zakaz krytykowania piłkarzy. Dlaczego tak mówi? A co, kłamie?
»Czytaj dalej

Tagi: Liga Europejska, Liga Mistrzów, polska piłka, Reprezentacja Polski,

]]>
Nie dajmy sobą manipulować!
Tomasz Majewski, nasz złoty kulomiot z Pekinu, mówi o naszych piłkarzach “wałkonie” i wśród niektórych oburzenie, bo w Polsce panuje ortodoksyjny zakaz krytykowania piłkarzy. Dlaczego tak mówi? A co, kłamie?

Podobno nie ma prawa wypowiadać się w ten sposób o swoich kolegach sportowcach. Ano jednak takowe ma. Gdy on na treningach rzuca żelastwem (i to daleko – co ważne), nasi piłkarze truchtają sobie dookoła boiska i obserwują trenera – bo jak nie patrzy, to można zwolnić tempo, pobierając przy tym niezbyt adekwatne wynagrodzenia w stosunku do prezentowanego poziomu. Później ci sami zawodnicy opowiadają pobożne życzenia o swojej sile i atakach na Europę. Kończy się tak samo – oglądaniem mistrza Cypru w telewizji, dla których zdanie “udany poprzedni sezon” jest już archaizmem, gdyż zaczynają regularnie pukać do bram wielkiej Europy. Gdy do Nikozji przyjeżdża Chelsea Londyn, Polskę otaczają opowieści o wyeliminowaniu Parmy i Schalke, albo co gorsza – półfinale PZP Górnika Zabrze. Bo teraz się nie udało, ale za rok już będziemy mądrzejsi i bogatsi w niezbędne doświadczenie – mówią. Kibice grzecznie słuchają natomiast kolejnego farmazonu wciskanego przez ich pupilków, jeżdząc za nimi nawet do miast, gdzie problem z dojazdem mają poniekąd i jego mieszkańcy. Doświadczenie nie jest bowiem kluczowym aspektem, przecież BATE Borysów, Omonia Nikozja czy Lewski Sofia awansując do Champions League mieli go tyle, co Krzysztof Ibisz przed Scooby i Scrappy Doo – to tak na uboczu, więc nie dajmy sobą manipulować. Po zdobyciu mistrzostwa Polski ponownie panuje ogólny afekt, przeradzający się po niespełna trzech miesiącach w zawód, ale nie piłkarzy, tylko ogólnonarodowy.

Mistrzowie Polski są jak uczniowie wygrywający szkolny etap “Kangura” – u siebie mają prestiż i uznanie, ale poziom wyżej są zwykłymi chłopcami do bicia i ich personalia słyszy sie tylko przypadkowo podczas losowania czy przeglądania rezultatów, które i tak wynika poprzez niecelowe oderwanie się od innych zajęć. Nie oszukując się – w Europie zbytnio nikogo nie obchodzimy oprócz potencjalnych rywali, którzy połowę pensji wykładają na kościelną tacę w celu wybłagania o konfrontację z nadwiślańską drużyną. Zdarzają się, oczywiście anomalia, ale pamiętać trzeba o odpowiednich proporcjach. Dlatego mała propozycja – może zmieńmy nazwę z “mistrz Polski” na “zwycięzca rozgrywek polskiej Ekstraklasy”. To taka ujma na honorze i deprecjonowanie tego terminu w stosunku do chociażby mistrza Rumunii.

Reprezentacja nie lepsza. Po co kwalifikować się do Mistrzostw Świata czy Europy (tym razem – chyba na szczęście, się nie udało) skoro i tak jedziemy tam bez ambicji i w charakterze plażowiczów? Lepiej na mecze eliminacyjne zamiast piłkarzy posyłać (starszych) panów z PZPN, przynajmniej będą mieli większe szanse, że ktoś jeszcze o nich pamięta, a aktualnym piłkarzom dać te pieniądze, żeby nie musieli kroić w dużym stopniu domowego budżetu na dziewczyny. Jeżeli awansujemy, poprośmy o możliwość odstąpienia miejsca drużynie San Marino czy Azerbejdżanu, niech oni też mają coś od życia.

Oczywiście, piłkarze również mogą skrytykować Majewskiego. Tylko najpierw niech któryś z nich wyjdzie na stadion w Azji i pogoni towarzystwo. Raz już wyszli, w 2002 roku. Wyglądali bardziej na Zespół Alagille’a, aniżeli piłkarski. Krytykujmy się wzajemnie, będzie lepiej, bo konstruktywna krytyka zawsze w cenie niczym Beaute du Siecle.

***

Po co jest ten tekst? Abyśmy się opamiętali, mieli własne zdanie. To nie Nowy Testament – nie idźmy w ciemno, nie zawierzajmy się, nie kochajmy bez opamiętania. Ku przestrodze, aby z początkiem każdego sezonu, zdziwieni kibice nie musieli przeżywać stanów psychodelicznych…

CZYTAJ RÓWNIEŻ MOJEGO BLOGA

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/01/02/nie-dajmy-soba-manipulowac/feed/
Wykpić, wyśmiać… – wynagrodzić! http://soccerlog.net/2009/12/16/wykpic-wysmiac-wynagrodzic/ http://soccerlog.net/2009/12/16/wykpic-wysmiac-wynagrodzic/#comments Wed, 16 Dec 2009 15:58:50 +0000 Ediss http://soccerlog.net/2009/12/16/wykpic-wysmiac-wynagrodzic/ Wykpić, wyśmiać... - wynagrodzić! Grudzień to od wielu lat w polskim futbolu czas podsumowań, plebiscytów, wystawnych bankietów, wyróżnień i nagród. Niestety coraz częściej bezzasadnych. Flagowe imprezy, podczas których wręczane są laury bohaterom mijającego roku i które w krajobraz polskiego środowiska piłkarskiego wpisały się na stałe to bezdyskusyjnie „Piłkarskie Oscary” stacji Canal + oraz gala tygodnika „Piłka Nożna”. Ich marka zdążyła okrzepnąć, dlatego od wielu edycji uchodzą za realną miarę potencjału nadwiślańskiego futbolu, a w niektórych kategoriach (np. Odkrycie czy Młodzieżowcy Roku) szczególnie imponująca jest ich zdolność w kreowaniu przyszłych gwiazd ligowych boisk.
»Czytaj dalej

Tagi: Ireneusz Jeleń, Mariusz Lewandowski, Polska,

]]>
Wykpić, wyśmiać... - wynagrodzić!
Grudzień to od wielu lat w polskim futbolu czas podsumowań, plebiscytów, wystawnych bankietów, wyróżnień i nagród. Niestety coraz częściej bezzasadnych. Flagowe imprezy, podczas których wręczane są laury bohaterom mijającego roku i które w krajobraz polskiego środowiska piłkarskiego wpisały się na stałe to bezdyskusyjnie „Piłkarskie Oscary” stacji Canal + oraz gala tygodnika „Piłka Nożna”. Ich marka zdążyła okrzepnąć, dlatego od wielu edycji uchodzą za realną miarę potencjału nadwiślańskiego futbolu, a w niektórych kategoriach (np. Odkrycie czy Młodzieżowcy Roku) szczególnie imponująca jest ich zdolność w kreowaniu przyszłych gwiazd ligowych boisk.

Tymbardziej martwi, iż edycja 2009 w przypadku jednej z klasyfikacji niesie za sobą dosyć rażące przekłamania zacierające faktyczny stan rzeczywistości.

34. odsłona gali „Piłki Nożnej” w odróżnieniu od swoich trzydziestu trzech poprzedniczek miała jedną, ale za to zasadniczą wadę. Otóż moc decyzyjną, która do tej pory należała do czytelników periodyku, teraz skupiono w rękach redakcyjnego gremium. Z pewnością miało to na celu usprawnienie przebiegu głosowania i znaczne jego skrócenie, co z pewnością się udało, ale przy okazji wypaczono jego wynik.

Zaskoczeniem okazały się już nominacje – szczególnie do miana Drużyny Roku, o które ubiegały się aż dwa zespoły kobiece (!) oraz pierwszoligowy Widzew Łódź, co pozostaje sytuacją bez precedensu w dotychczasowych odsłonach gali. Falę dyskusji wywołały jednak dopiero ostateczne decyzje elektorów. A właściwie jedna z nich, ta najważniejsza i najbardziej prestiżowa, czyli przyznanie Mariuszowi Lewandowskiemu tytułu Piłkarza Roku.

Tak w numerze 48(1901) „Piłki Nożnej” z dnia 1 grudnia 2009 redakcja uzasadniała nominację „Lewego”:

„Nominowany trochę dlatego, że nie widać innych kandydatów. Lewandowski raz w klubie gra, raz siedzi na ławce… W reprezentacji Polski spisał się jak wszyscy, czyli zupełnie do niczego, a dodatkowo popisał się mało zabawnym żartem…”

Jak widać mało pochlebna opinia o Lewandowskim wcale nie przeszkodziła redakcji „Piłki Nożnej” w tym, aby już dwa tygodnie później tytułować go Piłkarzem Roku, podkreślając jednocześnie jego zasługi i osiągnięcia, wśród których znajduje się wywalczenie wraz z Szachtarem Donieck Pucharu UEFA. W tym miejscu pojawia się jednak dość kluczowe dla sprawy pytanie – czy Ukraińcy bez Lewandowskiego w składzie byliby w stanie pokonać 20 maja 2009 roku na stadionie Şükrü Saracoğlu Werder Brema? Otóż, jak najbardziej tak! Polak, dla którego triumf w Pucharze UEFA stał się niejako kartą atutową, w rzeczywistości nie wykazał się niczym, co pozwoliłoby uznać go, choć po części za ojca sukcesu. Ustawiony na środku pomocy zagrał ultra defensywnie, asekuracyjnie, z bojaźnią, wszystkie piłki adresując do kolegów z bloku obronnego, których tego dnia miał za plecami. Dlatego głoszenie peanów i pieśni pochwalnych oraz rozpływanie się nad Lewandowskim jest przynajmniej mocno przesadzone, a już przyznanie mu jakiegokolwiek indywidualnego tytułu za rok 2009 to… kpina.

Kto zatem zasłużył na miano najlepszego polskiego futbolisty ostatnich dwunastu miesięcy? Odpowiedź jest prosta – Ireneusz Jeleń! Aż strach pomyśleć, w którym miejscu znajdowałby się teraz, gdyby permanentne kłopoty ze zdrowiem sukcesywnie nie wyhamowywały jego kariery. Juventus? Raczej nie, ale Olympique Marsylia, Lyon, Paris SG czy nawet mistrzowskie Bordeaux to już poziom dla Irka osiągalny. A nawet, jeśli zostanie w AJA nic złego się nie stanie, wszakże w Burgundii jest gwiazdą, a Auxerre to w 90-ciu procentach Jeleń – piłkarz listopada w Ligue 1, który wiosną swoimi golami prawie w pojedynkę wyciągną Auxerre ze strefy zagrożonej spadkiem.

Dziennikarze „Piłki Nożnej” muszą sobie, więc co nieco przemyśleć zwłaszcza, że tam gdzie wyboru dokonywali kibice („Przegląd Sportowy”) lub grono elektorskie było szersze („Oscary” Canalu +) bezdyskusyjnym zwycięzcą w ostatecznym rozrachunku okazywał się Jeleń. A to chyba coś znaczy?

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/12/16/wykpic-wysmiac-wynagrodzic/feed/
Co się dzieje z Wisłą? http://soccerlog.net/2009/11/27/co-sie-dzieje-z-wisla/ http://soccerlog.net/2009/11/27/co-sie-dzieje-z-wisla/#comments Fri, 27 Nov 2009 14:27:31 +0000 Paulina Wolska http://soccerlog.net/2009/11/27/co-sie-dzieje-z-wisla/ Co się dzieje z Wisłą? W ostatnią niedzielę doznaliśmy kolejnej kompromitującej porażki. Kolejna porażka w arcyważnym meczu. Przegrana z Lechem, Legią i teraz z Cracovią. Czy Wisła nie umie już wygrywać ważnych meczy, prestiżowych? Ma umiejętności, by każdego w naszej lidze roznieść. Każdy zrozumie, gdy po walce, nieustępliwej walce, można przegrać mecz. Normalne, przecież to jest sport. Ale tak jak kiedyś powiedział Henryk Reyman, każdy oglądając mecz swojej ukochanej drużyny oczekuje, że piłkarze będą 'gryźć trawę', by wygrać mecz.
»Czytaj dalej

Tagi: Brożek, Skorża, Wisła,

]]>
Co się dzieje z Wisłą?
W ostatnią niedzielę doznaliśmy kolejnej kompromitującej porażki. Kolejna porażka w arcyważnym meczu. Przegrana z Lechem, Legią i teraz z Cracovią. Czy Wisła nie umie już wygrywać ważnych meczy, prestiżowych? Ma umiejętności, by każdego w naszej lidze roznieść. Każdy zrozumie, gdy po walce, nieustępliwej walce, można przegrać mecz. Normalne, przecież to jest sport. Ale tak jak kiedyś powiedział Henryk Reyman, każdy oglądając mecz swojej ukochanej drużyny oczekuje, że piłkarze będą ‘gryźć trawę’, by wygrać mecz.

Na takie mecze jak z Legią, Lechem nikt nie powinien ich mobilizować. To jest walka o prestiż, powiększenie przewagi punktowej nad najgroźniejszym rywalem w walce o mistrzostwo. Jeśli oni nie zdają sobie z tego sprawy… Mecz z Cracovią, derby, ‘Święta Wojna’. Sama nazwa powinna wyzwolić w nich taką chęć wygrania tego meczu, jak żaden inny rywal. Powinni zrozumieć, że grają dla kibiców. Wiernych i oddanych kibiców. Przecież po to by kibicować naszym piłkarzom, każdy poświęca swój wolny czas, pieniądze, daje z siebie wszystko na meczach. Gdyby nie fani, którzy tym żyją, chodzą na mecz, kupują oficjalne pamiątki, zarabialiby dwa tysiące złotych i zamartwiali się jak wyżywić rodzinę za te pieniądze. Sami powiedzcie – czym byłaby piłka nożna bez kibiców? Niczym. Dlatego boli mnie serce gdy oglądam taki mecz jak ten z Cracovią. Bez walki, bez ambicji naszych piłkarzy. Praktycznie żaden piłkarz nie dał z siebie 100%. Oczywiście nie można NIEKTÓRYM zarzucić, że się nie starali ( jak np Marcelo, Boguski czy Diaz). Dlaczego nie było tej walki, dla kibiców. Przecież tak powtarzali przed derbami, że chcą tym spotkaniem przeprosić swoich fanów za mecz z Legią. Przeprosili, nie ma co..

Teraz wszyscy możemy się zastanawiać, co dalej. Co z niektórymi piłkarzami ( ci, którzy nie wiedzą, że grają z Białą Gwiazdą na sercu, nie powinni grać w naszej drużynie), co z Maciejem Skorżą. Piłkarze i trener dostali już w tym sezonie duuuży kredyt zaufania. Po porażce z Levadią Tallin już na początku przygody Wisły z Ligą Mistrzów, kibice i prezes dali im drugą szansę. Kibice dalej wspierali swoich ulubieńców na meczach, Skorża dalej prowadził drużynę. Teraz nasuwa się pytanie, czy nie lepiej zrobić w szatni rewolucję. Skorżę bardzo szanuję, ale nie ma on twardej ręki. Nie potrafi posadzić na ławkę zawodnika, który gra słabiej, tylko dlatego, że mocną pozycję w drużynie, bo kiedyś coś tam zrobił. Paweł Brożek czy Patryk Małecki są w kiepskiej formie. Nie mówiąc już o Jopie, który nie powinien grać nawet na poziomie ekstraklasy. Trener jednak nic sobie z tego nie robi i dalej wystawia ich w wyjściowej jedenastce. Może warto dać szansę młodym jak Leszczak, Janik, Czekaj czy Chrapek. Im ambicji na pewno nie braknie..

Teraz piłkarze z trener powinni usiąść i pogadać jak faceci a nie jak dupy wołowe. Muszą powiedzieć sobie kilka mocnych słów, jeśli będzie trzeba to krzyknąć i przeklnąć. Bez tego ani rusz. Jeśli zrozumieją, że reprezentują Wisłę Kraków i Armię Białej Gwiazdy, wtedy może będziemy widzieli w nich ambicję i wolę walki od początku do końca. Aha, i niech zapamiętają jedno, niech te zdania będą wisiały u nich w szatni, niech czytają je przed każdym meczem, niech napiszą je tysiąc razy…

“Nikt nie wymaga od was samych zwycięstw.Czasem i przegrać przychodzi. Ale każdy ma prawo żądać od was ambitnej i nieustępliwej walki.Nie dopuście do tego,aby ludzie uznali was za niegodnych…podania reki…” – Henryk Reyman

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/11/27/co-sie-dzieje-z-wisla/feed/
Sławek Peszko, on też może być liderem? http://soccerlog.net/2009/11/23/slawek-peszko-on-tez-moze-byc-liderem/ http://soccerlog.net/2009/11/23/slawek-peszko-on-tez-moze-byc-liderem/#comments Mon, 23 Nov 2009 00:07:41 +0000 Mateusz Andrysiak http://soccerlog.net/2009/11/23/slawek-peszko-on-tez-moze-byc-liderem/ Sławek Peszko, on też może być liderem? W ostatnią środę, miałem przyjemność zobaczyć na żywo grę naszej reprezentacji w wygranym spotkaniu z Kanadą. Tak, wiem, wiem, że ostatnio żadna to przyjemność, jednak wczoraj nie było tak źle. Większość z zawodników wystawionych przez Franciszka Smudę, jak to się dziś mówi, 'dała radę'. Wiadomo, jedni zagrali lepiej, drudzy trochę gorzej. Wśród tych, którzy się wyróżniali z pewnością był prawoskrzydłowy naszej reprezentacji, Sławomir Peszko. To właśnie postawa lechity w ostatnim spotkaniu naszej kadry zainspirowała mnie do napisania o Nim na Soccerlogu.
»Czytaj dalej

Tagi: Lech Poznań, Peszko, Polska, Sławomir Peszko,

]]>
Sławek Peszko, on też może być liderem?
W ostatnią środę, miałem przyjemność zobaczyć na żywo grę naszej reprezentacji w wygranym spotkaniu z Kanadą. Tak, wiem, wiem, że ostatnio żadna to przyjemność, jednak wczoraj nie było tak źle. Większość z zawodników wystawionych przez Franciszka Smudę, jak to się dziś mówi, ‘dała radę’. Wiadomo, jedni zagrali lepiej, drudzy trochę gorzej. Wśród tych, którzy się wyróżniali z pewnością był prawoskrzydłowy naszej reprezentacji, Sławomir Peszko. To właśnie postawa lechity w ostatnim spotkaniu naszej kadry zainspirowała mnie do napisania o Nim na Soccerlogu.

Na wstępie podam kilku faktów o Sławku. Urodził się 19 lutego 1985 roku w Jedliczu (małe miasteczko w województwie podkarpackim). Grę w piłkę, jeszcze jako junior, rozpoczął w miejscowej Nafcie Jedlicze. Dobra gra w wieku juniorskim zaowocowała transferem do Wisły Płock w 2002, gdzie Sławek spędził długie 6 lat, aż do 1 lipca 2008, kiedy to na zasadzie wolnego transferu, oficjalnie stał się zawodnikiem Lecha Poznań. Już po pierwszych sparingach w barwach nowej drużyny, kibice z Bułgarskiej, widząc, że grajek to nie byle jaki, podnieśli swoje oczekiwania co do jego gry. Jak na razie prezesi, trenerzy i sympatycy drużyny z Poznania, są w pełni zadowoleni z usług świadczonych przez Sławka. Zauważył to nawet były selekcjoner reprezentacji Leo Beenhakker, powołując go na spotkanie z Irlandią, w którym zadebiutował w zespole narodowym. Ciekawostką jest, że swoją pierwszą bramkę w lidze w barwach Lecha, Sławek strzelił dopiero w I kolejce aktualnego sezonu, w meczu, w którym przeciwnikiem był Piast Gliwice. Natomiast już dawno za sobą miał gole strzelone w Pucharze UEFA. Pokonał między innymi golkipera Austrii Wiedeń czy też Nancy w sezonie 08/09 jaki i FC Brugge w tym roku. W obecnym sezonie Peszko rozegrał 12 spotkań ligowych, w których udało mu się zdobyć 4 bramki, co czyni go drugim najskuteczniejszym, po Robercie Lewandowskim, strzelcem swojej drużyny.

Sławek w ostatnich spotkaniach udowodnił tylko w jak wysokiej jest formie. Już w Bydgoszczy, przeciwko Kanadzie, pokazał, że jest w gazie. W pierwszej połowie może mało widoczny, dlatego iż większości akcji Polacy grali lewym skrzydłem z udziałem Kamila Kosowskiego, jednak w drugiej części gry niesamowicie aktywny. Warto wspomnieć też o całkiem niezłym uderzeniu z dystansu Peszki, które mało co nie znalazło by drogi do siatki. Przedwczoraj, grając w barwach Lecha ligowe spotkanie z Ruchem Chorzów, znów pokazał, że Smuda nie myli się powołując go na kadrę. Rozegrał bardzo dobry mecz, asystując Robertowi Lewandowskiemu przy pierwszej bramce.

Z taką grą Peszko już niedługo może wzbudzić zainteresowanie dużych, europejskich klubów. Miejmy jednak nadzieję, że nie popełni tego samego błędu co większość Polaków, którzy błyszczeli w ekstraklasie, szybko wyjeżdżali, najczęściej na zachód, słuch o nich ginął, i dość często wracali bez formy na stare śmieci, pokopać w krajowej lidze. Sławku, ograj się jeszcze w Lechu, spraw by polscy kibice mogli na Ciebie liczyć w meczach reprezentacji, a po Euro 2012, wyjedź! Wyjedź i podbij Europę, tego Ci z całego serca życzę.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/11/23/slawek-peszko-on-tez-moze-byc-liderem/feed/
Czy Franek Smuda uczyni cuda? http://soccerlog.net/2009/11/04/czy-franek-smuda-uczyni-cuda/ http://soccerlog.net/2009/11/04/czy-franek-smuda-uczyni-cuda/#comments Wed, 04 Nov 2009 17:46:51 +0000 Zawil http://soccerlog.net/2009/11/04/czy-franek-smuda-uczyni-cuda/ Czy Franek Smuda uczyni cuda? Czekał dziesięć lat i się doczekał! Spełniło się marzenie Franciszka Smudy, który przed kilkoma dniami został wybrany na nowego trenera reprezentacji Polski. Decyzji PZPN można było się spodziewać i wybór coacha Zagłębia Lubin na stanowisko sternika kadry nie był dla nikogo wielkim zaskoczeniem. Po nieudanych eliminacjach do MŚ kibice oczekują wprowadzenia nowej jakości w polskiej kadrze, zmian mających na celu osiągnięcie wyników, dzięki którym na Euro 2012 Polska będzie ekipą, z którą liczą się najsilniejsze teamy Europy, a co ważniejsze nie da kolejnej plamy. Nad biało-czerwonymi panować ma wybraniec kibiców, mediów i dziennikarzy, czyli Franciszek Smuda! Oczekiwania są ogromne, czy Smuda sprosta wymaganiom, czy uczyni cuda?
»Czytaj dalej

Tagi: Franciszek Smuda, Reprezentacja Polski,

]]>
Czy Franek Smuda uczyni cuda?
Czekał dziesięć lat i się doczekał! Spełniło się marzenie Franciszka Smudy, który przed kilkoma dniami został wybrany na nowego trenera reprezentacji Polski. Decyzji PZPN można było się spodziewać i wybór coacha Zagłębia Lubin na stanowisko sternika kadry nie był dla nikogo wielkim zaskoczeniem. Po nieudanych eliminacjach do MŚ kibice oczekują wprowadzenia nowej jakości w polskiej kadrze, zmian mających na celu osiągnięcie wyników, dzięki którym na Euro 2012 Polska będzie ekipą, z którą liczą się najsilniejsze teamy Europy, a co ważniejsze nie da kolejnej plamy. Nad biało-czerwonymi panować ma wybraniec kibiców, mediów i dziennikarzy, czyli Franciszek Smuda! Oczekiwania są ogromne, czy Smuda sprosta wymaganiom, czy uczyni cuda?

Do walki o stanowisko trenera reprezentacji Polski Smuda miał kilku potencjalnych kandydatów: Pawła Janasa – człowieka, który swoją szansę miał 3 lata temu, awansował z biało-czerwonymi do Mistrzostw Świata w Niemczech, na których niestety Polacy nie spisali się zbyt dobrze; Stefana Majewskiego (pseudo Tymczasowy) – Doktora, który w meczach z Czechami i Słowacją nie wystawił dobrej recepty dla naszej reprezentacji i spotkania o ostatnie punkty eliminacji do MŚ w RPA zakończyły się totalną klapą; Macieja Skorżę, – wydawać się może najmniej brany pod uwagę w walce o stanowisko selekcjonera. Najpoważniejszym kandydatem Franciszka Smudy był jednak Henryk Kasperczak – trener z doświadczeniem reprezentacyjnym i sukcesami, lecz spadek z Górnikiem Zabrze do I. ligi nie przynosił mu ostatnimi czasy chluby.
Wybór zagranicznego coacha od początku nie wchodził w grę. Zarząd PZPN po dymisji Leo Beenhakkera zastrzegł, że następcą Holendra będzie nasz rodak.

Dlaczego wybór padł na Smudę? Ostatnimi czasy trwa ogromna nagonka kibiców, mediów i całego polskiego piłkarskiego świata na Polski Związek Piłki Nożnej. Po odejściu Beenhakkera z reprezentacji polscy fani i dziennikarze mówili jednym głosem – chcemy Smudę! Można wysnuć wniosek, że wybór obecnego jeszcze trenera Zagłębia Lubin na stanowisko wodza biało-czerwonych przez zarząd PZPN-u jest próbą przypodobania się kibicom, którzy domagali się nominacji Smudy. Koniecpzpn.pl, ‘Pusty stadion’, Akcja ‘Znicz’ – są to próby protestu przeciwko Grzegorzowi Lato i jego kompanii. Trudno jest sobie wyobrazić jak wyglądałaby kolejna akcja sprzeciwu przeciwko ‘Leśnym dziadkom’, gdyby na przykład selekcjonerem pozostał Stefan Majewski.

Przeciwnicy wyboru kandydatury Smudy na selekcjonera zarzucają trenerowi brak sukcesów krajowych w ostatnich latach, a dokładniej brak tytułu mistrzowskiego w ostatnich sezonach. Przypomnijmy, że nowy trener kadry Mistrzostwo Polski zdobywał ponad 10 lat temu z Wisłą Kraków i Widzewem Łódź (1996 i 1997). Jeśli jednak, niektórzy chcą nominować coacha pod względem pucharów to Janas i Majewski nie powinni w ogóle przystępować do walki o stanowisko selekcjonera biało-czerwonych, gdyż ich dorobek trenerski jest znikomy. Co innego Kasperczak, czy w ostatnich latach Skorża…
Pamiętajmy jednak, że to Franciszek Smuda, jako ostatni wprowadził polską drużynę do Ligi Mistrzów, z powodzeniem walczył przed rokiem z Lechem Poznań w Pucharze UEFA, miał dużą szansę na Mistrzostwo Polski z Kolejorzem, a jego team grał piłkę ofensywną i ładną dla oka, mało? Jeśli tak, to proszę spojrzeć na postawę innych polskich klubów i ich trenerów w ostatnim czasie.

Pamiętajmy, że Franz zna polską piłkę jak mało kto, do tego jest na czasie z nowinkami trenerskimi XXI wieku. W jednym z wywiadów z selekcjonerem przeczytałem, że umówiony jest za kilka dni na spotkanie z coachem reprezentacji Niemiec – Joachimem Loewem, aby porozmawiać o organizacji kadry, choć jak zastrzega sobie Smuda:

“Nie będę bezmyślnie małpował Loewa, bo to nie w moim stylu!”

Jakiej reprezentacji możemy oczekiwać pod wodzą Franciszka Smudy? Na pewno będzie to zespól usposobiony ofensywnie, który gra piłkę nie tylko efektywną, ale i efektowną. Na budowę solidnego zespołu selekcjoner ma dwa i pół roku. Przez ten czas będzie mógł sprawdzić wielu zawodników i przygotować najlepszych do turnieju EURO 2012.
Smuda to trener motywator. Wielu obawia się, że polscy piłkarze nie będą potrafili zmobilizować się grając tylko spotkania towarzyskie. Według obecnego trenera Zagłębia Lubin gra w reprezentacji to wielkie wyróżnienie, dlatego postara się wydobyć ze swoich wybrańców motywację do działania i gry przez całe 90 minut, a nawet dłużej. Franz gwarantuje kibicom fantastyczne widowisko, spójrzmy na mecze Lecha Poznań z poprzedniego sezonu. Miejmy nadzieję, że podobnie reprezentacja Polski w przyszłych spotkaniach da popis własnych umiejętności i po nieudanych eliminacjach do MŚ w RPA zaprezentuje nową jakość oraz ciekawą i skuteczną grę.

Niedawno w jednej z gazet piłkarskich znalazłem porównanie Franciszka Smudy do Czesława Michniewicza – który uznaje, że gdy zespól wygrywa jest to zasługa trenera, lecz gdy przegrywa winni są piłkarze. Wynika z tego, że nowy selekcjoner ma problem z piłkarzami, w pewnym momencie traci zaufanie do zawodników, a oni do niego. Przypomnimy sobie sytuację z poprzedniego sezonu Ekstraklasy i ostatnie kolejki, gdy Lech Poznań poległ w walce o mistrzostwo kraju. Krążą plotki, że Kolejorz przegrał majstra w szatni, a nie na boisku, przez nieporozumienia między zawodnikami i trenerem.
Reprezentacja jest zespołem na tyle specyficzny, że piłkarzy do kadry wybiera właśnie trener. Selekcjoner nie jest ograniczony grupą dwudziestu zawodników, jak w przypadku klubu i może ciągle poszukiwać nowych twarz do swojej koncepcji kadry. Działa to na korzyść Smudy, gdyż w przypadku potencjalnych nieporozumień trener wskaże piłkarzowi miejsce w szeregu i w razie potrzeby będzie mógł zastąpić go innym zawodnikiem.

„Smuda czyni cuda!” – hasło to istnieje już od dłuższego czasu w polskim footbolu. Franz postrzegany jest jako człowiek, który potrafi odnieść sukces z każdym zespołem, z którym pracuje. Po ostatnich fatalnych spotkaniach biało-czerwonych na chwilę obecną każde zwycięstwo naszych kadrowiczów nad rywalem można nazwać swego rodzaju cudem. Nie wystarczy to jednak kibicom, którzy w Smudzie pokładają ogromne nadzieje, nadzieje na sukces, nie wiadomo jednak jak wielkiego kalibru. Żyjemy w kraju, gdzie po dwóch zwycięstwach z silnymi rywalami marzymy o mistrzostwie świata, aby chwile później po kompromitujących porażkach zrównać reprezentantów z błotem. Przed nami dwa i pół roku gry meczy towarzyskich, w których selekcjoner będzie budował ekipę na turniej w Polsce i Ukrainie. Pamiętajmy, my jako kibice i środowisko medialne, aby nie oceniać Franciszka Smudy po przez wyniki meczów sparingowych. Ocena pracy Franza przyjdzie, lecz dopiero po EURO 2012. Pozwólmy mu pracować i zaufajmy facetowi, któremu po latach wyczekiwania spełniły się marzenia, dostał nowego ‘kopa’ do pracy i nowe wielkie życiowe wyzwanie.

Andrzej Grajewski – człowiek, który kiedyś wynalazł ówczesnego selekcjonera reprezentacji Polski i wprowadził do łódzkiego Widzewa, na pytanie, dlaczego Smudzie wciąż się udaje odpowiada bardzo prosto:

„On po prostu ma farta!”

Z perspektywy kibica biało-czerwonych mam głęboką nadzieję, że Franzowi po raz kolejny się uda i z pozycji trenera polskiej kadry zrobi wiele dla polskiej piłki, a uwieńczeniem jego pracy będzie sukces Polaków na EURO 2012, a dokładniej potencjalna porażka w sposób, który nie przysporzyłby wstydu naszemu narodowi. Trzymam kciuki za trenera Smudę i życzę mu powodzenia, ponieważ jest osobą, która jak nikt inny na ten moment zasłużyła na to stanowisko.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/11/04/czy-franek-smuda-uczyni-cuda/feed/
Nie karamy, bo się bawimy http://soccerlog.net/2009/10/07/nie-karamy-bo-sie-bawimy/ http://soccerlog.net/2009/10/07/nie-karamy-bo-sie-bawimy/#comments Wed, 07 Oct 2009 21:15:18 +0000 rvn http://soccerlog.net/2009/10/07/nie-karamy-bo-sie-bawimy/ Nie karamy, bo się bawimy Korupcję w sporcie można niejako podzielić. Jedni byli zdolni, ale zbyt leniwi i mogli dostawać dobrą kasę za porażki. Media potrafią ładnie nazywać niektóre rzeczy, więc nazwały i tę. Odpuszczanie meczów. Więc szli na to. Inni zaś byli zbyt słabi, ale też leniwi (jednak chcieli coś osiągnąć), więc płacili tym pierwszym. Pierwsi dali sobie wbić kilka goli, mówiąc jak Radosław Majdan - "przyaktorzyli" ból porażki, a drudzy zgrywali twardzieli i wielkie nadzieje polskiego futbolu.
»Czytaj dalej

Tagi: Gilewicz, Kręcina, Lato, PZPN, Wdowczyk,

]]>
Nie karamy, bo się bawimy
Korupcję w sporcie można niejako podzielić. Jedni byli zdolni, ale zbyt leniwi i mogli dostawać dobrą kasę za porażki. Media potrafią ładnie nazywać niektóre rzeczy, więc nazwały i tę. Odpuszczanie meczów. Więc szli na to. Inni zaś byli zbyt słabi, ale też leniwi (jednak chcieli coś osiągnąć), więc płacili tym pierwszym. Pierwsi dali sobie wbić kilka goli, mówiąc jak Radosław Majdan – “przyaktorzyli” ból porażki, a drudzy zgrywali twardzieli i wielkie nadzieje polskiego futbolu.

Grzegorz M., nie mający zupełnie nic wspólnego z Grzegorzem Matlakiem wydaje oświadczenia, że nie działał na szkodę szczecińskiej piłki. W takim razie za co go zatrzymano? Nie wiadomo. Być może za przejście na czerwonym świetle, rozbicie namiotu na jednym ze szczecińskich rond lub znieważenie wójta gminy Lubicz (nie szukajmy afiliacji z “Klanowym” doktorem). Podobnie niegdyś mówił Piotr R., który po strzeleniu swojej setnej bramki w lidze, biegał w podkoszulku z napisem “100 gol Reissa”. On jednak nie działał na szkodę piłki w Poznaniu. Dariusza W., którego prasa nazywała “Wdowczykiem” długo nie można było złamać, trochę pomilczał, trochę pokręcił, jednak przyznał się do korupcji (oczywiście początkowo był niewinny). Kubicki – jak mówili kibice o Dariuszu K., to prawdziwy fenomen. Nic nie kupił, nic nie sprzedał, ale oświadczenia antykorupcyjnego podpisać nie chciał. Być może mu się nie chciało, a wszyscy widzą w tym już coś podejrzanego.

W środowisku piłkarskim umoczony jest niemal każdy. Ludzie związani z PZPN, począwszy od nałogowego pożeracza golonek >> sekretarza generalnego<< Kręciny, kończąc na PZPN-owskim żelazku. Jak powszechnie wiadomo, podobnie brudnym obszarem są sędziowie. W tym wypadku nie do przebicia jest Marek Mikołajewski, który po zatrzymaniu, zwolnieniu z aresztu, jak gdyby nigdy nic, powrócił do sędziowania meczów Ekstraklasy. Gdy Piotr Świerczewski przed kamerami Canal+ stwierdził, iż wyżej podpisany sędzia “jest do dupy” musiał zapłacić karę. Z czasem okazało się to dość trywialne. Na szczęście presja medialna spowodowała, że sprawa wróciła do WD, a sam niechlubny jej bohater od piłki odpoczywa. Po uszach dostało się również Grzegorzowi Gilewskiemu. W jednym z wywiadów zapewniał, że nikt mu nic nie proponował, a skupia się jedynie na sędziowaniu i nominacji na sędziego głównego do RPA. Znamienne. W normalnym układzie całe towarzystwo zostałoby rozgonione, ale nie w Polsce.

Tym ludziom należy się podziw, że jeszcze mają czelność pchać się do piłki i patrzeć kibicom prosto w oczy. Tym samym kibicom, z których robili idiotów przez długie lata. Mało kto chciałby wywołać taki podziw, ale im bezczelność aż bije z oczu, więc dlaczego nie? Pomijając już zwyczajne zeszmacenie swojego wizerunku, należy mieć w sobie choć resztki przyzwoitości i najzwyczajniej, po cichu, wycofać się z piłkarskiego szumu. Rzucić czerstwą gadkę o tym, że każdy robi błędy, pokajać się przed kamerami i zrobić krok w tył, w cień. Dla niektórych kibiców byłby to wystarczający gest, ale im żądza pieniądza bezprzecznie przysłania zasady zdrowego rozumu i jakichkolwiek zasad.

PZPN opowiada, że polska piłka jest chora i trzeba ją uzdrowić. Sam najwyraźniej nie zamierza wystąpić w roli doktora, bo to on odpowiada za cały bałagan, wydając coraz śmieszniejsze decyzje. Jan Tomaszewski stwierdził niedawno, że “porównanie do PZPN obraża domy publiczne”. I tego trzeba się trzymać. Po co mają karać kogoś, skoro sami dobrze się bawią?

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/07/nie-karamy-bo-sie-bawimy/feed/