Polska szansa na sukces

Polska szansa na sukces
W przekonaniu, że miniony weekend był dla polskiej piłki czasem cudów nie trzeba nikogo chyba specjalnie utwierdzać. Organizacyjno – medialny sukces losowania grup eliminacyjnych EURO 2012 widziały miliony ludzi, dzięki czemu jak świat długi i szeroki rozległa się wieść, że Polak – z „małą” pomocą – potrafi. Jest jednak coś jeszcze, za co należą się naszym działaczom pochwały, i to solenne. Sukces sportowy!

Choć w zgodnej opinii większości dziennikarzy i komentatorów, sobotnio-niedzielny zjazd oficjeli miał mieć dla piłkarskiej części Polski znaczenie wyłącznie prestiżowe (sam byłem piewcą tej jakże krzywdzącej teorii, za co w tym miejscu się kajam), to w konsekwencji okazało się, że i sportowo udało nam się coś ugrać. Ugrać i to całkiem sporo. Co prawda udało się tylko dzięki magnetyzmowi i mocy zakulisowej atmosfery, ale jednak. Z dala od dziesiątek fleszy, dyktafonów i wścibskich reporterów, siedząc przy suto zastawionym polskimi potrawami i napojami stole (podobno niejeden delegat z zagranicy nieśmiało dopominał się o tradycyjną wódeczkę), na co dzień poważni prominenci i szanowani trenerzy mogli pozwolić sobie na więcej swobody – tyleż w zachowaniu, co w składanych deklaracjach. Tak to sobie tłumaczę, no bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że dotychczas zepchnięta na głęboki margines reprezentacja Polski od teraz będzie obracać się w towarzystwie elit?

Czerwiec z ‘La Furia Roja’

Mając w pamięci klasę ostatnich sparing partnerów zespołu Franciszka Smudy i okoliczności, w jakich rozgrywane były mecze kontrolne, jak bomba na Hiroszimę spadła na przeciętnego kibica wieść o planach PZPN i Sportfive dotyczących doboru ewentualnych rywali do nadchodzących potyczek. Po Kanadzie, Tajlandii i Singapurze szczytem marzeń byliby Belgowie, Austriacy czy Szwedzi, ekstatycznie zareagowano by na Rosję czy Portugalię. Jaka reakcja będzie więc odpowiednia na wieść, iż 8 czerwca reprezentacja Polski będzie ostatnim sparing partnerem przed mundialem dla Hiszpanii?! Hiszpanii – mistrza Europy, Hiszpanii – głównego pretendenta do tytułu mistrza Świata, Hiszpanii – zespołu, którego trzon stanowią gwiazdy Barcelony, Realu, Sevilli i Valencii. Sam pomysł ogrywania kadrowiczów w starciach z najlepszymi jest przedni. Bo, od kogo, jak nie od Ikera Casillasa Tomasz Kuszczak powinien uczyć się gry na przedpolu? Kto jak nie Carles Puyol i Gerard Pique ma stanowić wzór do naśladowania dla polskiej pary stoperów Żewłakow – Glik? Czyje panowanie nad piłką, wizję i przegląd pola jak nie Davida Silvy, Xaviego i Andresa Iniesty mają naśladować Obraniak, Błaszczykowski czy Murawski? Czy wreszcie, z kim jak nie z Davidem Villą może skonfrontować boiskową klasę „gwiazdor boisk rodzimych” Robert Lewandowski?

Uczmy się od najlepszych, bo tylko tak można się solidnie przygotować. I choć na chwilę obecną i stan w jakim znajduje się polska kadra, mecze z Hiszpanią Serbią czy Anglią i Włochami – które są kandydatami na kolejnych rywali – przypominają trochę sen wariata, w tym szaleństwie jest metoda. Pytanie jest tylko jedno: jak dopiero kształtujący się zespół i kąśliwa opinia publiczna zareagują na pół tuzina goli, które nie tylko z Madrytu czy Londynu, ale i Belgradu a nawet Genewy nie raz przyjdzie wywieźć w plecakach Franzowi Smudzie i jego podopiecznym? Jeżeli tak gorzkie pigułki z góry wliczymy w koszty, a na dodatek nauczymy się je bez grymaszenia przełykać, sparingi ze światowym topem można wziąć wyłącznie za dobrą monetę.

Dwa nagie miecze

Ale zakontraktowanie atrakcyjnych rywali to nie jedyny sukces polskiej dyplomacji. Warto także, choćby wspomnieć o inicjatywie niemieckiej federacji piłkarskiej (DFB), której szef Theo Zwanziger (ten sam, który aktualnie toczy zaciekłą wojnę z selekcjonerem Joachimem Lowem i dyrektorem reprezentacji Oliverem Bierhoffem o kontrakty) wraz z przedstawicielami strony polskiej, prezesem Grzegorzem Lato i ministrem sportu Adamem Gierszem proklamowali nawiązanie współpracy na niwie szkolenia młodzieży, a dokładniej szkolenia instruktorów, którzy następnie nabytą wiedzę mieliby przelewać do głów młodych adeptów futbolu, którzy do tej pory niby wiedzieli, że coś takiego jak szkolenie młodzieży istnieje, jednak nie do końca doświadczali tego na własnej skórze. Zrobiono więc krok w stronę, w którą dotychczas niewielu chciało podążać. Być może już jesienią Niemcy, wzorem Hiszpanów dadzą namówić na sparing. Okazja jest wyśmienita – sześćsetlecie bitwy pod Grunwaldem. Franz, szable w dłoń!


Oceń ten wpis:
SłabyTaki sobieŚredniDobryBardzo dobry (Brak ocen)
Loading ... Loading ...



Be social
Wykop Gwar Dodaj do zakładek



Dodaj komentarz

Komentarze zawierające wulgaryzmy, obrażające czytelników lub właściciela bloga zostaną skasowane.
Moderacja komentarzy jest aktywna. Nie wysyłaj swojej wiadomości dwa razy.
Możesz skorzystać z następujących tagów XHTML: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote> <code> <em> <i> <strike> <strong>

Chcesz mieć swój własny avatar na Soccerlogu? Przeczytaj FAQ, to tylko kilka minut!