Trzecia droga

Trzecia Droga
Co jakiś czas, powraca niczym bumerang idea ” 6 plus 5″ zarzucona przez Seppa Blattera na 58. kongresie FIFA w Sydney. Prezydent Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej próbował przeforsować pomysł wprowadzenia limitu obcokrajowców w drużynach klubowych.

Podnosił na nim również ideę wydłużenia okresu czasu, po którym można nadać obywatelstwo. Jego zdaniem obecna sytuacja, a więc szalejący rynek transferowy i panująca w futbolowym świecie żądza pieniądza, nieuchronnie doprowadzą do bezpowrotnego zatracenia charakteru narodowego przez kluby oraz spowodują, iż połowa zawodników Mistrzostw Świata w 2014roku
będzie Brazylijczykami.

Pomysł nie zyskał spektakularnego poparcia, nawet bliscy przyjaciele Szwajcara pomimo pozornej zgody co do racji wprowadzenia takiego przepisu, wskazywali na nikłe szanse powodzenia z racji niezgodności z prawem UE. Idea bowiem godzi w podstawowe wolności Unii Europejskiej. Każdy obywatel państwa członkowskiego ma przecież swobodę w przemieszczaniu się, osiedlaniu, podejmowaniu pracy na terenie wspólnoty. To, że drużyny stają się bardziej “multi -kulti”, a hiszpańską finezję szybciej ujrzysz w Liverpoolu niż choćby Realu, jest naturalną tego konsekwencją.

Oczywiście, oprócz wzniosłych idei, o byciu nie Anglikiem, nie Hiszpanem, a po prostu Europejczykiem – obywatelem wolnej, zjednoczonej Europy, należy przyznać, jak ogromną rolę odegrały tu po prostu pieniądze. Sport w XXI nie jest już tylko odzwierciedleniem hasła “Szybciej, Wyżej, Mocniej”. Współczesne zmagania fizyczne, a szczególnie piłka nożna są nierozerwalnie połączone z prawami rynku i zysku. Sport został przekształcony w zawodową profesję podatną na komercjalizację. Obecnie futbol jest jawnym terenem ogromnej cyrkulacji pieniądza i źródłem jego generowania. Dla sponsorów walka o wynik to po prostu towar, który należy jak najlepiej sprzedać. Kluby i drużyny stały się po prostu wyspecjalizowanymi filiami firm sponsorujących, a zawodnicy siłą najemną. Starą ideę zastąpiła nowa “drożej, głośniej, efektywniej”. Minimum strat, maksimum zysków. Oto, czym stał się współczesny futbol.

Zabawne, że pomysł odżył w 2008 roku na kanwie niepokoju Szwajcara, spowodowanego bezdyskusyjną dominacją klubów angielskich w Lidze Mistrzów. Prezydent FIFA w obawie, że dominacja ta może się nieco wydłużyć w czasie, odkurzył pomysł ” 6 plus 5″, zapewniając, że kieruje się troską o zanikający charakter angielskich drużyn. Za przykład podał nawet Arsenal, w którego składzie grał wtedy tylko jeden Anglik. Trudno się dziwić Blatterowi, że jako rzutki biznesman, wie, co generuje taka trwała dominacja. Otóż pieniądze.

Ogromne pieniądze z Ligi Mistrzów zasilałyby rok w rok konta angielskich klubów, nie wspominając już o żyle złota, jaką są prawa do transmisji oraz o zyskach, jakie wewnętrzny angielski futbolowy rynek generuje dzięki mądremu podziałowi funduszy uzyskanych ze sprzedaży praw do transmisji rodzimej ligi. Idąc dalej tropem Szwajcara, tworzyłaby sie gigantyczna przepaść pomiędzy wyspiarzami, a kontynentalną Europą. Mogłoby dojść do szkodliwego dla wszystkich rozłamu. Przede wszystkim straciłaby na tym FIFA.

Ewolucji futbolu ze sportu w czysty biznes, nie da się już zatrzymać. Nie można jednak przejść obok problemu obojętnie, bo temu, że problem jest, istnieje, nie można zaprzeczyć. Zamiast wyimaginowanego złotego środka, jakim jest niewątpliwie pomysł ” 6 plus 5″ zaproponowałabym powrót do źródeł. Wychowankowie! Współczesna piłka nożna odsuwała ich sukcesywnie od głównego nurtu, skazując na bycie marginalnymi uczestnikami piłkarskich rozgrywek. Wiadomo, liczy się talent. Jesteś lepszy, wygrywasz. Jesteś słabszy, wypadasz z gry. Transfer goni transfer, miłość do klubu nie trwa przecież wiecznie. To jednak zbyt proste, by mogło okazać się panaceum jutra.

A wychowankowie? Ich większy udział w profesjonalnym futbolu stałby się prawdziwym urzeczywistnieniem złotej zasady, że najlepsza jest organiczna praca u podstaw. Krew, pot i łzy wylewane każdego dnia w szkółkach piłkarskich czy klubowych akademiach juniorskich. Akademia piłkarska i wpajane w ramach niej nauki czy zasady, na pewno nie tylko zaprocentują, a mogą okazać sie prawdziwym zbawieniem. Oczywiście, wykształcenie wychowanka kosztuje mały majątek. Jest jednak nieporównywalnie tańsze niż przeprowadzenie transferu opiewającego na kilkadziesiąt milionów euro.

W dodatku kształtując młodzież, czyniąc z nich sportowców jutra, nie zapewnia sie im tylko kompleksowej ścieżki fizycznego rozwoju. Podobny nacisk kładzie się na wykształcenie w nich odpowiedzialności, szacunku dla osiągniętego sukcesu. Przygotowanie do roli, jaką większość z nich może pełnić za kilka lat dla lokalnej społeczności z pewnością pozwoli zebrać owoce. Wychowanek bowiem, nie tylko kilka razy zastanowi się przed zamianą klubu na lepszy, ale i nie poddaje się aż tak, żądzy pieniądza.

W 9 przypadkach na 10, jeśli jego macierzysty klub, przy którym dorastał, zapewnił mu rozwój, dał nadzieję na lepsze jutro, nie wpada w tarapaty finansowe i liczy się w jakiś sposób na arenie krajowej czy międzynarodowej, wychowanek w nim kończy swoją piłkarską karierę, zasilając po niej szeregi administracyjne klubu. Tak właśnie tworzy się historia. To taka niewymierna ciągłość klubowa staje się kluczem do długofalowego sukcesu.

Nie trzeba daleko szukać, triumfator niedawno zakończonej edycji Ligi Mistrzów, FC Barcelona od lat działa według tej zasady. Inni kupują, ona wychowuje. Słynne “Mes que un club” jest urzeczywistniane każdego dnia. W pierwszym składzie na finał z Manchesterem United, znalazło się aż 5 wychowanków La Masia. Szósty stał za linią autową, dowodząc drużyną. Od roku, kiedy Pep Guardiola z trenera rezerw stał się trenerem pierwszej drużyny, Barcelona zdobyła niemal wszystko. Sensu kształcenia wychowanków nikt już nie podważa.

Jay Spearing w meczu Liverpool - Real Madryt Anfield Road, Liverpool, Anglia. 74. minuta meczu – Steven Gerrard żegnany owacjami na stojąco, schodzi z boiska. Zastępuje go Jay Spearing, 20letni wychowanek Akademii Liverpoolu. Tym zadziwiającym posunięciem Rafa Benitez stawia przysłowiową kropkę nad “i”. Jego Liverpool nie tylko wdeptał w ziemię w dwumeczu galaktyczny Real, ale wygrał także mentalnie. Pokazał, że nie pompowanie milionów, nie spektakularne transfery, czynią z klubu coś więcej.

To właśnie on, niegdyś niedoceniany w szeregach trenerskich Blancos, wpuszczając z pozoru nieopierzonego jeszcze wychowanka w miejsce klubowej gwiazdy, żywej legendy – Stevena Gerrarda, udzielił Realowi prawdziwej lekcji, pokazując, jak winna toczyć się historia drużyny. Spearing nie tylko nie zawiódł, ale godnie zastąpił na boisku kapitana. Zaprezentował hart ducha, wolę walki na takim poziomie, jaki może osiągnąć tylko wychowanek. Ktoś, kto od najmłodszych lat marzył, by wystąpić kiedyś w czerwonym trykocie w meczu pierwszej drużyny, a co dopiero w Lidze Mistrzów, w pojedynku gigantów. Została zaprezentowana naturalna ciągłość, coś co nierozerwalnie towarzyszy klubom z historią.

Czy Real odrobi zadanie domowe, po tym jak srogo skarcił ich ten sezon? Czy wreszcie odrobi je Sepp Blatter, polski PZPN oraz wiecznie nieomylny Grzegorz Lato? Tego nie wie nawet chyba nasz jedyny prorok, objawiciel i wieszcz Jan Tomaszewski. Jedno jest pewne. Zanim kolejny raz ktoś rozpocznie sławetne narzekanie na zatracanie narodowego charakteru drużyn i zacznie odgrzewać hasło limitów obcokrajowców czy jego modyfikację, proponuję sprawdzić, w jakim stopniu FIFA, UEFA oraz narodowe federacje finansują szkolenie młodzieży. Jak bardzo wspierają powstające przy klubach akademie. Przyczyn degrengolady polskiego futbolu należy upatrywać nie w braku talentów, ale w braku odpowiedniego szkolenia, które by stało na wysokim poziomie, musi być odpowiednio dofinansowane.

Wystarczy spojrzeć na nie tak daleką Holandię, do wartości piłkarzy wyszkolonych w słynnych już szkółkach Ajaxu czy Feyenoordu, nie trzeba nikogo chyba przekonywać. Może nie do końca realizują ideę wychowanków zaczynających i kończących w jednym klubie, bowiem lata świetności pierwszych drużyn te kluby mają za sobą, ale są żywym poparciem dla idei mądrego szkolenia. Szkolenia, które nie tylko prowadzi do poprawy poziomu na szczeblu piłki reprezentacyjnej, ale i piłki klubowej, a przy okazji, jako uboczna kwestia, zostaje realizowany postulat narodowego charakteru klubów.

A wystarczyłoby tak niewiele. Brak limitów obcokrajowców powoduje zdrową konkurencję, która każdemu wyjdzie na dobre i podnosi tylko poziom ligi. Gdyby jeszcze regulacjami na szczeblu federacji międzynarodowych wymusić obowiązek oddawania części przychodów z reklam, transmisji telewizyjnych etc. na rzecz szkolenia i wychowywania młodzieży, pozostałoby już tylko czekać, aż dorastające w akademiach młode pokolenie piłkarzy spowrotem sprowadzi futbol do poziomu filozofii “Szybciej, Wyżej, Mocniej”. Niemożliwe, powiadacie…? Impossible is nothing!


Oceń ten wpis:
SłabyTaki sobieŚredniDobryBardzo dobry (7 głosów, średnia: 4,00 na 5)
Loading ... Loading ...



Be social
Wykop Gwar Dodaj do zakładek



22 komentarzy do “Trzecia droga”

  1. xm33 mówi:

    zapytam kompletnie bez złośliwości. co chciałaś tym tekstem przekazać?

    i jesteś pewna, że powiedzenie więcej niż klub jest o wychowankach?

  2. lady_in_redd mówi:

    odpowiem kompletnie bez złośliwości – jesteś pewny, że zrozumiałeś o czym tekst traktuje? :)

  3. xm33 mówi:

    według mnie o niczym i dlatego chciałem podpowiedź gdzie szukać jakiegoś głębszego przesłania w nim

    • lady_in_redd mówi:

      przesłanie jest oczywiste, a mes que un club to cała filozofia futbolu, nie tylko dążenia separatystyczne, zresztą masz to w tekście, może nie literalnie, ale myślę,że dasz radę poukładać te puzzle, w końcu bystrzacha z ciebie:D

      • xm33 mówi:

        wnioskuję, że przesłaniem jest to co maciek napisał a jeżeli tak to tekst jest przysłowiowym laniem wody, masłem maślanym, itp. tutaj coś o jakimś 6+5, tutaj o systemie kształcenia w holandii [czemu francji nie podałaś za przykład? po reformie z 73 doczekali się pokolenia mistrzów świata i europy], tutaj wychowankowie. zero jakiś konkretów

        i nie lubię puzzli. w końcu jestem na polibudzie

  4. Jasix mówi:

    Przesłaniem tego tekstu jest z grubsza to, że stawianie na wychowanków się po prostu opłaca i to nie tylko w ekonomicznym tego słowa znaczeniu. Wkrótce napiszę tekst o piłkarskiej akademii Chelsea FC i naświetlę sytuację juniorów The Blues. Niestety, nie maluje się ona w różowych barwach…

  5. Witek mówi:

    Przesłanie jest bardzo proste (jak dla mnie). Stawiając na wychowanków nie tylko zyskuję klub, ale i zawodnik, który nie zmienia klubów jak rękawiczek (czy może raczej butów), ale pozostanie wierny klubowi, nie będzie potrzebna idiotyczna zasada 6 + 5. W końcu piłka zmieni się z dążenia z “drożej, głośniej, efektywniej” na “Szybciej, Wyżej, Mocniej”. ;P
    Dobrze zrozumiałem?
    Co do tekstu to bardzo dobry, świetnie się czyta no i jest przesłanie, ale troszkę za bardzo wyidealizowany jak dla mnie.
    Zbyt piękne, aby było prawdziwe
    Pozdrawiam

    • lady_in_redd mówi:

      Dokładnie takie jest przesłanie:) Fakt, nieco idealistyczne etc. , ale z drugiej strony takie akademie naprawdę istnieją – vide La Masia, The Academy LFC czy choćby młodziki Lecha, więc nie jest to znowu takie odrealnione – po La Masii widać, że warto, bo opłaca się to także wymiernie:)
      Pozdrawiam

  6. ketrab87 mówi:

    przesłanie jest jasne i czytelne więc nie wiem o co chodzi ‘xm33′.bardzo fajna interpretacja “zmiany Gerarda”.
    co do “dyby jeszcze regulacjami na szczeblu federacji międzynarodowych wymusić obowiązek oddawania części przychodów z reklam, transmisji telewizyjnych etc. na rzecz szkolenia i wychowywania młodzieży ” to raczej wiemy, że to nierealne ale to Ty zajmujesz się prawem (w sporcie ;) więc wiesz lepiej .tekst mi się bardzo podoba.pzdr

  7. xm33 mówi:

    chodzi o to, że to wszystko nie jest takie kolorowe jak tobie i autorce się wydaje

    system w anglii jest chory i dlatego klubom bardziej opłaca się ściągać do szkółek chłopaków spoza wysp niż bawić się w udowadnianie, że przeprowadzka całej rodziny nie jest spowodowana przez piłkę. problemem nie jest brak chęci stawiania na wychowanków ale brak możliwości hodowania ich jak robił to manchester z pokoleniem scholesów, beckhamów czy innych nevilli. pomijam już możliwości jakie są między innymi w hiszpanii, holandii czy innej brazyli

    • lady_in_redd mówi:

      Nie zgodzę się, w UK nadal szkoli się wychowanków (nie,nie hoduje- bo tak to robią niektóre szkółki z południa, gdzie smarkom podaje się hormon wzrostu w końskich dawkach i inne cuda), są znane akademie wypuszczające Gerrardów, Carragherów, Owenów, Spearingów. Tak samo akademia whu – Lampard, Carrick, Cole, Ferninand, Defoe i Johnson.

      A przeprowadzenie się całej rodziny to też jest odgórny wymóg, więc skoro można wprowadzić jeden, można i drugi – jasne, że wszystko da się obejść – ale chętnych jest garstka, więc zmniejsza się skala zjawiska, zmniejszając problem.

      • xm33 mówi:

        reforma w uk była w 1998. gerrard urodził się w 1980, caragher 1978, owen 1979, lampard 1978, carrick 1981, joe cole 1981, rio 1978, defoe 1982, johnson 1984. nie to pokolenie. lilleshall skąd pochodzą owen, cole, defoe czy caragher zostało zamknięte w 1999. system wilkinsona kompletnie się nie sprawdził – mieli w ciągu 10 lat być mistrzami świata [nawet młodzieżówki nic nie wygrały]. pojawiły się plany aby wprowadzić system francuski i mieć w anglii takie Clairefontaine. zamiast jednak tworzyć narodowe centra piłkarskie [w anglii ma to być w Burton-on-Trent] starczy znieść idiotyczne zasady o geograficznej przynależności zawodników i dać rodzicom dzieci wolną rękę z wyborem szkółek tak jak mogą wybierać im szkoły

        w hiszpanii są kluby satelickie pod które podchodzą mniejsze lokalne kluby. główne kluby płacą tym mniejszym kasę aby zapewnić sobie możliwość wybierania najlepszych piłkarzy z ich akademii. w brazylii klub może sobie po całym kraju szukać najlepszych i ściągać ich bez problemu

        nie mówię przy tym, że w anglii nie ma teraz młodych i dobrych piłkarzy. są nouble, welbeck, bruma. mają jednak strasznie przesrane właśnie przez ten system i niezdrową dla nich konkurencję w postaci ściągania multum piłkarzy za miliony funtów zza granicy do rezerw i pierwszego składu

  8. lady_in_redd mówi:

    Zgadza się, że mają trudno, bo jest konkurencja, ale znieść jej właściwie nie można, bo jak?

    No i warto pamiętać, że szkółki w UK zapewniają kompleksowy rozwój tych dzieciaków, żeby wiedziały, że kariera piłkarza wiecznie nie trwa i miały podwaliny pod to,co można robić potem. Bardzo też pilnuje się przestrzegania ich praw, co np już odrobinę kuleje w Hiszpanii, a w Brazylii podchodzi pod paragrafy – handel dziećmi, korupcja, genetyczny doping etc

  9. xm33 mówi:

    nie wiem, sprawić może aby znowu bardziej opłacalny był scouting po anglii niż ściąganie po 16 roku życia chłopaków spoza wysp? [regulacja fify jest na ten temat, chyba 400.000 funtów czy coś w tym stylu]. teraz wielu utalentowanych marnuje się w mniejszych klubach przez durne regulacje i nie mają możliwości trenowania z najlepszymi jak to kiedyś było w przypadku manu, l’poolu, leeds, itp

    anglicy póki co chcą skopiować na szybkiego system francuski z jedną akademią narodową [we francji jest 9 regionów, najlepsi w ciągu tygodnia trenują w elitarnych centrach a na weekendy wracają do klubów - w hiszpanii jest mieszanka szkolnej i klubowej piłki. jeden tydzień tutaj, jeden tutaj]

    widać gołym okiem, który system się sprawdza

    • lady_in_redd mówi:

      Skauting w uk działa bardzo dobrze, chyba, aż za dużo w niego wkładają funtów, skoro zamiast szukać na lokalnych podwórkach, szefostwo skautów lata po Brazyliach, Argentynach i innych takich ;)

      Co do systemu francuskiego – to czy ja wiem czy to się sprawdza- poziom ich ligi mierny, Francuzów na najwyższym european level dużo mniej niż choćby Anglików, Hiszpanów, Brazylijczyków…

      • xm33 mówi:

        francja na ostatnim mundialu doszła do finału, w 98 wygrała go a w 2000 wygrała mistrzostwa europy. dane z 2007 roku odnośnie liczby europejczyków w wyjściowych jedenastkach ligi mistrzów wśród 32 zespołów – francja 37, portugalia 24, włochy 22, holandia i hiszpania po 15 a anglicy po 14

        przejrzyjmy aktualne kadry zeszłorocznych finalistów 1/8 cl [4 ang zespoły i 1 francuski]

        real: diarra
        barca: henry, abidal
        arsenal: 7 piłkarzy z francji
        liverpool: 3 piłkarzy
        chelsea: 2 piłkarzy
        manchester: 2 piłkarzy
        villareal: 1 piłkarz
        bayern: 1 piłkarz
        porto, sporting: 0
        juventus: 2 piłkarzy
        panathinaikos: 1 piłkarz
        atletico: 1 piłkarz
        lyon: 20
        roma: 3
        inter:1

        daje to 47 francuzów

        real, barca, villareal, porto, bayern, juventus, panathinaikos, sporting, atletico, lyon, roma, inter zero anglików, arsenal 3, chelsea 7, liverpool 8, manchester 11

        daje to 29 anglików

        pomińmy lyon to jest raptem o dwóch anglików więcej i to tylko w zespołach z wysp

        w wyjściowych jedenastkach finalistów ligi mistrzów było 2 francuzów i 3 anglików [grała ang drużyna]

        rewanż półfinału ligi mistrzów arsenal-manchester: 3 francuzów, 5 anglików [2 ang drużyny]

        rewanż chelsea-barcelona: 3 anglików, 3 francuzów [ang drużyna]

        złotego buta anglik wygrał raz w historii, francuz 2 razy

        piłkarz roku fifa – anglik ani razu, francuzi 3 razy

        złota piłka – anglik 5 razy, francuz 6

        ale nie; rzekłaś, że się nie sprawdza bo anglików na toplevel jest dużo więcej

        o scoutingu pisałem i nie wiem czemu tego nie chcesz zrozumieć. taniej jest kupić piłkarza zza granicy niż z mniejszego ang klubu i dlatego to jest stosowane

  10. lady_in_redd mówi:

    policz jeszcze Hiszpanów i Brazylijczyków plis;P

  11. xm33 mówi:

    nie widzę sensu tego liczyć bo wtedy aż żal nie zrobić z tego całościowego tekstu a dla mnie to za dużo pieprzenia się w układanie ładnych stylistycznie zdań

    jak ktoś z waszej ekipy zdecyduje się kiedyś szerzej spojrzeć na problem akademii w anglii będzie miał jakieś podwaliny pod tekst [może jasix albo najlepiej jakoś boocha namówcie aby to opisał]

    • lady_in_redd mówi:

      łeee, to się zawiodłam, już Ci chciałam bić pokłony i odchodzić w niesławie, a tu taki zawód :p
      Jak się mówi a, to się mówi b, więc się nie widzeniem sensu nie zasłaniaj:)

      Ja policzę:)

      • xm33 mówi:

        temat dotyczył kształcenia we francji i ilość francuzów na tak zwanym top-level więc raz dwa to sprawdziłem stosując wiki. reszty też będzie więcej niż anglików bo anglicy są praktycznie ograniczeni do big four w lm [gdzie w wyjściowych jedenastkach stanowią mały % - powyżej czterech piłkarzy często oznacza plagę kontuzji w zespole]

  12. lady_in_redd mówi:

    brazylia /hiszpania / argentyna
    real: 2, 11, 3
    barca: 3, 10, 2
    arsenal: 1, 3, 0
    liverpool: 3, 4, 2
    chelsea 2, 0, 0
    manchester: 3,0,0
    villareal: 0, 10, 3
    bayern: 1,0, 2
    porto 3,0, 5
    sporting 4, 0, 1
    juventus: 3, 0, 1
    panathinaikos: 4, 1, 1,
    atletico: 2,13, 2
    lyon: 3, 0, 2
    roma: 7,0,0
    inter: 7,0,5

    48 braz., 52 esp. , 29 arg.

  13. baraja mówi:

    No nie zgodzę się z tym, że Francuzów na najwyższym poziomie jest mniej, tylko są bardziej rozsiani po europejskich drużynach. Po Brazylijczykach i Argentyńczykach to chyba najbardziej popularni zawodnicy zagraniczni. A liga faktycznie słaba.

    Ciekawe jest, że Anglicy, Hiszpanie i Włosi robią kariery wyłącznie w rodzimych drużynach (poza baaardzo nielicznymi wyjątkami – Hiszpanie w Liverpoolu i Arsenalu). Może właśnie francuski system nastawia zawodników psychicznie na emigracje.

Dodaj komentarz

Komentarze zawierające wulgaryzmy, obrażające czytelników lub właściciela bloga zostaną skasowane.
Moderacja komentarzy jest aktywna. Nie wysyłaj swojej wiadomości dwa razy.
Możesz skorzystać z następujących tagów XHTML: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote> <code> <em> <i> <strike> <strong>

Chcesz mieć swój własny avatar na Soccerlogu? Przeczytaj FAQ, to tylko kilka minut!