Diament Ancelottiego

Diament Ancelottiego
Relację z meczu Chelsea – Hull zdał Michał Trela. Ja postanowiłem się skupić na analizie gry „The Blues”. Nowy menedżer przynosi zazwyczaj swój schemat taktyczny. Tak samo dzieje się z Carlo Ancelottim – przyjrzyjmy się zatem, jakie innowacje wprowadził Włoch do drużyny ze Stamford Bridge.

Piszę ten tekst w przededniu meczu Chelsea z Sunderlandem. Nie sądzę jednak, aby nagle Ancelottiemu odwidziało się stosowanie systemu 4-4-2 ze słynnym „diamentem” w środku pola. „The Blues” zwykli grać w ustawieniu 4-3-3, z jednym wysuniętym napastnikiem i wspierających go skrzydłowych. Teraz jednak atakujących jest dwóch, a za ich plecami, w linii pomocy, operuje piłką czterech graczy: jeden odpowiedzialny za destrukcję, dwóch (pseudo)skrzydłowych i ostatni, czwarty, ustawiony pod napastnikami. W meczu z Hull mieliśmy dwa diamentowe warianty. W pierwszej połowie wyglądało to tak: Obi Mikel z tyłu, przed nim Essien i Malouda, najbardziej wysunięty Frank Lampard. Po przerwie Mikela zastąpił Michael Ballack, a Niemiec wymienił się pozycjami z Essienem.

Czy zdało to egzamin? Niekoniecznie. Ballack przekonywał, że pomocnicy ustawieni w diamencie zwracają większą uwagę na kontrolowanie gry, a poza tym częściej są przy piłce – bardzo pomaga w tym dodatkowy zawodnik. Niemniej jednak ciężko było zauważyć wyraźną zmianę, o której mówił Niemiec. Druga linia Chelsea współpracowała ze sobą poprawnie, skleciła kilka ciekawych akcji, ale żadnych fajerwerków nie było. Jak zwykle kilka wpadek zaliczył John Obi Mikel. Właściwością tego zawodnika jest, że popełnia co najmniej jeden prosty błąd w meczu i łapie niepotrzebne kartki. Tym razem to od niego niefortunnie odbiła się piłka i wpadła wprost pod nogi Stephena Hunta.

Wydawałoby się, że dzięki ustawieniu pomocników w diamencie, stworzy się miejsce w ofensywie dla bocznych obrońców. Tymczasem – niespodzianka: częściej przy wyprowadzaniu i rozgrywaniu akcji można było usłyszeć nazwiska stoperów. John Terry i Ricardo Carvalho często holowali futbolówkę aż do linii środkowej. Jeśli chodzi zaś o Ashleya Cole’a i Jose Bosingwę, lepiej wypadł Portugalczyk, który częściej próbował włączać się do akcji kolegów. To jednak może szybko ulec zmianie, kiedy po kontuzji kolana o miejsce na lewej flance powalczy Jurij Żyrkow. Rosjanin może grać zarówno w pomocy, jak i w obronie, co tym bardziej zaostrza rywalizację o miejsce w pierwszym składzie. O ile obrońcy całkiem nieźle radzili sobie w ofensywie, o tyle w defensywie wyglądało to zdecydowanie gorzej. Terry, przyzwyczajony już do Alexa (obecnie kontuzjowany) zapomniał, jak się gra z Carvalho i wynikło z tego kilka groźnych dla „Tygrysów” akcji – po jednej z nich padła przecież bramka.

Didier Drogba stworzył duet napastników z Nicolasem Anelką. Pozycja reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej jest niezagrożona (strzela gole, niedawno przedłużył kontrakt), natomiast Francuz musi wziąć się do roboty. Na boisku często zmienia się z rasowego snajpera w obiboka, który gra od niechcenia i nie wykorzystuje swoich sytuacji. W odwodzie pozostają Salomon Kalou i Daniel Sturridge, daleko za nimi poczłapuje Andrij Szewczenko, o którym wszyscy już chyba zapomnieli. Kto wie, czy Drogbie nie przydałby się partner w typie Kuna Aguero, na którego ma ponoć chrapkę Roman Abramowicz. Szybki, zwinny, świetny technik. Ancelotti miał do czynienia z podobnym graczem, Alexandre Pato, więc zna możliwości ustawiania zespołu z podobnym piłkarzem.

Sam Włoch wierzy, że jego gracze szybko dostosują się do systemu i Chelsea nie będzie potrzebować wzmocnień.
- Nie musimy sprowadzać nowych zawodników, ponieważ jesteśmy zadowoleni z naszego składu – powiedział Ancelotti. Zobaczymy, co na to Roman Abramowicz. Rosjanin wykazuje ciekawość taktycznymi zmianami Włocha, o czym wspominał sam Ancelotti. Znając jednak Rosjanina, kiedy coś mu się nie spodoba, jest w stanie dokupić nowego gracza.

Na razie przed Ancelottim wiele wyzwań. Jego gracze muszą szybko dostosować się do nowej taktyki, bo inaczej szybko mogą pożegnać się z marzeniami o sukcesach. Początki mają trudne, ale – jak na razie – zwieńczone zwycięstwami. Właściwy komentarz do całej sytuacji wygłosił Ballack: „Jest wiele dróg do zwycięstwa, nie ma tylko jednego sposobu na grę w piłkę i możesz odnieść sukces w każdym ustawieniu, jeśli zagrasz dobrze.” Proste i genialne. Tylko czy pozostali gracze Chelsea wezmą sobie do serc słowa Niemca? Przekonamy się w najbliższych kolejkach.


Oceń ten wpis:
SłabyTaki sobieŚredniDobryBardzo dobry (4 głosów, średnia: 2,75 na 5)
Loading ... Loading ...



Be social
Wykop Gwar Dodaj do zakładek



3 komentarzy do “Diament Ancelottiego”

  1. Jasix mówi:

    Poki co taktyka Ancelottiego zdaje egzamin. Trzy spotkania w EPL i trzy zwycięstwa przy dość przyjemnie wyglądającej grze. Oprocz preferowanego ustawienia Carletto co kolejkę stosuje rotację i stawia na nieco innych zawodnikow, tym samym nie boi się nowych rozwiązań i wciąż szuka zlotego środka. Nauka ligi angielskiej zajmie mu jeszcze trochę czasu, ale poki co idzie mu co najmniej niezle. Ciekawi mnie jak Niebieska Maszyna poradzi sobie z sensacją obecnych rozgrywek – Burnley.

  2. xm33 mówi:

    czemu nie dodałeś tego wtedy jak to napisałeś? bo tu nagle suprajs i “Nie sądzę jednak, aby nagle Ancelottiemu odwidziało się stosowanie systemu 4-4-2 ze słynnym „diamentem” w środku pola. ”

    chelsea nie grała diamentem tylko choinką…

  3. baraja mówi:

    Duch Mourinho nadal wisi nad Chelsea… i chyba dopiero Ancelotti może coś zmienić na poważnie.

Dodaj komentarz

Komentarze zawierające wulgaryzmy, obrażające czytelników lub właściciela bloga zostaną skasowane.
Moderacja komentarzy jest aktywna. Nie wysyłaj swojej wiadomości dwa razy.
Możesz skorzystać z następujących tagów XHTML: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote> <code> <em> <i> <strike> <strong>

Chcesz mieć swój własny avatar na Soccerlogu? Przeczytaj FAQ, to tylko kilka minut!