Lech – czyli tak to się robi w Wielkopolsce
Od czasu wylosowania przez poznańskiego Lecha 3. drużyny belgijskiej ligi – Club Brugge, nie milkną odgłosy ulgi. Mogliśmy trafić przecież na takie tuzy jak Villareal, Galatasaray czy choćby Fulham. Szczęście dopisało, a wręcz zmaterializowało się w najczystszej z możliwych postaci, bo przecież Belgia nie Hiszpania, damy radę panowie, nawet 5. biegu nie będzie trzeba.
Skoro jednak czas pokazał, jak srogie klapsy mogą wymierzyć i Estończycy, czy Lech może podzielić smutny los piłkarzy znad Wisły? W zeszłym roku, kiedy przyszło nam posmakować starcia z reprezentantem sklasyfikowanej na 20. miejscu rankingu UEFA ligi austriackiej, obyło się bez śladów okrutnych razów na poznańskich czterech literach. Teraz poprzeczka została podniesiona jeszcze wyżej – Kolejorz czyli wizytówka 26. najsilniejszej ligi Europy zmierzy się z Club Brugge – klubem zasilającym Jupiler League sklasyfikowaną na 14. miejscu.
Sam Marcin Wasilewski – zawodnik, którego wszyscy znamy z bijących rekordy liczby wejść, „spodenek Wasilewskiego”, reprezentujący obecnie barwy Anderlechtu, przyznaje, że Club Brugge to drużyna znana ze świetnego przygotowania fizycznego, walcząca do samego końca. Belgowie świetnie udowodnili to choćby w ostatnim meczu z KSC Lokeren, zdobywając dwa gole w ostatniej minucie spotkania. Wasyl, trochę chyba z sentymentu do poprzedniego klubu, stwierdza, że ten zespół nie tylko pozostaje w zasięgu Lecha. To drużyna, z którą Kolejorz w obecnej chwili nie może sobie nie poradzić! Tyle, że przed meczem z Levadią, podobnie mówiono o Wiśle…
Lech to drużyna, która nie lubi być stawiana w roli faworyta. Wystarczy przypomnieć spektakularne spotkanie z Austrią Wiedeń decydujące o tym, kto zagra w fazie grupowej Pucharu UEFA. Austriacy musieli, Lech mógł. Zaprezentowany został cały wachlarz możliwości Lecha spod igły Franciszka Smudy. Był więc kawał radosnego futbolu – niebojaźliwie, bez kompleksów, ofensywnie, były i emocje generowane przez sędziowskie decyzje, dogrywka i happy end. Coś, co w wydaniu polskich drużyn serwuje nam jedynie FIFA 09 tudzież PES, ale była też i słynna już fantazja w obronie. Czyli panie boże, proszę czuwaj nad Arboledą i cudem rozmnożenia jego skromnej osoby, bo reszta defensywy hasło “taktyka” zna jedynie z okładki książek Jurka Talagi, choć i w to bym szczerze powątpiewała…
Wygrana z Austrią, przejście fazy grupowej, 180 całkiem niezłych minut z Udinese to dowody, że wola walki prezentowana przez Lechitów stanowi realną wartość dodaną. Wartością tą nie sposób jednak nadrobić krótką ławkę, sprawić, że grymas bólu wywołanego intelektualną chłostą zniknie z twarzy zawodników Kolejorza, ilekroć mowa o założeniach taktycznych.
I tu na scenę wkracza Jacek Zieliński. Delikatnie mówiąc, nie był oczekiwany. W końcu to trener, którego przyjście miało zwiastować schyłek ofensywnej fantazji przy ulicy Bułgarskiej. Jak pokazały ostatnie mecze, nic bardziej mylnego. Jak mówi sam zainteresowany – gra defensywna to jedno, a dyscyplina w defensywie to drugie, więc chyba niesłusznie dziennikarski świat klasyfikuje mnie jako profesjonalnego zabójcę marzeń o ofensywnej potędze drużyny, dowcipkuje Zieliński.
Hasła “wracamy do obrony, panowie” oraz “zwieramy szyki” znalazły swoje odzwierciedlenie w grze Kolejorza, który nie dość, że po dwóch kolejkach ma 8 goli na koncie, to stracił zaledwie jednego. Na skalę tego, co potrafi zmajstrować obrona Lecha, jest to nie lada ewenement.
Jak widać poprawa dyscypliny na tyłach okazała się chyba brakującym 5. elementem. Dodajmy do tego Roberta Lewandowskiego, który zaliczył szybki awans z obiecującego debiutanta na rozchwytywaną gwiazdę ekstraklasy oraz nową taktykę 4-4-2, której znakiem rozpoznawczym poza oczywistą czwórką w obronie stało się całkiem zgrabne połączenie dwóch napastników – Lewandowskiego i Rengifo. Pierwszy do tandemu wnosi świetny refleks, spryt oraz całkiem imponującą jak na ekstraklasowe warunki technikę, atutami drugiego są niepodważalna siła i świetna gra w powietrzu. To wszystko dopieszczone zostało mądrze przeprowadzonymi transferami, na które pozwoliło odejście dotychczasowego kapitana – Rafała Murawskiego do Rubina Kazań. Nikt po meczu z Koroną nie śmie przecież podważać sensu sprowadzenia Seweryna Gancarczyka z ukraińskiego Metalistu, o poziom Kasprzika w bramce Lechitów również należy być spokojnym. Tak oto mamy nowego starego Lecha, a i bez gwałtu na budżecie się obyło.
Dopóki będziemy grać z teoretycznie lepszymi klubami, możemy spać spokojnie. Lech bowiem wielokrotnie pokazał, że nietwarzowe są mu koszulki faworyta- lidera, które dodatkowo wiosną zaczynają wpijać się w ciało, potęgując przy tym zadyszkę.
Kolejorz udowodnił, że drużyna z Bułgarskiej to nie są ludzie małej wiary. Zieliński z kolei pokazał, jak połączyć ową wiarę z poznańskim “porzundkiem”. Jest wiara, jest “porzundek”. Powstanie wielkopolskie pokazało, że tu do sukcesu więcej nie potrzeba.
Tak potrafi zagrać dobrze poukładany przez nowego trenera Lech. Nowa taktyka okazała się strzałem w dziesiątke, gdyż zobaczyliśmy grad goli. Pytanie czy sprawdzi się podczas pojedynku z Club Brugge?!
jestem pełen wiary, że Lech pokona team z Belgii… to solidna drużyna, tworzona na przestrzeni kilku sezonów… czy ktoś chce czy nie Kolejorz jest głównym kandydatem do Mistrzostwa Polski.
zapomniałem dodać, że ustawienie trenera Zielińskiego 4-4-2 bardzo przypadło mi do gustu… i uważam to, jako strzał w dziesiątkę… swój pełny potencjał pokazuje Peszko na prawym skrzydle, natomiast gra dwójką napastników zwiększa siłę ofensywną Lecha.
co do artykułu to bardzo przyjemnie mi się go czytało :)
Lady_in_redd obiecała, Ledy_in_redd napisała :P Na konstruktywną dyskusję na pewno przyjdzie jeszcze czas:P
Pozdrawiam, el_cabeso
Lechowi zdecydowanie na dobre wyszła zmiana taktyki na 4-4-2. Choć dla Peszki pewnie najlepiej ;)
jak jednak chimeryczną drużyną jest Lech (i ta łatka faworyta, z którą sobie nie radzi) pokazał mecz z Polonią.
ps.
jak ciekawie, że Pierwszy Krytyk BloPuLi Michała Pola jest na Soccerlog.net :-)
Wreszcie mogę przeczytać tekst Lady, nie tylko Jej oceny :)
Bartek, to trochę moja wina, wybacz. Każdy przecież popełnia błędy :)
Ulesław, ale o co chodzi?
No, o Lady ;)
Mata-kata też zachęcałem, ale się zręcznie wymówił.
ależ się cieszę bardzo z tego, że Lady tu jest :) szkoda, że Mata nie będzie. A może na razie nie będzie? ;)
Wczorajszego meczu szkoda, gdyż Polonia się głównie broniła. Jednak po kartce dla Peszki, było do przewidzenia, że Lech się nie złamie i zaatakuje, czyli tu kontra, tam kontra i na 2-4 się skończyło. Wronki nigdy nie były dla Lechitów szcześliwe.
Ale to dopiero trzecia kolejka, Kolejorz jako jedyny liczy się w walce o Ligę Europy, a mistrzem Polski i tak będzie,bo zawsze tak jest, że po odejściu Smudy,klub w następnym sezonie zdobywa mistrzostwo – “Skąd Smuda odejdzie, tam mistrzostwo będzie”, jak to mówią ;)
Lady, mówią też, że “Franek Smuda czyni cuda” i tego też raczej się podważyć nie da:)
lidera mamy, za h*** go nie oddamy. pozdro ;)
Luca -> widzę, że z ulicy Reymonta nadciąga napinka… Mało wam batów po Levadii? ;)
oby poznaniacy honor krajowej piłki uratowali. dołączam się do życzenia, żeby ich tyłki jutro klapsów uniknęły! ;)
do lady_in_redd – proste że napinka, bo nienawidzę cracovii i wszystkiego co z nią związane ;]
ale bądźmy poważni – życzę lechowi wszystkiego dobrego w pucharach. to zupełnie co innego niż liga. poza tym niech zajdzie jak najdalej – straci dużo sił i nie starczy mu ich na ligę ;]
nie będę się wdawał w dyskusję o levadii – podsumowałem to wystarczająco w swoim tekście o wiśle, gdzie przedstawiłem też moją opinię o lechu (”umieli podnieść się z kolan”). potknęli się, skompromitowali – ok. ale teraz są na fali wznoszącej, i wygrają to mistrzostwo. może nie w cuglach, ale…;)
W tym roku u nas kadra szeroka, dobre transfery poczyniliśmy, więc sił starczy i na Europę i żeby wskazać w lidze Wiśle miejsce w szeregu;)
Proponuję wspólną relację z meczu Lech – Wisła – będzie ciekawie;)
A jutro Club Brugge we Wronkach czyli 3-1 dla Kolejorza i jesteśmy dalej:)
z miłą chęcią – będę patrzył jak płacze twoja klawiatura ]:->
zapewniam Cię, że moja klawiatura będzie się radować – dzisiaj, jutro i 17. października:D
i 1-0 dla Lecha po golu Peszki w 92minucie:) Szału nie było, ale to dobra zaliczka przed rewanżem!