Zapomniana legenda Garrinchy

Zapomniana legenda Garrinchy

Był człowiekiem z wrodzoną wadą nóg. Lecz mimo to, stał się wirtuozem futbolu na świecie. Słynął z cudownych zagrań, wspaniałych bramek, które porywały rzesze kibiców. Kim był tak naprawdę Garrincha ? Postaram się tym artykułem na to pytanie odpowiedzieć.

Nazywał się Manuel Francisco dos Santos. Był geniuszem dryblingu i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Lecz jak się to udawało piłkarzowi którego lewa noga wykrzywiona była do zewnątrz, zaś prawa skierowana była do środka i na dodatek krótsza o sześć centymetrów? Odpowiedz jest prosta – był fenomenem.

Już jako młody mężczyzna trafił do drużyny Botafogo. Z tym wiąże się bardzo ciekawa historia. Gdy na trening pierwszego zespołu przyprowadził go były gracz tego klubu Arati, trener nie wiedział co z nim zrobić. Garrincha bardzo chciał wziąć udział w treningu, lecz Manoel Francisco dos Santos z niechęcią wpuścił go na murawę i naprzeciw niego postawił Niltona Santosa. Tym, co nie kojarzą tego pana przypomnę, że został on uznany za jednego ze 100 najlepszych żyjących piłkarzy FIFA. Naoczni świadkowie i w tym trener, widzieli jak “ptaszek” ośmiesza Niltona Santosa i jego kolegów. Trener zdecydował się na transfer Garrinchy. Wartość jego transferu wyniosła wówczas 27 dolarów.

Był idolem kibiców Botafogo. Stał się liderem tego zespołu. W reprezentacji Brazylii zadebiutował w 1955 roku. Trener Vicente Feola nie darzył jednak zaufaniem fenomenalnego dryblera. Był najlepszym piłkarzem na swojej pozycji w kraju, lecz trzymający się swojej taktyki trener, nie pochwalał indywidualnych akcji Mene. Na uwagę zasługuje także fakt, iż Brazylia, mając w składzie Garrinchę, przegrała tylko jeden mecz międzynarodowy – na Mistrzostwach Świata w 1966 – 1:3 z Węgrami. Lecz gdy już na boisku wspólnie grali Garrincha i Pele, Brazylia nie schodziła z boiska pokonana. To mówi samo za siebie.

PeleGarrincha właściwie nazywał się Manoel Francisco Santos, lecz przezywaliśmy go Garrincha, ponieważ dosłownie fruwał po boisku, a po portugalsku słowo to oznacza właśnie małego, ruchliwego, świergotliwego ptaszka. Czasem na Garrinchę wołano Mané, czyli szalony, albo nawet gorzej – wariat. Ale on właśnie taki był! Mané pasowało do niego jak ulał! Był już statecznym ojcem rodziny, miał czworo czy nawet pięcioro dzieci, lecz ciągle miewał dziecinne wybryki. Nawet ja byłem od niego doroślejszy.

Pele

Mówi się, że dwaj zawodnicy w pojedynkę wygrali Mistrzostwa Świata – Maradona w 1986 roku i Garrincha w 1962. Jednak dzieje ich życia toczyły się inaczej. Brazylia na czele z Garrinchą w popisowym stylu zdobyła Puchar Świata. Lecz po tej imprezie było już tylko coraz gorzej. Był trapiony kontuzjami nie mógł odnaleźć już dawnej fenomenalnej formy. Przybrał na wadze. Nie brylował już tak jak w czasach świetności. Coraz więcej pił i romansował z coraz liczniejszą liczbą kobiet.

Botafogo miało już dość Garrinchy i w 1966 roku sprzedali go do Corinthians Sao Paulo. Tam nie pełnił już pierwszoplanowej roli i pewnego dnia odmówił gry w Corinthians. Trybunał Sportowy zdyskwalifikował go za to na dwa lata. Porzucił swoją żonę i dzieci dla swojej kochanki Elzy Soares. Wydawało się już, że Garrincha jest na dnie. Duża część kibiców odwróciła się do niego plecami.

Garrincha z uporem Syzyfa starał się powrócić do dawnej świetności. W tym celu przestał pić i zaczął intensywnie trenować. Trenerzy Flamengo byli zdziwieni uporem Mané. 30 listopada 1968 roku rozegrał swój pierwszy mecz od 2 lat. Zabrakło biletów. Na początku meczu piłka została posłana do Garrinchy. Kibice zadrżeli. Mene jednak ograł kilku zawodników i wzbudził ponownie zachwyt kibiców. Trener zmienił Garrinchę po przerwie widząc, że kuleje. Mané płakał w szatni jak dziecko. “Jestem szczęśliwszy niż dziesięć lat temu w Szwecji. Bardziej niż w Chile. Nigdy nie przeżywałem czegoś takiego”. Podpisano z nim przyzwoity kontrakt na pół roku. Trenował zawzięcie, ale szybko znalazł się na ławce rezerwowych. Miał już 35 lat i dręczyły go kontuzje. Kiedy kontrakt dobiegł końca znowu znalazł się na bruku. Na boisku radził sobie znakomicie, ale w życiu osobistym zupełnie mu nie wychodziło.

Umarł 15 lat później w 1983 roku w Rio de Janeiro. Na jego pożegnalnym meczu było ponad 130 tyś. Widzów. Przez wielu ludzi uważany za największego dryblera w historii futbolu, przez innych za gracza doskonałego i zawsze grającego fair. Garrincha zasługuje na pamięć, a na epitafium jego nagrobka można przeczytać: “Tutaj odpoczywa w pokoju ten, który był Pociechą dla Ludzi – Mané Garrincha”.


Oceń ten wpis:
SłabyTaki sobieŚredniDobryBardzo dobry (10 głosów, średnia: 4,60 na 5)
Loading ... Loading ...



Be social
Wykop Gwar Dodaj do zakładek



6 komentarzy do “Zapomniana legenda Garrinchy”

  1. RadekFCB mówi:

    Nic dodać nic ująć – dobre streszczenie kariery jednego z najlepszych piłkarzy w dziejach.

  2. Wookie mówi:

    Mogłeś Stif jeszcze napisać o słynnym geście Garrinchy, ale tak to tekst spoko :D

  3. Wiktor Marczyk mówi:

    To był fascynujący facet. Z tymi nogami nie powinien nawet normalnie chodzić, a potrafił biegać i dryblować jak niewielu ludzi na świecie.

    Brakuje mi tu tylko jakiś filmików z jego udziałem, coby ludzie mogli pooglądać. Poszukam może dzisiaj.

  4. Vega mówi:

    Świetny tekst. Bez przesytu i w miarę zwięźle. Byle więcej takich :)

  5. Stifler mówi:

    Na wasze życzenie dodałem filmik, który uznałem za najbardziej odpowiedni. Miłego oglądania życzę.

  6. Polones mówi:

    Garrincha w Brazylii przez sporą liczbę kibiców uznawany jest za gracza lepszego niż Pele. On robił “czarną robotę”, jego podania otwierały drogę do bramki napastnikom. Miał drybling niespotyknay w tamtych latach, kosmiczny. Biorąc pod uwagę jego przypadłość, można powiedzieć: fenomen.

    Zdobył w piłce niewiele mniej od Pelego, był starszy i tylko dlatego nie załapał się na “występy telewizyjne”, nie był dzieckiem komercji tak, jak Pele w latach 60/70. Poza tym Pele to napastnik więc jego gole rzucają się w oczy bardziej, niż fantastyczna gra Garrinchi. Zawsze napastników ceni się wyżej, a o reszcie drużyny zapomina.

    Jedynym minusem Garrinchi było to jak skończył, jego życie prywatne. Pele jest “nieskazitelny” w tym względzie. Tylko to czyni Pelego w oczach “znawców” większym graczem. Nic więcej.

    Podobnie było z Leonidasem czy Friedenreichem. To też ten sam poziom gry.

    Nie dajcie się nabrać, Garrincha był graczem z tej samej półki co Pele. W Botafogo był tym, kim Pele w Santosie.

Dodaj komentarz

Komentarze zawierające wulgaryzmy, obrażające czytelników lub właściciela bloga zostaną skasowane.
Moderacja komentarzy jest aktywna. Nie wysyłaj swojej wiadomości dwa razy.
Możesz skorzystać z następujących tagów XHTML: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote> <code> <em> <i> <strike> <strong>

Chcesz mieć swój własny avatar na Soccerlogu? Przeczytaj FAQ, to tylko kilka minut!