Soccerlog.net » Polonia Warszawa http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Run Orest, run! http://soccerlog.net/2009/08/17/run-orest-run/ http://soccerlog.net/2009/08/17/run-orest-run/#comments Mon, 17 Aug 2009 15:00:04 +0000 Ediss http://soccerlog.net/2009/08/17/run-orest-run/ Run Orest, run! Choć karuzela dobrze się nie rozkręciła, jej kolejne wagoniki opuszczają sukcesywnie ci, którym już zdążyło zakręcić się w głowie. Pierwszy, Jacek Grembocki już od samego początku zdawał się nie wytrzymywać tempa pędzącej Ekstraklasy, dlatego zatrudnienie przy Konwiktorskiej Smudy, choć spektakularne – raczej nie dziwi.
»Czytaj dalej

Tagi: Cracovia Kraków, Ekstraklasa, Jacek Grembocki, Polonia Warszawa,

]]>
Run Orest, run!
Choć karuzela dobrze się nie rozkręciła, jej kolejne wagoniki opuszczają sukcesywnie ci, którym już zdążyło zakręcić się w głowie. Pierwszy, Jacek Grembocki już od samego początku zdawał się nie wytrzymywać tempa pędzącej Ekstraklasy, dlatego zatrudnienie przy Konwiktorskiej Smudy, choć spektakularne – raczej nie dziwi.

Oczywiście liga bez Grembockiego, będzie teraz zdecydowanie uboższa, pozbawiona swojej integralnej części, a można rzec, że i wizytówki. Któż inny, bowiem mógł lepiej rozumieć meandry Esktraklasy, ale i mętlik w niej panujący, niż wiecznie skołowany ex-trener polonistów? Cóż, cyrk jakim jest najwyższa klasa rozgrywkowa, stracił bez cienia wątpliwości swojego najbarwniejszego artystę, gdyż Grembocki miał w sobie bez wątpienia po trosze z akrobaty, tresera lwów i klowna. Teraz te funkcje przejąć będzie musiał Smuda, a że ma do tego predyspozycje i przy okazji o futbolu wie więcej niż swój poprzednik, każdy wie doskonale. Jego twardy charakter sportowo musi wyjść „Czarnym koszulom” tylko i wyłącznie na dobre, instytucjonalnie – już tej pewności nie ma. Zwłaszcza, że nowy szef Smudy, znany jest z zamiłowania do literatury, którą nie tyleż pochłania, co sam stara się tworzyć, a że w postaci karteczek ze składem – to już inna kwestia.

Drugim nieszczęśnikiem – któremu już po dwóch kolejkach zrobiło się niedobrze – jest Artur Płatek. Jego Cracovia w dwóch pierwszych odsłonach zaprezentowała wszystko to, co najgorsze – nieskuteczny atak, zdezorganizowaną pomoc i dziurawą obronę, która w połączeniu z pokracznie broniącym Cabajem dopełniła obrazu najgorszej, obok Zagłębia Lubin, drużyny Ekstraklasy.

Sama inauguracyjna porażka ze Śląskiem była raczej wkalkulowana w początek ‘nowej’ przygody z ‘wielką piłką’, dlatego po powrocie z Wrocławia nikt nie podnosił jeszcze alarmu, jednak blamaż w quasi domowym spotkaniu z Lechią dopełnił czary goryczy. Filipiak podjął decyzję – Płatkowi szybko nie będzie dane skosztować słynnej już kiełbasy z grilla Profesora, gdyż dobrodziej „Pasów” postanowił zrezygnować z usług trenera, angażując w jego miejsce Oresta Lenczyka. Nestor polskich szkoleniowców, który od czasu wywalczenia awansu do ekstraklasy z „Miedziowymi” pozostawał bezrobotny, szybko podjął się zadania renowacji Cracovii, w czym ma mu pomóc Marek Wleciałowski – jak powiedział Lenczyk, nie w roli asystenta, a drugiego trenera.

Organizacja gry Cracovii pod wodzą nowego duetu dowodzących z pewnością ulegnie znacznej poprawie, wszak obok Smudy, właśnie Lenczyk jest najwybitniejszym specem od futbolowych mission impossible. Korzystając z przywilejów nowej miotły już podjął pierwszą decyzję – mianowicie, wymiótł spod dywanu zapomnienia, Arkadiusza Barana, dla którego Płatek miejsca w składzie nie widział, a który w oczach Lenczyka jest zawodnikiem „robiącym różnicę”.

Jak pod wodzą nowego trenera spisuje się Cracovia, dowiedzieliśmy się już w sobotę, kiedy „Pasy” przyjechały na Łazienkowską stawiając skuteczny opór, mającej mistrzowskie aspiracje Legii. I choć bukmacherzy nie dawali krakowianom żadnych szans, Craxa nie była z pewnością już tym zespołem, który pozwolił Lechii wbić sobie sześć goli. Wszak największą różnicę robi Lenczyk!

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/17/run-orest-run/feed/
Szukamy objawienia Ekstraklasy! http://soccerlog.net/2009/08/12/szukamy-objawienia-ekstraklasy/ http://soccerlog.net/2009/08/12/szukamy-objawienia-ekstraklasy/#comments Wed, 12 Aug 2009 13:44:49 +0000 Michał Trela http://soccerlog.net/2009/08/12/szukamy-objawienia-ekstraklasy/ Szukamy objawienia Ekstraklasy Rozpoczyna się kolejny już sezon. Co roku w polskiej lidze wypatrujemy następców Deyny i Lubańskiego, niestety od wielu lat znajdujemy coraz mniej kandydatów na to zaszczytne miano. Niezależnie od poziomu piłkarskiego, jedno jest pewne. Każdy sezon promuje kolejne młode, bądź nie, gwiazdki i przejściowych, niestety, idoli. W poprzednim roku spośród debiutantów najlepsze wrażenie zrobili chyba Robert Lewandowski oraz Janusz Gol. O kim będziemy tak pisać za rok? Oto kilku wartych uwagi graczy, którzy zaliczą dziewiczy sezon w najwyższej lidze.
»Czytaj dalej

Tagi: Arka Gdynia, Ekstraklasa, Korona Kielce, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Polonia Warszawa, Wisła Kraków,

]]>
Szukamy objawienia Ekstraklasy
Rozpoczyna się kolejny już sezon. Co roku w polskiej lidze wypatrujemy następców Deyny i Lubańskiego, niestety od wielu lat znajdujemy coraz mniej kandydatów na to zaszczytne miano. Niezależnie od poziomu piłkarskiego, jedno jest pewne. Każdy sezon promuje kolejne młode, bądź nie, gwiazdki i przejściowych, niestety, idoli. W poprzednim roku spośród debiutantów najlepsze wrażenie zrobili chyba Robert Lewandowski oraz Janusz Gol. O kim będziemy tak pisać za rok? Oto kilku wartych uwagi graczy, którzy zaliczą dziewiczy sezon w najwyższej lidze.

Zacznijmy od Polaków, bo na ich formie będzie nam zależeć szczególnie.

Ciekawym zawodnikiem wydaje się być dwudziestoletni gracz Jagiellonii Białystok, Andrzej Niewulis, ściągnięty przed sezonem z Wigier Suwałki. Ten obrońca został obdarzony bardzo dobrymi warunkami fizycznymi (187 cm), zaliczył już kilka występów w młodzieżowych kadrach Polski. Całkiem niedawno był przymierzany do łódzkiego Widzewa. Zaliczył już też pierwszy kontakt z Ekstraklasą, na razie tą Młodą, gdyż występował w niej barwach GKS-u Bełchatów.

Kolejny stoper to zawodnik niemłody, gdyż liczy już dwadzieścia dziewięć wiosen. Jest to dowód ułomności polskiego systemu wyszukiwania talentów, ponieważ Maciej Szmatiuk posiada umiejętności uprawniające go do gry w najwyższej lidze. Przez poprzednie lata był filarem defensywy Podbeskidzia Bielsko-Biała, teraz będzie pomagał utrzymać Arkę na powierzchni.

Warto też zwrócić uwagę na kolejnego zawodnika, wypromowanego przez pruszkowski Znicz, Daniela Kokosińskiego. Z przedmieść do stolicy wyciągnęła go Polonia Warszawa, a on już zaczyna jej się odwdzięczać, bo oprócz dobrej gry w defensywie zdążył zdobyć gola w spotkaniu Ligi Europejskiej.

Spora grupa ciekawych debiutantów błyszczała w poprzednim sezonie na boiskach pierwszoligowych. Najbardziej spośród nich wyróżniał się były napastnik Podbeskidzia, Krzysztof Chrapek, który osiemnastoma bramkami zapracował na transfer do Lecha Poznań. Choć filigranowy napastnik jest dość chimeryczny powinien poradzić sobie w Ekstraklasie dzięki niezwykłej szybkości i dynamice.

Inni snajperzy z piłkarskiego czyśćca, którzy po raz pierwszy pojawią się w „raju” (chyba lekko wyimaginowanym) to Emil Drozdowicz, który GKP Gorzów Wielkopolski zamienił na Arkę Gdynia, Łukasz Cichos i Piotr Gawęcki – gracze, którzy przebojem wdarli się do składu Korony Kielce i  swój nieprzeciętny talent będą chcieli zaprezentować publiczności w całej Polsce.

Inny jest przypadek Jakuba Koseckiego z Legii Warszawa, na którego wszyscy będą uważnie patrzeć, chcąc doszukać się podobieństwa do jego ojca Romana (na razie doszukałem się podobieństwa fizjologicznego)

Jest też spora grupa obcokrajowców, którzy mogą podnieść poziom naszej ligi. Szczególnie wysokie umiejętności wydaje się mieć młody boczny obrońca Zagłębia Lubin, pochodzący z Zimbabwe Costa Nhamoinesu. Na tej samej  pozycji występuje Alvarez z Wisły Kraków, poprzednio grający w Regginie. Z niezłej strony dał się już poznać, w osławionych meczach krakowian z Levadią Tallin, Słoweniec Andraż Kirm, który wydaje się być piłkarzem wysokiej klasy. Ciekawe, czy Marcelo Sarvas z Polonii Warszawa udowodni, że rzeczywiście jest tak dobry jak Roger? Na razie zdążył strzelić dwa gole arcypotężnemu Juvenesovi Dogana.

Wielką niewiadomą jest za to Marco Reich z Jagiellonii. Nieczęsto zdarza się w klubie z dolnej połówki tabeli polskiej ligi gracz, który zagrał sto meczów w Bundeslidze, a nawet zadebiutował w niemieckiej kadrze. Budzi to wątpliwości, czy aby na pewno Reich ma obie dolne kończyny w całości, bo jeśli rzeczywiście ma to dlaczego przeszedł do polskiej ligi?

Na tych zawodników na pewno warto zwrócić uwagę, ale ręczę głową, że pojawi się choć jeden piłkarz, którego nikt by nie podejrzewał o to, że może zostać objawieniem. Tu nie da się przewidzieć wszystkiego. To jest futbol.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/12/szukamy-objawienia-ekstraklasy/feed/
Warszawa żegna się z pucharami! http://soccerlog.net/2009/08/09/warszawa-zegna-sie-z-pucharami/ http://soccerlog.net/2009/08/09/warszawa-zegna-sie-z-pucharami/#comments Sun, 09 Aug 2009 13:25:04 +0000 Zawil http://soccerlog.net/2009/08/09/warszawa-zegna-sie-z-pucharami/ Warszawa żegna się z pucharami! W czwartek zakończyły się rewanżowe mecze III rundy eliminacji debiutanckiego sezonu Ligi Europejskiej (czyt. dawny Puchar UEFA). W tegorocznej edycji europejskich pucharów ‘drugiej kategorii’ reprezentowały nasz kraj trzy ekipy: Lech Poznań, Legia Warszawa oraz Polonie Warszawa. Jak co roku były spore oczekiwania, szumne wypowiedzi o walce i sprawieniu niespodzianki podczas europejskich wojaży naszych ekip, a praktycznie skończyło się jak co roku, a w zasadzie jak roku temu… W walce o występ w Lidze Europejskiej pozostał tylko Kolejorz, natomiast dwaj przedstawiciele stolicy muszą przełożyć plany o pucharach na starym kontynencie przynajmniej o jeden sezon.
»Czytaj dalej

Tagi: Lech Poznań, Legia Warszawa, Liga Europejska, Polonia Warszawa, Wisła Kraków,

]]>
Warszawa żegna się z pucharami!
W czwartek zakończyły się rewanżowe mecze III rundy eliminacji debiutanckiego sezonu Ligi Europejskiej (czyt. dawny Puchar UEFA). W tegorocznej edycji europejskich pucharów ‘drugiej kategorii’ reprezentowały nasz kraj trzy ekipy: Lech Poznań, Legia Warszawa oraz Polonie Warszawa. Jak co roku były spore oczekiwania, szumne wypowiedzi o walce i sprawieniu niespodzianki podczas europejskich wojaży naszych ekip, a praktycznie skończyło się jak co roku, a w zasadzie jak roku temu… W walce o występ w Lidze Europejskiej pozostał tylko Kolejorz, natomiast dwaj przedstawiciele stolicy muszą przełożyć plany o pucharach na starym kontynencie przynajmniej o jeden sezon.

Po odpadnięciu Wisły z eliminacji Ligi Mistrzów nam, kibicom polskiej piłki, pozostało trzymać kciuki za trójkę naszych reprezentantów w walce o Ligę Europejską. Zadanie było proste – pokonać przeciwników klasy średnio-europejskiej i awansować do kolejnej rundy. Ta sztuka udała się niestety tylko jednemu z trzech naszych reprezentantów. Lech Poznań, bo o nich mowa, zdemolował w pierwszym meczu Fredrikstad FK aż 6:1. Norwescy kibice, działacze i dziennikarze przeżyli totalny szok po meczu z poznańską lokomotywą. Trener przeciwników Lecha określił rewanż we Wronkach jako mecz o honor dla jego drużyny. Można by rzec, że piłkarze Fredrikstad FK w pewien sposób zrealizowali cel własnego trenera, gdyż pokonali w rewanżu trzecią drużynę polskiej Ekstraklasy z poprzedniego sezonu wynikiem 1:2. Jednak pomimo tej porażki to podopieczni Jacka Zielińskiego zagrają w kolejnej fazie Ligi Europejskiej, lub dawnego Pucharu UEFA, jak kto woli…

Pozostali dwaj nasi reprezentanci zawiedli. Legia oraz Polonia nie zdołały pokonać swoich rywali, co równoznaczne było z odpadnięciem z rozgrywek europejskich pucharów.
Od początku nie dawałem zbytnich szans Czarnym Koszulom na jakiekolwiek zaistnienie na starym kontynencie. W dwumeczu z NAC Breda Poloniści tylko raz odpowiedzieli trafieniem Filipa Ivanowskiego. Przypomnijmy, że w pierwszym spotkaniu obu ekip nieznacznie lepsi okazali się Holendrzy wygrywając 1:0. Polonia Warszawa w rewanżowym meczu potrafiła dotrzymać kroku zespołowi NAC Bredy tylko przez pierwsze 20 minut. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1, przez co Czarne Koszule pożegnały się z meczami Ligi Europejskiej.

Ciekawym faktem jest to, że rewanż z holenderskim zespołem był najprawdopodobniej ostatnim meczem dla Jacka Grembockiego jako trenera ekipy z ulicy Konwiktorskiej (tu zapraszam do artykułu Pawła Mikulskiego). Mówi się, że schedę po ówczesnym trenerze Polonii na przejąć Franciszek Smuda! Ale czy były trener Lecha Poznań zdecyduje się przejąć dość słabą kadrę Polonii, po tym jak wojował z sukcesem Europę w meczach Pucharu UEFA? Z pewnością w najbliższych dniach poznamy przyszłość trenera Smudy oraz dowiemy się kto zasiądzie na stołku trenera warszawiaków.

Nie chciałbym pastwić się nad postawą Polonii w dwumeczu z NAC Breda, lecz Czarne Koszule pozostawiły po sobie dość przykre wspomnienia w eliminacjach Ligi Europejskiej.

Legia po pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Europejskiej z Broendby Kopenhaga znajdowała się w lepszej sytuacji niż rywale. Gol strzelony przez Iwańskiego na wyjeździe dawał przewagę Legionistom w konfrontacji z Duńczykami. Można powiedzieć, że po pierwszym meczu, w którym padł szczęśliwy remis dla Wojskowych, głownie dzięki wspaniałym interwencjom Janka Muchy, Legia wydawała się faworytem spotkania na Łazienkowskiej. Niestety, faworyci również odnoszą porażki. Warszawiacy nie przegrali swojego meczu, lecz zremisowali z Broendby 2:2 i to ekipa z Danii, dzięki lepszemu stosunkowi goli strzelonych na wyjeździe, awansowała do IV rundy eliminacji Ligi Europejskiej.

Legia Warszawa rozegrała bardzo dobre spotkanie. W przedwczorajszej prasie mogliśmy przeczytać wiele pochwał na temat gry Wojskowych w rewanżowym meczu z ekipą kopenhaskich zawodników. Podczas spotkania widać było, że Legioniści zostali dobrze przygotowani do meczu. Szybka gra, ładne akcje, na uwagę zasługują świetne podania między Rogerem a Marcinem Mięcielem, Warszawiacy przeważali na boisku, a czego zabrakło? Goli i skuteczności… Warto wspomnieć o sytuacji z 34’ minuty kiedy to w ciągu kilkunastu sekund Legia czterokrotnie poważnie zagrażała bramce gości.

W pomeczowej konferencji trener Jan Urban oznajmił, że nie może nic zarzucić swojej drużynie. Żałuje natomiast łatwo puszczonych goli, gdyż na swoje bramki Legioniści pracowali bardzo mocno. Należy zgodzić się z coachem Wojskowych, gdyż Legia rozegrała naprawdę dobry mecz i ustawiła bardzo wysoko poprzeczkę rywalom, lecz ekipie Broendby Kopenhaga wystarczyły dwa rzuty rożne, by to oni mogli cieszyć się z awansu w europejskich pucharach.

Piłka jest sportem, w którym trzeba walczyć do ostatniej minuty, jedna akcja może przeważyć o zwycięstwie drużyny. Drużyna Broendby Kopenhaga potrzebowała dwóch rzutów rożnych, aby cieszyć się awansu… bo Legii niestety zabrakło szczęścia, lub może umiejętności.

Polonia Warszawa skończyła przygodę z europejskimi pucharami tak jak się spodziewałem. Ekipa, która ledwo wygrała w poprzedniej rundzie z klubem amatorów Juvenes Dogana. Pozytywem III rundy eliminacji Ligi Europejskiej jest fakt awansu Lecha Poznań, pomimo porażki w drugim meczu oraz to, że w kolejnej fazie pucharów Kolejorz trafił na klub, z którym na dużą szansę na zwycięstwo – FC Brugge.

Tak więc kibicujmy Lechowi w meczu z Belgami i miejmy nadzieję, że ich przygoda z Ligą Europejską potrwa jeszcze dłużej niż zeszłoroczne występy poznaniaków w Pucharu UEFA.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/09/warszawa-zegna-sie-z-pucharami/feed/
Czarne chmury nad głową Grembockiego http://soccerlog.net/2009/08/08/czarne-chmury-nad-glowa-grembockiego/ http://soccerlog.net/2009/08/08/czarne-chmury-nad-glowa-grembockiego/#comments Sat, 08 Aug 2009 07:52:02 +0000 miki http://soccerlog.net/2009/08/08/czarne-chmury-nad-glowa-grembockiego/ Czarne chmury nad głową Grembockiego Pojedynek Polonii Warszawa z NAC Breda w ramach walki o fazę grupową Ligi Europejskiej był nie tylko wielkim wyznacznikiem formy Czarnych Koszul, ale także walką o zachowanie posady przez Jacka Grembockiego.
»Czytaj dalej

Tagi: Jacek Grembocki, Liga Europejska, NAC Breda, Polonia Warszawa,

]]>
Czarne chmury nad głową Grembockiego
Pojedynek Polonii Warszawa z NAC Breda w ramach walki o fazę grupową Ligi Europejskiej był nie tylko wielkim wyznacznikiem formy Czarnych Koszul, ale także walką o zachowanie posady przez Jacka Grembockiego.

Jak do tej pory Polonia tylko raz mierzyła się z holenderską drużyną. Niestety sprawdzian ten wyszedł fatalnie. Dwie porażki z FC Twente Enschede i szybkie odpadnięcie z dalszej gry. Warto przypomnieć, iż tamtejsze Twente w niczym nie przypominało obecnego. Tukkers byli wówczas zwykłym ligowym średniakiem, którzy podobnie jak Wisła Kraków zapisali się w annałach historii Levadii Tallin, przegrywając z nią dwumecz. Podobnie sprawa przedstawiała się przed pojedynkiem z NAC Breda. Czarne Koszule po męczarniach z ‘potęgami’ z Czarnogóry i San Marino musiały stawić czoła holenderskiemu przeciętniakowi.

NAC, która w Holandii słynie z najdłuższej nazwy (gdy rozwiniemy skrót wychodzi nam: Nooit Opgeven Altijd Doorzetten Aangenaam Door Vermaak En Nuttig Door Ontspanning Combinatie) było zdecydowanym faworytem tej rywalizacji. Powiem szczerze, iż przed dwumeczem spodziewałem się nawet większego wymiaru kary dla grającej momentami antyfutbol Polonii Warszawy. Co prawda Grembocki przed meczem szczycił się rozpracowaniem Holendrów dodając z uśmiechem, iż zna nawet numer buta każdego zawodnika. Na nic się jednak zdała współpraca Józefa Wojciechowskiego (właściciela Polonii) z Tonym Bruins Slotem (niegdyś Ajax, obecnie asystent Ronalda Koemana w AZ).

Oglądając mecz z wysokości trybuny kamiennej poza paroma zrywami Polonistów nie widać było nic, co pozwoliłoby optymistycznie pomyśleć o korzystnym rezultacie owej rywalizacji. NAC w pierwszej potyczce również nie prezentowało wysokiego poziomu. Zaskoczyło natomiast defensywnym ustawieniem. Skrzydłowi Jonnas Kollka i Anthony Lurling bardzo rzadko wspomagali Matthewa Amoaha.

Największym grzechem Polonii było zlekceważenie Keesa Kwakmana. Nominalnie środkowy obrońca został na to spotkanie desygnowany do gry w pomocy. Rezultaty takiego wariantu były zaskakujące. To już nie chodzi o gola, którego Holedner zdobył. Rosły, dobrze zbudowany piłkarz po prostu rządził w środku pola wygrywając prawie każde starcie główkowe.

Można zaryzykować stwierdzenie, że Kwakman sam rozstrzygnął losy tego nudnego, bezbarwnego pojedynku, w którym ciekawsze akcje można było policzyć na palcach jeden ręki. Szkoda tylko kibiców Polonii, którzy w komplecie głośno dopingowali swoich pupili. Niestety długo przyjdzie im poczekać, aż na Konwiktorskiej pojawi się rywal zbliżony klasą do NAC.

Na Rat Verlagh Stadion Polonia jechała w czarnych humorach, a mecz czasem przypominał czarną komedię. Jak na ironię losu poloniści momentami prezentowali ciekawą piłkę. Filip Ivanovski oprócz strzelonej bramki trafiał także w słupek i poprzeczkę. Pytanie do trenera. Panie Jacku, czemu na własnym boisku najlepszego strzelca sadzamy na ławce? NAC w tym spotkaniu zagrała w swoim normalnym stylu, a więc 4-3-3 z zabójczym trio Kollka-Amoah-Lurling. Nie taki jednak diabeł straszny. Ofensywa Polonii w drugim meczu nie prezentowała się wcale gorzej. Równie przyzwoicie zagrała również formacja obronna.

Nasuwa się zatem drugie pytanie – dlaczego polska piłka sięga dna? Grając o nic możemy wygrać z Barceloną. Grając o coś jesteśmy w stanie odpaść z takimi firmami jak: Levadia Tallin, Terek Groźny czy Vetra Wilno. Może to porównacie nie jest zasadne dla wszystkich polskich klubów, ale obecny i poprzedni sezon pucharowy nasuwa mi takie przemyślenia. Co prawda Polonia próbowała odrobić straty, ale dlaczego w takim stylu i z takim animuszem nie rozpoczęła spotkania na Konwiktorskiej? Mimo tego, iż NAC ma za sobą wspaniała serię (pięć spotkań bez porażki) to mogło mieć z polską drużyną trochę problemów.

Przed dwumeczem byłem przekonany, iż siła ofensywna Żółto-Czarnych pozbawi w bardzo wyrazisty sposób Polonii złudzeń. To jednak nie wspaniała gra do przodu NAC odebrała Czarnym Koszulom awans. Błędy taktyczne, słabe morale zespołu i momentami przesadzony respekt do rywala zadecydowały o wszystkim. Tego się nie da oszukać, to było widoczne na boisku.

Po tej konfrontacji w zupełnie odmiennych nastrojach są obaj trenerzy. Robert Maaskant mimo kłopotów finansowych klubu i braku spektakularnych wzmocnień może pochwalić się bardzo dobrą passą. Teraz czeka go konfrontacja z hiszpańskim Villaraeal. Holendrzy na pewno nie będą faworytami, ale nie pozostają bez szans. Jacek Grembocki po odpadnięciu z pucharów, a w międzyczasie blamażu z Koroną, chyba powoli musi pakować walizki.

Co ciekawe, póki co to Polonia (mimo dwóch porażek z NAC) nagromadziła najwięcej punktów do rankingu UEFA z polskich drużyn. To bardzo smutny fakt, gdyż niedługo polska piłka zrówna się poziomem z luksemburską (z całym szacunkiem, nie obrażając tej ligi). Zgoła odmiennie wygląda sytuacja Holendrów. To imponujące, gdyż do tej pory żadna drużyna nie zanotowała ani jednej porażki na europejskiej arenie. Jeśli Breda nie sprosta żółtej łodzi podwodnej tragedii nie będzie. W Kraju Tulipanów NAC i tak zrealizowało swoje minimum. Jeśli wzniesie się na wyżyny być może powtórzy sukces NEC Nijmegen z poprzedniego sezonu.

Podsumowując ową konfrontację nasuwa mi się tylko jedno słowo – dlaczego? NAC to nie była Barca w szczycie formy, to nie był wyrachowany Milan ani gwiazdorski Real. Dwumecz pokazał, iż Holendrzy byli w zasięgu. Nie zagrali wielkich spotkań, a defensywa Bredy sprowadzona do obrony czasem przypomina szwajcarski ser. Zatem dlaczego Polonia nie zagrała ofensywnie mając (?) odpowiednią wiedzę? Dlaczego nie zaryzykowała? Dlaczego pan Jacek nie postawił wszystkiego na jedną kartę? Nawet jeśli to założenie by nie wypaliło to i tak nie byłby to największy wstyd made in Poland tego lata. Nikt by nie miał pretensji. To przecież Breda, a nie Levadia. Jedynym skutecznym atakiem przeciwko Holendrom jest użycie ich własnej broni. Genialnie pokazał to Guus Hiddink podczas Euro deklasując swoich rodaków z ekipą Rosji. Czyż nie piękniej byłoby zobaczyć ambitną walkę Polonii, nawet gdyby miała zaliczyć upadek gladiatora?

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/08/czarne-chmury-nad-glowa-grembockiego/feed/
Wideo z III rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej http://soccerlog.net/2009/08/07/wideo-z-iii-rundy-eliminacyjnej-pucharu-uefa/ http://soccerlog.net/2009/08/07/wideo-z-iii-rundy-eliminacyjnej-pucharu-uefa/#comments Fri, 07 Aug 2009 18:03:05 +0000 Wakaru http://soccerlog.net/2009/08/07/wideo-z-iii-rundy-eliminacyjnej-pucharu-uefa/ Wideo z III rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej Wczoraj trzy polskie drużyny rozegrały mecze rewanżowe III rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Żadna z nich nie wygrała swojego spotkania, jednak Lech Poznań, dzięki lepszemu wynikowi w poprzednim spotkaniu, awansował do IV rundy eliminacji. Zagra w nim z belgijskim Club Brugge.
»Czytaj dalej

Tagi: Lech Poznań, Legia Warszawa, Liga Europejska, Polonia Warszawa, wideo,

]]>
Wideo z III rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej
Wczoraj trzy polskie drużyny rozegrały mecze rewanżowe III rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Żadna z nich nie wygrała swojego spotkania, jednak Lech Poznań, dzięki lepszemu wynikowi w poprzednim spotkaniu, awansował do IV rundy eliminacji. Zagra w nim z belgijskim Club Brugge.

Pozostałe polskie zespoły nie miały tyle szczęścia. Polonia Warszawa po raz drugi przegrała mecz z NAC Bredą i odpadła z rywalizacji o miejsce w Lidze Europejskiej. Jednak to ten zespół na razie zarobił dla Polski najwięcej punktów w rankingu, gdyż wygrywał swoje mecze w dwóch poprzednich rundach.

NAC Breda – Polonia Warszawa

Drugi ze stołecznych klubów, Legia Warszawa, uzyskał wczoraj najlepszy wynik, remisując z duńskim Broendby Kopenhaga 2:2. Legioniści powinni wygrać to spotkanie, gdyż zdecydowanie przeważali i mieli wiele sytuacji strzeleckich. Jednak brak odpowiedniej skuteczności, a przede wszystkim koszmarne błędy w kryciu pozwoliły Duńczykom zremisować z Wojskowymi i tym samym awansować do kolejnej rundy. Legia grała od II rundy eliminacji, w której wyeliminowała gruzińskie Olimpi Rustawi.

Legia Warszawa – Broendby Kopenhaga

Lech Poznań nie oczarował, ale wykonał zadanie – awansował do IV rundy eliminacyjnej. Zresztą, brak awansu byłby wielką sensacją, gdyż Norwegowie przyjechali, mając bagaż sześciu straconych goli i zaledwie jednego strzelonego. Lech przegrał ostatecznie u siebie 2:1, jednak awansował dalej. Przeprowadzone dzisiaj losowanie skojarzyło drużynę Kolejorza z jednym z dwóch najbardziej utytułowanych klubów belgijskich – Club Brugge.

Lech Poznań – Fredrikstad FK

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/07/wideo-z-iii-rundy-eliminacyjnej-pucharu-uefa/feed/
Jest dobrze, a będzie jeszcze… gorzej http://soccerlog.net/2009/08/07/jest-dobrze-a-bedzie-jeszcze-gorzej/ http://soccerlog.net/2009/08/07/jest-dobrze-a-bedzie-jeszcze-gorzej/#comments Fri, 07 Aug 2009 10:00:41 +0000 grubs http://soccerlog.net/2009/08/07/jest-dobrze-a-bedzie-jeszcze-gorzej/ Jest dobrze, a będzie jeszcze... gorzej Tak, tak. Dobrze przeczytaliście! Jest dobrze, a będzie jeszcze gorzej. Wszystkim, którzy pukają się w czoło, oświadczam, iż z pełną świadomością skonstruowałem tę oksymoroniczną tezę! Bo przecież dobrze jest, bez dwóch zdań! Michel Platini zrobił co mógł, abyśmy wreszcie powąchali piłkarskiej Europy. Reorganizacja rozgrywek pucharowych miała ułatwić polskim klubom drogę na salony. Po trzynastu latach mistrz Polski miał wreszcie przedrzeć się przez zasieki (mniej lub bardziej solidne, ale zawsze skuteczne) do wymarzonej Champions League.
»Czytaj dalej

Tagi: Lech Poznań, Legia Warszawa, Liga Europejska, Liga Mistrzów, Polonia Warszawa, Wisła Kraków,

]]>
Jest dobrze, a będzie jeszcze... gorzej
Tak, tak. Dobrze przeczytaliście! Jest dobrze, a będzie jeszcze gorzej. Wszystkim, którzy pukają się w czoło, oświadczam, iż z pełną świadomością skonstruowałem tę oksymoroniczną tezę! Bo przecież dobrze jest, bez dwóch zdań! Michel Platini zrobił co mógł, abyśmy wreszcie powąchali piłkarskiej Europy. Reorganizacja rozgrywek pucharowych miała ułatwić polskim klubom drogę na salony. Po trzynastu latach mistrz Polski miał wreszcie przedrzeć się przez zasieki (mniej lub bardziej solidne, ale zawsze skuteczne) do wymarzonej Champions League.

Jakoś nie dawałem się ponieść emocjom i tonowałem nastroje w obawie, że prezydent UEFA wyświadczył nam niedźwiedzią przysługę. Dziś jestem wściekły sam na siebie, bo może nie trzeba było krakać? To już jednak historia. Wiślacy dostali łupnia od mistrza Estonii i jeszcze długo (podobnie jak kibice) będą lizać rany po tej potyczce. Wczoraj odpadły stołeczne Legia i Polonia.

Został nam już tylko poznański rodzynek, który notabene też w czwartek nie zachwycił, a przede wszystkim stracił cenne punkty do rankingu UEFA, w którym systematycznie dołujemy i za chwilę może się okazać, że szanse na oglądanie występów pięciu polskich drużyn w europejskich pucharach (nie mówiąc już o dwóch ekipach w el. LM) będziemy mieli dopiero w przyszłym życiu. I dlatego właśnie, pomimo że jest tak dobrze, jest tak źle. A czemu będzie gorzej?

Wszystko przez rzeczony ranking europejskiej federacji. Przegrywając kolejne spotkania trwonimy kolejne punkty, tracimy kolejne szanse na rozstawienie, a przez to pojedynki o życie w rundach wstępnych Ligi Mistrzów i Europa League za chwilę staną się chlebem powszednim. Ewentualne porażki nie tylko będą spychały nas z kolejnych szczebli rankingowej tabeli, ale przede wszystkim sprawią, że odskoczą nam rywale, dla których jeszcze niedawno byliśmy synonimem solidnego europejskiego poziomu.

Czy to nie jest druzgocąca wiadomość, że taka Mołdawia (póki co w rankingu za nami na 35. miejscu, Polska na 26.) wciąż ma swojego przedstawiciela w Champions League, a Szeriff Tiraspol już może być spokojny o grę w grupie Ligi Europejskiej? Czy to nie jest obciach, że Polska ma w czwartej rundzie tych rozgrywek tyle samo drużyn co Azerbejdżan (Karabach Agdam Baku)? A jakby tego samobiczowania było mało, będąca bezpośrednio przed nami w rankingu Austria ma wciąż cztery ekipy, które walczą na dwóch frontach – FC Salzburg w Lidze Mistrzów i Sturm Graz, Rapid Wiedeń oraz Austria Wiedeń w Lidze Europejskiej. Nawet jeśli za chwilę odpadnie połowa z nich, to i tak pewnie zgromadzą więcej punktów niż osamotniony Kolejorz.

I co z tego, że wszyscy w Polsce zaklinają rzeczywistość, twierdząc, że za chwilę, kiedy powstanie infrastruktura, polska piłka klubowa wreszcie zacznie szusować w kierunku najlepszych. Za chwilę będzie o dziesięć lat za późno!

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/07/jest-dobrze-a-bedzie-jeszcze-gorzej/feed/
Ekstraklasa zachwyca… mimo wszystko http://soccerlog.net/2009/08/07/ekstraklasa-zachwyca-mimo-wszystko/ http://soccerlog.net/2009/08/07/ekstraklasa-zachwyca-mimo-wszystko/#comments Fri, 07 Aug 2009 10:00:17 +0000 Kondi http://soccerlog.net/2009/08/07/ekstraklasa-zachwyca-mimo-wszystko/ Ekstraklasa zachwyca... mimo wszystko "Konia z rzędem temu, kto to poukłada w logiczną całość. ŁKS zagra w pierwszej lidze, choć utrzymał się w ekstraklasie. Widzew też w pierwszej, choć wywalczył awans do ekstraklasy. Cracovia zagra w elicie, choć z niej spadła. Korona również, choć miała grać baraże. Kto to wszystko wymyślił? PZPN. Dlaczego? Bo tak i już!."
»Czytaj dalej

Tagi: Arka Gdynia, Cracovia Kraków, Ekstraklasa, Jagiellonia Białystok, Korona Kielce, Lech Poznań, Lechia Gdańsk, Legia Warszawa, Odra Wodzisław, PGE GKS Bełchatów, Piast Gliwice, Polonia Bytom, Polonia Warszawa, PZPN, Ruch Chorzów, Śląsk Wrocław, Wisła Kraków, Zagłębie Lubin,

]]>
Ekstraklasa zachwyca... mimo wszystko
“Konia z rzędem temu, kto to poukłada w logiczną całość. ŁKS zagra w pierwszej lidze, choć utrzymał się w ekstraklasie. Widzew też w pierwszej, choć wywalczył awans do ekstraklasy. Cracovia zagra w elicie, choć z niej spadła. Korona również, choć miała grać baraże. Kto to wszystko wymyślił? PZPN. Dlaczego? Bo tak i już!.”

Tak o sytuacji w polskiej ekstraklasie tuż przed jej startem na łamach „Piłki Nożnej” pisał jeden z redaktorów. Po krótkim, acz treściwym podsumowaniu tego wszystkiego, co ostatnio działo się w polskiej piłce trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem autora, iż sam mistrz gatunku, jakim niewątpliwie jest Quentin Tarantino nie wymyśliłby tego ciekawiej. O tym, że jest źle, by nie powiedzieć tragicznie wiemy wszyscy od ponad 12 miesięcy, gdyż tegoroczny cyrk jest niemal kopią sytuacji sprzed rozpoczęcia sezonu 2008/09.

Nie dziwi mnie zatem życzenie redaktora naczelnego „Przeglądu Sportowego”, pana Marcina Kality, który tuż przed pierwszym gwizdkiem nowych zmagań prosił, by nasza kopana nie stała się z miejsca wielka, lecz (o ironio!) normalna…

Mimo tej całej chorej otoczki, oraz beznadziejnego występu krakowskiej Wisły w przedbiegach do elitarnej Champions League, osobiście na start polskiej Ekstraklasy czekałem z niecierpliwością. Ciężko doprecyzować czemu, jednak nasza rodzima liga pomimo wielu niekoniecznie korzystnych zawirowań ciągle wzbudza niemałe emocje, choć z góry możemy śmiało założyć, iż walka o tytuł mistrzowski rozegra się między tymi samymi 3 ekipami, co w ubiegłym sezonie.

Dostrzegam kilka plusów, które dają nadzieję na w miarę szybkie wyjście z dołka przynajmniej na podłożu stricte sportowym, bo o działaniach w Polskim Związku Piłki Nożnej szkoda nawet pisać…

Primo. W dobie kryzysu finansowego zespoły naszej elity co prawda nie szastały pieniędzmi i, dokładnie oglądając każdą złotówkę, nie czyniły szalonych ruchów na rynku transferowym. Jednak, co najważniejsze, nie osłabiły znacząco swoich kadr. Najlepszym przykładem na to może być warszawska Legia, która bez żalu rozstała się z bezużytecznym hiszpańskim zaciągiem kopaczy (z całym szacunkiem, ale nie nazwę ich piłkarzami), a w zamian pozyskała tylko jednego zawodnika. Ale za to jakiego! Powrót do stolicy Marcina Mięciela możemy uznać za o ile nie najlepszy, to na pewno najbardziej spektakularny transfer tego lata.

Secundo. Powstają nowe stadiony. Areny w Poznaniu, Krakowie, czy Warszawie rosną w oczach, a kolejne miasta takie jak Wrocław, czy Gdańsk już niedługo rozpoczną budowy. Oczywiste jest, że ogromnym impulsem do tych działań było przyznanie nam oraz Ukrainie organizacji Euro 2012. Dlatego tym bardziej nie możemy swojej szansy na upragniony rozwój zmarnować, gdyż nie przyjdzie nam kisić się we własnym sosie, lecz spoglądać na nas będą miliony ludzi w całej Europie, o ile nie na świecie.

Tertio. Do ekstraklasy powracają duże i szanowane marki, które gwarantują szybszy progres ligi. Wiem, że tymi słowami narażam się kibicom mniejszych klubów, jednak niedawny awans Lechii Gdańsk czy Śląska Wrocław, tegoroczny Korony Kielce czy Zagłębia Lubin z supernowoczesnym obiektem Dialog Arena, a w przyszłym sezonie zapewne Widzewa Łódź, Górnika Zabrze, a być może także ŁKS Łódź pozwolą ekstraklasie czerpać większe zyski, a nie oszukujmy się, bez dużych pieniędzy ciągle będziemy musieli drżeć o to, czy w pucharach nie dostaniemy łomotu od tuzów z Estonii, Litwy lub ewentualnie Czeczenii.

Już pierwsza kolejka nowych rozgrywek potwierdziła, iż nasza Ekstraklasa też może zachwycać. Było praktycznie wszystko, czego oczekują kibice: zacięte derby, sensacje, szaleńcze pogonie wyniku, efektowne bramki, wysokie i ładne zwycięstwa, a i sędziowanie było na przyzwoitym poziomie.

Po kolei. Już w piątek, 31.VII odbyły się dwa pierwsze pojedynki. Na inaugurację dostaliśmy niespodziankę w Bytomiu, gdzie miejscowa Polonia pokonała 1:0 jednego z pretendentów do walki o mistrzostwo, PGE GKS Bełchatów. Tego samego dnia rozegrano derby trójmiasta w których Lechia przed własną publicznością ograła gdyńską Arkę 2:1, mimo iż musiała odrabiać straty po golu Marcina Wachowicza. Bohaterem miejscowych okazał się Karol Piątek, strzelec obydwu bramek.

W sobotę zgodnie wygrywali faworyci, a najciekawiej było w Białymstoku. Ukarana 10 ujemnymi punktami w aferze korupcyjnej Jagiellonia podejmowała Odrę Wodzisław i podobnie jak Lechii udało jej się odrobić straty z pierwszej połowy i zainkasować 3 oczka po przepięknym golu Tomasza Frankowskiego oraz trafieniu Kamila Grosickiego.

W niedzielę solidarnie zwyciężyły Legia i Lech ogrywając odpowiednio Zagłębie Lubin oraz Piasta Gliwice. Do megasensacji doszło jednak w Kielcach, gdzie miejscowa Korona rozbiła w drobny pył jednego z pucharowiczów, a mianowicie warszawską Polonię aż 4:0. Formą błysnął Brazylijczyk Edi Andradina, który wpisał się na listę strzelców, a także dwukrotnie asystował. Czarne Koszule dobił ich własny wychowanek, Cezary Wilk.

Może być ciekawie i na wysokim poziomie? Może. Mam nadzieję, że inauguracja Ekstraklasy nie będzie tylko miłym złego początkiem, lecz zapowiedzią ekscytujących rozgrywek przez cały rok.

Mądrzejszy o pierwszą kolejkę pójdę w ślady wspomnianego na początku redaktora Kality i życzę nam wszystkim tego, by kolejne tygodnie nie były gorsze. Jeżeli po zakończeniu zmagań będę mógł stwierdzić, iż najbardziej zawiódł mnie sam start, uznam sezon za jak najbardziej udany.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/07/ekstraklasa-zachwyca-mimo-wszystko/feed/