Przede wszystkim róbmy swoje

Andriej Arszawin
Z przewidywań rzeszy kibiców i dziennikarzy, nadchodzący sezon ligi angielskiej powinien być prawdziwą mordęgą dla podopiecznych Wengera. Jedni przepowiadają Arsenalowi kolejny rok bez pucharu, inni zaś obstawiają, że w tym sezonie “Kanonierzy” opuszczą „top 4” kosztem Manchesteru City.

Szklana kula wszystko ci powie

Przede wszystkim, na samym wstępie zaznaczyć muszę, jakie mam stanowisko do wszelkiego rodzaju przepowiedni i analiz przedsezonowych. Z zasady planowanie przyszłości (w tym przypadku wyników rozgrywek, które zakończą się wiosną przyszłego roku) powinny opierać się na konkretnych analizach danych i wiadomych, które mogłyby potwierdzić naszą tezę. Wedle moich obserwacji, w Anglii nawet zespoły z pierwszej czwórki muszę solidnie popracować, by wywieźć zwycięstwo z boiska ligowego średniaka.
Rozumiem entuzjazm i chęć wspierania swojej drużyny w walce o najwyższe cele. Czy jednak warto grzebać Arsenal już przed sezonem tylko dlatego, że nie poczynił spektakularnych transferów? Spróbuję zdiagnozować nieco ten problem – nie decydując się jednak na przewidywania i prorokowanie ostatecznych rozstrzygnięć.

Gwiazdy opuszczają klub

Kiedy mówimy dziś „Arsenal”, myślimy głównie o dwóch zawodnikach, którzy opuścili klub i zasilili szeregi “The Citizens”. Odejście Adebayora i Toure z wiadomych względów nazwać można osłabieniem drużyny. Byli to gracze, którzy w przeszłości stanowili o sile całego zespołu. Kolo Toure najlepszy okres gry notował w sezonie 2005/2006, gdy na środku defensywy, wraz z Senderosem nie dopuszczali rywali do strzelenia gola przez 10 kolejnych meczów Ligi Mistrzów. Adebayor natomiast błyszczał głównie w sezonie 2007/2008, gdy momentami jednoosobowo decydował o zwycięstwach Arsenalu (zdobył w tamtym sezonie 30 goli dla klubu).

Ci, którzy nie śledzą wydarzeń w klubie z Emirates Stadium, krytykują Wengera za sprzedaż obu zawodników i zasilenie nimi ligowego rywala. Rzeczywistość była jednak taka, że obaj gracze dostali wolną rękę w kwestii decydowania o swej przyszłości. Choć Francuz widziałby ich obu w drużynie, to postanowili oni jednak przenieść się do Manchesteru. Toure był już praktycznie dogadany w zimowym oknie transferowym, jednak sprzedaż przesunięto do lipca. Adebayor, zamiast posypać głowę popiołem po przeciętnym sezonie, zaczął prezentować postawę pokrzywdzonego przez klub i kibiców, czym usprawiedliwić zamierzał opuszczenie Arsenalu.

Obaj czarnoskórzy gracze byli zawodnikami pierwszej jedenastki, lecz swoich najlepszych sezonów (tutaj chyba pełna zgoda) nie zaliczyli w ciągu ostatniego roku. Obaj mieli swoje powody do odejścia i zostały one uszanowane wedle sentencji: „Z niewolnika nie ma pracownika”.

Jak nie kupisz, to odpadasz

Jedno to sprzedać (za niezłe pieniądze), inna sprawa, to zastąpić ubytek. Padają oskarżenia, jakoby stołeczny klub przesypiał obecne okno transferowe. Jak zwykle punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dlatego potrafię podzielić opinie tych, którzy z irytacją spoglądają w stronę Londynu i braku jakichkolwiek zakupów. Osobiście też jestem zwolennikiem sprowadzenia doświadczonego defensywnego piłkarza. Myślę jednak, że większych transferów (szczególnie ofensywnych) Wenger przeprowadzać nie musi, gdyż w ofensywie mamy doprawdy szerokie pole manewru w doborze skutecznych i kreatywnych graczy.
Arsenal sprzedał dwóch dobrych graczy, ale nie znaczy to, że bezmyślnie się osłabia. Zmiana systemu na 4-3-3 nie wymaga od nas zastępowania Adebayora podobnym piłkarzem. Nie musimy liczyć na 20-30 bramek zdobytych przez jednego gracza. Mamy kilku świetnych zawodników, którzy są w stanie strzelić po 10-15 goli każdy. W porównaniu do zeszłej jesieni, w ofensywie zyskaliśmy Arszawina i powracających po przewlekłych kontuzjach: Eduardo i Rosicky’ego. Ten drugi co prawda doznał ponownej kontuzji i wypadł ze składu do końca września (jest to jednak typowa kontuzja dla mięśni i ścięgien po długim czasie leczenia – Eduardo też to przechodził). Chorwat natomiast wygląda niezwykle dobrze przed sezonem. Jego występy w towarzyskich grach nie powalały na kolana, ale ogromne wrażenie robiło na mnie jego zdecydowanie, opanowanie i zimna krew pod bramką rywala. Powrót Eduardo do składu daje zupełnie nowe możliwości w zestawieniu formacji ataku.

Toure był oddany Arsenalowi, jednak najlepiej wyglądał u boku Senderosa. Vermaelen jest być może tym typem gracza, którego na dzień obecny potrzebujemy najbardziej.

Kiedy wspominam ostatni rok i walkę o tytuł mistrzowski na Wyspach, nie trudno pominąć faktu, że praktyczne szanse na zwycięstwo w tych rozgrywkach (lub na zajęcie wyższego miejsca) straciliśmy już w pierwszych kilku kolejkach. Zdarzały się nam wtedy mecze, o których chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Kolejne remisy i porażki z nie najsilniejszymi przecież drużynami, systematycznie spychały nas coraz dalej od liderujących ekip. Główną przyczyną tego stanu rzeczy była nieobecność w zespole Fabregasa, który zmagał się z kontuzją. W jego miejsce staraliśmy się wprowadzać kilku młodych graczy, którzy dzieląc się zadaniami, mieli wypełniać role Cesca. Denilson, Song czy Diaby z racji braku doświadczenia, a czasem także umiejętności, nie byli w stanie sobie z tym poradzić. Dziś jednak mamy swego kapitana od samego początku rozgrywek. Młodzi środkowi pomocnicy, prezentują dziś znacznie wyższe standardy gry, niż to miało miejsce przed rokiem.

Serce mi mówi, żeś słaby

Kiedy słyszę sympatyków innych drużyn, rywali Arsenalu w walce o mistrzowski tytuł, mówiących tak zdecydowanie i jednoznacznie o katastrofie w londyńskim zespole, mam ochotę zwrócić im uwagę, że na ich podwórku też nie wszystko wygląda jak należy. Mistrz Anglii, Manchester United, stracił swojego najlepszego zawodnika, Liverpool sprzedał podstawowego środkowego pomocnika, Chelsea zaś znów zmieniła trenera. Czy powyższe argumenty uprawniają mnie do twardego stwierdzenia, że któraś z tych ekip nie sięgnie po tytuł? Oczywiście nie. United zmienią ustawienie i przesuną niektórych graczy, Liverpool potrafi bronić całą drużyną, więc są w stanie załatać lukę zespołowo. Chelsea zawsze jest groźna, niezależnie od trenera.

Choć mam swoje sympatie i antypatie, to staram się nie poddawać emocjom i być obiektywnym w ocenianiu szans innych drużyn. Doceniam sposób, w jaki zbudowany został Man Utd, szanuję styl gry Liverpoolu, uznaje siłę Chelsea. Nie patrzę z wyższością na zespoły Aston Villi, Evertonu, Tottenhamu czy Man City. Oni też mają powody ku temu, by zabłysnąć w nadchodzącym sezonie. Każdy ma przed sobą jakiś cel i stara się go wypełnić.

Róbmy swoje

Być może powinienem się jednak cieszyć z sytuacji, gdy w wielu analizach Kanonierzy stawiani są na pozycji przegranego. Może to mieć znaczący wpływ na postawę zespołu i być dodatkową mobilizację dla klubu. Mam takie osobliwe wspomnienie z sezonu 2007/2008, gdy w letnim oknie opuścili nas Reyes, Ljungberg i Henry. Nie tylko piłkarze, ale także kibice chcieli udowodnić całemu światu, że Arsenal to nie tylko Titi. Ku zaskoczeniu ekspertów mieliśmy na jesieni nawet 5 punktów przewagi nad drugą w tabeli drużyną. Remisowy mecz z Birmingham i pamiętna kontuzja Eduardo dramatycznie wyhamowały nasz dobry sezon. Mimo wszystko pokazaliśmy wtedy swoją zespołowość i determinację.

Kiedy jesteśmy więc w przededniu inauguracji nowego sezonu, mam jedną, dobrą radę: przede wszystkim róbmy swoje.


Oceń ten wpis:
SłabyTaki sobieŚredniDobryBardzo dobry (7 głosów, średnia: 4,29 na 5)
Loading ... Loading ...



Be social
Wykop Gwar Dodaj do zakładek



8 komentarzy do “Przede wszystkim róbmy swoje”

  1. Zawil mówi:

    ostatnimi czasy Arsenal przypomina mi pod pewnymi względami włoski Milan – nie zdobywają znaczących pucharów, ale są w czołówce…
    zawsze podobała mi się ładna gra piłką Arsenalu, ale to nie wystarczy do odnoszenia sukcesów…

    zastanawia mnie, czy jeśli w Arsenalu na miejscu trenera byłby ktoś inny niż Wenger, to czy klub miałby taką samą taktykę transferową, czyli głownie inwestowanie w młodzież, a nie kupno za grube miliony światowych piłkarzy.

    • Mariusz mówi:

      Jeśli dziś miałby ktoś nowy zastąpić Wengera, to (tak mi sie wydaje) musiałby zgodzić się na taki model prowadzenia drużyny jaki obecnie prezentuje AW.

      Mam wrażenie, że na obecnym etapie trudno o inny model prowadzenia zespołu. Arsenal zobowiązany jest do regularnego spłacania pożyczki, zaś sam Wenger podkreślał niejednokrotnie, że utrzymywanie się w czołówce, pomimo tak znacznych obciążeń finansowych, uważa za sukces.

      • Zawil mówi:

        Gra Arsenalu to chyba cały kunszt trenerski Wengera. Uważam że inny trener nie poradziłby sobie w takiej sytuacji utrzymywać wysoką formę na przestrzeni tylu sezonów z takim zespołem jakim dysponuje Wenger…

  2. Zawil – Wenger wydaje mało kasy bo poprostu zarząd jest bardzo skąpy.Gdyby nie długoterminowe kontuzje, które przez cały czas są obecne w obozie Kanonierów to myslę, że Arsenal skończyłby ligę na 2 miejscu.

    • Zawil mówi:

      na drugim? :> a kogo typujesz na zwycięzce?

      na pewno masz sporo racji, ale wydaje mi się że taki klub, z czołówki ligi angielskiej, powinien posiadać sporą ławkę rezerwową i być przygotowany na taki obrót sprawy, w którym zawodnicy łapią kontuzje.

  3. Wszechmocny mówi:

    “wydaje mi się że taki klub, z czołówki ligi angielskiej, powinien posiadać sporą ławkę rezerwową i być przygotowany na taki obrót sprawy, w którym zawodnicy łapią kontuzje.”

    W zeszłym sezonie na kilka miesięcy wypadli

    - Fabregas
    - Walcott

    Cały sezon niedostępni byli:

    -Rosicky
    -Eduardo

    Nie wspominam o kilkutygodniowych kontuzjach Gallasa, Adebayora i innych.

    Jakby nie patrzeć wypadło 4 kluczowych zawodników. Teraz wyobraź sobie, co by się działo gdyby w zeszłym sezonie Man Utd miało kilka miesięcy grać bez Ronaldo, Rooneya czy Vidicia?

    Krótka ławka powiadasz? W poprzednim sezonie praktycznie cały czas w pomocy graliśmy rezerwowymi + Nasri i Arsenal zajął czwarte miejsce, więc mit o beznadziejnej ławce Kanonierów mógłby się kiedyś kończyć.

  4. NieWazneKto mówi:

    Tak się składa, że bez Rooneya i Ronaldo musieliśmy grać no może nie kilka miesięcy ale jednak. Bez Vidicia gramy teraz ;) A kontuzje Hargo czy Nevilla bez których tez musielismy sobie radzic przez caly sezon. (Nevill gral ale chyba ze 2 mecze)
    Zreszta spojrz ilu teraz jest kontuzjowanych zawodnikow w defensywie MU ;P

  5. [...] sobie większej liczby opinii podobnych do tej powyżej. Kiedyś, przed obecnym sezonem napisałem tekst, do którego lubię teraz wracać. Dziś nadal uważam, że chwile kryzysu, lekceważące opinie, [...]

Dodaj komentarz

Komentarze zawierające wulgaryzmy, obrażające czytelników lub właściciela bloga zostaną skasowane.
Moderacja komentarzy jest aktywna. Nie wysyłaj swojej wiadomości dwa razy.
Możesz skorzystać z następujących tagów XHTML: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote> <code> <em> <i> <strike> <strong>

Chcesz mieć swój własny avatar na Soccerlogu? Przeczytaj FAQ, to tylko kilka minut!