Soccerlog.net » Cristiano Ronaldo http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Królewskie transfery parę miesięcy później http://soccerlog.net/2009/11/07/krolewskie-transfery-pare-miesiecy-pozniej/ http://soccerlog.net/2009/11/07/krolewskie-transfery-pare-miesiecy-pozniej/#comments Sat, 07 Nov 2009 18:19:53 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/11/07/krolewskie-transfery-pare-miesiecy-pozniej/ Królewskie transfery parę miesięcy później Bez wątpienia najważniejszym motorem napędowym dla ruchu na rynku transferowym tego lata były szaleńcze zakupy Florentino Pereza i jego Realu Madryt. Wydano astronomiczne kwoty, by zakontraktować najlepszych na świecie zawodników, dokonano gruntownej przebudowy zespołu. Teraz, z perspektywy kilkunastu rozegranych przez Królewskich spotkań, można ocenić, jak trafione były to transfery.
»Czytaj dalej

Tagi: Cristiano Ronaldo, Florentino Perez, Kaka, Karim Benzema, Real Madryt, Xabi Alonso,

]]>

Królewskie transfery parę miesięcy później

Bez wątpienia najważniejszym motorem napędowym dla ruchu na rynku transferowym tego lata były szaleńcze zakupy Florentino Pereza i jego Realu Madryt. Wydano astronomiczne kwoty, by zakontraktować najlepszych na świecie zawodników, dokonano gruntownej przebudowy zespołu. Teraz, z perspektywy kilkunastu rozegranych przez Królewskich spotkań, można ocenić, jak trafione były to transfery.

Zacznijmy od defensywy zespołu dowodzonego, przynajmniej na razie, przez Manuela Pellegriniego. Pierwszym wzmocnieniem była pozycja stopera, gdyż Madryt opuścił Fabio Cannavaro. Jego następcą został Raul Albiol, kupiony z Valencii za 15 milionów euro. Sama kwota, jak na młodego defensora z doświadczeniem reprezentacyjnym, nie jest zbyt wygórowana, ale już jego gra w stolicy Hiszpanii pozostawia nieco do życzenia. Największym grzechem był chyba występ w feralnym spotkaniu z Alcoronem, w którym cała obrona, a w szczególności jej środkowa część, zawaliła sprawę. Poza tym Albiol na razie też nie błyszczy, chociaż uważam, że obdarzony zaufaniem jeszcze pokaże, na co go stać i ujawni swój potencjał. Marginalną rolę odgrywa Ezequiel Garay, którego talent także powinien rozbłysnąć dopiero za kilka lat.
Uniwersalnym piłkarzem bloku obronnego jest Alvaro Arbeloa – może on grać na obu jego bokach, ale nie prezentuje najwyższej klasy. Na lewej stronie miejsce ma chyba zagwarantowane po katastrofalnym występie Marcelo z Sevillą. Na razie gra bez fajerwerków i Real, marząc o triumfach w wielu rozgrywkach, powinien chyba kupić na tę pozycję kogoś o większych umiejętnościach.
Przechodząc do linii pomocy, która została chyba najbardziej wzmocniona, najpierw należy wspomnieć o Xabim Alonso. Kwota, jaką na niego wydano (30 mln euro) na razie wydaje się być nieco na wyrost. Należy jednak pamiętać, że zabójcza broń Baska, czyli długie podania wymierzane z zegarmistrzowską precyzją, były eliminowane z gry przez plany taktyczne trenera Pellegriniego. Jeśli przekona on się jednak do taktyki 4-4-2 ze skrzydłowymi, w całej krasie zobaczymy umiejętności Alonso.
Zdecydowanie mniej medialnym, niż były gracz Liverpoolu, transferem jest pozyskanie własnego wychowanka Estebana Granero z Getafe. Występuje on zwykle w meczach z mniej wymagającymi rywalami, dając odpocząć gwiazdom drużyny i jest jednym z jej najjaśniejszych punktów. Świetnie radzi sobie zarówno w środku pola, jak i na skrzydle.Może w przyszłości stać się następcą Gutiego, wspomnianego Alonso czy też Kaki.
Zakupiony z Milanu Brazylijczyk na razie nie spełnia chyba pokładanych w nim oczekiwań. Moim zdaniem jest to najmniej przemyślany transfer Królewskich. Kaka jest już bowiem nie najmłodszy (na wiosnę skończy 27 lat), a ostatnie dwa sezony w jego wykonaniu raczej nie powalały na kolana. W Madrycie także jak dotąd nie pokazał, dlaczego zdobył Złotą Piłkę w roku 2007, a lepszym transferem byłby chyba zakup Yoanna Gourcuffa z Bordeaux za o wiele mniejszą cenę. Nie boję się powiedzieć, że uczeń już przerósł mistrza, a drużyna, która zapewni sobie w najbliższej przyszłości usługi młodego Francuza, poczyni duży krok w stronę prymatu w Europie.
Najważniejszym zakupem Realu jest oczywiście Cristiano Ronaldo. Najbardziej medialny piłkarz na świecie, dysponujący świetnymi umiejętnościami, o czym świadczy cena – 94 miliony euro. Na pewno jest to gracz, który jest w stanie w każdej chwili odwrócić losy meczu, a w spotkaniach, w których do tej pory wystąpił, pokazał się z bardzo dobrej strony. Problemem jest kontuzja, której leczenie przeciąga się już jakiś czas, a to odbija się na formie zespołu bez CR9. Właśnie ten uraz przeszkadza w jednoznacznej ocenie tego zakupu, gdyż kluczowa faza sezonu jeszcze się nie rozpoczęła, a to ona dopiero zweryfikuje transfer Portugalczyka.
Wisienką, ustawianą na szpicy tortu Pereza, jest Karim Benzema. Jego sytuacja podobna jest do Albiola – nie zachwyca on na razie kibiców na Bernabeu, a ze składu wygryźć go może głodny gry Gonzalo Higuain. Wychowankovi Olympique Lyon także należy się nieco czasu i zaufania. Mamy bowiem do czynienia z jednym z najbardziej perspektywicznych napastników na świecie, który po prostu potrzebuje spokoju w zdobywania potrzebnego każdemu snajperowi doświaczenia. Wspomniany przeze mnie Argentyńczyk także był wielokrotnie krytykowany przez fanów drużyny, a tymczasem rozwinął się na naprawdę dobrego zawodnika, któremu wróży się jeszcze lepszą przyszłość.
Ciężko jest wystawić Perezowi, Pellegriniemu i dyrektorowi sportowemu Jorge Valdano jednoznaczną cenzurkę za dokonane w letnim okresie transfery. Ja uważam, że zakupieni zawodnicy jeszcze nie rozwinęli do końca swoich skrzydeł i powinni okazać się prawdziwymi wzmocnieniami, co nie znaczy, że nie mogło być lepiej. Wydane pieniądze nie muszą świadczyć o sukcesach i tą dewizą powinni kierować się włodarze Realu przy planowaniu przyszłych transakcji.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/11/07/krolewskie-transfery-pare-miesiecy-pozniej/feed/
Czegoś MU brakuje… http://soccerlog.net/2009/10/26/czegos-mu-brakuje/ http://soccerlog.net/2009/10/26/czegos-mu-brakuje/#comments Mon, 26 Oct 2009 20:56:12 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/10/26/czegos-mu-brakuje/ Czegoś MU brakuje... Większość komentatorów popierała władze Manchesteru United, kiedy te oddawały do Realu Madryt Cristiano Ronaldo za rekordową sumę 94 milionów euro. Logicznym było, że za taką kwotę, a nawet jej niewielką część da się zakupić zawodnika, który zapełni powstałą po nim lukę, a także wzmocnić inne części boiska. Rzeczywistość nie jest jednak tak różowa - rynek transferowy okazał się okrutny dla Sir Alexa Fergusona i można zauważyć odbicie tego faktu w grze drużyny.
»Czytaj dalej

Tagi: Cristiano Ronaldo, Manchester United, Sir Alex Ferguson,

]]>
Czegoś MU brakuje...
Większość komentatorów popierała władze Manchesteru United, kiedy te oddawały do Realu Madryt Cristiano Ronaldo za rekordową sumę 94 milionów euro. Logicznym było, że za taką kwotę, a nawet jej niewielką część da się zakupić zawodnika, który zapełni powstałą po nim lukę, a także wzmocnić inne części boiska. Rzeczywistość nie jest jednak tak różowa – rynek transferowy okazał się okrutny dla Sir Alexa Fergusona i można zauważyć odbicie tego faktu w grze drużyny.

Sama pozycja ligowa Czerwonych Diabłów nie daje dobrego obrazu nieciekawej sytuacji na Old Trafford. W czołówce, szczególnie na początku sezonu zawsze jest ciasno, a w ostatnich czasach MU zawsze udawało się dostać na szczyt tabeli. Niezadowalająca dla kibiców jest jednak postawa zespołu w poszczególnych meczach – bolesna porażka z Burnley 0-1 czy wczorajsza przegrana z dołującym ostatnio Liverpoolem. Do tego dochodzą takie rezultaty jak 2-2 z Sunderlandem czy nikła wygrana z Boltonem 2-1.
Pomimo że Manchester wciąż jest zespołem bardzo silnym, który wciąż jest głównym faworytem do wygrania Premier League i jednym z kandydatów do zdobycia Pucharu Mistrzów, to zespołowi po odejściu Portugalczyka wyraźnie brakuje kilku cech – zmiennicy, tacy jak kupiony na miejsce Portugalczyka z Wigan Antonio Valencia, Nani czy Park Jisung nie są, przynajmniej na razie, w najlepszej formie. Imponuje za to Ryan Giggs, ale należy pamiętać, że czas płynie nieubłaganie i koniec kariery Walijczyka zbliża się wielkimi krokami.
O ile Czerwone Diabły dysponują jedną z najmocniejszych, jeśli nie najmocniejszą defensywą w Europie, to brakuje jej chyba klasowego prawego obrońcy. Wprawdzie John O’Shea zawsze daje z siebie wszystko, ale najzwyczajniej w świecie nie ma czym błyszczeć. Prawdopodobnie Sir Alex czeka, aż na poziom międzynarodowy wskoczy młody Rafael da Silva, chociaż ostatnio wspominano o wzmocnieniu drużyny Maiconem z Interu. W pomocy również nie wygląda to najlepiej – na skrzydłach grają wymienieni już zawodnicy wspomagani w środku przez dwójkę z grona: Michael Carrick, Darren Fletcher, Paul Scholes i Anderson. O ile każdy z nich ma swoje atuty, to brakuje chyba tzw. “człowieka od wszystkiego”, jakim jest np. Steven Gerrard, Frank Lampard czy Cesc Fabregas – pomagają drużynie w destrukcji, są też motorami napędowymi swoich zespołów w kreowaniu akcji zaczepnych.
Co do postawy pierwszej linii nie ma chyba zastrzeżeń – Dimitar Berbatov, Michael Owen, a w szczególności Wayne Rooney są zawodnikami niewątpliwej klasy, a dopiero wchodzący do dorosłego futbolu Danny Welbeck i Federico Macheda powinni zagwarantować klubowi z Old Trafford świetlaną przyszłość.
Po zbliżającym się odejściu złotej generacji zawodników (Giggs, Scholes, van der Sar) trzeba będzie zapełnić powstałą po nich lukę, a funduszy powinno wystarczyć. Na oku SAF ma przede wszystkim Igora Akinfiejewa, podobno także Julio Cesara. Wzmocnienia wymaga właśnie głównie linia pomocy zespołu dowodzonego przez Szkota. O ile Michael Carrick świetnie spisuje się na pozycji defensywnego pomocnika, to przydałby mu się partner skierowany głównie na działania ofensywne (Yoann Gourcuff?) oraz prawdziwie dynamiczni, klasowi skrzydłowi, jak chociażby David Silva, Franck Ribery, o których mówiło się już w kontekście przyjścia na Old Trafford.
Pomimo nie najlepszej formy innych zespołów Wielkiej Czwórki, Manchester nie może być pewny swego, zwłaszcza, że właśnie stracił fotel lidera na rzecz Chelsea. Uważam, że jeśli w najbliższym czasie nie zostanie on wzmocniony graczami światowego formatu, jakim bez wątpienia był Ronaldo, może mieć naprawdę spore problemy z kontynuowaniem swojej supremacji na Wyspach.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/26/czegos-mu-brakuje/feed/
Grease II, czyli nałóż i graj http://soccerlog.net/2009/10/05/grease-ii-czyli-naloz-i-graj/ http://soccerlog.net/2009/10/05/grease-ii-czyli-naloz-i-graj/#comments Mon, 05 Oct 2009 21:21:28 +0000 Luca http://soccerlog.net/2009/10/05/grease-ii-czyli-naloz-i-graj/ Grease II, czyli nałóż i grajNadchodzi taki czas w życiu każdego szarego człeka, gdy, stojąc sam na sam z lustrem, przeciera oplute pastą do zębów szkło, patrzy prawdzie w oczy, i stwierdza wreszcie ze zwieszoną głową, że, co począć: nie jestem taki, jak mi się wydaje. Ani tym bardziej taki, jaki chciałbym być.
»Czytaj dalej

Tagi: Cristiano Ronaldo, Florentino Perez, Liga Mistrzów, Primera Division, Real Madryt, transfery,

]]>
Grease II, czyli nałóż i grajNadchodzi taki czas w życiu każdego szarego człeka, gdy, stojąc sam na sam z lustrem, przeciera oplute pastą do zębów szkło, patrzy prawdzie w oczy, i stwierdza wreszcie ze zwieszoną głową, że, co począć: nie jestem taki, jak mi się wydaje. Ani tym bardziej taki, jaki chciałbym być.

Zszargane przeciwnościami losu ego można jednak podreperować. I tak, gdy kiepsko jest z żoną w łóżku, facet potwierdza swoją męskość w kontakcie z koleżanką, tudzież panią do towarzystwa. Gdy w życiu się nie przelewa, wystarczy wypić kropelkę, a świat wydaje się kolorowy (można też studiować psychologię)! Z kolei, gdy pojawia się jakaś dysproporcja cielesna – a to mały biust, a to zakola sięgające potylicy – w sukurs przychodzi chirurg plastyczny lub szeroko dostępne medykamenty. Co jednak należy uczynić, gdy chcemy upodobnić się do kogoś sławnego, i do tego – nie daj Boże – wyjątkowego?

Tutaj sama chęć i zapał nie wystarczą. Zwykły śmiertelnik, nawet, gdyby trenował dniami i nocami, pewnego pułapu przeskoczyć nie może. Jest bowiem taka granica, za którą sprawy przyjmują swój własny obrót, a nasze oblicze, nasz żywot ciemiężony, zależy wyłącznie od intencji boskich, bądź, jak kto woli, tego, co zapisane w gwiazdach. Usain Bolt, Pablo Picasso, główny bohater „Pachnidła” – przykładów, często fantastycznych, bajkowych, można by mnożyć. Stwierdzenie, że zaszli wysoko tylko dzięki ciężkiej pracy, jest nad wyraz chybione. Wielu było takich, którzy starali się doścignąć byty doskonałe. Jeżeli już im się to udawało, to tylko po nierównej, nieczystej grze. Ja postanowiłem doścignąć Cristiano Ronaldo…

* * *

Ładnym to w życiu lepiej. Taki Beckham czy Ljungberg nie muszą starać się na boisku – miliony, płynące na ich konta z licznych kontraktów reklamowych, zapewnią dobrobyt paru następnym pokoleniom. Ci panowie są po prostu prawdziwymi celebrities – reprezentują takie tuzy mody, jak Armani i Calvin Klein, zaś Cristiano Ronaldo posiada własną sieć sklepów CR9 (przemianowaną z CR7 po przenosinach do Realu Madryt). Jego poprzednik w Realu Madryt grał nieskutecznie i chaotycznie (mimo to, Robben był najlepszy w drużynie). Nie ma się co dziwić – w końcu nie dość, że ogolony prawie na zero, to jeszcze, mimo młodego wieku, poważnie dotknięty problemem wypadających włosów. Wyłysiały Holender, w porównaniu z obdarzoną nażelowaną grzywą Krystyną, to istne szkaradło. Stąd musiał biedak wyemigrować do Monachium, gdzie tworzy całkiem zgraną paczkę z brzydalami pokroju Ribery i Schweinsteigera.
Oczywiście, zdarzają się wyjątki. Podobny z uzębienia do konia lub, jak kto woli, Giertycha, Ronaldinho, zrobił karierę zajadając chipsy. A że na dobre mu to nie wyszło, widzimy dziś na boisku…

Żelu do włosów Cristiano Ronaldo jednak nie wymyślił, ba, wiele nastolatków w Holandii i Niemczech może się pochwalić dłuższym od Krystyny stażem w nakładaniu tego lepkiego specyfiku. Właśnie On, wszędobylski i efekciarski Żel, jest w dzisiejszych czasach kluczem do kobiecych serc. Ochów i achów nie ma końca, gdy tylko na wiejskiej dyskotece pojawią się wystylizowani chłopcy. A jeśli grają do tego jak CR9…
Jednak nie samym Ronaldo świat piłkarski stoi. Należy w tym miejscu bronić honoru naszego pięknego kraju – pierwszymi polskimi grajkami, którzy zdobywali parkiety (bo przecież nie boiska) dzięki postawionym na sztorc włosom, byli Hajto i Świerczewski. Z kolei Radzio Majdan uwiódł najponętniejszą Słowiankę, Dodę, dzięki efektownemu balejażowi. Daleko mu jednak do Beckhama, który zaliczył nie tylko pasemka, ale też metroseksualną, opadającą na czoło grzywkę, czy milimetrową szczecinkę, która zagościła na czubku jego głowy po podpisaniu kontraktu z Gillette. Sam żel też nie był mu zresztą obcy.

Śliska sprawa

Tak, proszę państwa, diabeł tkwi w tym, że za Ronaldo ciągnie się wyjątkowo złośliwa opinia. Sam doskonale pamiętam, gdy 19-letni wtedy Portugalczyk płakał jak bóbr po przegranym finale Euro 2004. Tony nakładanego żelu, do tego często prezentowany nagi tors, a także specyficzny urok osobisty zapewniał mu miejsce na pierwszych stronach gazetek dla nastolatek. Opinia płaczliwego żelusia ciągnie się za tym zawodnikiem nieprzerwanie od pięciu lat. Po bardzo udanych sezonach spędzonych w Manchesterze United, z którym zdobył przecież liczne trofea, nie milkły głosy, że ten często faulowany, a i chętnie przewracający się zawodnik, nie podoła presji w Realu Madryt. Sam Cristiano zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że znakomite ofensywne akcje, dryblingi i tuziny strzelonych w barwach Czerwonych Diabłów bramek nie wystarczą, by zamknąć usta krytykom. Od dłuższego czasu było mu już duszno w Manchesterze, chciał zakosztować wielkomiejskiego, ekskluzywnego życia nie od święta, a na co dzień, i właśnie takie perspektywy otwierał przed nim królewski Madryt.

Przyznaję bez bicia – w czasie, gdy Florentino Perez dogadywał transfer w zacisznym biurze Malcolma Glazer’a, a 94 mln euro miało się przenominować na funty szterlingi, pełen byłem obaw o słuszność kupna tej, jak mi się wtedy wydawało, przereklamowanej laleczki. Nie przekonywały mnie zdania, że piłka nożna to produkt marketingowy, a kwota za tego zawodnika zwróci się z samej sprzedaży replik jego koszulki.
- Gram najlepiej, jak umiem, ale nie potrafiłbym wycenić swoich umiejętności. Nie wiem, czy jest to akurat 80 milionów funtów – tak całe to zamieszanie skwitował sam zainteresowany. Nieco z rezerwą, ale i nieco buńczucznie.
Komplet 80 tys. (sic!) widzów oklaskiwał Ronaldo na Santiago Bernabeu podczas jego indywidualnej, oficjalnej prezentacji. Ci, którzy nie zmieścili się na trybunach, mogli podziwiać przywitanie CR9 na wielkim telebimie, wystawionym przed stadionem. Dla porównania – na przedsezonową prezentację Kaki przyszło 60, zaś na Benzemy – 25 tys. osób…
Sytuacja identycznie ma się i dziś. Fani Realu wstają z krzesełek, by oklaskiwać wejście lub zejście Cristiano z boiska, a należy nadmienić, że Madritiści do zbyt wyrozumiałych nie należą. Ich uwielbienie może dziwić tym bardziej, gdy spojrzeć na całą sprawę z perspektywy narodowościowej. Hiszpanie wiwatujący na cześć Portugalczyka – to zjawisko niebywałe pod względem socjologiczno-politycznym.

Umarł król, niech żyje król?

Ostatni weekend sierpnia, Estadio Santiago Bernabeu, mecz Realu Madryt z Deportivo La Coruna. Galacticos II, bo tak się zwykło o nich mawiać, wkraczają w błysku fleszy na nową, zieloniutką murawę. Oczy wszystkich kibiców skupione są jednak głównie na Cristiano Ronaldo. Pierwsze niecelne podania, nieudane dryblingi, kolejne strzały z rzutów wolnych lądujące wysoko nad bramką. Jego skrzywiona w grymasie twarz mówi wszystko. Krytycy zacierają ręce, krzyczą głośne: „A nie mówiłem?”. Ja sam też niecierpliwie wiercę się w fotelu, atakowany przez powracające jak bumerang myśli o Robbenie i Sneijderze, z którymi chyba przedwcześnie pożegnano się w Madrycie. Wreszcie nadchodzi 33 minuta, kiedy to Raul pada w polu karnym. Piłkę ustawia na wapnie nie kto inny, jak CR9. Zamykam oczy ze strachu, a co złośliwsi obstawiają zakłady, jak bardzo pomyli się Portugalczyk. Poślizgnie się? A może ośmieszy go bramkarz, łapiąc lekki, niby-techniczny strzał?
35min. dobiega końca, gdy trybuny Santiago Bernabeu podrywają się w ekstazie. Chwilę później ma miejsce symboliczne zdarzenie: Raul podbiega z pretensjami do opromienionego niepewnym uśmiechem Portugalczyka, wskazując palcem na siebie. To ja, kapitan Królewskich, miałem wykonywać tę jedenastkę.

Następny mecz CR9 zaczyna na ławce rezerwowych. Część uważa, że to konsekwencja słabej formy, część jest święcie przekonana, że trener Pellegrini oszczędza piłkarza na mecz Ligii Mistrzów. W drugiej połowie Cristiano pojawia się w końcu na boisku, zaś w 90min. przeprowadza jedną z pierwszych udanych, indywidualnych akcji w barwach Realu. Płaski strzał między nogami bramkarza zamienia się w gola. Parę dni później Portugalczyk jest już na ustach całej piłkarskiej Europy. Dwa gole z rzutów wolnych w meczu Champions League świadczą o dużym progresie w stosunku do pierwszych, kompletnie nieudanych prób w meczu z Deportivo. Swój wyczyn kopiuje Ronaldo w meczu z Xerez, pokonując bramkarza nie tylko z wolnego, ale i po indywidualnej akcji już w pierwszej minucie. Równie udanie zaczyna mecz z Villareal, i z 5 bramkami na koncie jest współliderem strzelców La Liga (wraz z Messim).
Nadchodzi mecz z Tenerife. Ronaldo gra bez większych fajerwerków, Pellegrini zdejmuje go w 79min. Gdy chce podziękować zawodnikowi za grę, ten ignoruje jego wystawioną rękę i wściekły siada na ławce. Trener w wywiadzie bagatelizuje sprawę, piłkarza nie spotyka żadna kara. Jak wiadomo, osoba niedoścignionego formatu jest nietykalna. W następnym meczu Champions League Cristino strzela kolejne dwa gole…

Niesamowite dryblingi, sztuczki techniczne i ofensywne akcje na pełnej szybkości. Dziewięć goli w siedmiu meczach, wypracowane sytuacje bramkowe dla kolegów z drużyny, dynamiczne zejścia ze skrzydła do środka, przed którymi drży już każdy obrońca w Hiszpanii – w Madrycie powoli zaczyna się o nim mówić w kategoriach, o których pisałem na początku: ponadczłowieka. Gracza, który potwierdził wreszcie swoje umiejętności, a także przekonał do siebie wyjątkowo krytycznych kibiców Realu. W tym także i mnie. Dobrze jest mieć wreszcie w zespole zawodnika, który techniką dorównuje Messiemu ze znienawidzonej Barcelony. Nawet, jeśli już zazdroszczę mu tych wszystkich umiejętności, sławy i garażu na 9 samochodów, to nie będę wdawał się w dywagacje powodowane tylko i wyłącznie czystą zazdrością. Nic dodać, nic ująć – Christiano Ronaldo wielkim piłkarzem jest.

* * *

Vitelity’s, L’Oreal, Schwarzkopf, czy wreszcie polska Joanna. Setki wydanych na żele złotych, tysiące postawionych włosów, dziesiątki prób – nie udało się. Pewnego ciepłego jeszcze wieczoru, gdy słońce chyliło się już ku zachodowi, ubrany od stóp do głów w strój sportowy marki Adidas, z czupryną postawioną hen, wysoko w górę, ustawiłem piłkę nieopodal bramki. Stanąłem tak, jak On, w szerokim rozkroku. Wziąłem głęboki oddech, krótki rozbieg i… Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Zaczynam powątpiewać w istotę Absolutu. Nie ma takiej siły, która sprawiłaby, bym kiedykolwiek kopnął piłkę tak, jak Cristiano Ronaldo. Może potrzebna siłownia? Może przydałaby się konsultacja z fizjologiem lub dietetykiem? Może powinienem zahartować się, podreperować technikę, kondycję? Może powinienem pójść do wojska?

Drodzy panowie, zawsze możemy się pocieszać, że łysiejący Lato czy Zidane zrobili, mimo swych wizerunkowych niedoskonałości, wielkie kariery. Nic straconego! Wystarczy tylko trochę potrenować. No bo jeśli nie o fryzurę, to o co w tym wszystkim chodzi?

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/05/grease-ii-czyli-naloz-i-graj/feed/
Zawyżone ceny piłkarzy http://soccerlog.net/2009/08/27/zawyzone-ceny-pilkarzy/ http://soccerlog.net/2009/08/27/zawyzone-ceny-pilkarzy/#comments Thu, 27 Aug 2009 05:44:20 +0000 Zawil http://soccerlog.net/2009/08/27/zawyzone-ceny-pilkarzy/ Zawyżone ceny piłkarzy W tegoroczne lato padł transferowy rekord świata – Cristiano Ronaldo przeszedł z Manchesteru United do Realu Madryt za bagatela 94 miliony euro! Pomimo ogromnej sympatii do Portugalczyka zacząłem zadawać sobie pytanie czy piłkarz ten, wart jest tak ogromnych pieniędzy. W mediach oraz piłkarskich salonach wielu innych ludzi zadawało sobie podobne pytanie. Mówi się, że zawodnik jest tyle wart, ile za nie niego zapłacono.
»Czytaj dalej

Tagi: Cristiano Ronaldo, Manchester United, Real Madryt, transfery,

]]>
Zawyżone ceny piłkarzy
W tegoroczne lato padł transferowy rekord świata – Cristiano Ronaldo przeszedł z Manchesteru United do Realu Madryt za bagatela 94 miliony euro! Pomimo ogromnej sympatii do Portugalczyka zacząłem zadawać sobie pytanie czy piłkarz ten, wart jest tak ogromnych pieniędzy. W mediach oraz piłkarskich salonach wielu innych ludzi zadawało sobie podobne pytanie. Mówi się, że zawodnik jest tyle wart, ile za nie niego zapłacono.

Pomimo tego, że przejście byłego CR7 do stolicy Madrytu ucieszyło kibiców Królewskich, Real sprzedał rekordową liczbę koszulek z nazwiskiem Portugalczyka i zapewne odniósł pod tym względem sukces komercyjny, to transfer Ronaldo przyniósł wiele problemów piłkarskiemu światu, jak również samemu Realowi Madryt.

Do lata 2009 najdroższym piłkarzem globu był Zinedine Zidane, który w 2001 roku przeniósł się do Realu Madryt z Juventusu Turyn za 73,5 miliony euro. Po ośmiu latach kwota, pod względem najwyższej wartości transferowanego zawodnika, została podbita aż o 21,5 miliona euro!
Jak już wcześniej wspomniałem ogromna rzesza ludzi zadawała sobie pytanie czy Cris wart jest tak ogromnych pieniędzy, a pośród tych osób byli zapewne trenerzy, menagerowie, właściciele klubów i działacze piłkarscy, co wymogło na nich zwiększenie wartości pieniężnych swoich zawodników.

Manchester United zarobił na sprzedaży Portugalczyka fortunę. Sir Alex Ferguson sprawdzając Cristiano Ronaldo ze Sportingu Lizbona zapłacił 15,5 miliona funtów, a sprzedał go po sześciu sezonach za 83,6 miliona funtów, zarabiając dokładnie 68,1 miliona funtów!
W tegorocznym okienku transferowym ekipa z Old Trafford dysponowała ogromnym budżetem transferowym. Kibice spodziewali się, że po stracie Portugalczyka w United zawita nowa gwiazda, która zastąpi CR7. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Bo trener Ferguson ‘zastrajkował’ przeciwko zbyt wygórowanym cenom za piłkarzy na rynku transferowym!

Po rekordowym transferze Ronaldo do Madrytu działacze klubowi zaczęli żądać za swoich pupili zbyt wysokich pieniędzy. Przypatrzmy się kilku przykładom wybranym przeze mnie piłkarzy, za których właściciele klubowi żądali niekiedy niedorzecznych kwot.

Pierwszym z nich jest Sergio Aguero. Oficjalnie piłkarz wyceniany jest na 36 milionów euro. Chętnych na zakup Argentyńczyka nie brakowało, na czele z Manchesterem United, Chelsea Londyn i FC Barceloną. Aguero kolejny sezon spędzi jednak w Atletico Madryt, gdyż klub żądał za swojego napastnika 50 milionów euro! Pomimo ogromnego talentu Argentyńczyka żaden team nie wyłożył takich pieniędzy na transfer Aguero.

David Villa – jeden z najlepszych napastników świata, grający w klubie, który (z całą sympatią do Valencia CF) ledwo kwalifikuje się do europejskich pucharów. Jeszcze kilka tygodni temu zasypywani byliśmy informacjami na temat transferu Króla Strzelców Euro 2008 najpierw do Realu Madryt, a potem do FC Barcelony. Pomimo tego, że podobnież w obu przypadkach sprawa transferu zawodnika do jednego z hiszpańskich gigantów była dogadana, Villa kolejny sezon będzie piłkarzem Valencii. Sprawa przejścia Hiszpana do Madrytu była praktycznie dopięta na ostatni guzik, lecz prezes klubu z Estadio Mestalla przerwał negocjacje. Valencia żądała za Davida Ville ponad 50 milionów euro. Co prawda zawodnik wyceniany jest na 45 milionów euro, lecz kolejny raz piłkarza tego nie zobaczymy na boiskach Ligi Mistrzów. Nie wiadomo z jakich przyczyn zawodnik pozostał na Estadio Mestalla, ale jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi zapewne… o pieniądze.

Pomimo różnych ogromnych cen, jakie żądali za zawodników działacze klubowi najbardziej rozśmieszyła mnie kwota, za którą FC Liverpool byłby skłonny sprzedać Javiera Macherano. Ludzie z miasta Beatlesów chcieli od FC Barcelony za Argentyńczyka 50 mln euro! No w głowie się nie mieści! Działacze katalońscy szybko zrezygnowali z transferu. Nie mogę pojąć, jak można żądać tyle pieniędzy za zawodnika pokroju Mascherano. Uznaję go za piłkarza klasy europejskiej, lecz na pewno nie wartego tylu milionów. Dla Waszej informacji podam, że Argentyńczyk oficjalnie wyceniany jest ‘zaledwie’ 26 milionów euro.

FC Liverpool zrobił jednak dobry interes (oczywiście ten biznesowy) sprzedając za 31,5 miliona euro Xabiego Alonso do Realu Madryt. Negocjacje między klubami trwały bardzo długo, gdyż Liverpool żądał zbyt dużych pieniędzy za swoją gwiazdę. Królewscy dopięli jednak swego i Hiszpan jest od niedawna nowym nabytkiem klubu z Santiago Bernabeu.

Przejście Zlatana Ibrahimovica z Interu Mediolan do FC Barcelony było jednym z hitów letniego okienka transferowego. Szwed za 73,5 miliona euro zamienił mediolańskie barwy na gorącą Katalonię. W transakcję tą wchodziło jednak przejście Samuela Eto’o do Interu. Podobnie jak w przypadku transferu Ronaldo do Realu wielu ludzi dziwiło się, jak wiele pieniędzy wydała Barcelona na transfer byłego podopiecznego Jose Mourinho. Czy kwota ta za 27-letniego napastnika nie jest zbyt przesadzona?

W ubiegłym roku kibice (głównie ci z Madrytu) żyli sagą „C. Ronaldo w Realu Madryt”, która doszła do skutku dopiero po roku, natomiast w to lato zasypywani byliśmy informacjami na temat przejścia Franka Riberego do Królewskich. Transfer ten również nie doszedł do skutku, dlaczego? Główny dowodzący Bayernu Monachium – Franz Beckenbauer uznał, że Francuz wart jest takich samych pieniędzy jak Cristiano Ronaldo, gdyż jest on tak samo dobry jak Portugalczyk. Żaden europejski klub, zainteresowany usługami Riberego, (Real Madryt, Manchester United, FC Barcelona czy Chelsea Londyn) nie zdecydował się wyłożyć na niemiecki stół ponad 90 milionów euro.

Jak widać Real Madryt transferem C. Ronaldo poniekąd zaszkodził sam sobie. Gdyby nie tak wysoka kwota za Portugalczyka zapewne Królewscy mogliby ściągnąć Riberego czy Alonso za mniejszą kwotą do szeregów Los Blancos. FC Barcelona nie musiałaby wykładać ponad 70 milionów za Ibrahimovica, a Villa i Aguero możliwe, że zmieniliby w końcu barwy klubowe.

Ciekawą sprawą są zapisy nowych piłkarskich nabytków (głównie Realu Madryt) w ich indywidualnych kontraktach. Podam tylko dwa przykłady – C. Ronaldo i Kaka, których kwota odstępnego wynosi miliard euro! Jest to pewnego rodzaju ubezpieczenie przed chęcią zakupu tych zawodników przez niebiańsko bogatych arabskich szejków. Robi wrażenie prawda?

Zastanawia mnie fakt, ile kosztowałby Zinedine Zidane, gdyby jego transfer z Juventusu do Królewskich odbywałby się w tym roku. Wydaje mi się, że granica 100 milionów euro mogłaby zostać zagrożona. Uważam, że jeśli geniusz Francuza wyceniony został na 73,5 miliona euro to nijak mają się umiejętności takich piłkarzy jak Aguero, Villa czy Mascherano do kwoty jaką żądają ich klubowi właściciele. Ale jak wiadomo rynek biznesowy, nie piłkarski, rządzi się swoimi prawami…

W piłkarskim świecie istnieje opinia, że Florentino Perez swoimi zakupami psuje rynek transferowy. Może być w tym wiele prawdy, gdyż ceny za piłkarzy, jakie żądają ich obecni właściciele często nie odpowiadają umiejętnościom zawodników. Tegoroczne okienko transferowe powoli dobiega końca, a mnie ciekawi jak będzie wyglądało za rok. Czy odbędzie się ono pod hasłem – Ribery do Realu Madryt? Jak to się mówi, pożyjemy zobaczymy.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/27/zawyzone-ceny-pilkarzy/feed/
Dobro czyń cały rok! http://soccerlog.net/2009/08/19/dobro-czyn-caly-rok/ http://soccerlog.net/2009/08/19/dobro-czyn-caly-rok/#comments Wed, 19 Aug 2009 15:00:52 +0000 Ediss http://soccerlog.net/2009/08/19/dobro-czyn-caly-rok/ Dobro czyń cały rok! Uwaga, fala upałów dotarła do Argentyny! Bo jak inaczej, jeśli nie komplikacjami po udarze słonecznym, tłumaczyć można ostatnią decyzję Juana Sebastiana Verona? Gwiazdor Estudiantes La Plata – w czasie, gdy Florentino Perez ubezpieczał nogi Cristiano Ronaldo na sumę przeszło stu milionów euro, a Joan Laporta podpisywał nowy, wart 9,5 miliona euro za sezon, kontrakt Leo Messiego – wystosował pismo do władz klubu z prośbą – dla lepszego efektu powtórzę to raz jeszcze – z prośbą o obniżenie zarobków!
»Czytaj dalej

Tagi: Cristiano Ronaldo, Ekstraklasa, Juan Sebastian Veron, Mirosław Szymkowiak, Mistrzostwa Świata,

]]>
Dobro czyń cały rok!
Uwaga, fala upałów dotarła do Argentyny! Bo jak inaczej, jeśli nie komplikacjami po udarze słonecznym, tłumaczyć można ostatnią decyzję Juana Sebastiana Verona? Gwiazdor Estudiantes La Plata – w czasie, gdy Florentino Perez ubezpieczał nogi Cristiano Ronaldo na sumę przeszło stu milionów euro, a Joan Laporta podpisywał nowy, wart 9,5 miliona euro za sezon, kontrakt Leo Messiego – wystosował pismo do władz klubu z prośbą – dla lepszego efektu powtórzę to raz jeszcze – z prośbą o obniżenie zarobków!

I nie o dziesięć czy dwadzieścia procent, ale równe czterdzieści (40!).Głupota? Szaleństwo? Czy kaprys, znudzonej wielką piłką gwiazdy? Otóż nie! Niezwykle popularny, lubiany i szanowany Veron doszedł do wniosku, że w czasach kryzysu, szukający wszelakich oszczędności klub, zmniejszył sumę, jaką dotąd przekazywał na szkolenie dzieci i młodzieży. W takiej sytuacji, noszący głęboko w sercu dobro najmłodszych, reprezentant Albicelestes, postanowił zrezygnować z lwiej części prywatnych poborów, aby w ten sposób zaoszczędzone pieniądze władze Estudiantes mogły przeznaczyć na zajęcia z dziećmi. Mało tego! W przypadku, gdy któryś z trenerów nie będzie mógł przeprowadzić treningu, Veron – oczywiście w ramach wolontariatu – będzie w stanie przejąć jego obowiązki, przekazując tym samym młodym adeptom futbolu, część swojego wielkiego doświadczenia.

Niebezpieczny wirus „dobroczynności” zdaje się rozprzestrzeniać w zawrotnym tempie, bowiem w kilka dni po geście Verona, z RPA dotarły kolejne ‘niepokojące’ informacje. Otóż organizatorzy przyszłorocznych mistrzostw świata postanowili wypuścić na rynek 120 tysięcy dodatkowych, bezpłatnych biletów, które rozprowadzone zostaną wśród najbiedniejszej ludności RPA. Akcja ma na celu, umożliwienie wielu obywatelom – których w standardowych warunkach nie byłoby na to stać – uczestnictwo w największym przedsięwzięciu sportowo-kulturalnym w historii kraju. Gest godny podziwu, zwłaszcza biorąc pod uwagę kwotę, za jaką wspomniana pula biletów, mogłaby się rozejść wśród bardziej majętnych kibiców, np. Amerykanów, którzy masowo zaopatrują się w wejściówki na zbliżający się mundial.

Na szczęście i w Polsce, od czasu do czasu, ale jednak, ludzie ze środowiska piłkarskiego odczuwają potrzebę pomocy innym. Abyśmy nie poczuli się jak mieszkańcy zaścianka i prowincji gdzie wszelakie akcje charytatywne ograniczają się jedynie do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w ostatnim czasie zatroszczył się Mirosław Szymkowiak. Ex-wiślak przekazał, bowiem na rzecz Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie koszulki meczowe Białej Gwiazdy oraz gdańskiej Lechii opatrzone podpisami zawodników. Suma uzyskana z licytacji trykotów, za pośrednictwem serwisu Allegro zostanie przeznaczona na zakup sprzętu medycznego. Proporcjonalnie nijak ma się to do gestu Verona, jednak Mirkowi należą się brawa za intencję.

A Ty, Cristiano, komu ostatnio pomogłeś? Może kupiłbyś Paris, chociaż nowe Ferrari ?!

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/19/dobro-czyn-caly-rok/feed/
Zmiany w Madrycie okiem cule, czyli dlaczego Real nie zdetronizuje Barcy http://soccerlog.net/2009/08/09/zmiany-w-madrycie-okiem-cule-czyli-dlaczego-real-nie-zdetronizuje-barcy/ http://soccerlog.net/2009/08/09/zmiany-w-madrycie-okiem-cule-czyli-dlaczego-real-nie-zdetronizuje-barcy/#comments Sun, 09 Aug 2009 06:30:49 +0000 Marekk http://soccerlog.net/2009/08/09/zmiany-w-madrycie-okiem-cule-czyli-dlaczego-real-nie-zdetronizuje-barcy/ Zmiany w Madrycie okiem cule, czyli dlaczego Real nie zdetronizuje Barcy W chwili, gdy Florentino Perez ponownie objął stanowisko prezydenta klubu, wszyscy wiedzieli, że w Realu dojdzie do kolejnej rewolucji. Choć zmieniono trenera, na nowych piłkarzy wydano ponad 200 milionów euro, jako kibic Blaugrany, śmiem wątpić w powodzenie planu Pereza.
»Czytaj dalej

Tagi: Cristiano Ronaldo, FC Barcelona, Florentino Perez, Primera Division, Real Madryt,

]]>
Zmiany w Madrycie okiem cule, czyli dlaczego Real nie zdetronizuje Barcy
W chwili, gdy Florentino Perez ponownie objął stanowisko prezydenta klubu, wszyscy wiedzieli, że w Realu dojdzie do kolejnej rewolucji. Choć zmieniono trenera, na nowych piłkarzy wydano ponad 200 milionów euro, jako kibic Blaugrany, śmiem wątpić w powodzenie planu Pereza.

Powodów, dla których Realowi nie uda się zdetronizować Barcy jest co najmniej kilka. Pierwszy z nich to sposób budowania drużyny Królewskich. W zeszłym sezonie, kiedy prezydentem był Ramon Calderon, również dokonano rewolty w składzie. Do Realu przyszła nowa armia piłkarzy, która jedynie początkowo spisywała się przyzwoicie. Poskutkowało to piątą porażką z rzędu w fazie 1/8 finału LM oraz utratą prymatu w lidze hiszpańskiej. Teraz Florentino Perez postępuje niemal identycznie. Od poprzednika odróżna go tylko to, że na piłkarzy wydaje więcej pieniędzy.

Doroczna wymiana połowy drużyny negatywnie odbija się na późniejszych wynikach Realu. Brak stabilności uniemożliwia nawiązanie walki z Barcą, w której dokonuje się tylko drobnych, przemyślanych zmian.

W ponownym zdobywaniu trofeów Realowi może przeszkodzić brak zdecydowanego lidera. Do tej pory był nim Raul, lecz teraz do tego miana aspiruje jeszcze kilku innych piłkarzy na czele z Cristiano Ronaldo. Wątpliwe, aby Portugalczyk, święcie przekonany o swoim geniuszu, nie oczekiwał namaszczenia od trenera i prezydenta na lidera nowego Realu. Jednocześnie trudno oczekiwać od Raula, legendy madryckiego klubu, aby usunął się w cień. Takie niedookreślenie ról w zespole może stać się źródłem konfliktu.

Ciekawe jak poradzi sobie z zestawieniem drużyny Manuel Pellegrini. Choć to trener sprawdzony i uznany, może mieć problemy z ujarzmieniem charakterów niektórych gwiazd. Do tej pory trofea zdobywał tylko w Ameryce Południowej (m.in. mistrzostwo Ekwadoru oraz dwa mistrzostwa Argentyny). W Europie jego największym sukcesem jest zdobycie Pucharu Intertoto oraz gra w półfinale Champions League z Villareal. Nie można lekceważyć tych osiągnięć, lecz nie sądzę aby trener, który de facto w Europie niczego nie wygrał, stał się autorytetem dla takich piłkarzy jak: Kaka, Ronaldo, Alonso czy Benzema. Zatem w przypadku kilku niepowodzeń największe gwiazdy mogą kwestionować słuszność decyzji Pellegriniego.

Odrębną kwestią jest to czy jedna piłka wystarczy na tyle indywidualności w jednym składzie. Kaka lubi dyrygować każdą akcją, Ronaldo piekli się jeśli choć na chwilę nie dotknie piłki w każdej z nich. Jeśli dodamy do tego Robbena, któremu również do grania partnerzy z zespołu nie są niezbędni może skończyć się to dla Realu katastrofą. Dlatego Pellegrini musi jasno określić podział ról w zespole. Musi także liczyć na to, że jedna z gwiazd zgodzi się na mniej eksponowaną rolę i poświęci się dla dobra drużyny.

Plan Pereza nie zostanie zwieńczony sukcesem także z powodu dużej liczby rezerwowych, sprowadzonych jeszcze za czasów Calderona, których Real teraz nie jest w stanie się pozbyć. O ile np. Royston Drenthe gry domagać się nie będzie w obawie przed ponownym ośmieszeniem się przed kibicami, to na pewno piłkarze tacy jak Robben, Sneijder (jeśli będzie zdrowy), Gago będą rozgoryczeni nieustannym ugniataniem ławki rezerwowych. Ich rozczarowanie może niszczyć atmosferę w całej drużynie, zwłaszcza jeśli tej powinie się noga.

Najważniejsza przyczyna przyszłego niepowodzenia Pereza i jego trupy leży jednak gdzie indziej. Otóż w przeciwieństwie do Barcelony Real nie ma jeszcze drużyny. Posiada tylko grupę składającą się z piłkarzy genialnych i bardzo dobrych. Natomiast Blaugrana posiada wspaniałych zawodników, tworzących genialną drużynę. Pellegrini nie podoła zadaniu przekształcenia tej grupy w drużynę zagrażającą Barcelonie. To najprawdopodobniej rozstrzygnie rywalizację w przyszłym sezonie. I doprowadzi do kolejnej rewolucji w Realu…

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/09/zmiany-w-madrycie-okiem-cule-czyli-dlaczego-real-nie-zdetronizuje-barcy/feed/
Królewskie dylematy http://soccerlog.net/2009/08/07/krolewskie-dylematy/ http://soccerlog.net/2009/08/07/krolewskie-dylematy/#comments Fri, 07 Aug 2009 10:00:59 +0000 Greg http://soccerlog.net/2009/08/07/krolewskie-dylematy/ Królewskie dylematy Manuel Pellegrini, obejmując po Juande Ramosie stanowisko trenera Realu Madryt, musiał zdawać sobie sprawę, że czeka go najtrudniejsze wyzwanie, przed jakim stanął w swojej trenerskiej karierze. Musi poukładać skład „Królewskich”, wzmocniony spektakularnymi transferami, za którymi stoi szastający milionami euro prezes Florentino Perez. Chilijczyk będzie miał twardy orzech do zgryzienia, wszak gwiazd w drużynie ma bez liku, a pozycji na boisku do obsadzenia tylko jedenaście.
»Czytaj dalej

Tagi: Alvaro Arbeloa, Cristiano Ronaldo, Florentino Perez, Kaka, Manuel Pellegrini, Raul Albiol, Real Madryt, Xabi Alonso,

]]>
Królewskie dylematy
Manuel Pellegrini, obejmując po Juande Ramosie stanowisko trenera Realu Madryt, musiał zdawać sobie sprawę, że czeka go najtrudniejsze wyzwanie, przed jakim stanął w swojej trenerskiej karierze. Musi poukładać skład „Królewskich”, wzmocniony spektakularnymi transferami, za którymi stoi szastający milionami euro prezes Florentino Perez. Chilijczyk będzie miał twardy orzech do zgryzienia, wszak gwiazd w drużynie ma bez liku, a pozycji na boisku do obsadzenia tylko jedenaście.

- Nie chciałbym być na miejscu Manuela Pellegriniego, który musi ułożyć pierwszy skład z tych indywidualności – powiedział niedawno Sir Alex Ferguson. Rzeczywiście, w związku z letnim szałem zakupów, jaki ogarnął Pereza, podstawowa jedenastka „Królewskich” będzie diametralnie inna od tej, którą zazwyczaj desygnował na boisko Juande Ramos. Nowe twarze to nie jedyna zmiana, którą przeprowadzi Pellegrini. Będzie musiał stworzyć nowy system gry, by pogodzić ofensywne zapędy Sergio Ramosa, egoizm Robbena (jeśli nie odejdzie) i Ronaldo z finezją Kaki oraz twardą grą Xabiego Alonso.

Najpierw przegląd sił, którymi Chilijczyk dysponuje.

Bramkarz

Ta pozycja wywołuje najmniej kontrowersji. Iker Casillas był, jest i pozostanie numerem jeden w bramce Realu. W tym momencie nie ma chyba lepszego fachowca od łapania piłek na świecie. Mimo wcześniejszych zapowiedzi o opuszczeniu Madrytu, zmiennikiem Ikera pozostanie Jerzy Dudek, który w meczach sparingowych prezentował się całkiem nieźle. Myślę, że Pellegrini może być zadowolony z takiego obrotu spraw. Z klubem pożegnał się z kolei trzeci golkiper Jordi Codina, który podpisał trzyletnią umowę z Getafe.

Obrona

Dobry zespół to nie tylko ofensywa. Florentino Perez zapomniał o tej oczywistości w czasie swojej pierwszej kadencji i stąd obronę Realu łatali tacy gracze, jak Francisco Pavon czy Raul Bravo. W 2009 roku Flo nie popełnił już tego samego błędu. Wobec odejścia Fabio Cannavaro, zagiął parol na Raula Albiola, 24-letniego wychowanka Valencii, reprezentanta Hiszpanii. Decyzja ta może okazać się trafiona, a Albiol z Pepe, jeśli znajdą wspólny język, są w stanie stworzyć mur nie do przebicia.

Florentino Perez namówił na powrót do Madrytu wychowanka klubu, Alvaro Arbeloę, który wybił się przez półtora roku gry na Anfield Road w Liverpoolu. Do Realu wraca też, po rocznym wypożyczeniu do Santander, Ezequiel Garay, argentyński stoper bądź boczny obrońca. Jego sytuacja jest analogiczna do położenia Gerarda Pique przed zeszłym sezonem. Fakt,  Garay nie grał w Manchesterze United tylko w hiszpańskim średniaku, ale ma równie dobre szanse, by przebojem – niczym kataloński stoper – wedrzeć się do podstawowej jedenastki klubu.

Szczególnie, że Pepe musi odpokutować sześć meczów za chamski faul na Javim Casquero. Dodatkowo, Garay dobrze egzekwuje stałe fragmenty gry. Sergio Ramos jest niemalże pewniakiem, jeśli chodzi o prawą obronę. Przebojowy, szybki, ofensywnie nastawiony piłkarz musi jednak wyeliminować łatwość do gubienia piłek i nauczyć się trzymać nerwy na wodzy, co niewątpliwie stanowi psychologiczne wyzwanie przed samym Pellegrinim. Oprócz wyżej wspomnianych defensorów, Pellegrini ma w odwodzie Christopha Metzeldera, który łatał dziury w razie absencji lepszych od niego stoperów, Marcelo, który odbudował zaufanie kibiców do siebie za kadencji Ramosa, Miguela Torresa, wciąż jednak gorszego od Ramosa i wyśmiewanego przez kibiców z Santiago Bernabeu Roysthona Drenthe. Z wicemistrzem Hiszpanii pożegnał się za to weteran Michel Salgado. Patrząc przez pryzmat transferów, wygląda na to, że defensywa Realu, która zawsze stanowiła piętę achillesową drużyny, ma szansę stać się zdecydowanie szczelniejsza i skuteczniejsza. Nie wymagam od niej osiągnięcia pułapu czwórki z Barcelony czy Manchesteru, ale wierzę, że będzie stanowić podporę dla pozostałych formacji.

Pomoc

Przechodzimy do najważniejszej formacji Realu Madryt. Przybyli Kaka i Cristiano Ronaldo, dwaj najlepsi piłkarze świata 2007 i 2008 roku. Niemalże wszystko zostało już o nich napisane. Nie będę się powtarzał, moim zdaniem to wybitni futboliści, choć – szczerze powiedziawszy – nie lubię Ronaldo i wolałbym transfer Francka Ribery’ego. Jednak kluczowym dla samego Florentino Pereza był transfer… defensywnego pomocnika. Tak, chodzi o 30 milionów euro, jakie wydał  na sprowadzenie z Liverpoolu Xabiego Alonso.

To gracz kompletny, mogący wykonywać czarną robotę, ale też inicjować akcje świetnymi podaniami. W związku z jego transferem,  Pellegrini będzie miał do dyspozycji aż czterech fachowców na pozycję defensywnego pomocnika. Gwiazda Alonso błyszczy najjaśniej, niemniej jednak Lassana Diarra w ciągu pół roku udowodnił, że można w nim widzieć następcę Claude’a Makelele. W najgorszej sytuacji znajdują się Fernando Gago i Mahamadou Diarra. Nie wydaje mi się, by Pellegrini znalazł miejsce dla nich wszystkich, z Madrytem pożegna się zapewne Diarra z Mali.

Powoli wykrusza się holenderski zaciąg. Rafael Van Der Vaart jest pewien (klub też), że opuści Santiago Bernabeu. Niepewna jest przyszłość Wesleya Sneijdera i Arjena Robbena. Ten drugi – moim zdaniem – może odgrywać równie istotną rolę w nowym Realu, co za kadencji Ramosa. A to dlatego, że w klubie brakuje nominalnych skrzydłowych. Jest Ronaldo, Robben i…  Wydawałoby się, że długo, długo nic, tymczasem Florentino Perez odzyskał z Getafe kolejnego wychowanka, Estebana Granero. Popularny ‘El Pirata’, mogący grać na skrzydle i w środku pola, zachwycił w meczach sparingowych i wydaje się, że może wraz z Kaką odpowiadać za ofensywne poczynania Realu. Biorąc pod uwagę, że za ich plecami zagra Alonso bądź Diarra, będą mogli swobodnie kreować grę.

Atak

Kto będzie wykańczał ich akcje? W chwili obecnej sekstet: Raul, Karim Benzema, Gonzalo Higuain, Alvaro Negredo i Klaas-Jan Huntelaar, a gdzieś w oddali daje o sobie znać Ruud van Nistelrooy. Kolejność, w jakiej ich wymieniłem, jest nieprzypadkowa. Tak moim zdaniem rysuje się hierarchia napastników Realu Madryt. Huntelaar jest na wylocie, wyląduje najprawdopodobniej w Milanie. Van Nistelrooya najchętniej by się w Madrycie pozbyto, jako że dopiero wraca po kontuzji, jest stary i ma zbyt wielu silniejszych konkurentów. Alvaro Negredo to następny z wychowanków, odkupiony z Almerii, podobno wierzy, że znajdzie miejsce w podstawowym składzie Realu, w co powątpiewam.

Być może znów opuści Santiago Bernabeu – zostanie wypożyczony (bardziej prawdopodobne) albo sprzedany. Podstawowe trio napastników wygląda następująco: Raul – Benzema – Higuain. Raul to obok Casillasa i Gutiego ikona klubu z północnego Madrytu, zobaczymy jednak, czy Manuel Pellegrini będzie potrafił posadzić go na ławce. O Benzemie słusznie mówi się, że jest talentem na miarę Zidane’a. W Lyonie osiągnął kres swoich możliwości, wybrał kierunek Madryt, choć interesował się nim Manchester United (czyżby zdecydowały kwestie podatkowe?).

Predyspozycje do gry ma – jest napastnikiem uniwersalnym, zdolnym do bombardowania bramki przeciwnika z każdej pozycji. Ostatni z tego tercetu, Gonzalo Higuain, to najlepszy snajper Realu w poprzednim sezonie. Dojrzał. Od czasu, kiedy debiutował za Fabio Capello do dnia dzisiejszego, stał się zawodnikiem, na którym może spoczywać ciężar zdobywania bramek. Co ważne, nie boi się tej odpowiedzialności. Walka o miejsce w ataku zapowiada się pasjonująco.

Jak to wszystko poskładać?

Czas na taktykę. Pellegrini w Villarreal ustawiał zespół 4-4-2. Czy przeniesie swoje doświadczenia z El Madrigal na Santiago Bernabeu? Rozważmy to. Casillas w bramce, obrona od lewej: Arbeloa, Pepe, Albiol i Ramos; pomoc: Cristiano Ronaldo, Kaka, Xabi Alonso (Lass), Robben; atak Raul, Benzema. Arbeloa i Ramos aktywnie włączający się w ataki, skrzydłowi Robben i Ronaldo zmieniający pozycję, Kaka odpowiedzialny za kreowanie gry, a Xabi Alonso – za czarną robotę. Trochę przed Raulem snajper Benzema.

Załóżmy, że Real pozbywa się Robbena lub ten łapie kontuzje, co też bardzo prawdopodobne. Na skrzydło może powędrować Granero lub Higuain i 4-4-2 zostaje zachowane. Jednak być może lepszym rozwiązaniem byłoby tu 4-1-2-2-1. Obrona i defensywny pomocnik bez zmian, Kaka z Granero kreujący grę, Ronaldo i Higuain za plecami Benzemy.

To rozwiązanie wymaga od Pellegriniego posadzenia na ławce Raula, ciekaw jestem, czy będzie go stać na taki krok. Wbrew pozorom, kapitan „Królewskich” nie cieszy się stuprocentowym poparciem kibiców. Fani Realu mają większe zaufanie do… Lassa Diarry. A ten niekoniecznie musi stracić miejsce w pierwszej jedenastce. Pellegrini może wystawić go wraz z Xabim Alonso, przed nim ustawić Kakę, Ronaldo i – tu ma spory wybór – Granero, Higuaina, Robbena lub Raula. W takim układzie samotny Benzema na szpicy.

Problem dla Pellegriniego może stanowić zbyt samolubna gra niektórych piłkarzy. Karim Benzema powinien szybko pozbyć się łatki egoisty, wszak pod tym względem z Robbenem i Ronaldo nie ma szans. Trener musi wpoić im ideę gry zespołowej, inaczej każdy będzie grał dla siebie, a to będzie skutkowało niewielkim pożytkiem dla drużyny. Czy Chilijczyk jest na tyle mocny psychicznie, by w takim przypadku posadzić na ławce Ronaldo, Robbena czy Benzemę?

Na to pytanie oraz wszystkie inne, które zadają sobie kibice Realu, odpowiedź poznamy trzydziestego sierpnia. Na inaugurację Primera Division „Królewscy” podejmują Deportivo La Coruna. Prawdziwą wartość zespołu poznamy jednak dopiero w Lidze Mistrzów i podczas Gran Derbi Europa. Jedno jest pewne, przed Manuelem Pellegrinim dwie drogi: jeśli wszystko wypali, będzie galaktyczna euforia; jeśli nie – galaktyczna klapa…

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/07/krolewskie-dylematy/feed/