Soccerlog.net » Celtic Glasgow http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Arsenal FC – Celtic Glasgow, czyli hit eliminacji tegorocznej LM! http://soccerlog.net/2009/08/26/arsenal-fc-%e2%80%93-celtic-glasgow-czyli-hit-eliminacji-tegorocznej-lm/ http://soccerlog.net/2009/08/26/arsenal-fc-%e2%80%93-celtic-glasgow-czyli-hit-eliminacji-tegorocznej-lm/#comments Wed, 26 Aug 2009 21:16:04 +0000 Zawil http://soccerlog.net/2009/08/26/arsenal-fc-%e2%80%93-celtic-glasgow-czyli-hit-eliminacji-tegorocznej-lm/ Arsenal FC – Celtic Glasgow, czyli hit eliminacji tegorocznej LM! Przed kilkudziesięcioma minutami zakończył się teoretycznie najciekawszy pojedynek eliminacji Ligi Mistrzów sezonu 2009/2010 – Arsenal Londyn vs Celitc Glasgow. W pierwszym meczu pomiędzy tymi drużynami padł wynik 2:0 dla The Gunners. Nie lada gratka czekała zawodników The Bhoys przed rewanżem z Arsenalem, aby strzelić podopiecznym Arsena Wengera przynajmniej 3 gole i awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
»Czytaj dalej

Tagi: Arsenal FC, Artur Boruc, Celtic Glasgow, Liga Mistrzów,

]]>
Arsenal FC – Celtic Glasgow, czyli hit eliminacji tegorocznej LM!
Przed kilkudziesięcioma minutami zakończył się teoretycznie najciekawszy pojedynek eliminacji Ligi Mistrzów sezonu 2009/2010 – Arsenal Londyn vs Celitc Glasgow.
W pierwszym meczu pomiędzy tymi drużynami padł wynik 2:0 dla The Gunners. Nie lada gratka czekała zawodników The Bhoys przed rewanżem z Arsenalem, aby strzelić podopiecznym Arsena Wengera przynajmniej 3 gole i awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Zawodnicy Celticu Glasgow po pierwszym meczu na własnym stadionie zapewne czuli niedosyt po dwubramkowej porażce, ponieważ obie bramki stracili w dość niekonwencjonalny sposób. Pierwszy z goli The Gunners zdobyli po rykoszecie nie dając szans obrony Borucowi, drugą natomiast stracili po samobójczym trafieniu Caldwella.

Do rewanżu Arsenal Londyn wyszedł w ustawieniu 4-3-3, lecz bez gwiazd od pierwszej minuty Andrieja Arszawina czy kontuzjowanego Cesca Fabregasa. Celtic natomiast ustawieniem 4-4-2 pragnął zaskoczyć Londyńczyków z wysuniętymi McDonaldem i Fortune.
Mecz rozpoczął się dość spokojnie, a obie jedenastki stroniły od huraganowych ataków. Przez pierwsze pół godziny The Bhoys szturmowali kilkoma wrzutkami w pole karne Manuela Almunii, lecz żadna z nich nie zagroziła bramce golkipera czwartej drużyny ubiegłego sezonu Premier League. Arsenal pokazał to co najlepiej potrafi, czyli szybka gra piłką i zmienność pozycji zawodników.
Na uwagę zasługuje fenomenalna interwencja Boruca w zamieszaniu w polu karnym Polaka, dobitka Eduardo na szczęście Celticu była niecelna.

W 28’ minucie w jednej z akcji Arsenalu Eduardo popisał się talentem aktorskim, przewracając się przy interweniującym Borucu, po czym Mejuto Gonzalez pokazał na wapno. Jak pokazały powtórki telewizyjne karnego nie było. Na usprawiedliwienie sędziego można powiedzieć, że znajdował się za akcją i jego widoczność sytuacji była ograniczona, dodając do tego aktorstwo napastnika The Gunners i wychodzącego pod nogi zawodnika Boruca, Mejuto Gonzalez miał podstawy by wskazać na ‘jedenastkę’.

W ostatnich minutach pierwszej części spotkania Arsenal zaatakował bramkę Polaka po raz kolejny, a piłkarzem, który niepokoił Boruca był ponownie Eduardo. Zawodnik strzałem pod poprzeczkę próbował pokonać golkipera Celticu, lecz po raz kolejny Boruc wykazał się kunsztem bramkarskim, dzięki czemu The Bhoys przegrywali ‘tylko’ 1:0.
W pierwszej części meczu Celtic niczym nie zachwycił próbując zaskoczyć Almunię jedynie wrzutkami ze skrzydła.

Drugą połowę meczu z animuszem rozpoczął McGeady strzelając (minimalnie niecelnie) na bramkę Arsenalu. To jednak prawie wszystko na co stać było zawodników Tonyego Mowbrayego w rewanżu z londyńską ekipą.

W 53’ minucie po składnej akcji piłkarzy Wengnera Eboue podwyższył wynik meczu na 2:0, po czym za zdjęcie koszulki otrzymał żółta kartkę. Po stracie drugiego gola zawodnicy z Glasgow wyraźnie stracili wiarę w zwycięstwo. Arsenal kompletnie przejął inicjatywę w meczu, rozgrywając piłkę w środku pola i co jakiś czas próbując zaskoczyć bramkę strzeżoną przez reprezentanta Polski (strzał Eduardo obok lewego słupka Boruca).

Zadowolony z prowadzeni trener Arsenalu postanowił zdjąć z boiska bohatera (aktora) spotkania – Eduardo, zastąpił do Andriej Arszawin. Zaledwie trzecie dotknięcie z piłką Rosjanina przełożyło się na trzeciego gola dla The Gunners. Ponownie bez szans Artur Boruc.
Tonye Mowbray dokonał kilku zmian, lecz nie przełożyło się to na grę Celticu.
Wart odnotowania jest akcja Aaron Ramseya w 78’ minucie, kiedy w sytuacji sam na sam Walijczyk przegrał walkę z byłym bramkarzem Legii Warszawa.
Do końca spotkania Arsenal rozgrywał piłkę najczęściej na połowie rywala, co jakiś czas próbując zaskoczyć obronę i bramkarza Celticu Glasgow. Wiele świeżości w poczynania zawodników Arsena Wengera wniósł Arszavin, do którego koledzy z zespołu często adresowali futbolówkę.
W 92’ minucie honor The Bhoys uratował Donati, który po entej wrzutce Celticu w pole karne Almunii pokonał strzałem z woleja londyńskiego bramkarza.

Celtic Glasgow przegrał w dwumeczu z Arsenalem Londyn aż 1:5. Pomiędzy drużynami widać było różnicę poziomu piłkarskiego, gdyż bez pomysłu na grę, celnych strzałów i składnych akcji ekipy Tonyego Mowbrayego Celtic nie miał szans w konfrontacji z teamem ze stolicy Anglii.
Mecz pomiędzy tymi drużynami uznano za hit eliminacji tegorocznej Ligi Mistrzów. Na podstawie dwumeczu obu ekip można było zauważyć, że w formie na Champions League znajduje się tylko Arsenal.

Dla polskich kibiców zapewne smutną wiadomością jest fakt, że nie zobaczymy na boiskach LM reprezentanta Polski – Artura Boruca. Po dwumeczu z Asenalem mogliśmy zauważyć, że nasz bramkarz jest w dobrej formie, co dobrze rokuje przed zbliżającymi się meczami reprezentacji Leo Beenhakkera.

Arsen Wenger przed dzisiejszym meczem powiedział, że rewanż z Celticiem będzie dla niego trudniejszym spotkaniem niż najbliższa konfrontacja w Premiership z Manchesterem United. Arsenal gładko poradził sobie z wicemistrzem Szkocji, więc czy tak samo poradzi sobie w sobotę z ówczesnym Mistrzem Anglii?

Tak więc jutro o godzinie 18:00 to Arsenal Londyn będzie brał udział w losowaniu grup tegorocznej Ligi Mistrzów. Już dziś pragnę zaprosić Was do artykułów, w których analizował będę szansę poszczególnych zespołów w grupowych konfrontacjach Champions League, najbliższy z nich już w piątek.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/26/arsenal-fc-%e2%80%93-celtic-glasgow-czyli-hit-eliminacji-tegorocznej-lm/feed/
Co dalej z Johnem Hartsonem? http://soccerlog.net/2009/08/07/co-dalej-z-johnem-harsonem/ http://soccerlog.net/2009/08/07/co-dalej-z-johnem-harsonem/#comments Fri, 07 Aug 2009 10:00:15 +0000 Stifler http://soccerlog.net/2009/08/07/co-dalej-z-johnem-harsonem/ Co dalej z Johnem Hartsonem? Gdy w 1995 roku Arsenal płacił za niego Luton 2,5 milionów funtów, był uznawany za jednego z najzdolniejszych młodych zawodników na Wyspach Brytyjskich. Niedawno do Johna Hartsona dotarła wiadomość, że cierpi na raka jąder. Nowotwór jest tak nieprzyjemny, że towarzyszą mu przeżuty na mózg i na płuca. Jak dalej potoczą się losy Walijczyka?
»Czytaj dalej

Tagi: Arsenal FC, Celtic Glasgow, Choroba, John Hartson,

]]>
Co dalej z Johnem Hartsonem?
Gdy w 1995 roku Arsenal płacił za niego Luton 2,5 milionów funtów, był uznawany za jednego z najzdolniejszych młodych zawodników na Wyspach Brytyjskich. Niedawno do Johna Hartsona dotarła wiadomość, że cierpi na raka jąder. Nowotwór jest tak nieprzyjemny, że towarzyszą mu przeżuty na mózg i na płuca. Jak dalej potoczą się losy Walijczyka?

Bądź silny Johnie. Przyjaciele, trzymajcie za niego kciuki i módlcie się za niego – takimi słowami wsparł piłkarza znany kolarz Lance Armstrong. Uczestnik niedawno zakończonego Tour de France, był kiedyś w podobnej sytuacji jak obecnie Hartson. Lekarze nie dawali kolarzowi wielkich szans na przeżycie, jednak mimo przerzutów do mózgu i płuc oraz wielomiesięcznej terapii uporał się z chorobą i wrócił na szczyt zawodowego peletonu.

Walijczyk już jednak do zawodowej piłki jednak nie wróci, bo w 2008 roku zakończył definitywnie karierę. Nie trzeba jednak nikogo przekonywać, że napastnik był bardzo utalentowanym piłkarzem czego dowodzi bogata kariera. Jego poza boiskowe wyczyny od zawsze relacjonowały brukowce. Wielu ekspertów twierdzi, że przez słabość do zabawy stracił szansę na większą karierę. Jego pierwszym profesjonalnym klubem był Luton Town. Już tam po czterech miesiącach gry działacze klubu zawiesili go po tym jak ukradł kartę kredytową synowi gospodarza domu, w którym był zakwaterowany. Luton wysłało młodego chłopaka do domu, lecz szybko dano mu szansę rehabilitacji.

Po trzech latach przeniósł się na nieistniejący już stadion Highbury, na którym swoje mecze rozgrywał Arsenal. Niedługo po jego przyjściu trenera Georg’a Grahama zastąpiono Arsenem Wegnerem. Francuz zagonił piłkarzy do ciężkiej pracy, wprowadził drakońską dietę i nakazał piłkarzom prowadzenie sportowego stylu życia. „Widzieliście kiedyś Denisa Bergkampa, aby w niedzielę popołudnie siedział w pubie nawalony jak stodoła? By wypił 10 piw i czytał „News of The World”? Ja robiłem to regularnie.” – wyjaśnił po latach piłkarz, dlaczego musiał odejść w 1997 roku z Arsenalu.

Potem grał w West Ham United, Wimbledonie i Coventry City. W sierpniu 2001 roku trafił do Celticu Glasgow. Był to strzał w dziesiątkę. W ciągu pięciu lat Hartson zdobył trzy tytuły mistrza Szkocji, dwa Puchary Szkocji i Puchar Ligi. Świetnie rozumiał się z Henrykiem Larssonem, Chrisem Suttonem i Maciejem Żurawskim. W 2005 roku został wybrany najlepszym piłkarzem ligi szkockiej. W 2006 roku zdecydował się na odejście do West Bromwich Albion. WBA rozwiązało z nim kontrakt na początku 2008 roku, przez co John zakończył swą karierę w wieku niespełna 33 lat.

Wiadomość o nowotworze zastała Johna już po karierze, lecz teraz będzie musiał znów stoczyć mecz życia. W swojej karierze wygrał dużo spotkań, lecz ta rozgrywka może dla niego okazać się najtrudniejsza. Rak jest bardzo trudnym przeciwnikiem, lecz Hartson powiedział – „Jeśli ktoś jest w stanie wygrać z rakiem, to właśnie ja jestem taką osobą. Ostateczny sukces, na pewno zniszczy cały ból, z którym przyszło mi walczyć”

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/07/co-dalej-z-johnem-harsonem/feed/
Hymny piłkarskie http://soccerlog.net/2009/08/07/hymny-pilkarskie/ http://soccerlog.net/2009/08/07/hymny-pilkarskie/#comments Fri, 07 Aug 2009 10:00:02 +0000 Xabier http://soccerlog.net/2009/08/07/hymny-pilkarskie/ Hymny piłkarskie Już od niepamiętnych czasów wśród walczących było słychać pieśni motywujące do walk. Gdy brakowało chęci, czuć było przygnębienie, właśnie one mobilizowały ludzi do nie poddawania się. Czym byłby oddziały Dąbrowskiego we Włoszech bez Pieśni Legionów? Czy gdyby nie Marsylianka, żołnierze francuscy dokonali by rewolucji w pod koniec XVIII wieku? Jedno jest pewne, pieśni zagrzewały tych ludzi do walk. Do poświęcenia dla ojczyzny, za którą walczyli.
»Czytaj dalej

Tagi: Celtic Glasgow, Chelsea FC, Sevilla FC, West Ham United,

]]>
Hymny piłkarskie
Już od niepamiętnych czasów wśród walczących było słychać pieśni motywujące do walk. Gdy brakowało chęci, czuć było przygnębienie, właśnie one mobilizowały ludzi do nie poddawania się. Czym byłby oddziały Dąbrowskiego we Włoszech bez Pieśni Legionów? Czy gdyby nie Marsylianka, żołnierze francuscy dokonali by rewolucji w pod koniec XVIII wieku? Jedno jest pewne, pieśni zagrzewały tych ludzi do walk. Do poświęcenia dla ojczyzny, za którą walczyli.

W obecnych czasach hymny pełnią różnoraką rolę. Te narodowe grane są zwykle przy jakiejś ważnej uroczystości. Również podczas wydarzeń sportowych, lecz tutaj najprawdopodobniej po to, by podkreślić pochodzenie danego zawodnika. Hymny piłkarskie natomiast pełnią rolę motywującą. Zagrzewają piłkarzy do walki. To właśnie dlatego są one tak znaczące nie tylko dla samych zawodników, ale również dla kibiców. Oni właśnie sprawiają, że owe pieśni brzmią w pewnym sensie inaczej. Jak? Odpowiedź jest jedna: prosto z serca! Każdy wie, że piłka nożna to nie tylko mecze, drużyny, ale również fani. Dzięki nim ten sport żyje zarówno na boisku jak i na trybunach.

Idealny styl śpiewania hymnu ukochanej drużyny można pokazać na przykładzie kibiców Celtiku Glasgow. „You’ll never walk alone”, o którym mowa, wpływa bardzo mobilizująco na piłkarzy. Właśnie przez to można usłyszeć go w każdej minucie meczu. Na początku to wiadomo. W przerwie gdy drużynie nie idzie. Oraz pod koniec spotkania, by w pewnym sensie podziękować swoim idolom za poświęcenie, dobrą grę i co najważniejsze zwycięstwo. Sama piosenka ma 64 lata. Pochodzi z musicalu Carousel. W przeszłości utwór śpiewały takie gwiazdy jak Frank Sinatra czy Elvis Presley. Dziś można ją usłyszeć głównie na stadionach Celtic Park, Anfield Road oraz Millerntor-Stadion w Hamburgu, na którym mecze rozgrywa drużyna St.Pauli. Mi jednak do gustu przypadło wykonanie kibiców Celtiku Glasgow podczas meczu Pucharu UEFA z drużyną Barcelony:

Innym dobrze znanym hymnem piłkarskim jest „I’m forever blowing bubbles”, śpiewany przez fanów West Ham United. Swoją sławę utwór zyskał w ostatnich latach głównie dzięki filmowi pt. „Green Street Hooligans”. Piosenka ta, tak samo jak „You’ll never walk alone”, swoje początki łączy z musicalem. Pierwszy raz można było ją usłyszeć na Broadwayu w “The Passing Show of 1918” właśnie w 1918 roku. Muzykę skomponował John Kellette. W późnych latach dwudziestych popularne „Bańki” zostały przypisane do West Ham United za sprawą Charlie Paynter’a. Z biegiem lat w tekście wystąpiły małe korekty słowne. Np w wersie „nearly rich the sky” który został przekształcony w “they rich the sky!”. Natomiast kibice klubu z Upton Park dodali swoją linijkę. Chodzi tutaj o „United! United” które wykrzykiwane jest przez fanów na zakończenie utworu. W obecnym okresie „I’m forever blowing bubbles” jest obok „You’ll never walk alone” jednym z najbardziej znanych hymnów na Wyspach Brytyjskich.

Kolejnym z najbardziej znanych hymnów piłkarskich na Wyspach Brytyjskich jest “Blue is the colour”. Od 1972 roku jest muzycznym symbolem drużyny Chelsea Londyn. Słowa utworu skomponowali D. Boone oraz R. McQueen. Co ciekawe pierwszym wykonawcą owego hymnu byli piłkarze stanowiący o sile zespołu. Dla uściślenia było to 16 zawodników oddanych drużynie The Blues. Jeszcze w tym samym roku utwór ten zajął 5 miejsce na popularnej liście przebojów. Od tego momentu właśnie jest on, obok “You’ll never walk alone” w wykonaniu kibiców Liverpoolu, jednym z najbardziej rozpoznawalnych hymnów w Anglii.

Pieśni klubowe jednak nie są domeną tylko i wyłącznie Brytyjczyków. W innej części Europy możemy spotkać równie fantastyczne wykonania hymnów i to nie tylko na stadionie. Dobrym przykładem są tutaj fani FC Sevilla. W Glasgow podczas finału Pucharu UEFA ci kibice, którzy nie znaleźli się na stadionie, wylądowali w jednym z miejscowych pubów. Ich „El Arrebato”, noszące taką samą nazwę co przydomek autora, wywarł na mnie ogromne wrażenie. Hymn jest mało znany w światku piłkarskim, jednak słowa oraz muzyka jest bardzo ładna. Pamiętam po dziś dzień, jak wyglądała jego prezentacja. Było to podczas meczu z Deportivo Alaves, rozgrywanym na Estadio Roman Sanchez Pizjuan. Całe boisko było w kolorze czerwonym. Śpiewał cały stadion. Od tego momentu właśnie „El Arrebato” jest coraz bardziej rozpowszechniany nie tylko w Sewilli, nie tylko w Andaluzji czy Hiszpanii, ale również na cały światek piłkarski. Od momentu gdy zostałem sympatykiem Sevilli wręcz ubóstwiam ten hymn, a w szczególności to pamiętne wykonanie z Glasgow…

Jak widać hymny piłkarskie są tworzone (tak jak w przypadku Sevilli) czy przypisywane (tak jak przy Celtiku oraz West Ham) po to, by motywować zawodników do walki. Do poświęcania się na rzecz własnego klubu. Lecz również po to, by zrzeszać sympatyków danej drużyny. Każdy kibic podczas meczu zdziera gardło by z całych sił wspomóc śpiewem swój zespół. Natomiast przy hymnie fani śpiewają nie tylko za pomocą niego, lecz również za pomocą serca, z której płynie duża dawka miłości. Tej klubowej.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/07/hymny-pilkarskie/feed/