Soccerlog.net » Real Mallorca http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Mallorca jest wieczna http://soccerlog.net/2009/08/13/mallorca-jest-wieczna/ http://soccerlog.net/2009/08/13/mallorca-jest-wieczna/#comments Thu, 13 Aug 2009 06:31:58 +0000 Uleslaw http://soccerlog.net/2009/08/13/mallorca-jest-wieczna/ Mallorca jest wieczna Gdyby – wzorem starożytnych – wyłaniać podczas Igrzysk najlepsze dramaty, przynajmniej raz zabrzmiałby Marcha Real. Realowi Mallorca.
»Czytaj dalej

Tagi: Georgio Manzano, Real Mallorca,

]]>
Mallorca jest wieczna
Gdyby – wzorem starożytnych – wyłaniać podczas Igrzysk najlepsze dramaty, przynajmniej raz zabrzmiałby Marcha Real. Realowi Mallorca.

Problemy Bermellones rozkwitły przed rokiem. By jakoś przewegotować nadchodzący sezon, prezes Grande poświęcił gwiazdy: zabójczo skutecznego Guizę, szalonego Jonasa, kreatywnego Ibagazę, perspektywicznego Valero i dynamicznego Navarro. Rewelacja sezonu straciła połowę pierwszego składu, a nie było za co go odbudować. Najdroższym zakupem został Aduriz (~5 mln €), spłacany do niedawna. Drobne kosztowali Keita, Suarez, Corrales i Marti, inni przyszli za darmo – na stałe (Josemi) lub do czerwca (Jurado, Cleber, Navarro).

Wierzyli nieliczni, a jednak stał się cud – trener Maznano styl gry zapisał w samej naturze klubu, uniezależniając się od posiadanej kadry. Mallorca wsparta na nowych filarach nie przehandlowała swej specyfiki, bowiem ofensywny i spontanicznie radosny futbol przetrwał zmianę wykonawców. Aduriz godnie substytuował Guizę, Jurado w parciu naprzód i mijaniu rywali przypominał Jonasa. Tak jak i Argentyńczyk kiwał wszystko co ruchome, ale niezbyt zwinne i szczelnie wypełniał całą wolną przestrzeń boiska. Na nowej – starej pozycji prawoskrzydłowego odnalazł się Varela, Arango stracił zgranych ze sobą kolegów, ale nie zagubił formy. Determinizm najwidoczniej nie dotyczy piłki – gra Mallorki drwiła z tego, co działo się z samym klubem.

Wyczekiwane zmiany nadeszły w grudniu. Po trzech latach jałowych rządów, prezes Vicenç Grande podjął pierwszą słuszną decyzję w karierze – zrzekł się urzędu. Powód? Rabunkowa polityka personalna nie przyniosła rezultatów – nie bardzo było już kogo sprzedać, aby choć opłacić resztę piłkarzy. Następca mógł być tylko jeden – poprzednik Grande, Mateu Alemany, darzony na wyspie niemałym uczuciem – fani Barralets daliby się za niego obedrzeć ze skóry. „Właśnie wsiadłem na Titanic, który jest 100 metrów przed górą lodową” – również w ochładzaniu nadziei nie miał sobie równych.

Metafora była prawdziwa. Długi ciągle przekraczały 50 mln €, choć Alemany zdążył już sprzedać ostatnich cennych graczy – Moyę i Arango. Znienawidzony Grande uciekł z tonącego okrętu, ale tylko w jednej parze spodni. Przed laty wydał na akcje 17 mln €, w lipcu odzyskał 1/10 tej kwoty. Ratunkiem mogli już być tylko nowi inwestorzy.

Barcelońsko-madrycka wojna o panowanie nad światem na moment przeniosła się na Baleary. Twarzą „katalońskiej” frakcji został słynny trener Lorenzo Serra Ferrer. O PR nie musiał się martwić – na Majorce krążą o nim legendy. Partnerowali mu były prezes Barcy Jusep Nunez (to on na rok powierzył Lorenzo zespół Barcy), oraz drugi z ulubieńców Nuneza, Christo Stoiczkow. Proponowali za akcje 3,5 mln €, Alemany oczekiwał 700.000 więcej. Okazję – za 4 mln – miał za nich wykorzystać Carlos Gonzalez, przyjaciel i współpracownik Lorenzo Sanza, zwierzchnika stołecznych „Królewskich” z końcówki wieku.

Plany były ambitne – nie tylko przeżycie roku. Liderem nowego projektu miał być sam Riquelme, wyceniony w ojczyźnie na 3,5 mln €. Tyle samo kosztowałaby roczny kontrakt Luisa Figo – kolejny przebiegły koncept Gonzaleza. Nie będzie jednak konkurencji dla Pereza i „Leciwi Galaktyczni” nie zagrają razem. Niedoszły prezes przeraził się długów i zapomniał wpłacić obiecanych pieniędzy. Mallorcę pozostawił samą sobie, bez grosza na zaległe pensje, bez nadziei na jakiekolwiek transfery. Zapowiadał się sezon ekstremalnej posuchy.

Perspektywy jak w zestrzelonym samolocie, ale kadra nie upadła na duchu. Gdy niedobitki bandu Manzano bawiły w Szwajcarii, przygotowując się do niepewnego sezonu, na łono drużyny na moment powrócił Juan Arango. Trenował nieopodal ze swym nowym klubem i skorzystał z szansy odwiedzenia kolegów. Nie było linczu za zdradę, nikt nie zionął nienawiścią, choć kapitan skwapliwie skorzystał z pierwszej szansy i opuścił klub w najtrudniejszym momencie w historii. Święte oburzenie opanowało całą Mallorkę dopiero na wieść o poczynaniach Clebera i Navarro, dwójki wypożyczonych przed rokiem piłkarzy, którzy w sądach postanowili egzekwować wypłacenie zaległej pensji. Żaden piłkarz ze stałym kontraktem na taki krok się nie zdecydował. Kryzys, choć dziesiątkował kadrę, klubowe więzi wzmacniał.

Wyglądało na to, że Georgio Manzano po raz kolejny będzie musiał żebrać w innych klubach o wypożyczenia i z przypadkowo dostępnych piłkarzy przyjdzie mu lepić pierwszy skład. Limit katastrof jednak się wyczerpał – Alemany znalazł w Madrycie nowego inwestora. Javier Martí Mingarro, za 4,3 mln € kupi Mallorkę, by łowić klub z dna Morza Utrapień. Kilka kwestii ma z głowy – Alemany spłacił wreszcie Aduriza i uregulował sprawę wypłat.

Javier Mingarro wydaje się skromnym, rozsądnym człowiekiem. Dzieciństwo nauczyło go szacunku dla pracy i pieniędzy – wychował się z siedmioma braćmi w średnio zamożnej rodzinie. Dziś wszyscy dorabiają się majątków jako prawnicy, przedsiębiorcy. Nie chce sam sterować klubem – oficjalnie rządzić ma wieloletni mallorquinista, znany i ceniony adwokat ze stolicy Balearów – José María Lafuente Balle. Może już jutro oficjalnie potwierdzi chęć objęcia klubu. Ma być prawdziwym następcą Alemany’ego. Odchodzący zwierzchnik również jako prawnik zaczynał pracę w Mallorce, a po dziesięciu latach doczekał się prezydentury.

Nowy właściciel nie obiecuje kokosów na uschniętej palmie, pragnie dać Mallorce względną stabilizację. Z początku nie będzie to jednak oznaczać kresu polityki „klubu-sklepu” – od lat jedyną stałą w przypadku Bermellones jest pewność wielkich sprzedaży. Tym razem jednak choć częścią tych pieniędzy swobodnie dysponować ma Manzano.

To może być klucz do sukcesu. Aż boje się myśleć co będzie, gdy ten niedoszły trener reprezentacji Hiszpanii zacznie wreszcie wpływać na kształt swej kadry. Choćby co roku miał ją sam układać od nowa. ¡Guanyarem, guanyarem! rozlegnie się po całej Europie?

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/13/mallorca-jest-wieczna/feed/
La Liga, czyli przedsezonowe przewidywania http://soccerlog.net/2009/08/07/la-liga-czyli-przedsezonowe-przewidywania/ http://soccerlog.net/2009/08/07/la-liga-czyli-przedsezonowe-przewidywania/#comments Fri, 07 Aug 2009 13:23:50 +0000 Sebastian Matyszczak http://soccerlog.net/2009/08/07/la-liga-czyli-przedsezonowe-przewidywania/ La liga, czyli przedsezonowe przewidywania Sierpień to ostatni miesiąc transferów w Europie. Wiele zespołów w lidze hiszpańskiej opuściło już, chyba najpopularniejszy w piłkarskim lecie, jarmark zwany rynkiem transferowym i kończą przedsezonowe przygotowania. Ale nie o transferach chciałem mówić, a o ich skutkach.
»Czytaj dalej

Tagi: Almeria, Athletic Bilbao, Atletico Madryt, Deportivo La Coruna, Espanyol Barcelona, FC Barcelona, Getafe CF, La Liga, Malaga CF, Osasuna, Racing Santander, Real Madryt, Real Mallorca, Real Valladolid, Sevilla FC, Sporting Gijon, Valencia CF, Villarreal,

]]>
La liga, czyli przedsezonowe przewidywania
Sierpień to ostatni miesiąc transferów w Europie. Wiele zespołów w lidze hiszpańskiej opuściło już, chyba najpopularniejszy w piłkarskim lecie, jarmark zwany rynkiem transferowym i kończą przedsezonowe przygotowania. Ale nie o transferach chciałem mówić, a o ich skutkach.

Piłkarzy kupuje się po to, żeby osiągać lepsze wyniki i zdobywać trofea – proste, ale w praktyce już tak kolorowo nie jest. Nie raz, nie dwa mieliśmy okazję przekonać się, że grube miliony wymieniane na „półbogów” potocznie nazywanych piłkarzami nie zawsze dają zamierzone rezultaty, ale o tym dowiadujemy się w trakcie i po sezonie.

Ja zabawię się w typowanie pozycji w tabeli La Ligi na podstawie mnie lub bardziej subiektywnej oceny składów wszystkich dwudziestu zespołów.

Zacznę od dołu tabeli (miejsca 20-18), bo tam też sporo się dzieje.

Zgodnie z zasadą, że 2/3 beniaminków i jeden zespół spoza tej trójcy spada z ligi, typuję, iż głównymi kandydatami do spadku z elitarnej dwudziestki BBVA Liga są: Tenerife i Xeres (słabi, jak na Primera División, zawodnicy i niewielkie doświadczenie jeśli chodzi o grę w najwyższej lidze). Trzecim kandydatem do spadku jest Sporting Gijón, który rok temu utrzymał się, zajmując 16. miejsce. Dlaczego akurat Sporting? Otóż praktycznie rzutem na taśmę utrzymali się w lidze, a zakupy, jakich dokonali do tej pory nie napawają optymizmem, bo jak można walczyć o dobrą pozycję w lidze skoro „wzmacnia” się skład drugoligowcami?

Teraz czas na środek tabeli, czyli miejsca od 17-7:

17. Real Valladolid – duża aktywność na rynku transferowym, ale mało znaczące zakupy. Dodając do tego 15. pozycję w ostatnim sezonie, nie wróżę temu zespołowi dobrze na najbliższy rok.

16. Osasuna Pampeluna – drużyna, która ostatni sezon zakończyła w dolnej połowie tabeli, a na rynku transferowym zyskała trochę pieniędzy, a nie wartościowych piłkarzy, nie jest dla mnie dobrym kandydatem do zamieszania w lidze.

15. Athletic Bilbao – drużna z kraju Basków, niegdyś jedna z najlepszych drużyn w Hiszpanii, obecnie od wielu lat cichy kandydat do spadku. W mojej tabeli, przynajmniej przez najbliższe dwa sezony, pogra przeciwko Realowi, Barcelonie, czy innej Valencii.

14. Getafe – na rynku transferowym drużyna z przedmieść Madrytu pobuszowała trochę po składzie Królewskich i kupiła m. in. Codinę i Parejo. Co do „wyskoku” sprzed dwóch sezonów, jakim był półfinał Pucharu UEFA, Getafe zamieszkuje głównie środek tabeli i myślę, że w najbliższym sezonie nic się nie zmieni.

13. Real Saragossa – to jedyny beniaminek, który według mojej, jakże subiektywnej, opinii utrzyma się w lidze. Jermaine Pennant czy Ikechukwu Uche to nowe nabytki tego zespołu. Myślę, że z takimi piłkarzami można być spokojnym o byt, przynajmniej na najbliższe 12 miesięcy.

12. UD Almeria – mam dylemat czy nie za wysoko znalazł się ten zespół, bo po sprzedaniu Negredo bramki same strzelać się nie będą, ale przecież jakaś sensacja musi być.

11. Malaga – ta drużyna to odkrycie minionego sezonu. Beniaminek, który wywalcza ósmą lokatę nie zdarza się często. No, może z wyjątkiem Hoffenheim, ale Bundesliga to inny świat. Rynek transferowy, jak na razie, nie należy do nich bo piłkarze, których nabyli geniuszem raczej nie błyszczą, choć boiskowe batalie w najwyższych ligach w Europie nie są im obce.

10. Mallorca – dziewiąta pozycja w ostatnim sezonie może napawać optymizmem i myślę, że nadchodzące dwanaście miesięcy nie będzie złe w wykonaniu tej drużyny. Rynek transferowy? No, cóż… Wciąż trwa, więc może kupią kogoś wartościowego za zarobione ponad osiem milionów funtów.

9. Espanyol Barcelona – najwyższy czas na stolicę Katalonii, a raczej jej część. Tę „gorszą” część… Shunsuke Nakamura czy Ben Sahar to najgłośniejsze transfery w drużynie Espanyolu tego lata. Ekipa z Barcelony chce wreszcie powalczyć jak równy z równym z odwiecznym rywalem z miasta, ale ten skład może jeszcze nie wystarczyć.

8. Racing Santander – to drużyna, po której nigdy nie wiem czego się spodziewać. Do najlepszych nie należą, ale do najgorszych też nie. Dolna połowa tabeli to trochę za nisko, ale europejskie puchary… Sami rozumiecie. Stąd właśnie ósma lokata.

7. Deportivo La Coruna – zespół ten nie przywiązał zbyt dużej wagi do transferów (jak na razie), ale skład z poprzedniego sezonu pozwolił zająć siódmą lokatę. Sęk w tym, że owy skład się trochę posypał, ale… Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

Przyszedł czas na śmietankę. „Wielka szóstka” – jak często nazywam sześć najlepszych klubów w lidze hiszpańskiej. Jest tylko jeden problem. Kto i gdzie się znajdzie?

Zaczynamy „strzelanie”!

6. Valencia CF – problemy finansowe uniemożliwiają wielkie zakupy, a atmosfera w klubie też nie jest klarowna, zwłaszcza jeśli chodzi o najwyższy szczebel władzy z Estadio Mestalla. Raul Albiol był jednym z najważniejszych piłkarzy w drużynie i podporą defensywy. Teraz będzie walczył dla Realu, a Valencia na jego miejsce (jak na razie) nikogo nie kupiła.

5. FC Villarreal – po stracie takiego trenera jak Manuel Pellegrini i sprzedaniu aż siedemnastu zawodników różnie może być. Na pewno zmieni się filozofia drużyny, bo nie ma dwóch identycznych trenerów, a piłkarze będą musieli się przyzwyczaić do nowego “coacha”.

4. Sevilla FC – drużyna z Andaluzji zajęła w poprzednim sezonie trzecie miejsce, ale Atletico również ma poważne plany na najbliższy sezon.

3. Atletico Madryt – jak już wspomniałem, drużyna ze stolicy Hiszpanii, według mojego rankingu, będzie głównym rywalem w walce o trzecie miejsce w lidze.

2. FC Barcelona – wielu pewnie się wkurzy, że Blaugrana jest „dopiero” na drugim miejscu, ale to moja tabela! Barca ma silną konkurencję w postaci Realu Madryt i walka będzie na pewno zacięta, a Zlatan Ibrahimovic i młodziutki Keirrison na pewno będą chcieli pokazać, że pieniądze na nich wydane nie zostały wyrzucone w błoto – w katalońskie błoto…

1. Real Madryt – pierwsza pozycja to „zasługa” transferów. Nieprzyzwoitością byłoby, gdybym Cristiano Ronaldo, Kakę, Benzemę, Casillasa, Raula, Higuaina, Albiola, czy Alonso umieścił niżej. Drugi powód? „Z miłości do galaktyczności” nie mogłem inaczej. Poza tym uważam, że Real da sobie radę i zdobędzie 32. Mistrzostwo Hiszpanii w historii. Gdyby jednak tak się nie stało, będzie to klęską dla Los Blancos – najlepszej drużyny XX wieku, ale o tym tytule (w razie niepowodzenia) wielu zapomni, a Real może się stać największym rozczarowaniem ostatnich lat w Hiszpanii i Europie.

Na koniec przypomnę, że to bardzo subiektywny ranking, więc wszelkie zapytania typu: Dlaczego tak, a nie inaczej są po prostu nie na miejscu ;)

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/07/la-liga-czyli-przedsezonowe-przewidywania/feed/