Soccerlog.net » Ireneusz Jeleń http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Wykpić, wyśmiać… – wynagrodzić! http://soccerlog.net/2009/12/16/wykpic-wysmiac-wynagrodzic/ http://soccerlog.net/2009/12/16/wykpic-wysmiac-wynagrodzic/#comments Wed, 16 Dec 2009 15:58:50 +0000 Ediss http://soccerlog.net/2009/12/16/wykpic-wysmiac-wynagrodzic/ Wykpić, wyśmiać... - wynagrodzić! Grudzień to od wielu lat w polskim futbolu czas podsumowań, plebiscytów, wystawnych bankietów, wyróżnień i nagród. Niestety coraz częściej bezzasadnych. Flagowe imprezy, podczas których wręczane są laury bohaterom mijającego roku i które w krajobraz polskiego środowiska piłkarskiego wpisały się na stałe to bezdyskusyjnie „Piłkarskie Oscary” stacji Canal + oraz gala tygodnika „Piłka Nożna”. Ich marka zdążyła okrzepnąć, dlatego od wielu edycji uchodzą za realną miarę potencjału nadwiślańskiego futbolu, a w niektórych kategoriach (np. Odkrycie czy Młodzieżowcy Roku) szczególnie imponująca jest ich zdolność w kreowaniu przyszłych gwiazd ligowych boisk.
»Czytaj dalej

Tagi: Ireneusz Jeleń, Mariusz Lewandowski, Polska,

]]>
Wykpić, wyśmiać... - wynagrodzić!
Grudzień to od wielu lat w polskim futbolu czas podsumowań, plebiscytów, wystawnych bankietów, wyróżnień i nagród. Niestety coraz częściej bezzasadnych. Flagowe imprezy, podczas których wręczane są laury bohaterom mijającego roku i które w krajobraz polskiego środowiska piłkarskiego wpisały się na stałe to bezdyskusyjnie „Piłkarskie Oscary” stacji Canal + oraz gala tygodnika „Piłka Nożna”. Ich marka zdążyła okrzepnąć, dlatego od wielu edycji uchodzą za realną miarę potencjału nadwiślańskiego futbolu, a w niektórych kategoriach (np. Odkrycie czy Młodzieżowcy Roku) szczególnie imponująca jest ich zdolność w kreowaniu przyszłych gwiazd ligowych boisk.

Tymbardziej martwi, iż edycja 2009 w przypadku jednej z klasyfikacji niesie za sobą dosyć rażące przekłamania zacierające faktyczny stan rzeczywistości.

34. odsłona gali „Piłki Nożnej” w odróżnieniu od swoich trzydziestu trzech poprzedniczek miała jedną, ale za to zasadniczą wadę. Otóż moc decyzyjną, która do tej pory należała do czytelników periodyku, teraz skupiono w rękach redakcyjnego gremium. Z pewnością miało to na celu usprawnienie przebiegu głosowania i znaczne jego skrócenie, co z pewnością się udało, ale przy okazji wypaczono jego wynik.

Zaskoczeniem okazały się już nominacje – szczególnie do miana Drużyny Roku, o które ubiegały się aż dwa zespoły kobiece (!) oraz pierwszoligowy Widzew Łódź, co pozostaje sytuacją bez precedensu w dotychczasowych odsłonach gali. Falę dyskusji wywołały jednak dopiero ostateczne decyzje elektorów. A właściwie jedna z nich, ta najważniejsza i najbardziej prestiżowa, czyli przyznanie Mariuszowi Lewandowskiemu tytułu Piłkarza Roku.

Tak w numerze 48(1901) „Piłki Nożnej” z dnia 1 grudnia 2009 redakcja uzasadniała nominację „Lewego”:

„Nominowany trochę dlatego, że nie widać innych kandydatów. Lewandowski raz w klubie gra, raz siedzi na ławce… W reprezentacji Polski spisał się jak wszyscy, czyli zupełnie do niczego, a dodatkowo popisał się mało zabawnym żartem…”

Jak widać mało pochlebna opinia o Lewandowskim wcale nie przeszkodziła redakcji „Piłki Nożnej” w tym, aby już dwa tygodnie później tytułować go Piłkarzem Roku, podkreślając jednocześnie jego zasługi i osiągnięcia, wśród których znajduje się wywalczenie wraz z Szachtarem Donieck Pucharu UEFA. W tym miejscu pojawia się jednak dość kluczowe dla sprawy pytanie – czy Ukraińcy bez Lewandowskiego w składzie byliby w stanie pokonać 20 maja 2009 roku na stadionie Şükrü Saracoğlu Werder Brema? Otóż, jak najbardziej tak! Polak, dla którego triumf w Pucharze UEFA stał się niejako kartą atutową, w rzeczywistości nie wykazał się niczym, co pozwoliłoby uznać go, choć po części za ojca sukcesu. Ustawiony na środku pomocy zagrał ultra defensywnie, asekuracyjnie, z bojaźnią, wszystkie piłki adresując do kolegów z bloku obronnego, których tego dnia miał za plecami. Dlatego głoszenie peanów i pieśni pochwalnych oraz rozpływanie się nad Lewandowskim jest przynajmniej mocno przesadzone, a już przyznanie mu jakiegokolwiek indywidualnego tytułu za rok 2009 to… kpina.

Kto zatem zasłużył na miano najlepszego polskiego futbolisty ostatnich dwunastu miesięcy? Odpowiedź jest prosta – Ireneusz Jeleń! Aż strach pomyśleć, w którym miejscu znajdowałby się teraz, gdyby permanentne kłopoty ze zdrowiem sukcesywnie nie wyhamowywały jego kariery. Juventus? Raczej nie, ale Olympique Marsylia, Lyon, Paris SG czy nawet mistrzowskie Bordeaux to już poziom dla Irka osiągalny. A nawet, jeśli zostanie w AJA nic złego się nie stanie, wszakże w Burgundii jest gwiazdą, a Auxerre to w 90-ciu procentach Jeleń – piłkarz listopada w Ligue 1, który wiosną swoimi golami prawie w pojedynkę wyciągną Auxerre ze strefy zagrożonej spadkiem.

Dziennikarze „Piłki Nożnej” muszą sobie, więc co nieco przemyśleć zwłaszcza, że tam gdzie wyboru dokonywali kibice („Przegląd Sportowy”) lub grono elektorskie było szersze („Oscary” Canalu +) bezdyskusyjnym zwycięzcą w ostatecznym rozrachunku okazywał się Jeleń. A to chyba coś znaczy?

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/12/16/wykpic-wysmiac-wynagrodzic/feed/
Łowca jeleni http://soccerlog.net/2009/09/01/lowca-jeleni/ http://soccerlog.net/2009/09/01/lowca-jeleni/#comments Tue, 01 Sep 2009 10:00:28 +0000 Ediss http://soccerlog.net/2009/09/01/lowca-jeleni/ Łowca jeleni Zaczęło się! Tuż po debiutanckim dla Obraniaka meczu z Grecją, rozochocone poprawnym występem Francuza (sic!) media rozwiązały worek pełen kolejnych kandydatów do gry w kadrze. Tak, jakby w kraju nad Wisłą brakowało kopaczy będących w stanie godnie reprezentować barwy swoich przodków. Ale nic tam, przecież każdy zespół potrzebuje transferów, a że reprezentacje narodowe raczej nie mają w zwyczaju ściągania na zamówienie piłkarzy, tak jak robią to choćby kluby, to już tylko nic nie znaczący szczegół. Nieznaczący dla mediów, wszak o polskie obywatelstwo - przy odpowiednim lobbingu - w dzisiejszych czasach łatwiej, niż o ocet w PRL-u. Ogary poszły, zatem w las i zaczęło się polowanie a łowczy podzielili się na dwa obozy.
»Czytaj dalej

Tagi: Gerard Imiołek, Ireneusz Jeleń, Ludovic Obraniak, Reprezentacja Polski, Simon Jelen,

]]>
Łowca jeleni
Zaczęło się! Tuż po debiutanckim dla Obraniaka meczu z Grecją, rozochocone poprawnym występem Francuza (sic!) media rozwiązały worek pełen kolejnych kandydatów do gry w kadrze. Tak, jakby w kraju nad Wisłą brakowało kopaczy będących w stanie godnie reprezentować barwy swoich przodków. Ale nic tam, przecież każdy zespół potrzebuje transferów, a że reprezentacje narodowe raczej nie mają w zwyczaju ściągania na zamówienie piłkarzy, tak jak robią to choćby kluby, to już tylko nic nie znaczący szczegół. Nieznaczący dla mediów, wszak o polskie obywatelstwo – przy odpowiednim lobbingu – w dzisiejszych czasach łatwiej, niż o ocet w PRL-u. Ogary poszły, zatem w las i zaczęło się polowanie a łowczy podzielili się na dwa obozy.

Jedni poczęli szukać w Polsce (co pozornie wydaje się nawet logiczne), drudzy – widać nic nie robiąc sobie ze staropolskiej mądrości „cudze chwalicie, swego nie znacie…” – skierowali strzelby na zachód od Odry i jakież było ich zdziwienie, gdy przetrząsając boiska zachodniej Europy natrafili na iście grubego zwierza! Okazało się, że we Francji występuje, na codzień niejaki Jeleń. I nie chodzi tu wcale o bardzo lubianego przez wszystkich kibiców (niestety mniej przez obecnego selekcjonera) Ireneusza, lecz o niejakiego Simona, grającego w barwach juniorskiego zespołu Girondins Bordeaux i prawdopodobnie spokrewnionego z napastnikiem Auxerre. Aby tego było mało, ów Simon samą wieść o możliwości gry w barwach swoich krewnych tak skomentował: „Gerard Imiołek (skaut PZPN) zapytał mnie, czy chciałbym grać dla juniorskiej reprezentacji Polski. Odpowiedziałem, że tak. Chętnie pójdę w ślady Ludovica Obraniaka i mojego idola, Irka Jelenia.” Zaiste Imiołkowi udało się upolować prawdziwie ‘grubą zwierzynę’, bo za taką wśród braci łowieckiej uchodzi jeleń. Pozostaje tylko pytanie, czy cenniejszym trofeum okaże się Simon, czy banda naiwnych jeleni z rykowiska przy ul. Miodowej, którzy najwidoczniej lubią otaczać się międzynarodowym towarzystwem.

Jest już, zatem Roger – choć ten akurat uciekł z Polski zniesmaczony zachowaniem władz Legii i najprawdopodobniej powtórzy los ciągle nieodżałowanego Emmanuela Olisadebe – świeżo upieczonym reprezentantem został Obraniak, do gry aż pali się wspomniany Jelen, a gdzie w tym wszystkim Polacy? Ano dla nich miejsca może zabraknąć, ale kto by się tam przejmował Polakami, kiedy PZPN rękoma wspomnianego Imiołka wręcz hurtowo wygrzebuje kolejne talenty, jak choćby Damien Perquis, Laurent Koscielny czy Timothee Kołodziejczak. Zrozumiałe jest, że po stracie na rzecz Niemiec Lukasa Podolskiego i Miroslava Klose, panowie z ulicy Miodowej nie chcą przeoczyć żadnego zawodnika z polskim rodowodem, ale żeby rzucać się na wszystko, co łamaną polszczyzną potrafi powiedzieć „k…. mać”?

Czerpiąc z doświadczeń lat poprzednich, nie widać zbyt dużych szans, aby w kadrze możliwość debiutu otrzymali zawodnicy typu Kamilów Glika i Wilczka, Adriana Mierzejewskiego czy Krzysztofa Wołczka. Nie powinno, zatem dziwić, gdy na ME 2012 do Polski i Ukrainy przyjadą dwie reprezentacje Francji, z czego ta druga wcale nie będzie występowała pod szyldem kadry B.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/09/01/lowca-jeleni/feed/