Soccerlog.net » Reprezentacja Polski http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Polska szansa na sukces http://soccerlog.net/2010/02/12/polska-szansa-na-sukces/ http://soccerlog.net/2010/02/12/polska-szansa-na-sukces/#comments Fri, 12 Feb 2010 08:58:24 +0000 Ediss http://soccerlog.net/2010/02/12/polska-szansa-na-sukces/ Polska szansa na sukces W przekonaniu, że miniony weekend był dla polskiej piłki czasem cudów nie trzeba nikogo chyba specjalnie utwierdzać. Organizacyjno – medialny sukces losowania grup eliminacyjnych EURO 2012 widziały miliony ludzi, dzięki czemu jak świat długi i szeroki rozległa się wieść, że Polak – z „małą” pomocą – potrafi. Jest jednak coś jeszcze, za co należą się naszym działaczom pochwały, i to solenne. Sukces sportowy!
»Czytaj dalej

Tagi: Reprezentacja Polski,

]]>
Polska szansa na sukces
W przekonaniu, że miniony weekend był dla polskiej piłki czasem cudów nie trzeba nikogo chyba specjalnie utwierdzać. Organizacyjno – medialny sukces losowania grup eliminacyjnych EURO 2012 widziały miliony ludzi, dzięki czemu jak świat długi i szeroki rozległa się wieść, że Polak – z „małą” pomocą – potrafi. Jest jednak coś jeszcze, za co należą się naszym działaczom pochwały, i to solenne. Sukces sportowy!

Choć w zgodnej opinii większości dziennikarzy i komentatorów, sobotnio-niedzielny zjazd oficjeli miał mieć dla piłkarskiej części Polski znaczenie wyłącznie prestiżowe (sam byłem piewcą tej jakże krzywdzącej teorii, za co w tym miejscu się kajam), to w konsekwencji okazało się, że i sportowo udało nam się coś ugrać. Ugrać i to całkiem sporo. Co prawda udało się tylko dzięki magnetyzmowi i mocy zakulisowej atmosfery, ale jednak. Z dala od dziesiątek fleszy, dyktafonów i wścibskich reporterów, siedząc przy suto zastawionym polskimi potrawami i napojami stole (podobno niejeden delegat z zagranicy nieśmiało dopominał się o tradycyjną wódeczkę), na co dzień poważni prominenci i szanowani trenerzy mogli pozwolić sobie na więcej swobody – tyleż w zachowaniu, co w składanych deklaracjach. Tak to sobie tłumaczę, no bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że dotychczas zepchnięta na głęboki margines reprezentacja Polski od teraz będzie obracać się w towarzystwie elit?

Czerwiec z ‘La Furia Roja’

Mając w pamięci klasę ostatnich sparing partnerów zespołu Franciszka Smudy i okoliczności, w jakich rozgrywane były mecze kontrolne, jak bomba na Hiroszimę spadła na przeciętnego kibica wieść o planach PZPN i Sportfive dotyczących doboru ewentualnych rywali do nadchodzących potyczek. Po Kanadzie, Tajlandii i Singapurze szczytem marzeń byliby Belgowie, Austriacy czy Szwedzi, ekstatycznie zareagowano by na Rosję czy Portugalię. Jaka reakcja będzie więc odpowiednia na wieść, iż 8 czerwca reprezentacja Polski będzie ostatnim sparing partnerem przed mundialem dla Hiszpanii?! Hiszpanii – mistrza Europy, Hiszpanii – głównego pretendenta do tytułu mistrza Świata, Hiszpanii – zespołu, którego trzon stanowią gwiazdy Barcelony, Realu, Sevilli i Valencii. Sam pomysł ogrywania kadrowiczów w starciach z najlepszymi jest przedni. Bo, od kogo, jak nie od Ikera Casillasa Tomasz Kuszczak powinien uczyć się gry na przedpolu? Kto jak nie Carles Puyol i Gerard Pique ma stanowić wzór do naśladowania dla polskiej pary stoperów Żewłakow – Glik? Czyje panowanie nad piłką, wizję i przegląd pola jak nie Davida Silvy, Xaviego i Andresa Iniesty mają naśladować Obraniak, Błaszczykowski czy Murawski? Czy wreszcie, z kim jak nie z Davidem Villą może skonfrontować boiskową klasę „gwiazdor boisk rodzimych” Robert Lewandowski?

Uczmy się od najlepszych, bo tylko tak można się solidnie przygotować. I choć na chwilę obecną i stan w jakim znajduje się polska kadra, mecze z Hiszpanią Serbią czy Anglią i Włochami – które są kandydatami na kolejnych rywali – przypominają trochę sen wariata, w tym szaleństwie jest metoda. Pytanie jest tylko jedno: jak dopiero kształtujący się zespół i kąśliwa opinia publiczna zareagują na pół tuzina goli, które nie tylko z Madrytu czy Londynu, ale i Belgradu a nawet Genewy nie raz przyjdzie wywieźć w plecakach Franzowi Smudzie i jego podopiecznym? Jeżeli tak gorzkie pigułki z góry wliczymy w koszty, a na dodatek nauczymy się je bez grymaszenia przełykać, sparingi ze światowym topem można wziąć wyłącznie za dobrą monetę.

Dwa nagie miecze

Ale zakontraktowanie atrakcyjnych rywali to nie jedyny sukces polskiej dyplomacji. Warto także, choćby wspomnieć o inicjatywie niemieckiej federacji piłkarskiej (DFB), której szef Theo Zwanziger (ten sam, który aktualnie toczy zaciekłą wojnę z selekcjonerem Joachimem Lowem i dyrektorem reprezentacji Oliverem Bierhoffem o kontrakty) wraz z przedstawicielami strony polskiej, prezesem Grzegorzem Lato i ministrem sportu Adamem Gierszem proklamowali nawiązanie współpracy na niwie szkolenia młodzieży, a dokładniej szkolenia instruktorów, którzy następnie nabytą wiedzę mieliby przelewać do głów młodych adeptów futbolu, którzy do tej pory niby wiedzieli, że coś takiego jak szkolenie młodzieży istnieje, jednak nie do końca doświadczali tego na własnej skórze. Zrobiono więc krok w stronę, w którą dotychczas niewielu chciało podążać. Być może już jesienią Niemcy, wzorem Hiszpanów dadzą namówić na sparing. Okazja jest wyśmienita – sześćsetlecie bitwy pod Grunwaldem. Franz, szable w dłoń!

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/02/12/polska-szansa-na-sukces/feed/
One night in Bangkok http://soccerlog.net/2010/01/22/one-night-in-bangkok/ http://soccerlog.net/2010/01/22/one-night-in-bangkok/#comments Fri, 22 Jan 2010 18:10:19 +0000 Ediss http://soccerlog.net/2010/01/22/one-night-in-bangkok/ One night in Bangkok Jeśli to wszystko ma tak wyglądać, to ja wysiadam – chce się rzec widząc, co przy okazji przygotowań do Euro 2012 dzieje się wokół reprezentacji Polski. Tej samej, która po okresie burz z końca kadencji Leo Beenhakkera i pomna rozczarowań z czasów tyleż krótkiego, co pamiętnego panowania Stefana Majewskiego, powoli acz konsekwentnie miała piąć się ku górze z mozołem odbudowując zezwłoczony wizerunek polskiej piłki reprezentacyjnej. Miała, bo na turnieju o Puchar Króla w Tajlandii grając z przeciwnikami klasy gospodarzy czy Singapuru, niczego poza opalenizną na twarzy Franciszka Smudy odbudować się nie da.
»Czytaj dalej

Tagi: Franciszek Smuda, Mariusz Pawełek, Puchar Króla, Reprezentacja Polski,

]]>
One night in Bangkok
Jeśli to wszystko ma tak wyglądać, to ja wysiadam – chce się rzec widząc, co przy okazji przygotowań do Euro 2012 dzieje się wokół reprezentacji Polski. Tej samej, która po okresie burz z końca kadencji Leo Beenhakkera i pomna rozczarowań z czasów tyleż krótkiego, co pamiętnego panowania Stefana Majewskiego, powoli acz konsekwentnie miała piąć się ku górze z mozołem odbudowując zezwłoczony wizerunek polskiej piłki reprezentacyjnej. Miała, bo na turnieju o Puchar Króla w Tajlandii grając z przeciwnikami klasy gospodarzy czy Singapuru, niczego poza opalenizną na twarzy Franciszka Smudy odbudować się nie da.

Selekcjoner jeszcze przed rozpoczęciem egzotycznej eskapady własnoręcznie dostarczył wszystkim krytykom swoich działań (tak, są tacy ludzie, którzy wbrew społecznemu uwielbieniu, potrafią trenerowi wytknąć błędy i niespójności) argumenty pozwalające skutecznie obalić, bez wyjątku każde swoje dotychczasowe zapewnienia. Bo niby, jak można było wysłać powołanie do Mariusza Pawełka skoro wcześniej, wszem i wobec wygłaszało się komunały jakoby teraz, w tej kadrze, kadrze Franka Smudy mieli grać najlepsi. Najlepsi polscy piłkarze. A do najlepszych – nawet w wąskiej grupie, z której Smuda mógł teraz wybierać i nawet na swojej pozycji – Pawełek nijak się nie kwalifikuje.

Jeśli więc rzeczywiście Smuda chciał powołać zawodników potocznie zwanych „the best”, bramkarza na turniej w Tajlandii należało szukać wśród czterech nazwisk: Skaba, Sapela, Pilarz, Sandomierski. Jeżeli zaś Franz chciał się popisać wysublimowanym poczuciem humoru mógł powołać Cabaja – wtedy nie zabrakłoby i „piłkarskich jaj” w stylu bramkarza Mozambiku Raffaela i my, kibice wiedzielibyśmy, jaki stosunek do azjatyckiej wyprawy przejawia Trener Ludu. A tak ostatecznie wypadło na Pawełka i właściwie nie wiadomo, o co chodzi…

To samo tyczy się z resztą innych wybrańców Smudy, a na pytanie, co w samolocie lecącym do Tajlandii robili Robak, Mierzejewski, Bandrowski i Nowak odpowiedzi nie zna z pewnością on sam. Podobnie jak nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego my w ogóle zgodziliśmy się tam pojechać? Tu jednak trzeba Smudę rozgrzeszyć – wszak to nie on kontraktował te wczasy pod gruszą, a i od początku swojej selekcjonerskiej misji nie ukrywał, że Puchar Króla pasuje do jego planów jak wół do karety.

Ciężko, bowiem jednoznacznie stwierdzić, jakie korzyści takie zgrupowanie przypadkowej grupy ludzi, w oddalonym o tysiące kilometrów kraju, do tego w środku martwego dla polskiej piłki okresu ma dać w perspektywie punktu docelowego – Euro. Bo w tym czasie, Smudzie z pewnością nie uda się wypracować żadnych przydatnych w przyszłości schematów, nie wpoi piłkarzom automatyzmu, nie nauczy ich kombinacyjnej gry, nie zrobi nawet z drużyny akordeonu, tak aby zagrała słynna już „muzyka”. Ale… pomimo tego Franz wyjedzie z Azji bogatszy o pewną jakże cenną informację. Dowie się, kto do Tajlandii przyjechał grać w piłkę a kto, tak jak jego żona chciał sobie tylko pozwiedzać. A to w perspektywie kolejnych już poważniejszych zgrupowań wiedza na wagę złota.

I choć z początku sam, tocząc pianę z ust zaciekle atakowałem zasadność polskiej obecności w Pucharze Króla Bhumibola Adulyadeja, teraz wiem, że w jakimś stopniu taka wyprawa panu Franciszkowi się przyda. Przyda się jego drużynie, a naszej reprezentacji.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/01/22/one-night-in-bangkok/feed/
Nie dajmy sobą manipulować! http://soccerlog.net/2010/01/02/nie-dajmy-soba-manipulowac/ http://soccerlog.net/2010/01/02/nie-dajmy-soba-manipulowac/#comments Sat, 02 Jan 2010 14:33:55 +0000 rvn http://soccerlog.net/2010/01/02/nie-dajmy-soba-manipulowac/ Nie dajmy sobą manipulować! Tomasz Majewski, nasz złoty kulomiot z Pekinu, mówi o naszych piłkarzach "wałkonie" i wśród niektórych oburzenie, bo w Polsce panuje ortodoksyjny zakaz krytykowania piłkarzy. Dlaczego tak mówi? A co, kłamie?
»Czytaj dalej

Tagi: Liga Europejska, Liga Mistrzów, polska piłka, Reprezentacja Polski,

]]>
Nie dajmy sobą manipulować!
Tomasz Majewski, nasz złoty kulomiot z Pekinu, mówi o naszych piłkarzach “wałkonie” i wśród niektórych oburzenie, bo w Polsce panuje ortodoksyjny zakaz krytykowania piłkarzy. Dlaczego tak mówi? A co, kłamie?

Podobno nie ma prawa wypowiadać się w ten sposób o swoich kolegach sportowcach. Ano jednak takowe ma. Gdy on na treningach rzuca żelastwem (i to daleko – co ważne), nasi piłkarze truchtają sobie dookoła boiska i obserwują trenera – bo jak nie patrzy, to można zwolnić tempo, pobierając przy tym niezbyt adekwatne wynagrodzenia w stosunku do prezentowanego poziomu. Później ci sami zawodnicy opowiadają pobożne życzenia o swojej sile i atakach na Europę. Kończy się tak samo – oglądaniem mistrza Cypru w telewizji, dla których zdanie “udany poprzedni sezon” jest już archaizmem, gdyż zaczynają regularnie pukać do bram wielkiej Europy. Gdy do Nikozji przyjeżdża Chelsea Londyn, Polskę otaczają opowieści o wyeliminowaniu Parmy i Schalke, albo co gorsza – półfinale PZP Górnika Zabrze. Bo teraz się nie udało, ale za rok już będziemy mądrzejsi i bogatsi w niezbędne doświadczenie – mówią. Kibice grzecznie słuchają natomiast kolejnego farmazonu wciskanego przez ich pupilków, jeżdząc za nimi nawet do miast, gdzie problem z dojazdem mają poniekąd i jego mieszkańcy. Doświadczenie nie jest bowiem kluczowym aspektem, przecież BATE Borysów, Omonia Nikozja czy Lewski Sofia awansując do Champions League mieli go tyle, co Krzysztof Ibisz przed Scooby i Scrappy Doo – to tak na uboczu, więc nie dajmy sobą manipulować. Po zdobyciu mistrzostwa Polski ponownie panuje ogólny afekt, przeradzający się po niespełna trzech miesiącach w zawód, ale nie piłkarzy, tylko ogólnonarodowy.

Mistrzowie Polski są jak uczniowie wygrywający szkolny etap “Kangura” – u siebie mają prestiż i uznanie, ale poziom wyżej są zwykłymi chłopcami do bicia i ich personalia słyszy sie tylko przypadkowo podczas losowania czy przeglądania rezultatów, które i tak wynika poprzez niecelowe oderwanie się od innych zajęć. Nie oszukując się – w Europie zbytnio nikogo nie obchodzimy oprócz potencjalnych rywali, którzy połowę pensji wykładają na kościelną tacę w celu wybłagania o konfrontację z nadwiślańską drużyną. Zdarzają się, oczywiście anomalia, ale pamiętać trzeba o odpowiednich proporcjach. Dlatego mała propozycja – może zmieńmy nazwę z “mistrz Polski” na “zwycięzca rozgrywek polskiej Ekstraklasy”. To taka ujma na honorze i deprecjonowanie tego terminu w stosunku do chociażby mistrza Rumunii.

Reprezentacja nie lepsza. Po co kwalifikować się do Mistrzostw Świata czy Europy (tym razem – chyba na szczęście, się nie udało) skoro i tak jedziemy tam bez ambicji i w charakterze plażowiczów? Lepiej na mecze eliminacyjne zamiast piłkarzy posyłać (starszych) panów z PZPN, przynajmniej będą mieli większe szanse, że ktoś jeszcze o nich pamięta, a aktualnym piłkarzom dać te pieniądze, żeby nie musieli kroić w dużym stopniu domowego budżetu na dziewczyny. Jeżeli awansujemy, poprośmy o możliwość odstąpienia miejsca drużynie San Marino czy Azerbejdżanu, niech oni też mają coś od życia.

Oczywiście, piłkarze również mogą skrytykować Majewskiego. Tylko najpierw niech któryś z nich wyjdzie na stadion w Azji i pogoni towarzystwo. Raz już wyszli, w 2002 roku. Wyglądali bardziej na Zespół Alagille’a, aniżeli piłkarski. Krytykujmy się wzajemnie, będzie lepiej, bo konstruktywna krytyka zawsze w cenie niczym Beaute du Siecle.

***

Po co jest ten tekst? Abyśmy się opamiętali, mieli własne zdanie. To nie Nowy Testament – nie idźmy w ciemno, nie zawierzajmy się, nie kochajmy bez opamiętania. Ku przestrodze, aby z początkiem każdego sezonu, zdziwieni kibice nie musieli przeżywać stanów psychodelicznych…

CZYTAJ RÓWNIEŻ MOJEGO BLOGA

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/01/02/nie-dajmy-soba-manipulowac/feed/
Czy Franek Smuda uczyni cuda? http://soccerlog.net/2009/11/04/czy-franek-smuda-uczyni-cuda/ http://soccerlog.net/2009/11/04/czy-franek-smuda-uczyni-cuda/#comments Wed, 04 Nov 2009 17:46:51 +0000 Zawil http://soccerlog.net/2009/11/04/czy-franek-smuda-uczyni-cuda/ Czy Franek Smuda uczyni cuda? Czekał dziesięć lat i się doczekał! Spełniło się marzenie Franciszka Smudy, który przed kilkoma dniami został wybrany na nowego trenera reprezentacji Polski. Decyzji PZPN można było się spodziewać i wybór coacha Zagłębia Lubin na stanowisko sternika kadry nie był dla nikogo wielkim zaskoczeniem. Po nieudanych eliminacjach do MŚ kibice oczekują wprowadzenia nowej jakości w polskiej kadrze, zmian mających na celu osiągnięcie wyników, dzięki którym na Euro 2012 Polska będzie ekipą, z którą liczą się najsilniejsze teamy Europy, a co ważniejsze nie da kolejnej plamy. Nad biało-czerwonymi panować ma wybraniec kibiców, mediów i dziennikarzy, czyli Franciszek Smuda! Oczekiwania są ogromne, czy Smuda sprosta wymaganiom, czy uczyni cuda?
»Czytaj dalej

Tagi: Franciszek Smuda, Reprezentacja Polski,

]]>
Czy Franek Smuda uczyni cuda?
Czekał dziesięć lat i się doczekał! Spełniło się marzenie Franciszka Smudy, który przed kilkoma dniami został wybrany na nowego trenera reprezentacji Polski. Decyzji PZPN można było się spodziewać i wybór coacha Zagłębia Lubin na stanowisko sternika kadry nie był dla nikogo wielkim zaskoczeniem. Po nieudanych eliminacjach do MŚ kibice oczekują wprowadzenia nowej jakości w polskiej kadrze, zmian mających na celu osiągnięcie wyników, dzięki którym na Euro 2012 Polska będzie ekipą, z którą liczą się najsilniejsze teamy Europy, a co ważniejsze nie da kolejnej plamy. Nad biało-czerwonymi panować ma wybraniec kibiców, mediów i dziennikarzy, czyli Franciszek Smuda! Oczekiwania są ogromne, czy Smuda sprosta wymaganiom, czy uczyni cuda?

Do walki o stanowisko trenera reprezentacji Polski Smuda miał kilku potencjalnych kandydatów: Pawła Janasa – człowieka, który swoją szansę miał 3 lata temu, awansował z biało-czerwonymi do Mistrzostw Świata w Niemczech, na których niestety Polacy nie spisali się zbyt dobrze; Stefana Majewskiego (pseudo Tymczasowy) – Doktora, który w meczach z Czechami i Słowacją nie wystawił dobrej recepty dla naszej reprezentacji i spotkania o ostatnie punkty eliminacji do MŚ w RPA zakończyły się totalną klapą; Macieja Skorżę, – wydawać się może najmniej brany pod uwagę w walce o stanowisko selekcjonera. Najpoważniejszym kandydatem Franciszka Smudy był jednak Henryk Kasperczak – trener z doświadczeniem reprezentacyjnym i sukcesami, lecz spadek z Górnikiem Zabrze do I. ligi nie przynosił mu ostatnimi czasy chluby.
Wybór zagranicznego coacha od początku nie wchodził w grę. Zarząd PZPN po dymisji Leo Beenhakkera zastrzegł, że następcą Holendra będzie nasz rodak.

Dlaczego wybór padł na Smudę? Ostatnimi czasy trwa ogromna nagonka kibiców, mediów i całego polskiego piłkarskiego świata na Polski Związek Piłki Nożnej. Po odejściu Beenhakkera z reprezentacji polscy fani i dziennikarze mówili jednym głosem – chcemy Smudę! Można wysnuć wniosek, że wybór obecnego jeszcze trenera Zagłębia Lubin na stanowisko wodza biało-czerwonych przez zarząd PZPN-u jest próbą przypodobania się kibicom, którzy domagali się nominacji Smudy. Koniecpzpn.pl, ‘Pusty stadion’, Akcja ‘Znicz’ – są to próby protestu przeciwko Grzegorzowi Lato i jego kompanii. Trudno jest sobie wyobrazić jak wyglądałaby kolejna akcja sprzeciwu przeciwko ‘Leśnym dziadkom’, gdyby na przykład selekcjonerem pozostał Stefan Majewski.

Przeciwnicy wyboru kandydatury Smudy na selekcjonera zarzucają trenerowi brak sukcesów krajowych w ostatnich latach, a dokładniej brak tytułu mistrzowskiego w ostatnich sezonach. Przypomnijmy, że nowy trener kadry Mistrzostwo Polski zdobywał ponad 10 lat temu z Wisłą Kraków i Widzewem Łódź (1996 i 1997). Jeśli jednak, niektórzy chcą nominować coacha pod względem pucharów to Janas i Majewski nie powinni w ogóle przystępować do walki o stanowisko selekcjonera biało-czerwonych, gdyż ich dorobek trenerski jest znikomy. Co innego Kasperczak, czy w ostatnich latach Skorża…
Pamiętajmy jednak, że to Franciszek Smuda, jako ostatni wprowadził polską drużynę do Ligi Mistrzów, z powodzeniem walczył przed rokiem z Lechem Poznań w Pucharze UEFA, miał dużą szansę na Mistrzostwo Polski z Kolejorzem, a jego team grał piłkę ofensywną i ładną dla oka, mało? Jeśli tak, to proszę spojrzeć na postawę innych polskich klubów i ich trenerów w ostatnim czasie.

Pamiętajmy, że Franz zna polską piłkę jak mało kto, do tego jest na czasie z nowinkami trenerskimi XXI wieku. W jednym z wywiadów z selekcjonerem przeczytałem, że umówiony jest za kilka dni na spotkanie z coachem reprezentacji Niemiec – Joachimem Loewem, aby porozmawiać o organizacji kadry, choć jak zastrzega sobie Smuda:

“Nie będę bezmyślnie małpował Loewa, bo to nie w moim stylu!”

Jakiej reprezentacji możemy oczekiwać pod wodzą Franciszka Smudy? Na pewno będzie to zespól usposobiony ofensywnie, który gra piłkę nie tylko efektywną, ale i efektowną. Na budowę solidnego zespołu selekcjoner ma dwa i pół roku. Przez ten czas będzie mógł sprawdzić wielu zawodników i przygotować najlepszych do turnieju EURO 2012.
Smuda to trener motywator. Wielu obawia się, że polscy piłkarze nie będą potrafili zmobilizować się grając tylko spotkania towarzyskie. Według obecnego trenera Zagłębia Lubin gra w reprezentacji to wielkie wyróżnienie, dlatego postara się wydobyć ze swoich wybrańców motywację do działania i gry przez całe 90 minut, a nawet dłużej. Franz gwarantuje kibicom fantastyczne widowisko, spójrzmy na mecze Lecha Poznań z poprzedniego sezonu. Miejmy nadzieję, że podobnie reprezentacja Polski w przyszłych spotkaniach da popis własnych umiejętności i po nieudanych eliminacjach do MŚ w RPA zaprezentuje nową jakość oraz ciekawą i skuteczną grę.

Niedawno w jednej z gazet piłkarskich znalazłem porównanie Franciszka Smudy do Czesława Michniewicza – który uznaje, że gdy zespól wygrywa jest to zasługa trenera, lecz gdy przegrywa winni są piłkarze. Wynika z tego, że nowy selekcjoner ma problem z piłkarzami, w pewnym momencie traci zaufanie do zawodników, a oni do niego. Przypomnimy sobie sytuację z poprzedniego sezonu Ekstraklasy i ostatnie kolejki, gdy Lech Poznań poległ w walce o mistrzostwo kraju. Krążą plotki, że Kolejorz przegrał majstra w szatni, a nie na boisku, przez nieporozumienia między zawodnikami i trenerem.
Reprezentacja jest zespołem na tyle specyficzny, że piłkarzy do kadry wybiera właśnie trener. Selekcjoner nie jest ograniczony grupą dwudziestu zawodników, jak w przypadku klubu i może ciągle poszukiwać nowych twarz do swojej koncepcji kadry. Działa to na korzyść Smudy, gdyż w przypadku potencjalnych nieporozumień trener wskaże piłkarzowi miejsce w szeregu i w razie potrzeby będzie mógł zastąpić go innym zawodnikiem.

„Smuda czyni cuda!” – hasło to istnieje już od dłuższego czasu w polskim footbolu. Franz postrzegany jest jako człowiek, który potrafi odnieść sukces z każdym zespołem, z którym pracuje. Po ostatnich fatalnych spotkaniach biało-czerwonych na chwilę obecną każde zwycięstwo naszych kadrowiczów nad rywalem można nazwać swego rodzaju cudem. Nie wystarczy to jednak kibicom, którzy w Smudzie pokładają ogromne nadzieje, nadzieje na sukces, nie wiadomo jednak jak wielkiego kalibru. Żyjemy w kraju, gdzie po dwóch zwycięstwach z silnymi rywalami marzymy o mistrzostwie świata, aby chwile później po kompromitujących porażkach zrównać reprezentantów z błotem. Przed nami dwa i pół roku gry meczy towarzyskich, w których selekcjoner będzie budował ekipę na turniej w Polsce i Ukrainie. Pamiętajmy, my jako kibice i środowisko medialne, aby nie oceniać Franciszka Smudy po przez wyniki meczów sparingowych. Ocena pracy Franza przyjdzie, lecz dopiero po EURO 2012. Pozwólmy mu pracować i zaufajmy facetowi, któremu po latach wyczekiwania spełniły się marzenia, dostał nowego ‘kopa’ do pracy i nowe wielkie życiowe wyzwanie.

Andrzej Grajewski – człowiek, który kiedyś wynalazł ówczesnego selekcjonera reprezentacji Polski i wprowadził do łódzkiego Widzewa, na pytanie, dlaczego Smudzie wciąż się udaje odpowiada bardzo prosto:

„On po prostu ma farta!”

Z perspektywy kibica biało-czerwonych mam głęboką nadzieję, że Franzowi po raz kolejny się uda i z pozycji trenera polskiej kadry zrobi wiele dla polskiej piłki, a uwieńczeniem jego pracy będzie sukces Polaków na EURO 2012, a dokładniej potencjalna porażka w sposób, który nie przysporzyłby wstydu naszemu narodowi. Trzymam kciuki za trenera Smudę i życzę mu powodzenia, ponieważ jest osobą, która jak nikt inny na ten moment zasłużyła na to stanowisko.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/11/04/czy-franek-smuda-uczyni-cuda/feed/
Monolog żalu: Czechy-Polska http://soccerlog.net/2009/10/11/monolog-zalu-czechy-polska/ http://soccerlog.net/2009/10/11/monolog-zalu-czechy-polska/#comments Sun, 11 Oct 2009 15:15:59 +0000 Greg http://soccerlog.net/2009/10/11/monolog-zalu-czechy-polska/ reprezentacja_polski_praga.jpg Mecz w Mariborze Dariusz Szpakowski zwieńczył dziesięciominutową tyradą. Gdy w Pradze wybijała 80. minuta meczu, zastanawiałem się, kiedy pan Darek zacznie marudzić. Ku mojemu zdziwieniu nic takiego się nie stało. Pozwolę sobie zatem wejść w rolę komentatora i długim monologiem skomentować mecz Czechy-Polska.
»Czytaj dalej

Tagi: Grzegorz Lato, PZPN, Reprezentacja Polski, Stefan Majewski,

]]>
reprezentacja_polski_praga.jpg
Mecz w Mariborze Dariusz Szpakowski zwieńczył dziesięciominutową tyradą. Gdy w Pradze wybijała 80. minuta meczu, zastanawiałem się, kiedy pan Darek zacznie marudzić. Ku mojemu zdziwieniu nic takiego się nie stało. Pozwolę sobie zatem wejść w rolę komentatora i długim monologiem skomentować mecz Czechy-Polska.

Osiemdziesiąta minuta na zegarze… Czechy dwa, Polska zero…
Miesiąc temu, w Mariborze, doświadczyliśmy klęski, sięgnęliśmy dna.
Dziś jest nieco lepiej, ale trudno, żeby nie było – od dna można się tylko odbić…
Stefan Majewski eksperymentował – ze składem i taktyką.
Można powiedzieć, że w pięć dni nie zbuduje się ekipy i w ten sposób usprawiedliwiać „Doktora”.
Ale uważam, że byłoby to spore uproszczenie…

Przecież sami wymagaliśmy od Majewskiego, aby zaprezentował coś innego, odmiennego.
Prezes Lato mógł zostawić Beenhakkera, ale nie zrobił tego.
Antoni Piechniczek powtarza jak mantrę wyższość polskiej szkoły trenerskiej…
Majewski otrzymał niepowtarzalną szansę, tak samo piłkarze, których powołał.
Przecież byli oni notorycznie pomijani przez Don Leo…
Mieli zatem ogromną motywację – zaprezentować się tak, by w kadrze pozostać.

Tymczasem konia z rzędem temu, kto udowodni wyższość Macieja Iwańskiego nad Rogerem.
Iwański długo upominał się o kadrę, aż w końcu otrzymał szansę…
Z dziesiątką na plecach miast dyrygować kadrą, włóczył nogami po boisku.
Jedyne, co zapamiętamy z jego występu, to bezsensowna żółta kartka…
Majewski zaprezentował nam defensywę zupełnie inną od tej, którą wystawiał Beenhakker.
Czterech graczy z polskiej ligi zagrało ze sobą po raz pierwszy – dlaczego miało to wypalić?
Piotr Polczak udowodnił, że Cracovia jest szczytem jego możliwości.
Poradzę sobie, mówił, przypominając – jak zauważył – jego dobry towarzyski mecz we Lwowie.
Co z tego, skoro dziś dwa razy dał się ograć w dziecinny sposób…
Seweryn Gancarczyk wrócił do Polski, by odbudować pozycję w kadrze.
Dziś wyglądał jak cały Lech – bezradny i bez formy…
Arkadiusz Głowacki obrósł w mit meczu Polska-USA z 2002 roku…
Niby większych pretensji do niego mieć nie będę, ale wymagałem od niego więcej.
Rok temu zachwycaliśmy się Kubą Błaszczykowskim…
To nasz Cristiano Ronaldo – Beenhakker nie krył podziwu dla pomocnika Borusii.
W Pradze był cieniem samego siebie, z dziesięciu metrów nie trafił czysto w piłkę.
Gdzie ten Kuba, który w finezyjny sposób podciął piłkę nad Petrem Cechem?
Gdzie ten Kuba, który okiwał kilku Czechów i otworzył drogę do bramki przed Pawłem Brożkiem?
Kamil Grosicki zrozumiał, jak ciężko mu bez Tomasza Frankowskiego…
Ireneusz Jeleń starał się, strzelał, nie mogę odmówić mu ambicji.
Tak samo Mariuszowi Lewandowskiemu, który jako kapitan miał zmotywować drużynę.
Nie udało się…

Cel był, motywacja – również. Czego zabrakło…?
Mecz wyglądał jak towarzyska potyczka, w której żadna ze stron nie chce być skrzywdzona.
Do czasu…
Czesi zobaczyli, że bez wielkiego wysiłku mogą Polakom strzelić gole.
Skrzętnie wykorzystali sytuacje, które sobie stworzyli.
Gdyby nie Kowalewski, mogło być jeszcze gorzej.

A przecież i oni walczyli – tak jak my – bardziej o honor niż o awans.
Zawiedli czeskich kibiców, przekreślając nadzieje na podróż do RPA miesiąc temu…
Nasza kadra też zawiodła. Dostała szansę na skromną rehabilitację.
Nie wykorzystała jej…

Na ławce trenerskiej Czechów zasiada prezes tamtejszego związku piłki nożnej.
Powiedział, że nie znalazł nikogo odpowiedniego na to stanowisko i sam spróbował.
Czy prezes Lato kiedykolwiek pomyślał nad takim rozwiązaniem…?
Wszak najłatwiej jest krytykować, a gdy przechodzi się do czynów, nagle ujawniają się trudności.
Atmosfera wokół związku – jaka jest, każdy widzi.
Kibicie tracą zaufanie do prezesa, zarządu i całej instytucji.

Trudno im się dziwić…
PZPN przechodzi ogromny kryzys, nie warto go ukrywać.
Coś się wypaliło, czegoś brakuje. Wzajemnego zaufania…?
Kibice oczekują od prezesa, że nie będzie zwalniał trenera w komercyjnej telewizji.
Kibice oczekują od wiceprezesa rzetelnej wiedzy na temat kadry…
Kto czytał gazety w tygodniu, pamięta wyliczenia Antoniego Piechniczka.

W środę przyjdzie nam oglądać wyjątkowy mecz…
Mecz drużyny grającej o wszystko z ekipą, której na niczym nie zależy.
Kto okaże się zwycięzcą? Faworyta łatwo wskazać…
Poza tym widok pustego Stadionu Śląskiego…
Czy o to chodziło?
Dlaczego związek trzyma się sztywno swojego zdania?
Przecież racja jest jak – wiadomo co – każdy ma własną.
Może kibice wiedzą lepiej…
Bojkot meczu jest marginalizowany przez związek.
Zobaczymy, co zarząd PZPN powie przy pustych trybunach w Chorzowie…

Kończy się doliczony czas gry, ostatni gwizdek sędziego z Danii…
Dwa do zera wygrywają Czesi i to oni ratują honor.
Ani ich, ani nas nie będzie w RPA.
Polsce pozostał jeden mecz…
Przedostatnie miejsce w grupie, niżej tylko San Marino.
Czy to jest to, o czym marzyliśmy…?

Nie sądzę.
Potrzebna jest solidna przebudowa.
I związku, i kadry.
Stefan Majewski dostanie jeszcze jedną szansę, ze Słowakami.
Już dziś stwierdzam, że do Euro 2012 raczej nie będzie nas przygotowywał…

Żegnam się z Państwem, najprawdopodobniej po raz ostatni.
Dlaczego? Ze względu na te nieprzychylne słowa, które mówię ze szczerego serca.
Dobro polskiej piłki leży mi na sercu, więc dłużej tak być nie może.
Dobranoc Państwu i oddaję głos do studia.

Grzegorz Kaczmarczyk, do usłyszenia w lepszej futbolowej rzeczywistości!

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/11/monolog-zalu-czechy-polska/feed/
Majewski M.D. http://soccerlog.net/2009/09/27/majewski-m-d/ http://soccerlog.net/2009/09/27/majewski-m-d/#comments Sun, 27 Sep 2009 10:26:10 +0000 Ediss http://soccerlog.net/2009/09/27/majewski-m-d/ Majewski M.D. O istnieniu choroby, która sukcesywnie wyniszcza polski futbol nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. Podobnie jak nie warto wspominać faktu, że choć jej przyczyny i objawy są wszystkim doskonale znane – samo leczenie nie jest skuteczne, bo tak jak w medycynie są schorzenia nie poddające się żadnym kuracjom, tak w futbolu – a szczególnie jego nadwiślańskim wydaniu – pewnych kwestii przeskoczyć się nie da.
»Czytaj dalej

Tagi: Reprezentacja Polski, Stefan Majewski,

]]>
Majewski M.D.
O istnieniu choroby, która sukcesywnie wyniszcza polski futbol nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. Podobnie jak nie warto wspominać faktu, że choć jej przyczyny i objawy są wszystkim doskonale znane – samo leczenie nie jest skuteczne, bo tak jak w medycynie są schorzenia nie poddające się żadnym kuracjom, tak w futbolu – a szczególnie jego nadwiślańskim wydaniu – pewnych kwestii przeskoczyć się nie da.

Nie ma dziś w Polsce człowieka – a przynajmniej w tej jej części, deklarującej zainteresowanie piłką nożną – który nie wiedziałby, w czym tkwi problem. Zły system szkolenia młodzieży, marny poziom rodzimej ekstraklasy, kadrowicze na grający w swoich zagranicznych klubach (albo tacy, którzy klubu w ogóle nie mają), czy brak jakiejkolwiek myśli szkoleniowej – to hasła powtarzane w ostatnim czasie jak mantra i choć od samego mędrkowania stan pacjenta się nie poprawia, jest nadzieja na uniknięcie tragedii. Nadzieja, której trzeba jednak pomóc się zmaterializować, na co nie wszyscy wykazują chęć.

Najprostszym sposobem na rozwiązanie części z problemów (a za takie należy też uznać marne wyniki osiągane przez kadrę narodową) byłoby z pewnością zatrudnienie specjalisty, który kuracji – choć wysoce ryzykownej dla życia pacjenta – mógłby się podjąć. I jeśli w mediach przewijają się już takie nazwiska jak Grant, Clemente czy nawet Mancini i Tigana, to i tak wspomniani panowie – zatrudnieni choćby w pakiecie – na niewiele by się zdali, bo pomóc może już tylko futbolowy Dr House. Ale co, jeśli amerykański diagnosta nie spodoba się szanownemu „środowisku” zupełnie tak, jak Leo Beenhakker? Wszak jego metody są wysoce niekonwencjonalne i kontrowersyjne, a on sam podszyty sporą dozą cynizmu, ironii i arogancji, więc jako swoisty ambasador PZPN na ławkach stadionów świata, mógłby swoją postawą zniekształcić krystaliczny wizerunek związku, ze stojącym na jego czele nieskazitelnym Prezesem. Może, więc lepiej zrezygnować z usług genialnego, acz zadufanego w sobie obcokrajowca i poszukać specjalisty w kraju, choćby kosztem powodzenia misji? A więc jeśli trzeba zacząć leczyć – kto będzie lepszy niż doktor, ale nasz, swojski, znający reguły i układy, nie wysuwający się przed szereg. Któż, zatem spełnia lepiej wszystkie te kryteria, niż Majewski, który może i do House’a się nie umywa, ale przecież w Polsce mamy niewielu wybitnych specjalistów.

I tak, tuż po nominacji Dr Stefan z czysto słowiańskim wigorem i ułańską fantazją rozpoczął kurację, od ręki wypisując recepty. Na chimerycznego bramkarza – Dudek, na dziurawą i niepewną obronę – Polczak i Pawelec, na bezproduktywną środkową linię zalecił odstawić Krzynówka, a na nieskuteczny napad postanowił podać Janczyka i Grosickiego. I choć po 14 października, czyli oficjalnej dacie zakończenia przez kadrę Polski eliminacji do MŚ 2010 z pewnością nie obejdzie się bez hospitalizacji i to na oddziale OIOM, Dr Stefan potwierdził, że kreatywnością i poczuciem humoru nie ustępuje nawet serialowemu House’owi.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/09/27/majewski-m-d/feed/
Wielka Smuda? http://soccerlog.net/2009/09/12/wielka-smuda/ http://soccerlog.net/2009/09/12/wielka-smuda/#comments Sat, 12 Sep 2009 18:00:31 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/09/12/wielka-smuda/ Wielka Smuda? Końca dobiegła przygoda Leo Beenhakkera z polską reprezentacją. W związku z tym, najważniejszym tematem mediów sportowych pozostaje nominacja jego następcy. Wśród kandydatów faworytami wydają się być Franciszek Smuda, Stefan Majewski, Jerzy Engel, czy Paweł Janas, ewentualnie młodsi Maciej Skorża lub, choć to już wątpliwe, Ryszard Tarasiewicz. Decyzję prezesa Laty powinniśmy poznać na dniach, a o tym, jak kluczowa jest to sprawa dla polskiej piłki nożnej, nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
»Czytaj dalej

Tagi: Franciszek Smuda, Grzegorz Lato, Maciej Skorża, Reprezentacja Polski,

]]>
Wielka Smuda?
Końca dobiegła przygoda Leo Beenhakkera z polską reprezentacją. W związku z tym, najważniejszym tematem mediów sportowych pozostaje nominacja jego następcy. Wśród kandydatów faworytami wydają się być Franciszek Smuda, Stefan Majewski, Jerzy Engel, czy Paweł Janas, ewentualnie młodsi Maciej Skorża lub, choć to już wątpliwe, Ryszard Tarasiewicz. Decyzję prezesa Laty powinniśmy poznać na dniach, a o tym, jak kluczowa jest to sprawa dla polskiej piłki nożnej, nie trzeba chyba nikogo przekonywać.

Pierwszym celem, na którego realizację nowy selekcjoner będzie miał niemal trzy lata, jest właściwe przygotowanie biało-czerwonych do Euro 2012. Ewentualny sukces lub niepowodzenie pociągnie za sobą poważne konsekwencje, które mogą na lata ożywić nasz futbol, bądź też na powrót postawić go w stanie długiej stagnacji. Od niego będzie w dużym stopniu zależeć, czy na wybudowane specjalnie na europejski czempionat stadiony będzie przychodził co weekend komplet lub prawie komplet widzów oraz czy do klubów zapukają potężni inwestorzy. Dodatkowo sukces reprezentacji równałby się z sukcesem politycznym rządzącej partii – ewentualny wzrost zadowolenia społeczeństwa spowodowany dobrym zaprezentowaniem się na tej imprezie zapewne pomógłby przy kolejnych wyborach.
W związku z tym, że ta pozornie dotykająca tylko kibiców piłki decyzja, okazuje się wpływać także na inne ważne kwestie, musi być dokonana naprawdę pieczołowicie. Na pewno swój udział w wyborze dokonywanym przez prezesa Latę ma zdanie kibiców, a ci zdają się upatrywać swojego faworyta w zatrudnionym niedawno w Zagłębiu Lubin Franzu Smudzie, którego reputacja u fanów opiera się głównie na pracy we wcześniejszym klubie. Mając w pamięci niedawne świetne występy jego Lecha w Pucharze UEFA przeciwko Deportivo, Feyenoordowi czy Nancy oraz bardzo dobrą postawę poznaniaków w Ekstraklasie, wydaje on się być naturalnym następcą Holendra. Tym bardziej, że już nie raz blisko był objęcia tej wymarzonej posady.
Chciałbym jednak nieco uzmysłowić polskich kibiców. Wprawdzie Smuda jest bardzo utytułowanym i doświadczonym szkoleniowcem, ale w jego karierze na pewno da się znaleźć niejedną plamę. W tym samym Lechu, który osiągnął sukces w rozgrywkach międzynarodowych, nie potrafił wygrać kilku ligowych meczów z rzędu i mistrzostwo wyślizgnęło mu się z rąk. Prawdopodobną przyczyną jest przywiązywanie zbyt dużej wagi do przygotowania motorycznego zawodników podczas przygotowań zimowych, co poskutkowało w braku świeżości w kluczowej fazie rozgrywek. Poza tym, był chyba zbytnio przywiązany do swojej filozofii gry, w związku z czym Robert Lewandowski spędził sporo spotkań na lewym skrzydle, zamiast na swojej nominalnej pozycji w środku ataku. Należy pamiętać, że ustawienie 4-5-1 ciągle próbowaliśmy wybić z głowy Beenhakkerowi, musimy zatem uważać, żeby nie wpaść z deszczu pod rynnę.
Kolejnym, niemałym zresztą grzechem Franza są jego umiejętności medialne. Podczas różnego rodzaju wywiadów potrafi używać kolokwializmów graniczących z wulgaryzmami. Do tego mi osobiście nie podoba się to, że zawsze na ławce pojawia się w klubowym dresie. Raziło to chociażby podczas bojów Lecha w PUEFA, gdzie szkoleniowcy jego rywali ubierali garnitury lub inne w miarę eleganckie stroje. Jeśli w takim image’u pokazałby się chociażby na meczu otwarcia Euro 2012, wystawiłby nasz kraj na pośmiewisko niemal całej Europy.
Dlatego postuluję, żeby selekcjonerem reprezentacji Polski został szkoleniowiec Wisły Kraków – Maciej Skorża. Jest zupełnym przeciwieństwem Smudy, jeśli chodzi o kontakty z mediami, a jeśli chodzi o oczywiście ważniejsze względy szkoleniowe, jego jedyną, choć muszę przyznać, że niemałą porażką, jest odpadnięcie Białej Gwiazdy z tegorocznej edycji Ligi Mistrzów z Levadią Tallinn. Myślę, że to wydarzenie wiele nauczyło młodego trenera i jest on już gotowy na objęcie tej najbardziej eksponowanej funkcji w piłkarskim świecie naszego kraju.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/09/12/wielka-smuda/feed/
Kto się zajmie polskim drewnem? http://soccerlog.net/2009/09/12/kto-sie-zajmie-polskim-drewnem/ http://soccerlog.net/2009/09/12/kto-sie-zajmie-polskim-drewnem/#comments Fri, 11 Sep 2009 22:24:06 +0000 Luca http://soccerlog.net/2009/09/12/kto-sie-zajmie-polskim-drewnem/ Kto się zajmie polskim drewnem? Ostatnie mecze reprezentacji Polski pociągnęły za sobą poważne konsekwencje. W fatalnym stylu ze stanowiska selekcjonera usunięty został Leo Beenhakker. Szef PZPN, Grzegorz Lato, pytany o następców, wymienił jednym tchem: Kasperczak, Majewski, Smuda, Skorża.
»Czytaj dalej

Tagi: Ekstraklasa, Lech Poznań, Leo Beenhakker, Mistrzostwa Świata, Reprezentacja Polski, Wisła Kraków, Zagłębie Lubin,

]]>
Kto się zajmie polskim drewnem?
Ostatnie mecze reprezentacji Polski pociągnęły za sobą poważne konsekwencje. W fatalnym stylu ze stanowiska selekcjonera usunięty został Leo Beenhakker. Szef PZPN, Grzegorz Lato, pytany o następców, wymienił jednym tchem: Kasperczak, Majewski, Smuda, Skorża.

Co na to ostatni z zainteresowanych?
- Nie będę hipokrytą i nie powiem, że nie jest mi miło z tego powodu. To jest przyjemne, kiedy słyszy się swoje nazwisko wymieniane w kontekście pracy z reprezentacją Polski. Ja mogę powiedzieć tylko tyle – jestem trenerem Wisły Kraków, mam kontrakt i przynajmniej do końca sezonu chciałbym być trenerem Wisły. Oczywiście, różne rzeczy mogą się wydarzyć, może przełożeni w pewnym momencie podziękują mi za współpracę przed upływem czerwca, ale teraz jestem myślami i sercem w Wiśle Kraków. – powiedział trener Maciej Skorża na konferencji prasowej przed meczem z Lechią Gdańsk. Po chwili dodał jednak:
- Jeżeli ktoś zadaje mi pytanie, czy chciałbym kiedyś być trenerem reprezentacji, moja odpowiedź brzmi: „Tak, chciałbym”. Myślę, że nie ma trenera w Polsce, który nie chciałby nim być.
No właśnie…

Drogie dziatki, gracie mecz i do łóżek!

Tymczasem opiekunem naszej reprezentacji został Stefan Majewski. Człowiek, który nie ma wśród piłkarzy przyjaciół, który znany jest z anormalnej, wojskowej dyscypliny, który wreszcie w każdym prowadzonym przez siebie klubie siał ferment i skłócał ze sobą piłkarzy. Jeden z jego podopiecznych, obdarzony zresztą wyjątkowo niewyparzoną gębą – Marcin Bojarski – nazwał go m.in. pajacem oraz szczurem, który uciekł z tonącego okrętu (mowa tu o odejściu szkoleniowca z Cracovii w fatalnym dla tej drużyny momencie). Jak taki trener poradzi sobie z gwiazdorującymi Smolarkiem czy Borucem? Nie zdziwiłbym się, gdyby wprowadził, wzorem Pereza w Realu Madryt, drastyczny regulamin piętnujący nawet najdrobniejsze wykroczenia. Jedno jest pewne – libacja w stylu „Ukraina 2008” nie miałaby prawa się powtórzyć.
W ogóle smutne, że piłkarze, którzy będą w zapewne sporej części stanowić o sile naszej reprezentacji podczas Euro 2012, a więc zawodnicy kadry U-23, prowadzeni byli dotychczas właśnie przez Majewskiego. Patrząc racjonalnie, trener młodzieżówki powinien być bowiem idealnym kandydatem na objęcie stanowiska obecnego selekcjonera pierwszego zespołu. A tak do końca nie jest. Także opiekun kadry U-21, doświadczony Andrzej Zamilski, nie jest o wiele lepszym wyborem.
Jak na razie wiadomo, że Majewski poprowadzi drużynę narodową w co najmniej dwóch ostatnich meczach eliminacji do przyszłorocznego mundialu. Miejmy nadzieję, że na tym się jego przygoda z kadrą zakończy.

Pełen, tentego, profesjonalizm…

- Nie chcę o tym więcej mówić. To byłoby nieeleganckie w stosunku do moich przełożonych, kibiców Wisły, a przede wszystkim w stosunku do zawodników w szatni, bo za dwa dni mam ich motywować do jak najlepszej gry przeciwko Lechii Gdańsk. Przed nami ważne zadanie, żeby obronić tytuł mistrzowski. To jest mój najbliższy zawodowy cel. – ucina spekulacje trener Maciej Skorża. Szczere słowa szkoleniowca krakowskiej Wisły w pełni świadczą o jego profesjonalizmie. W tym samym czasie Franciszek Smuda, piastujący stanowisko trenera pogrążonego w kryzysie Zagłębia Lubin, udziela wywiadów, w których przedstawia swoją wizję reprezentacji, zamiast mobilizować zawodników do najbliższego meczu z Polonią Warszawa…
Przeciwnie do większości „znawców internetowych”, zdecydowanie nie widzę go na stanowisku selekcjonera. Facet, który nie umie sklecić dwóch zdań po polsku, mówiąc o „nowinkach taktycznych” wywołuje u mnie szeroki uśmiech. Wisła pod jego wodzą? Tak tak, niby mistrzostwo, niby wszystko super, ale w Krakowie pomnika się nie doczeka. Kolejne lata na karku przyszły mu w Lechu w parze z odrobiną rozsądku. Niby jest (było) lepiej, ale na reprezentację to zdecydowanie za mało. „Taktykowanie” dziadka Franza uległo zmianie – jakiej, widzimy w lidze i widzieliśmy w pucharach. A i mit „Smudy – wielkiego motywatora” legł już w gruzach.

Pospolite ruszenie polskiego drewna – why not?

Z kolei z opinią cudotwórcy pożegnał się ostatnio Henryk Kasperczak. Aż dziw bierze, że ten świetny przecież szkoleniowiec nie zdołał utrzymać w lidze silnego kadrowo Górnika Zabrze. Jeszcze parę lat temu, gdy popularny Henio rozjeżdżał z Wisłą Schalke i Parmę, biłby się z takim składem, jaki miał do dyspozycji w śląskiej drużynie, o Mistrzostwo Polski. Tymczasem drużyna klubowa to jedno, a narodowa to drugie – pamiętajmy, że Kasperczak największe cuda wydziwiał właśnie z reprezentacjami. Afrykańskie murzynki, które w piłkę kopały głównie na sawannie, pod jego wodzą przeistaczały się w dojrzałych boiskowo graczy. Część z nich do dziś występuje w silnych, zachodnich drużynach. Co wskórałby więc Henio z naszymi nielotami, głównie grzejącymi ławę w europejskich średniakach? Ano, wydaje mi się, że zadziwiająco sporo – niby to człek sędziwy, ale taki magiczny; niepolski, a zagraniczny… I właśnie kandydatura Kasperczaka, z wyżej wymienionych, najbardziej mnie przekonuje. Skorżę wolę bowiem oglądać na ławce Wisły – moim zdaniem jest to trener na długi czas. W dalszej perspektywie chciałbym jednak, by został selekcjonerem – może za jakieś 10 lat?
Aha, zapomniałbym. O kandydaturze Pawła Janasa i Jerzego Engela sądzę to samo, co każdemu inteligentnemu kibicowi przychodzi na myśl, gdy słyszy nazwiska staruszków Gmocha, Strejlaua i Piechniczka. Panowie: trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść (pokonanym).

Młody, zapalony, zachodni

Jednak nie Henryk Kasperczak, nie Maciej Skorża, a kolejny zagraniczny trener jest moim zdaniem najodpowiedniejszym (na tę chwilę) kandydatem na to trzecie, po prezydencie i premierze, stanowisko w kraju. Wiem, że to niemożliwe – postpeerelowski beton związkowy nie dopuści, by polska myśl szkoleniowa była dalej obrażana i szykanowana przez zachodniego szpiega. Tymczasem (nie licząc dwóch pozostałych pojedynków o pietruszkę w eliminacjach) przez następne 1000 dni (!!!) nie zagramy meczu o punkty. Praca selekcjonera ograniczać się będzie do rozgrywania sparingów oraz ostrej – niemal jak w modnych klubach – selekcji, ciągłego obserwowania, analizowania, ustawiania piłkarzy. Słowem, kadrze przydałaby się teraz tęga głowa; trener w stylu Rafy Beniteza – podłączony nieustannie do komputera, taktyczny geniusz.
Przegląd dostępnych na rynku trenerów o podobnym profilu i umiejętnościach to materiał na osobny tekst, ale nie ulega wątpliwości, że tylko gruntowne zmiany „od podstaw” w polskim futbolu, poparte zachodnią (a może znów holenderską, hę?) myślą szkoleniową, dadzą wymierny efekt. Więc jeśli patrzymy w niedaleką przyszłość, to zagraniczny trener. Najlepiej młody. Najlepiej z werwą. Może José Mourinho?

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/09/12/kto-sie-zajmie-polskim-drewnem/feed/
“Szkoda komentować taki mecz…” http://soccerlog.net/2009/09/10/szkoda-komentowac-taki-mecz/ http://soccerlog.net/2009/09/10/szkoda-komentowac-taki-mecz/#comments Thu, 10 Sep 2009 08:34:25 +0000 Kinia http://soccerlog.net/2009/09/10/szkoda-komentowac-taki-mecz/ Leo_2.jpg Aż szkoda komentować taki mecz...- tymi słowami Dariusz Szpakowski podsumowywał wczorajsze spotkanie Polska-Słowenia, dając upust swej frustracji i złości, która zagościła chyba w sercach wszystkich polskich kibiców. Kompromitacja, dno, degrengolada... Mecz ze Słowenią uświadomił nam dobitnie i boleśnie, że nie istnieje ani coś takiego jak reprezentacja Polski, ani coś takiego jak jej trener... Jest piłkarska pustka...
»Czytaj dalej

Tagi: eliminacje mistrzostw świata 2010, Leo Beenhakker, Polska, Reprezentacja Polski,

]]>
Leo_2.jpg
Aż szkoda komentować taki mecz…- tymi słowami Dariusz Szpakowski podsumowywał wczorajsze spotkanie Polska-Słowenia, dając upust swej frustracji i złości, która zagościła chyba w sercach wszystkich polskich kibiców. Kompromitacja, dno, degrengolada… Mecz ze Słowenią uświadomił nam dobitnie i boleśnie, że nie istnieje ani coś takiego jak reprezentacja Polski, ani coś takiego jak jej trener… Jest piłkarska pustka…

Już od jakiegoś czasu polski zespół balansował na krawędzi, ale po fatalnej porażce 0:3 w Mariborze, zdecydowanie znalazł się po “ciemnej stronie księżyca”. Zamiast stać się lepszym zespołem, cofnęliśmy się gdzieś chyba do czasów Zbigniewa Bońka jako trenera reprezentacji, a może i jeszcze gorzej. Tezy o tym, że mamy piłkarzy tak samo dobrych, jak gdzie indziej na świecie, można chyba wrzucić do kosza, podobnie jak inne złote myśli Beenhakkera, który na dłuższą metę wcale nie okazał się cudotwórcą i uzdrowicielem polskiej piłki. Nie można oczywiście zła całego świata zwalać na Holendra, bo to polscy “kopacze” (bo już piłkarze czy futboliści wydaje się nadużyciem) grali na boisku a kłód pod nogi nikt im nie rzucał, co najwyżej sami je sobie rzucali.
Zespół to wiele elementów, które muszą ze sobą współgrać, aby przyszedł wynik. Przyczyn naszej porażki jest wiele i to tak wiele, że trudno nawet o wszystkich wspomnieć. Po stronie trenera można zarzucić mu złe przygotowanie zespołu, złą taktykę, ale przede wszystkim butę i hardość, z którymi od pewego czasu się prawie obnosił. “Olewactwo” i lekceważący stosunek do obowiązków musiały przynieść zgubne rezultaty. Z kolei piłkarze nie grają w swoich klubach, a nieraz ich nawet nie posiadają (patrz: Ebi Smolarek, który choć aktualnie bez przynależności klubowej, to i tak przekonany niezmiennie o swojej “wielkości” i wspaniałości). Jeśli już w klubach grają, to i tak nie są to kluby z wyższej a nieraz i nawet nie ze średniej półki, że o polskiej lidze nie wspomnę. Wymówić można też brak chęci, zaangażowania, pomysłu na grę, który choć powinien im wpoić trener, to i sami powinni je na boisku przejawiać.
W eliminacjach do RPA 2010 zostały nam jeszcze dwa, nic nieznaczące mecze, a potem kolejną imprezą jest EURO 2012, które mamy zorganizować z Ukrainą. W nim, jako gospodarz, zagramy na pewno, tylko czy w obliczu takiej klęski polskiego futbolu wypada nam się z tego cieszyć? Dwa lata to niby dużo, żeby coś zmienić w polskiej reprezetacji, ale z drugiej strony jestem tak zdegustowana postawą kadry i polskich drużyn w pucharach w tym sezonie, że… mam co do tego wątpliwości, zwłaszcza, gdy na ławce trenerskiej zasiadłby Stefan Majewski. “Doktor” ma niestety poparcie PZPN-u a na dodatek prowadzi kadrę U-23, która jest prowadzona z myslą właśnie o EURO 2012.
Z jednego bagna trenerskiego wpadniemy w drugie, bo Majewski znany jest raczej z dziwacznych pomysłów, wojskowego drylu, który wprowadza i konfliktów z zawodnikami… Już lepszy byłby Smuda czy Kasperczak, może także Skorża (choć trochę chyba jednak za młody). Pozostaje czekać na lepsze czasy, chociaż na razie, podobnie jak większość jestem mocno zniesmaczona i przynajmniej na razie straciłam chęć oglądania “wyczynów” kadry.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/09/10/szkoda-komentowac-taki-mecz/feed/
Polska vs Irlandia Płn. – bicie głową w mur http://soccerlog.net/2009/09/05/polska-vs-irlandia-pln-%e2%80%93-bicie-glowa-w-mur/ http://soccerlog.net/2009/09/05/polska-vs-irlandia-pln-%e2%80%93-bicie-glowa-w-mur/#comments Sat, 05 Sep 2009 21:38:08 +0000 Austin http://soccerlog.net/2009/09/05/polska-vs-irlandia-pln-%e2%80%93-bicie-glowa-w-mur/ Polska_Irlandia_Polnocna Tak można określic występ naszej reprezentacji w meczu przeciw piłkarzom z Irlandii Płn. Całe spotkanie nie dostarczyło większych emocji, było nudne i monotonne. Jednak za to można winic jedynie Polaków, gdyż piłkarze „Norn Iron” mieli za zadanie skutecznie się bronic i wywieźc z Chorzowa przynajmniej jeden punkt.
»Czytaj dalej

Tagi: Reprezentacja Polski,

]]>
Polska_Irlandia_Polnocna

Tak można określic występ naszej reprezentacji w meczu przeciw piłkarzom z Irlandii Płn. Całe spotkanie nie dostarczyło większych emocji, było nudne i monotonne. Jednak za to można winic jedynie Polaków, gdyż piłkarze „Norn Iron” mieli za zadanie skutecznie się bronic i wywieźc z Chorzowa przynajmniej jeden punkt.

Zacznijmy od początku. Dla naszej reprezentacji był to mecz przełomowy. W razie wygranej pozwalał nam na wyprzedzenie Irlandii Płn. I uplasowanie się na drugim miejscu w tabeli. Tracilibyśmy trzy punkty do Słowaków i zyskalibyśmy pewnośc siebie, która na pewno pomogłaby nam wygrac resztę spotkań. Jednak po podaniu składów już narodziły się obawy co do zwycięstwa w tym meczu. Gra jednym napastnikiem nie zapowiadała wielu bramek, a przecież można było spróbowac duetu Brożek-Lewandowski. Ci siejący postrach w Ekstraklasie piłkarze mogliby sporo namieszac pod bramką Taylor’a.

Tyle jeśli chodzi o grę z przodu. Przypatrując się innym formacjom znalazłem coś, a w zasadzie kogoś, kogo obecnośc bardzo mnie zdziwiła. Nie chodzi tu o linię pomocy, która moim zdaniem jest naszym najmocniejszym punktem. Zmartwił mnie fakt, że na lewej stronie obrony wystąpi Jacek Krzynówek. Przecież ten zawodnik już dawno się wypalił, nie prezentuje poziomu, który gwarantowałby mu miejsce w klubie, co powinno być podstawą do występów w reprezentacji. Na tą pozycje jest przecież dobrze dysponowany Seweryn Gancarczyk, jednak Beenhakker postanowił po raz kolejny dac szansę doświadczonemu pomocnikowi Hannover’u 96. Czemu? No cóż, dobre pytanie, może Leo chce, aby Krzynówek dociągnął do stu występów w barwach Polski? Inne argumenty nie przychodzą mi do głowy.

Przebieg meczu był taki, jakiego oczekiwał trener Nigel Worthington. Ataki Polaków nie przynosiły efektów. Dobrze dysponowani gracze Irlandii Płn. z łatwością przerywali niezdarne akcje biało-czerwonych, a swoją grę z przodu opierali na dynamicznym napastniku – Kyle’u Lafferty’m. W 38. minucie meczu taka gra podopiecznych Worthington’a przyniosła efekty. Kontra gości, podanie do Lafferty’ego, który nie został upilnowany przez naszych obrońców, wyjście sam na sam z Borucem, strzał i piłka w siatce. 0:1 dla Irlandii Płn. Po straconym golu Polacy rzucili się rozpaczliwie do ataku, jednak nie przyniosło to efektu.

Druga połowa była dla nas nieco lepsza. Biało-czerwoni starali się strzelic wyrównującą bramkę, jednak ciągle dobrze spisywała się obrona „Norn Iron”. Dopiero w 80. minucie po akcji wprowadzonego w drugiej połowie Roberta Lewandowskiego oraz Jacka Krzynówka i Mariusza Lewandowskiego, ten ostatni zdobył gola. Nadzieje polskich kibiców odżyły. Każdy liczył, że piłka jakoś znajdzie się w bramce rywali. Końcówka była bardzo dramatyczna, Polacy starali się, jednak nie zdołali strzelic zwycięskiego gola i mecz zakończył się wynikiem 1:1.

Szanse na awans Polaków są znikome. Trzeba by było wygrac wszystkie spotkania, licząc jednocześnie na porażkę Irlandii Płn. oraz remis i przegraną Słowacji. Taki scenariusz jest mało prawdopodobny, więc Polacy raczej do RPA nie pojadą. Jednak z taką grą na MŚ wiele by nie zdziałali. Zapewne skończyłoby się tak jak zwykle, czyli: mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Jednak nie załamujmy się. W 2012 roku mamy przecież Mistrzostwa Europy, które odbędą się w naszej oczyźnie oraz na Ukrainie, więc awans mamy już zapewniony.

Teraz pytanie: co dalej? Moim zdaniem najlepszą opcją byłoby zatrudnienie nowego selekcjonera, który wniósłby świeży pomysł na grę naszej reprezentacji. Jednak to nie jest takie proste. Leo Beenhakker nie zamierza zrezygnowac ze stanowiska, gdyż wierzy w polskich piłkarzy. Jednak wiara to nie wszystko, a kibice oczekują wyników już teraz. Ewentualne zerwanie kontraktu także nie wchodzi w grę. PZPN musiałby wypłacic sędziwemu Holendrowi bardzo wysokie odszkodowanie. Z drugiej strony jeśli już Beenhakker zostałby zwolniony, pojawia się pytanie: kto nadawałby się na jego miejsce? O ty byłoby ciężko. W Polsce jednynym sensownym rozwiązaniem byłby Franciszek Smuda, jednak prowadzi on już Zagłębie Lubin, więc jest już za późno na jego angaż. Żadne inne polskie nazwisko nie przychodzi mi do głowy. Trenera można szukac za granicą, ale to też nie jest takie proste. Bądźmy szczerzy, mało który dobry trener chciałby prowadzic reprezentację Polski. Słabośc do zespołów z dolnej półki ma Guus Hiddink. Prowadził on i to z dobrym skutkiem reprezentacje Korei Płd., Australii i Rosji, którego pod jego wodzą stały się o wiele lepszymi zespołami niż przed przyjściem tego selekcjonera. Jednak Hiddink nadal prowadzi Rosjanów i jak na razie nie zanosi się na jego odejście. Pozostaje nam mieć nadzieje na to, że Beenhakker wpadnie na nowy wspaniały pomysł i wymyśli sposób na dobrą grę naszej kadry.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/09/05/polska-vs-irlandia-pln-%e2%80%93-bicie-glowa-w-mur/feed/