Soccerlog.net » Polonia Warszawa http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Run Orest, run! http://soccerlog.net/2009/08/17/run-orest-run/ http://soccerlog.net/2009/08/17/run-orest-run/#comments Mon, 17 Aug 2009 15:00:04 +0000 Ediss http://soccerlog.net/2009/08/17/run-orest-run/ Run Orest, run! Choć karuzela dobrze się nie rozkręciła, jej kolejne wagoniki opuszczają sukcesywnie ci, którym już zdążyło zakręcić się w głowie. Pierwszy, Jacek Grembocki już od samego początku zdawał się nie wytrzymywać tempa pędzącej Ekstraklasy, dlatego zatrudnienie przy Konwiktorskiej Smudy, choć spektakularne – raczej nie dziwi.
»Czytaj dalej

Tagi: Cracovia Kraków, Ekstraklasa, Jacek Grembocki, Polonia Warszawa,

]]>
Run Orest, run!
Choć karuzela dobrze się nie rozkręciła, jej kolejne wagoniki opuszczają sukcesywnie ci, którym już zdążyło zakręcić się w głowie. Pierwszy, Jacek Grembocki już od samego początku zdawał się nie wytrzymywać tempa pędzącej Ekstraklasy, dlatego zatrudnienie przy Konwiktorskiej Smudy, choć spektakularne – raczej nie dziwi.

Oczywiście liga bez Grembockiego, będzie teraz zdecydowanie uboższa, pozbawiona swojej integralnej części, a można rzec, że i wizytówki. Któż inny, bowiem mógł lepiej rozumieć meandry Esktraklasy, ale i mętlik w niej panujący, niż wiecznie skołowany ex-trener polonistów? Cóż, cyrk jakim jest najwyższa klasa rozgrywkowa, stracił bez cienia wątpliwości swojego najbarwniejszego artystę, gdyż Grembocki miał w sobie bez wątpienia po trosze z akrobaty, tresera lwów i klowna. Teraz te funkcje przejąć będzie musiał Smuda, a że ma do tego predyspozycje i przy okazji o futbolu wie więcej niż swój poprzednik, każdy wie doskonale. Jego twardy charakter sportowo musi wyjść „Czarnym koszulom” tylko i wyłącznie na dobre, instytucjonalnie – już tej pewności nie ma. Zwłaszcza, że nowy szef Smudy, znany jest z zamiłowania do literatury, którą nie tyleż pochłania, co sam stara się tworzyć, a że w postaci karteczek ze składem – to już inna kwestia.

Drugim nieszczęśnikiem – któremu już po dwóch kolejkach zrobiło się niedobrze – jest Artur Płatek. Jego Cracovia w dwóch pierwszych odsłonach zaprezentowała wszystko to, co najgorsze – nieskuteczny atak, zdezorganizowaną pomoc i dziurawą obronę, która w połączeniu z pokracznie broniącym Cabajem dopełniła obrazu najgorszej, obok Zagłębia Lubin, drużyny Ekstraklasy.

Sama inauguracyjna porażka ze Śląskiem była raczej wkalkulowana w początek ‘nowej’ przygody z ‘wielką piłką’, dlatego po powrocie z Wrocławia nikt nie podnosił jeszcze alarmu, jednak blamaż w quasi domowym spotkaniu z Lechią dopełnił czary goryczy. Filipiak podjął decyzję – Płatkowi szybko nie będzie dane skosztować słynnej już kiełbasy z grilla Profesora, gdyż dobrodziej „Pasów” postanowił zrezygnować z usług trenera, angażując w jego miejsce Oresta Lenczyka. Nestor polskich szkoleniowców, który od czasu wywalczenia awansu do ekstraklasy z „Miedziowymi” pozostawał bezrobotny, szybko podjął się zadania renowacji Cracovii, w czym ma mu pomóc Marek Wleciałowski – jak powiedział Lenczyk, nie w roli asystenta, a drugiego trenera.

Organizacja gry Cracovii pod wodzą nowego duetu dowodzących z pewnością ulegnie znacznej poprawie, wszak obok Smudy, właśnie Lenczyk jest najwybitniejszym specem od futbolowych mission impossible. Korzystając z przywilejów nowej miotły już podjął pierwszą decyzję – mianowicie, wymiótł spod dywanu zapomnienia, Arkadiusza Barana, dla którego Płatek miejsca w składzie nie widział, a który w oczach Lenczyka jest zawodnikiem „robiącym różnicę”.

Jak pod wodzą nowego trenera spisuje się Cracovia, dowiedzieliśmy się już w sobotę, kiedy „Pasy” przyjechały na Łazienkowską stawiając skuteczny opór, mającej mistrzowskie aspiracje Legii. I choć bukmacherzy nie dawali krakowianom żadnych szans, Craxa nie była z pewnością już tym zespołem, który pozwolił Lechii wbić sobie sześć goli. Wszak największą różnicę robi Lenczyk!

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/17/run-orest-run/feed/
Czarne chmury nad głową Grembockiego http://soccerlog.net/2009/08/08/czarne-chmury-nad-glowa-grembockiego/ http://soccerlog.net/2009/08/08/czarne-chmury-nad-glowa-grembockiego/#comments Sat, 08 Aug 2009 07:52:02 +0000 miki http://soccerlog.net/2009/08/08/czarne-chmury-nad-glowa-grembockiego/ Czarne chmury nad głową Grembockiego Pojedynek Polonii Warszawa z NAC Breda w ramach walki o fazę grupową Ligi Europejskiej był nie tylko wielkim wyznacznikiem formy Czarnych Koszul, ale także walką o zachowanie posady przez Jacka Grembockiego.
»Czytaj dalej

Tagi: Jacek Grembocki, Liga Europejska, NAC Breda, Polonia Warszawa,

]]>
Czarne chmury nad głową Grembockiego
Pojedynek Polonii Warszawa z NAC Breda w ramach walki o fazę grupową Ligi Europejskiej był nie tylko wielkim wyznacznikiem formy Czarnych Koszul, ale także walką o zachowanie posady przez Jacka Grembockiego.

Jak do tej pory Polonia tylko raz mierzyła się z holenderską drużyną. Niestety sprawdzian ten wyszedł fatalnie. Dwie porażki z FC Twente Enschede i szybkie odpadnięcie z dalszej gry. Warto przypomnieć, iż tamtejsze Twente w niczym nie przypominało obecnego. Tukkers byli wówczas zwykłym ligowym średniakiem, którzy podobnie jak Wisła Kraków zapisali się w annałach historii Levadii Tallin, przegrywając z nią dwumecz. Podobnie sprawa przedstawiała się przed pojedynkiem z NAC Breda. Czarne Koszule po męczarniach z ‘potęgami’ z Czarnogóry i San Marino musiały stawić czoła holenderskiemu przeciętniakowi.

NAC, która w Holandii słynie z najdłuższej nazwy (gdy rozwiniemy skrót wychodzi nam: Nooit Opgeven Altijd Doorzetten Aangenaam Door Vermaak En Nuttig Door Ontspanning Combinatie) było zdecydowanym faworytem tej rywalizacji. Powiem szczerze, iż przed dwumeczem spodziewałem się nawet większego wymiaru kary dla grającej momentami antyfutbol Polonii Warszawy. Co prawda Grembocki przed meczem szczycił się rozpracowaniem Holendrów dodając z uśmiechem, iż zna nawet numer buta każdego zawodnika. Na nic się jednak zdała współpraca Józefa Wojciechowskiego (właściciela Polonii) z Tonym Bruins Slotem (niegdyś Ajax, obecnie asystent Ronalda Koemana w AZ).

Oglądając mecz z wysokości trybuny kamiennej poza paroma zrywami Polonistów nie widać było nic, co pozwoliłoby optymistycznie pomyśleć o korzystnym rezultacie owej rywalizacji. NAC w pierwszej potyczce również nie prezentowało wysokiego poziomu. Zaskoczyło natomiast defensywnym ustawieniem. Skrzydłowi Jonnas Kollka i Anthony Lurling bardzo rzadko wspomagali Matthewa Amoaha.

Największym grzechem Polonii było zlekceważenie Keesa Kwakmana. Nominalnie środkowy obrońca został na to spotkanie desygnowany do gry w pomocy. Rezultaty takiego wariantu były zaskakujące. To już nie chodzi o gola, którego Holedner zdobył. Rosły, dobrze zbudowany piłkarz po prostu rządził w środku pola wygrywając prawie każde starcie główkowe.

Można zaryzykować stwierdzenie, że Kwakman sam rozstrzygnął losy tego nudnego, bezbarwnego pojedynku, w którym ciekawsze akcje można było policzyć na palcach jeden ręki. Szkoda tylko kibiców Polonii, którzy w komplecie głośno dopingowali swoich pupili. Niestety długo przyjdzie im poczekać, aż na Konwiktorskiej pojawi się rywal zbliżony klasą do NAC.

Na Rat Verlagh Stadion Polonia jechała w czarnych humorach, a mecz czasem przypominał czarną komedię. Jak na ironię losu poloniści momentami prezentowali ciekawą piłkę. Filip Ivanovski oprócz strzelonej bramki trafiał także w słupek i poprzeczkę. Pytanie do trenera. Panie Jacku, czemu na własnym boisku najlepszego strzelca sadzamy na ławce? NAC w tym spotkaniu zagrała w swoim normalnym stylu, a więc 4-3-3 z zabójczym trio Kollka-Amoah-Lurling. Nie taki jednak diabeł straszny. Ofensywa Polonii w drugim meczu nie prezentowała się wcale gorzej. Równie przyzwoicie zagrała również formacja obronna.

Nasuwa się zatem drugie pytanie – dlaczego polska piłka sięga dna? Grając o nic możemy wygrać z Barceloną. Grając o coś jesteśmy w stanie odpaść z takimi firmami jak: Levadia Tallin, Terek Groźny czy Vetra Wilno. Może to porównacie nie jest zasadne dla wszystkich polskich klubów, ale obecny i poprzedni sezon pucharowy nasuwa mi takie przemyślenia. Co prawda Polonia próbowała odrobić straty, ale dlaczego w takim stylu i z takim animuszem nie rozpoczęła spotkania na Konwiktorskiej? Mimo tego, iż NAC ma za sobą wspaniała serię (pięć spotkań bez porażki) to mogło mieć z polską drużyną trochę problemów.

Przed dwumeczem byłem przekonany, iż siła ofensywna Żółto-Czarnych pozbawi w bardzo wyrazisty sposób Polonii złudzeń. To jednak nie wspaniała gra do przodu NAC odebrała Czarnym Koszulom awans. Błędy taktyczne, słabe morale zespołu i momentami przesadzony respekt do rywala zadecydowały o wszystkim. Tego się nie da oszukać, to było widoczne na boisku.

Po tej konfrontacji w zupełnie odmiennych nastrojach są obaj trenerzy. Robert Maaskant mimo kłopotów finansowych klubu i braku spektakularnych wzmocnień może pochwalić się bardzo dobrą passą. Teraz czeka go konfrontacja z hiszpańskim Villaraeal. Holendrzy na pewno nie będą faworytami, ale nie pozostają bez szans. Jacek Grembocki po odpadnięciu z pucharów, a w międzyczasie blamażu z Koroną, chyba powoli musi pakować walizki.

Co ciekawe, póki co to Polonia (mimo dwóch porażek z NAC) nagromadziła najwięcej punktów do rankingu UEFA z polskich drużyn. To bardzo smutny fakt, gdyż niedługo polska piłka zrówna się poziomem z luksemburską (z całym szacunkiem, nie obrażając tej ligi). Zgoła odmiennie wygląda sytuacja Holendrów. To imponujące, gdyż do tej pory żadna drużyna nie zanotowała ani jednej porażki na europejskiej arenie. Jeśli Breda nie sprosta żółtej łodzi podwodnej tragedii nie będzie. W Kraju Tulipanów NAC i tak zrealizowało swoje minimum. Jeśli wzniesie się na wyżyny być może powtórzy sukces NEC Nijmegen z poprzedniego sezonu.

Podsumowując ową konfrontację nasuwa mi się tylko jedno słowo – dlaczego? NAC to nie była Barca w szczycie formy, to nie był wyrachowany Milan ani gwiazdorski Real. Dwumecz pokazał, iż Holendrzy byli w zasięgu. Nie zagrali wielkich spotkań, a defensywa Bredy sprowadzona do obrony czasem przypomina szwajcarski ser. Zatem dlaczego Polonia nie zagrała ofensywnie mając (?) odpowiednią wiedzę? Dlaczego nie zaryzykowała? Dlaczego pan Jacek nie postawił wszystkiego na jedną kartę? Nawet jeśli to założenie by nie wypaliło to i tak nie byłby to największy wstyd made in Poland tego lata. Nikt by nie miał pretensji. To przecież Breda, a nie Levadia. Jedynym skutecznym atakiem przeciwko Holendrom jest użycie ich własnej broni. Genialnie pokazał to Guus Hiddink podczas Euro deklasując swoich rodaków z ekipą Rosji. Czyż nie piękniej byłoby zobaczyć ambitną walkę Polonii, nawet gdyby miała zaliczyć upadek gladiatora?

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/08/czarne-chmury-nad-glowa-grembockiego/feed/