Soccerlog.net » ladzinsky http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Wieje nudą… http://soccerlog.net/2010/02/07/wieje-nuda/ http://soccerlog.net/2010/02/07/wieje-nuda/#comments Sun, 07 Feb 2010 21:40:05 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2010/02/07/wieje-nuda/ Wieje nudą... Obserwując ostatnie, w tym także dzisiejszą, kolejki w czołowych ligach europejskich - angielską Premier League, hiszpańską La Liga oraz włoską Serie A - oraz spoglądając na wyniki spotkań z nieco szerszej perspektywy czasowej, można czuć lekkie znużenie. W Anglii, po dzisiejszej wygranej nad Arsenalem Chelsea, wraz z Manchesterem United, odskoczyły reszcie stawki na 7 (MU) i 9 (CFC) punktów. W Hiszpanii Real, tracący do Barcy 5 punktów, ma 8 oczek przewagi nad trzecią w tabeli Valencią. Na Półwyspie Apenińskim z kolei, niezagrożony już od kilku sezonów Inter, wciąż nie może doczekać się równorzędnego rywala w walce o scudetto i wyprzedza lokalnego rywala, AC Milan, o 10 punktów.
»Czytaj dalej

Tagi: Liga Mistrzów,

]]>
Wieje nudą...
Obserwując ostatnie, w tym także dzisiejszą, kolejki w czołowych ligach europejskich – angielską Premier League, hiszpańską La Liga oraz włoską Serie A – oraz spoglądając na wyniki spotkań z nieco szerszej perspektywy czasowej, można czuć lekkie znużenie. W Anglii, po dzisiejszej wygranej nad Arsenalem Chelsea, wraz z Manchesterem United, odskoczyły reszcie stawki na 7 (MU) i 9 (CFC) punktów. W Hiszpanii Real, tracący do Barcy 5 punktów, ma 8 oczek przewagi nad trzecią w tabeli Valencią. Na Półwyspie Apenińskim z kolei, niezagrożony już od kilku sezonów Inter, wciąż nie może doczekać się równorzędnego rywala w walce o scudetto i wyprzedza lokalnego rywala, AC Milan, o 10 punktów.

Mogę postawić ciężką dla europejskiej piłki i smutną dla kibiców diagnozę – rozgrywki ligowe na Starym Kontynencie są coraz bardziej przewidywalne. Bo kto stawiałby, że Barcę i Real tudzież Chelsea i MU wyprzedzi lub chociaż rozdzieli Sevilla, Valencia, Liverpool czy Arsenal? We Włoszech chyba też niewielu liczyło, że ktokolwiek będzie już w tym sezonie odebrać tytuł Interowi. O ile walka o dalsze lokaty jest bardzo często pełna niespodzianek, na czym na pewno korzysta atrakcyjność rozgrywek, tak najważniejsze miejsca są zazwyczaj obsadzane przez znane z góry drużyny.
Jak każdy diagnostyk, muszę także postawić pytanie o przyczynę przypadłości, na jaką cierpi europejski futbol w najlepszym wydaniu. Z pewnością głównym czynnikiem są pieniądze, pozwalające przede wszystkim na transfery (powinien wystarczyć przykład Realu) i nawet w dobie kryzysu umożliwiające klubom stałe podnoszenie poziomu sportowego. Trampoliną do zyskiwania pokaźnych sum są oczywiście sukcesy sportowe – i tu koło się zamyka. Ogromna kasa siedząca obecnie w Lidze Mistrzów i kontraktach reklamowych dla najlepszych wystarczy do utrzymania czołowego klubu w ścisłej czołówce. Natomiast ci, którzy mają problemy finansowe, ratują się zwykle sprzedażą utalentowanych wychowanków, a potem bez nich ciężko jest im osiągnąć dawny poziom (prawdopodobnie w najbliższej przyszłości czeka to Valencię).
Po postawieniu diagnozy i znalezieniu przyczyny problemu nadszedł czas na znalezienie rozwiązania. I tu pojawia się kolejny problem. Postulowany przez prezydenta UEFA, pana Platiniego, model, w którym w LM graliby mistrzowie słabszych piłkarsko krajów kosztem silnych drużyn z mocniejszych państw, jest chyba nietrafiony. Może będzie to droga ku wyrównaniu różnic między ligami, ale przyczyni się do ich pogłębiania wewnątrz kraju. Wyobraźmy sobie, że zakwalifikowana takim sposobem Wisła Kraków otrzymuje w przyszłym sezonie kwotę będącą połową jej rocznego budżetu i lwią część tego przychodu wydaje na transfery. Kto w Polsce mógłby się z nią równać? Wprawdzie prawdopodobnie doczekalibyśmy się drużyny, która regularnie pojawiałaby się w europejskich rozgrywkach, ale rywalizacja w kraju stałaby się po prostu nieciekawa (chociaż i tak w ostatniej dekadzie Biała Gwiazda chyba zbyt często pokazywała plecy krajowym rywalom). Z drugiej strony, widzielibyśmy także mniej efektownych transferów za duże kwoty, bo takie okrojone rozgrywki cieszyłyby się mniejszym zainteresowaniem kibiców, a co za tym idzie, spadkiem wpływów do kas klubów.
Po przeanalizowaniu całej sytuacji doszedłem do wniosku, że sytuacja jest iście patowa. Nie znalazłem odpowiedniego lekarstwa dla pacjenta, jakim jest konkurencja w europejskim futbolu klubowym, ale może zwrócę uwagę innych, żeby nieco bardziej przejęli się tym problemem, zamiast sztucznie emocjonować się chociażby dosyć przewidywalnym dla mnie wynikiem meczu Chelsea – Arsenal.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/02/07/wieje-nuda/feed/
RPA – kraina cieni http://soccerlog.net/2010/01/26/rpa-kraina-cieni/ http://soccerlog.net/2010/01/26/rpa-kraina-cieni/#comments Tue, 26 Jan 2010 22:18:50 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2010/01/26/rpa-kraina-cieni/ RPA - kraina cieni Powyższy tytuł nie ma świadczyć o wysokim współczynniku zabójstw i innych przestępstw popełnianych codziennie na ulicach Johannesburga czy Pretorii, odstraszającym kibiców szykujących się na tegoroczny Mundial, ale o dyspozycji, w jakiej możemy ujrzeć największe gwiazdy turnieju. Jest wysoce prawdopodobne, że będą one tylko snuć się po boisku po skrajnie wyczerpującym sezonie w Europie. Gdy do meczów ligowych i pucharowych dodamy jeszcze parę spotkań pokazowych, połączonych z męczącymi często podróżami, możemy stwierdzić, że najlepsi piłkarze świata przyjadą do Afryki w dyspozycji, która będzie daleka od optymalnej, nawet po zgrupowaniach z kolegami z drużyn narodowych.
»Czytaj dalej

Tagi: Mistrzostwa Świata,

]]>
RPA - kraina cieni
Powyższy tytuł nie ma świadczyć o wysokim współczynniku zabójstw i innych przestępstw popełnianych codziennie na ulicach Johannesburga czy Pretorii, odstraszającym kibiców szykujących się na tegoroczny Mundial, ale o dyspozycji, w jakiej możemy ujrzeć największe gwiazdy turnieju. Jest wysoce prawdopodobne, że będą one tylko snuć się po boisku po skrajnie wyczerpującym sezonie w Europie. Gdy do meczów ligowych i pucharowych dodamy jeszcze parę spotkań pokazowych, połączonych z męczącymi często podróżami, możemy stwierdzić, że najlepsi piłkarze świata przyjadą do Afryki w dyspozycji, która będzie daleka od optymalnej, nawet po zgrupowaniach z kolegami z drużyn narodowych.

Szokować może już sama ilość spotkań, jakie rozegrał w kalendarzowym roku 2009 mózg Barcelony Xavi Hernandez. Doliczono się bowiem aż 76 meczów w 3 drużynach – Barcy właśnie, a także reprezentacji Hiszpanii oraz Katalonii. Daje to jedno spotkanie na średnio pięć dni. W przekroju całego roku! Należy pamiętać jeszcze o przerwie wakacyjnej, która, choć krótka, skróciła czas, w którym zawodnik musiał wykazywać się najwyższą formą, zwiększyła za to faktyczną częstotliwość występów. Do tego, wśród tych 76 gier można wyróżnić przedsezonowe tournee Barcy w USA, Klubowe Mistrzostwa Świata rozgrywane w Dubaju oraz wyjazdowe mecze w Lidze Mistrzów z Dynamem Kijów i Rubinem Kazań. Niewiele mniej spotkań rozegrali inni piłkarze Dumy Katalonii oraz czołowi zawodnicy wszystkich większych klubów Europy, którzy w znakomitej większości stawią się w czerwcu na starcie World Cup 2010.
Pewien syndrom wypalenia dało się zauważyć wśród najlepszych graczy globu już podczas turnieju w Niemczech. Widać było brak chęci czy może raczej sił do gry u takich gwiazd jak Ronaldinho czy Kaka, a sam mundial stał na słabszym poziomie niż chociażby rozegrane dwa lata później Euro. Podobne zjawisko miało miejsce na ubiegłorocznym Pucharze Konfederacji, chociaż w tym przypadku uczestników usprawiedliwia niezbyt wysoki jak na razie prestiż.
Kibiców, którzy już czwarty rok ostrzą sobie w zęby na zobaczenie w akcji swoich ulubieńców w narodowych barwach, ostrzegam przed nadmiernym entuzjazmem. Nie każdy piłkarz będzie bowiem w stanie wykrzesać z siebie tę resztkę sił, jeśli cokolwiek jeszcze z nich pozostało po tej 11-miesięcznej mordędze, której poddawani są rokrocznie gracze niemal wszystkich lig europejskich, a to w nich grają przecież gwiazdy liczących się reprezentacji. Niestety żadna reforma nie wchodzi w grę, bo zyski generowane przez kluby, w obliczu kryzysu i ich zadłużenia, i tak są niewystarczające. Dlatego trzeba rozgrywać jak najwięcej meczów, przelatywać jak najwięcej kilometrów, podpisywać jak najwięcej autografów. A czasu na odpoczynek, szczególnie w latach, gdy odbywają się wielkie turnieje międzynarodowe, jest coraz mniej. Może więc w niedalekiej przyszłości dochodzić do częstszych kontuzji czy wcześniejszych końców karier u coraz więcej liczby graczy zmęczonych już ciągłym wysiłkiem, nawet kosztem sławy i pieniędzy, na których większości nie zależy już aż tak bardzo, gdy w grę wchodzi zdrowie czy rodzina.
Coraz częściej możemy być zatem świadkami turniejów, w których udział będą brały poddenerwowane, przemęczone, tytułowe cienie zawodników, których piękne zagrania śledzimy podczas zmagań ligowych w Europie. Dzieje się to ze szkodą dla piłki nożnej, bo właśnie mistrzostwa świata potrafią najbardziej jednoczyć kibiców oraz przyciągać nowych fanów. Tylko że produkt, jakim stały się wszelakie międzynarodowe rozgrywki, wkrótce może stać się mało atrakcyjny, a tego chyba FIFA nie chce.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/01/26/rpa-kraina-cieni/feed/
Kryzys Barcy? Niedoczekanie! http://soccerlog.net/2010/01/16/kryzys-barcy-niedoczekanie/ http://soccerlog.net/2010/01/16/kryzys-barcy-niedoczekanie/#comments Sat, 16 Jan 2010 18:47:38 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2010/01/16/kryzys-barcy-niedoczekanie/ guardiola_josep.jpg Czy o kryzysie najlepszej drużyny świata AD 2009 może świadczyć odpadnięcie w Pucharze Króla z dobrze dysponowaną Sevillą? Albo trudności w wywalczeniu awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów po meczach na wschodzie Europy rozgrywanych w 15-stopniowym mrozie? Czy może wymęczone bądź co bądź zwycięstwo u siebie z najgroźniejszym (może nawet jedynym) rywalem do tytułu Mistrza Hiszpanii? Takie symptomy przedstawiają eksperci i obserwatorzy futbolu, którzy już od jakiegoś czasu upatrzyli sobie Barcę za cel przewidywań, jakoby jej epoka, trwająca zaledwie rok, odchodziła w zapomnienie.
»Czytaj dalej

Tagi: FC Barcelona, Josep Guardiola,

]]>
guardiola_josep.jpg
Czy o kryzysie najlepszej drużyny świata AD 2009 może świadczyć odpadnięcie w Pucharze Króla z dobrze dysponowaną Sevillą? Albo trudności w wywalczeniu awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów po meczach na wschodzie Europy rozgrywanych w 15-stopniowym mrozie? Czy może wymęczone bądź co bądź zwycięstwo u siebie z najgroźniejszym (może nawet jedynym) rywalem do tytułu Mistrza Hiszpanii? Takie symptomy przedstawiają eksperci i obserwatorzy futbolu, którzy już od jakiegoś czasu upatrzyli sobie Barcę za cel przewidywań, jakoby jej epoka, trwająca zaledwie rok, odchodziła w zapomnienie.

Muszę przyznać, że sytuacja Dumy Katalonii jest o wiele trudniejsza, niż była ona w tym samym punkcie ubiegłego sezonu. Szansa na obronę wszystkich trofeów została pogrzebana, a oddech Realu jest coraz bardziej odczuwalny na plecach Guardioli i spółki. Nie można jednak powiedzieć, że rok wypełniony samymi sukcesami zupełnie pozbawił zawodników woli walki i głodu sukcesów. Te cechy mieli zapewnić i zaszczepić u kolegów nowi gracze (przede wszystkim Ibrahimović) oraz ci, którzy nie mieli takiego udziału w zwycięskim sezonie 08/09, a dopiero teraz coraz bardziej upominają się o swoje (Pedro, Keita). Piłkarsko drużyna nie straciła na wartości, brakuje jej za to czasem świeżości – jest to chyba sytuacja naturalna po takim natłoku obowiązków, spotkań, rozgrywek, w których brał udział klub.
O ile ten sezon powinien skończyć się po myśli włodarzy z Camp Nou, to pojawiają się przed nimi problemy bardziej długofalowe. Wprawdzie nie będą one leżały na głowie obecnego prezesa Joana Laporty, bo odbywające się w czerwcu wybory ustanowią nowe władze, ale chce on już teraz podpisać nowy kontrakt z Pepem Guardiolą – obecny wygasa po zakończeniu obecnego sezonu. Twórca sukcesu obecnej Barcy wciąż waha się z sygnowaniem umowy, raz za razem podsuwanej przez przedstawicieli zarządu. Mówi, że jego decyzja uzależniona jest od wyników wspomnianych wyborów. Nie należy mu się dziwić, gdyż w chwili obecnej nie wie, z kim przyjdzie mu pracować od tego lata.
Jeśli chodzi o zawodników, których wymienia się w kontekście przybycia na Camp Nou, sympatycy FCB nie mają prawa narzekać. Jeśli bowiem coraz bardziej chimerycznego Thierry’ego Henry zastąpi chociażby David Silva czy Robinho, gra powinna układać się jeszcze lepiej. Wystarczający do zapełnienia luki po Francuzie może być także eksplodujący talent Pedro Rodrigueza bądź też wszechstronność Andresa Iniesty, którego dotychczasowe miejsce zająłby w takim przypadku na przykład Cesc Fabregas. Reszta składu to już naprawdę najwyższa klasa światowa, a Xavi i Puyol, pomimo trzydziestki na karku, wciąż stanowią o sile zespołu.
Wymienianie tego typu argumentów na siłę Barcy można by kontynuować, uważam jednak, że Czytelnicy są spostrzegawczymi obserwatorami piłki nożnej. Tych, którzy wciąż nie wierzą, że Duma Katalonii wcale nie leci po równi pochyłej w dół, a nawet ma się bardzo dobrze, zapraszam na dzisiejszy, kolejny już w ostatnim czasie, mecz z Sevillą. Kibice na Camp Nou na pewno uskrzydlą asów Guardioli, a ci pokażą, że Europa wciąż musi się ich bać.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/01/16/kryzys-barcy-niedoczekanie/feed/
Powtórki z Bernabeu nie będzie http://soccerlog.net/2009/11/28/powtorki-z-bernabeu-nie-bedzie/ http://soccerlog.net/2009/11/28/powtorki-z-bernabeu-nie-bedzie/#comments Sat, 28 Nov 2009 20:06:54 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/11/28/powtorki-z-bernabeu-nie-bedzie/ Powtórki z Bernabeu nie będzie Gdy kibice na całym świecie ostrzą sobie zęby na jutrzejszy pojedynek Barcelony z Realem, zwany Derbami Europy, ci kibicujący Dumie Katalonii życzą sobie powtórki z poprzedniego sezonu, kiedy to Real dwukrotnie musiał uznać wyższość rywali i dał upokorzyć się przed własną publicznością 2-6. Nie wróżę jednak powtórki z rozrywki - podopiecznym Pepa Guardioli na pewno będzie grało się zdecydowanie inaczej, z powodu drobnych zmian w składzie, ale i trudniej, ze względu na poważne wzmocnienia i bardzo dobrą formę Królewskich w tym sezonie.
»Czytaj dalej

Tagi: FC Barcelona, Josep Guardiola, Primera Division, Real Madryt,

]]>
Powtórki z Bernabeu nie będzie
Gdy kibice na całym świecie ostrzą sobie zęby na jutrzejszy pojedynek Barcelony z Realem, zwany Derbami Europy, ci kibicujący Dumie Katalonii życzą sobie powtórki z poprzedniego sezonu, kiedy to Real dwukrotnie musiał uznać wyższość rywali i dał upokorzyć się przed własną publicznością 2-6. Nie wróżę jednak powtórki z rozrywki – podopiecznym Pepa Guardioli na pewno będzie grało się zdecydowanie inaczej, z powodu drobnych zmian w składzie, ale i trudniej, ze względu na poważne wzmocnienia i bardzo dobrą formę Królewskich w tym sezonie.

Kupno Zlatana Ibrahimovicia, pomimo iż ogólnie wyszło Barcy chyba na dobre, zabiera Guardioli możliwość manewru, który wykonał przy poprzednim starciu z madrytczykami. Gdy w maju tego roku na Bernabeu wystawił Samuela Eto’o na skrzydle, a Lionela Messiego w środku ataku, żeby pomagał w rozgrywaniu Xaviemu i Inieście, w trójkę roznieśli oni pomoc i obronę Realu na strzępy. Szwed jest jednakże zawodnikiem o innej charakterystyce, dlatego możliwe jest, że szkoleniowiec Barcy przygotuje Manuelowi Pellegriniemu i jego drużynie inną niespodziankę. W związku ze wzrostem Ibry, otwiera się wiele możliwości, chociażby długie podania obrońców kierowane w pole karne, gdzie Szwed zgrywałby piłkę głową do któregoś z wchodzących partnerów.
Kilka posunięć, które rok temu wydawałyby się nie do pomyślenia, dziś nie byłyby już tak dziwne. Pellegrini może bowiem spodziewać się, że Guardiola desygnuje do gry chociażby Seydou Keitę zamiast Andresa Iniesty, który w takiej sytuacji zająłby miejsce Thierry’ego Henry’ego na lewej stronie ataku. Francuza na jego pozycji zastąpić może także strzelający masę ważnych goli młody Pedro Rodriguez. Któreś z tych rozwiązań Pep zapewne wcieli w życie, zważając na nie najlepszą ostatnio formę negatywnego bohatera meczów barażowych o Mistrzostwa Świata. Keita mógłby pomóc w neutralizowaniu Xabiego Alonso, Cristiano Ronaldo czy Kaki, podczas gdy ciężar rozgrywania przeniósłby się na skrzydła (Messi i Iniesta, wspomagani ze środka przez Xaviego), co byłoby zrozumiałe przy zdarzającej się czasem niefrasobliwości Sergio Ramosa oraz niezbyt wysokiej formie i umiejętnościach w ogóle Alvaro Arbeloy.
Do różnic w grze w porównaniu do tej przed rokiem zaliczyłbym jeszcze kilka elementów. Kolejny plus Ibrahimovicia – lepsze od Eto’o umiejętności techniczne i przegląd pola pozwalają na kreowanie gry przez większą liczbę zawodników, a to chyba największy atut Dumy Katalonii. Xavi i Iniesta nie mają sobie bowiem równych w tym fachu, a gdy dodamy do tego jeszcze chociażby Lionela Messiego i Serio Busquetsa czy wspomagającego ich często z linii defensywy Gerarda Pique, potencjał ofensywny drużyny jest naprawdę ogromny, o czym wiedzą chyba wszyscy. O wiele pewniej gra także Eric Abidal – we wtorkowym meczu z Interem był jednym z najjaśniejszych punktów drużyny. Poza wspomnianym Henrym wszyscy inni zawodnicy, także z Realu, znajdują się w naprawdę dobrej formie, przez co mecz powinien stać na wysokim poziomie.
Pomimo tych kilku elementów w grze Barcy, które uległy poprawie, będzie to naprawdę ciężki mecz. Oba zespoły potrzebują wygranej, żeby zadowolić kibiców oraz działaczy, a pozycja w tabeli będzie w dużej mierze zależeć od wyniku tego spotkania. Różnica jest niewielka i tak prawdopodobnie będzie przez większą część sezonu, także utarcie nosa rywalowi pozwoli na chwilkę oddechu przed ostatecznymi rozstrzygnięciami Ligi Mistrzów oraz dalszą batalią ligową. Uważam, że wygra Barca, ale na pewno po innym meczu, niż miało to miejsce w maju w Madrycie.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/11/28/powtorki-z-bernabeu-nie-bedzie/feed/
Łakome kąski na rynku transferowym http://soccerlog.net/2009/11/15/lakome-kaski-na-rynku-transferowym/ http://soccerlog.net/2009/11/15/lakome-kaski-na-rynku-transferowym/#comments Sun, 15 Nov 2009 17:03:12 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/11/15/lakome-kaski-na-rynku-transferowym/ Łakome kąski na rynku transferowym Chciałbym jeszcze raz poruszyć istny temat-rzekę, czyli stan europejskiego rynku transferowego. Napędzany szaleńczymi zakupami Realu przyniósł latem wiele interesujących rozstrzygnięć, ale kilku naprawdę ciekawych zawodników, pomimo karuzeli zakupów i zainteresowania ze strony innych drużyn, nie zmieniło swojej przynależności klubowej. Wielu z nich, jeśli utrzyma formę, prawdopodobnie już w kolejnym okienku pożegna starego pracodawcę. Postanowiłem pogrupować tych zawodników ze względu na ich pozycję na boisku.
»Czytaj dalej

Tagi:

]]>

Łakome kąski na rynku transferowym

Chciałbym jeszcze raz poruszyć istny temat-rzekę, czyli stan europejskiego rynku transferowego. Napędzany szaleńczymi zakupami Realu przyniósł latem wiele interesujących rozstrzygnięć, ale kilku naprawdę ciekawych zawodników, pomimo karuzeli zakupów i zainteresowania ze strony innych drużyn, nie zmieniło swojej przynależności klubowej. Wielu z nich, jeśli utrzyma formę, prawdopodobnie już w kolejnym okienku pożegna starego pracodawcę. Postanowiłem pogrupować tych zawodników ze względu na ich pozycję na boisku.

Newralgiczny punkt wielu drużyn, czyli bramkarz. Następcy Edwina van der Sara szuka Manchester United, niezbyt zadowolony z postawy Michaela Rensinga i Hansa-Joerga Butta jest Bayern Monachium, Dida popełnia w Milanie wiele błędów. W związku z tym zapotrzebowanie na klasowych golkiperów jest spore.
Ponoć najbliżej Old Trafford jest Igor Akinfiejew, młody, ale już doświadczony bramkarz CSKA Moskwa i reprezentacji Rosji. Szczególnie spodobał on się sir Alexowi Fergusonowi podczas niedawnego meczu Champions League między CSKA a MU.
Wśród potencjalnych wzmocnień na tej pozycji u możnych Europy wymienia się także Sebastiena Freya (Fiorentina), Manuela Neuera (Schalke – swego czasu mówiło się, że ma zastąpić w Barcelonie Victora Valdesa), Rene Adlera (Bayer Leverkusen), Steve’a Mandandę (Marsylia) czy jedynego przedstawiciela klubów spoza Starego Kontynentu, etatowego reprezentanta Meksyku Guillermo Ochoę z Ameriki. Chyba jedynym polskim akcentem w tym zestawieniu jest Artur Boruc. Jego zastępcę w końcu udało się Celtikowi znaleźć, co może ułatwić Arturowi zmianę pracodawcy.
Jeśli chodzi o obrońców, także pojawiło się wiele ciekawych talentów, którymi interesują się bogaci przedstawiciele najsilniejszych lig. Wymienić tu można chociażby Fernardo Amorebietę z Athleticu Bilbao, o którego domagał się ponoć Rafa Benitez, młodego Duńczyka Simona Kjaera z Palermo, nęconego podobno przez Juventus. Dodałbym także dysponującego świetnymi warunkami fizycznymi Serba Nevena Suboticia z Borussii Dortmund oraz najmłodszego w tym gronie Mamadou Sakho z PSG. Mówiąc o bocznych defensorach, wspomnieć należy przede wszystkim Cristiana Ansaldiego, dla którego Rubin Kazań nie jest chyba spełnieniem piłkarskich marzeń.
Przejdźmy do linii pomocy, którą reprezentuje wielu ciekawych graczy. Przede wszystkim nasuwa się nazwisko Yoanna Gourcuffa – gwiazdy Bordeaux, ligi francuskiej i reprezentacji Trójkolorowych. Na razie stracił na tym Milan, który, chcąc, nie chcąc, oddał go Żyrondystom za niewielką, jak na jego możliwości, sumę. Defensywnymi pomocnikami, po których w najbliższej przyszłości powinni zgłosić się silni kontrahenci, są Miguel Veloso ze Sportingu Lizbona i Gokhan Inler z Udinese. Młodymi gwiazdami całych lig, odpowiednio włoskiej i rosyjskiej, są ofensywnie usposobieni Marek Hamsik z Napoli i Ałan Dżagojew z CSKA. W przypadku pierwszego mówiło się przede wszystkim o Interze, ale na razie wygląda na to, że szefowie klubu z Neapolu są zdeterminowani, żeby zatrzymać u siebie swój talent. Do zestawienia można dołączyć także dwóch lewoskrzydłowych – Angela Di Marię z Benfiki oraz Andresa Guardado z Deportivo La Coruna.
Jak powszechnie wiadomo, coraz trudniej jest znaleźć dobrego snajpera, gotowego do walki łokciami z obrońcami, a zarazem bardzo szybkiego i dysponującego świetnym strzałem. Blisko przenosin do Milanu był tego lata spełniający chyba te warunki Edin Dżeko z ekipy mistrza Niemiec, Wolfsburga. Rosso-neri zdecydowali się jednak w końcu na Klaasa-Jana Huntelaara opuszczającego Real Madryt. Jedyny w zestawieniu Urugwajczyk, Luis Suarez z Ajaxu, znajduje się ponoć na celowniku Barcy i Liverpoolu. Innymi ciekawymi postaciami, grającymi w ataku, są Pierre-Andre Gignac z Tuluzy, zeszłoroczny król strzelców ligi francuskiej i kolejni przedstawiciele Ligue 1: Guillaume Hoarau z PSG oraz Marouane Chamakh z Bordeaux, jeszcze niedawno będący o krok od Arsenalu.
Patrząc na statystki i oglądając w akcji wymienionych zawodników, można zastanawiać się, dlaczego nie grają oni jeszcze w Barcelonie, Madrycie, Manchesterze czy Londynie. Prawdopodobnie niedługo zasilą oni szeregi największych firm, ale pamiętajmy, że każdy z nich musi jeszcze udowodnić swoją wartość, a i tak nie jest pewne, że przerodzą się oni w gwiazdy światowego formatu po ewentualnej przeprowadzce do silniejszego klubu.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/11/15/lakome-kaski-na-rynku-transferowym/feed/
Królewskie transfery parę miesięcy później http://soccerlog.net/2009/11/07/krolewskie-transfery-pare-miesiecy-pozniej/ http://soccerlog.net/2009/11/07/krolewskie-transfery-pare-miesiecy-pozniej/#comments Sat, 07 Nov 2009 18:19:53 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/11/07/krolewskie-transfery-pare-miesiecy-pozniej/ Królewskie transfery parę miesięcy później Bez wątpienia najważniejszym motorem napędowym dla ruchu na rynku transferowym tego lata były szaleńcze zakupy Florentino Pereza i jego Realu Madryt. Wydano astronomiczne kwoty, by zakontraktować najlepszych na świecie zawodników, dokonano gruntownej przebudowy zespołu. Teraz, z perspektywy kilkunastu rozegranych przez Królewskich spotkań, można ocenić, jak trafione były to transfery.
»Czytaj dalej

Tagi: Cristiano Ronaldo, Florentino Perez, Kaka, Karim Benzema, Real Madryt, Xabi Alonso,

]]>

Królewskie transfery parę miesięcy później

Bez wątpienia najważniejszym motorem napędowym dla ruchu na rynku transferowym tego lata były szaleńcze zakupy Florentino Pereza i jego Realu Madryt. Wydano astronomiczne kwoty, by zakontraktować najlepszych na świecie zawodników, dokonano gruntownej przebudowy zespołu. Teraz, z perspektywy kilkunastu rozegranych przez Królewskich spotkań, można ocenić, jak trafione były to transfery.

Zacznijmy od defensywy zespołu dowodzonego, przynajmniej na razie, przez Manuela Pellegriniego. Pierwszym wzmocnieniem była pozycja stopera, gdyż Madryt opuścił Fabio Cannavaro. Jego następcą został Raul Albiol, kupiony z Valencii za 15 milionów euro. Sama kwota, jak na młodego defensora z doświadczeniem reprezentacyjnym, nie jest zbyt wygórowana, ale już jego gra w stolicy Hiszpanii pozostawia nieco do życzenia. Największym grzechem był chyba występ w feralnym spotkaniu z Alcoronem, w którym cała obrona, a w szczególności jej środkowa część, zawaliła sprawę. Poza tym Albiol na razie też nie błyszczy, chociaż uważam, że obdarzony zaufaniem jeszcze pokaże, na co go stać i ujawni swój potencjał. Marginalną rolę odgrywa Ezequiel Garay, którego talent także powinien rozbłysnąć dopiero za kilka lat.
Uniwersalnym piłkarzem bloku obronnego jest Alvaro Arbeloa – może on grać na obu jego bokach, ale nie prezentuje najwyższej klasy. Na lewej stronie miejsce ma chyba zagwarantowane po katastrofalnym występie Marcelo z Sevillą. Na razie gra bez fajerwerków i Real, marząc o triumfach w wielu rozgrywkach, powinien chyba kupić na tę pozycję kogoś o większych umiejętnościach.
Przechodząc do linii pomocy, która została chyba najbardziej wzmocniona, najpierw należy wspomnieć o Xabim Alonso. Kwota, jaką na niego wydano (30 mln euro) na razie wydaje się być nieco na wyrost. Należy jednak pamiętać, że zabójcza broń Baska, czyli długie podania wymierzane z zegarmistrzowską precyzją, były eliminowane z gry przez plany taktyczne trenera Pellegriniego. Jeśli przekona on się jednak do taktyki 4-4-2 ze skrzydłowymi, w całej krasie zobaczymy umiejętności Alonso.
Zdecydowanie mniej medialnym, niż były gracz Liverpoolu, transferem jest pozyskanie własnego wychowanka Estebana Granero z Getafe. Występuje on zwykle w meczach z mniej wymagającymi rywalami, dając odpocząć gwiazdom drużyny i jest jednym z jej najjaśniejszych punktów. Świetnie radzi sobie zarówno w środku pola, jak i na skrzydle.Może w przyszłości stać się następcą Gutiego, wspomnianego Alonso czy też Kaki.
Zakupiony z Milanu Brazylijczyk na razie nie spełnia chyba pokładanych w nim oczekiwań. Moim zdaniem jest to najmniej przemyślany transfer Królewskich. Kaka jest już bowiem nie najmłodszy (na wiosnę skończy 27 lat), a ostatnie dwa sezony w jego wykonaniu raczej nie powalały na kolana. W Madrycie także jak dotąd nie pokazał, dlaczego zdobył Złotą Piłkę w roku 2007, a lepszym transferem byłby chyba zakup Yoanna Gourcuffa z Bordeaux za o wiele mniejszą cenę. Nie boję się powiedzieć, że uczeń już przerósł mistrza, a drużyna, która zapewni sobie w najbliższej przyszłości usługi młodego Francuza, poczyni duży krok w stronę prymatu w Europie.
Najważniejszym zakupem Realu jest oczywiście Cristiano Ronaldo. Najbardziej medialny piłkarz na świecie, dysponujący świetnymi umiejętnościami, o czym świadczy cena – 94 miliony euro. Na pewno jest to gracz, który jest w stanie w każdej chwili odwrócić losy meczu, a w spotkaniach, w których do tej pory wystąpił, pokazał się z bardzo dobrej strony. Problemem jest kontuzja, której leczenie przeciąga się już jakiś czas, a to odbija się na formie zespołu bez CR9. Właśnie ten uraz przeszkadza w jednoznacznej ocenie tego zakupu, gdyż kluczowa faza sezonu jeszcze się nie rozpoczęła, a to ona dopiero zweryfikuje transfer Portugalczyka.
Wisienką, ustawianą na szpicy tortu Pereza, jest Karim Benzema. Jego sytuacja podobna jest do Albiola – nie zachwyca on na razie kibiców na Bernabeu, a ze składu wygryźć go może głodny gry Gonzalo Higuain. Wychowankovi Olympique Lyon także należy się nieco czasu i zaufania. Mamy bowiem do czynienia z jednym z najbardziej perspektywicznych napastników na świecie, który po prostu potrzebuje spokoju w zdobywania potrzebnego każdemu snajperowi doświaczenia. Wspomniany przeze mnie Argentyńczyk także był wielokrotnie krytykowany przez fanów drużyny, a tymczasem rozwinął się na naprawdę dobrego zawodnika, któremu wróży się jeszcze lepszą przyszłość.
Ciężko jest wystawić Perezowi, Pellegriniemu i dyrektorowi sportowemu Jorge Valdano jednoznaczną cenzurkę za dokonane w letnim okresie transfery. Ja uważam, że zakupieni zawodnicy jeszcze nie rozwinęli do końca swoich skrzydeł i powinni okazać się prawdziwymi wzmocnieniami, co nie znaczy, że nie mogło być lepiej. Wydane pieniądze nie muszą świadczyć o sukcesach i tą dewizą powinni kierować się włodarze Realu przy planowaniu przyszłych transakcji.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/11/07/krolewskie-transfery-pare-miesiecy-pozniej/feed/
Czegoś MU brakuje… http://soccerlog.net/2009/10/26/czegos-mu-brakuje/ http://soccerlog.net/2009/10/26/czegos-mu-brakuje/#comments Mon, 26 Oct 2009 20:56:12 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/10/26/czegos-mu-brakuje/ Czegoś MU brakuje... Większość komentatorów popierała władze Manchesteru United, kiedy te oddawały do Realu Madryt Cristiano Ronaldo za rekordową sumę 94 milionów euro. Logicznym było, że za taką kwotę, a nawet jej niewielką część da się zakupić zawodnika, który zapełni powstałą po nim lukę, a także wzmocnić inne części boiska. Rzeczywistość nie jest jednak tak różowa - rynek transferowy okazał się okrutny dla Sir Alexa Fergusona i można zauważyć odbicie tego faktu w grze drużyny.
»Czytaj dalej

Tagi: Cristiano Ronaldo, Manchester United, Sir Alex Ferguson,

]]>
Czegoś MU brakuje...
Większość komentatorów popierała władze Manchesteru United, kiedy te oddawały do Realu Madryt Cristiano Ronaldo za rekordową sumę 94 milionów euro. Logicznym było, że za taką kwotę, a nawet jej niewielką część da się zakupić zawodnika, który zapełni powstałą po nim lukę, a także wzmocnić inne części boiska. Rzeczywistość nie jest jednak tak różowa – rynek transferowy okazał się okrutny dla Sir Alexa Fergusona i można zauważyć odbicie tego faktu w grze drużyny.

Sama pozycja ligowa Czerwonych Diabłów nie daje dobrego obrazu nieciekawej sytuacji na Old Trafford. W czołówce, szczególnie na początku sezonu zawsze jest ciasno, a w ostatnich czasach MU zawsze udawało się dostać na szczyt tabeli. Niezadowalająca dla kibiców jest jednak postawa zespołu w poszczególnych meczach – bolesna porażka z Burnley 0-1 czy wczorajsza przegrana z dołującym ostatnio Liverpoolem. Do tego dochodzą takie rezultaty jak 2-2 z Sunderlandem czy nikła wygrana z Boltonem 2-1.
Pomimo że Manchester wciąż jest zespołem bardzo silnym, który wciąż jest głównym faworytem do wygrania Premier League i jednym z kandydatów do zdobycia Pucharu Mistrzów, to zespołowi po odejściu Portugalczyka wyraźnie brakuje kilku cech – zmiennicy, tacy jak kupiony na miejsce Portugalczyka z Wigan Antonio Valencia, Nani czy Park Jisung nie są, przynajmniej na razie, w najlepszej formie. Imponuje za to Ryan Giggs, ale należy pamiętać, że czas płynie nieubłaganie i koniec kariery Walijczyka zbliża się wielkimi krokami.
O ile Czerwone Diabły dysponują jedną z najmocniejszych, jeśli nie najmocniejszą defensywą w Europie, to brakuje jej chyba klasowego prawego obrońcy. Wprawdzie John O’Shea zawsze daje z siebie wszystko, ale najzwyczajniej w świecie nie ma czym błyszczeć. Prawdopodobnie Sir Alex czeka, aż na poziom międzynarodowy wskoczy młody Rafael da Silva, chociaż ostatnio wspominano o wzmocnieniu drużyny Maiconem z Interu. W pomocy również nie wygląda to najlepiej – na skrzydłach grają wymienieni już zawodnicy wspomagani w środku przez dwójkę z grona: Michael Carrick, Darren Fletcher, Paul Scholes i Anderson. O ile każdy z nich ma swoje atuty, to brakuje chyba tzw. “człowieka od wszystkiego”, jakim jest np. Steven Gerrard, Frank Lampard czy Cesc Fabregas – pomagają drużynie w destrukcji, są też motorami napędowymi swoich zespołów w kreowaniu akcji zaczepnych.
Co do postawy pierwszej linii nie ma chyba zastrzeżeń – Dimitar Berbatov, Michael Owen, a w szczególności Wayne Rooney są zawodnikami niewątpliwej klasy, a dopiero wchodzący do dorosłego futbolu Danny Welbeck i Federico Macheda powinni zagwarantować klubowi z Old Trafford świetlaną przyszłość.
Po zbliżającym się odejściu złotej generacji zawodników (Giggs, Scholes, van der Sar) trzeba będzie zapełnić powstałą po nich lukę, a funduszy powinno wystarczyć. Na oku SAF ma przede wszystkim Igora Akinfiejewa, podobno także Julio Cesara. Wzmocnienia wymaga właśnie głównie linia pomocy zespołu dowodzonego przez Szkota. O ile Michael Carrick świetnie spisuje się na pozycji defensywnego pomocnika, to przydałby mu się partner skierowany głównie na działania ofensywne (Yoann Gourcuff?) oraz prawdziwie dynamiczni, klasowi skrzydłowi, jak chociażby David Silva, Franck Ribery, o których mówiło się już w kontekście przyjścia na Old Trafford.
Pomimo nie najlepszej formy innych zespołów Wielkiej Czwórki, Manchester nie może być pewny swego, zwłaszcza, że właśnie stracił fotel lidera na rzecz Chelsea. Uważam, że jeśli w najbliższym czasie nie zostanie on wzmocniony graczami światowego formatu, jakim bez wątpienia był Ronaldo, może mieć naprawdę spore problemy z kontynuowaniem swojej supremacji na Wyspach.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/26/czegos-mu-brakuje/feed/
Komu korona, komu? cz. II http://soccerlog.net/2009/10/18/komu-korona-komu-cz-ii/ http://soccerlog.net/2009/10/18/komu-korona-komu-cz-ii/#comments Sun, 18 Oct 2009 16:00:43 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/10/18/komu-korona-komu-cz-ii/ Komu korona, komu? cz. II Jako że to w lidze hiszpańskiej pada najwięcej bramek, rywalizacja o koronę króla strzelców jest najciekawsza właśnie w La Liga. Chciałbym zatem, na prośby Czytelników, rozwinąć temat, który opisałem tydzień temu. A więc kto zdobędzie ten tytuł w tym sezonie? Kandydatów jest wielu, a niestety nie tylko posiadane umiejętności strzelania bramek przesądzają o zwycięzcy tego prestiżowego trofeum El Pichichi.
»Czytaj dalej

Tagi:

]]>
Komu korona, komu? cz. II
Jako że to w lidze hiszpańskiej pada najwięcej bramek, rywalizacja o koronę króla strzelców jest najciekawsza właśnie w La Liga. Chciałbym zatem, na prośby Czytelników, rozwinąć temat, który opisałem tydzień temu. A więc kto zdobędzie ten tytuł w tym sezonie? Kandydatów jest wielu, a niestety nie tylko posiadane umiejętności strzelania bramek przesądzają o zwycięzcy tego prestiżowego trofeum El Pichichi.

Moim zdaniem do nagrody pretenduje dziewięciu poważnych kandydatów. Są to: Kaka, Cristiano Ronaldo i Karim Benzema (Real Madryt), Zlatan Ibrahimović i Lionel Messi (Barcelona), Sergio Aguero i Diego Forlan (Atletico Madryt), David Villa (Valencia) oraz Luis Fabiano (Sevilla). Po piętach mogą deptać im tacy gracze jak Raul, Thierry Henry, Frederick Kanoute, Fernando Llorente czy Giuseppe Rossi, ale ich dorobek bramkowy zamknie się maksymalnie na 15-20 bramkach, a jak pokazują przypadki ostatnich lat, jest to zdecydowanie za mało, żeby marzyć chociażby o czołówce ligowych strzelców.
Pierwszą kategorią, na którą postanowiłem podzielić kandydatów, są gracze niebędący rasowymi snajperami, co oczywiście nie przeszkadza im w zdobywaniu dużej ilości bramek. Należą do nich Kaka, CR9 oraz Messi. Najmniejsze szanse z tej trójki ma moim zdaniem Brazylijczyk, gdyż z powodu ustawienia na boisku na pewno będzie on miał mniej okazji do zdobycia bramki, nie bije także stałych fragmentów gry, gwarantujących zwykle kilka czy nawet kilkanaście trafień w sezonie. Zupełnie inaczej wygląda pod tym względem sytuacja Ronaldo – jest on etatowym wykonawcą rzutów wolnych i karnych. Może to powiększyć jego dorobek o nawet 10-15 bramek w przekroju całego sezonu i stawia go w gronie faworytów do korony. Pomimo tego, iż grywa na skrzydle, nieraz potrafi odnaleźć się w polu karnym, bądź też oddać bardzo groźny strzał z dystansu. Jestem nawet w stanie zaryzykować stwierdzenie, że jeśli będzie wykorzystywał wszystkie sytuacje podbramkowe i dorzuci kilkanaście goli ze stojącej piłki – jest głównym kandydatem do zdobycia trofeum El Pichichi. Lionel Messi, podobnie jak Portugalczyk, potrafi sam stworzyć sobie okazję, często mijając kilku obrońców rywali, ale także wybornie strzelać po zagraniach partnerów. Jeśli Barca będzie w takiej formie strzeleckiej, jak było to w poprzednim sezonie, Leo także nie odpada z walki o koronę, szczególnie, że współpraca ze Zlatanem Ibrahimoviciem układa mu się chyba nieco lepiej, niż było to w przypadku Samuela Eto’o.
Pozostali piłkarze pełnią już w swoich drużynach role typowych egzekutorów. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że najwięcej kandydatów pochodzi z Realu i Barcy, w związku z czym można zauważyć, że w najsilniejszych drużynach obowiązek zdobywania goli rozkładany jest między kilku zawodników. Dlatego, moim zdaniem, ciężko może być Karimowi Benzemie – w Lyonie niemal wszystkie piłki wędrowały do niego, podczas gdy w drużynie Królewskich jest jedną z wielu gwiazd, a jako że nie jest zbyt doświadczonym graczem, jego szanse upatruję jako mniejsze niż pozostałych ‘9′.
Teoretycznie w podobnej sytuacji powinien być Ibrahimović – w Barcy wiele strzela przecież wspomniany Messi, Henry, swoje dorzucą tacy gracze jak Xavi, Pedro czy Iniesta. Uważam jednak, że Szwed jest po prostu lepszy od Benzemy, a poza tym Duma Katalonii na pewno będzie chciała korzystać z jego wzrostu podczas stałych fragmentów gry czy ofensywnych wejść Daniego Alvesa i Erica Abidala. W związku z tym Ibra powinien znaleźć się w czołówce strzelców na koniec sezonu, ale bardzo ciężko będzie mu przegonić Ronaldo czy Villę.
Właśnie El Guaje jest dla mnie, obok CR9, najważniejszym kandydatem do nagrody. Jest on przecież jedynym snajperem Valencii, podczas gdy podstawowym zadaniem chociażby Davida Silvy czy Juana Maty jest dostarczanie mu odpowiednich piłek. Villa jest także prawie nieomylny podczas wykonywania rzutów karnych, których w ciągu roku może uzbierać się blisko 10. Zdarza mu się także zdobyć bramkę z rzutu wolnego. Przede wszystkim przemawiają za nim jednak niebanalne umiejętności i doświadczenie.
Dwójka napastników Atletico – Aguero i Forlan – także może namieszać w czołówce. Według mnie wyżej stoją jednak akcje Urugwajczyka, który przecież broni tytuł wywalczony przed rokiem. Problem leży jednak w tym, że na razie rojiblancos słabo spisują się w lidze, toteż ciężko będzie temu duetowi nawiązać walkę z czołówką. Forlan, którego atutem jest chyba największe spośród przedstawianych graczy doświadczenie, powinien uplasować się za plecami Ronaldo, Villi, Ibrahimovicia, a może nawet Messiego, Benzemy czy Luisa Fabiano. Aguero natomiast, pomimo niewątpliwych zdolności, jest jeszcze napastnikiem nieco niefrasobliwym, więc widzę go za plecami pozostałych kandydatów.
Ostatnim do rozważenia przypadkiem jest Luis Fabiano. Jego Sevilla wyrasta na trzecią siłę Primera Divison, mogącą zagrozić dwóm krezusom. W związku z tym rosną także szanse Brazylijczyka na koronę króla strzelców. Jego klubowy partner z ataku, Frederick Kanoute, jest mniej bramkostrzelny, dlatego Fabiano będzie brał na siebie odpowiedzialność za zdobywanie goli.
Zważając na takie nagromadzenie snajperów, rywalizacja w tym sezonie powinna być naprawdę ciekawa. Popsuć mogą ją jedynie wahania formy oraz kontuzje niektórych zawodników, ale chyba nie na tyle, żeby kibice nie mieli czym się emocjonować przez niemal cały rok trwania rozgrywek.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/18/komu-korona-komu-cz-ii/feed/
Komu korona, komu? http://soccerlog.net/2009/10/09/komu-korona-komu/ http://soccerlog.net/2009/10/09/komu-korona-komu/#comments Fri, 09 Oct 2009 17:30:45 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/10/09/komu-korona-komu/ Komu, korona, komu? Pomimo tego, iż każdy piłkarz jako cel nadrzędny, zresztą prawidłowo, przedstawia dobro i sukcesy swojej drużyny, nie ma chyba takiego zawodnika, który nie czułby się mile połechtany w razie wygrania jakiegoś indywidualnego trofeum. I tak jak bramkarze klubów hiszpańskiej La Liga mają swoje Trofeo Zamora, tak napastnicy, podobnie jak we wszystkich innych ligach świata, rywalizują co roku o tytuł króla strzelców rozgrywek.
»Czytaj dalej

Tagi:

]]>
Komu, korona, komu?
Pomimo tego, iż każdy piłkarz jako cel nadrzędny, zresztą prawidłowo, przedstawia dobro i sukcesy swojej drużyny, nie ma chyba takiego zawodnika, który nie czułby się mile połechtany w razie wygrania jakiegoś indywidualnego trofeum. I tak jak bramkarze klubów hiszpańskiej La Liga mają swoje Trofeo Zamora, tak napastnicy, podobnie jak we wszystkich innych ligach świata, rywalizują co roku o tytuł króla strzelców rozgrywek.

W porównaniu z ubiegłym rokiem, kiedy to nagrodę tę za 32 strzelone bramki zdobył Diego Forlan (co notabene dało mu nagrode Złotego Buta Lig Europejskich), wiele zmieniło się, jeśli chodzi o zawodników odpowiedzialnych za zdobywanie goli dla czołowych klubów. Jako że wysokie umiejętności zarówno swoje, jak i kolegów z drużyny, determinują szanse snajpera na wywalczenie tego tytułu, pod uwagę brani są zwykle zawodnicy ekip walczących o najwyższe cele. Dlatego niespodzianką była wyśmienita forma Alvaro Negredo, który jeszcze w poprzednim sezonie reprezentował barwy Almerii, by latem tego roku, via Real Madryt, dołączyć do Sevilli. Tam jednak, jak dotąd przegrywa rywalizację z innymi wyśmienitymi egzekutorami (Luis Fabiano, Frederick Kanoute), więc najprawdopodobniej odpadł z rywalizacji o koronę.
Drugą kwestią są nowi gracze La Liga. Chodzi mi przede wszystkim o nabytki dwóch krezusów ligi – Realu i Barcy. Cristiano Ronaldo, Kaka, Karim Benzema i Zlatan Ibrahimović na pewno nie odpuszczą ogranym już w Hiszpanii kolegom po fachu. Każdy z nich ma już doświadczenie w zdobywaniu korony króla strzelców różnorakich rozgrywek (liga włoska, angielska, francuska, Champions League). W drużynie Królewskich nie ma już chyba graczy mogących włączyć się do walki (Gonzalo Higuain często wchodzi na boisko z ławki rezerwowych, Raul także nie gra już tylu minut, co kiedyś). Za to Duma Katalonii swoje szanse, na to bądź co bądź prestiżowe także dla klubu trofeum, może upatrywać także w rozgrywającym drugi kapitalny sezon z rzędu Lionelu Messim.
Ze starej gwardii, obytej w bojach na hiszpańskich boiskach, niezmienna jest sytuacja Davida Villi i wspomnianego Forlana, a także jego kolegi z drużyny, Sergio Aguero. Groźny będzie także Luis Fabiano. Na pewno będą oni deptać po piętom faworyzowanym przez kibiców Madridistom oraz Barcelonistom i nie pozostają bez szans w tej rywalizacji. Ba, śmiem nawet twierdzić, że pomimo mniejszej siły rażenia ich zespołów, posiadają oni największy atut – to na nich spoczywa główna odpowiedzialność zdobywania goli, piłki kierowane są przede wszystkim w ich stronę. Dla przykładu, w Realu, gdy bez formy jest CR9, spokojnie może to zrobić Benzema czy Kaka, bez większej szkody dla drużyny.
Na koniec przygotowałem małe zestawienie dotyczące szans wymienionych graczy w walce o trofeum króla strzelców hiszpańskiej Primera Division. Po nazwisku gracza, po kolei:
Skuteczność – Siła drużyny – Stałe fragmenty gry – Doświadczenie
Diego Forlan 9 – 8 – 7 – 10 suma: 34
Sergio Aguero 8 – 8 – 7 – 8 suma: 31
Lionel Messi 8 – 10 – 8 – 8 suma: 34
Zlatan Ibrahimović 8 – 10 – 7 – 9 suma: 34
Cristiano Ronaldo 8 – 10 – 9 – 8 suma: 35
Kaka 7 – 10 –7 – 8 suma: 32
Karim Benzema 8 – 10 – 6 – 6 suma: 30
David Villa 9 – 8 – 9 – 9 suma: 35
Luis Fabiano 8 – 9 – 7 – 9 suma: 33

Biorąc pod uwagę podane czynniki, wydaje się, że korona króla strzelców powinna w maju przypaść Cristiano Ronaldo lub Davidovi Villi, którzy zdobyli najwięcej punktów w zestawieniu. Należy jednak pamiętać, że liczbami ciężko jednak ocenić umiejętności i tym podobne parametry, a na szczęście piłka nożna nie jest tak przewidywalną grą.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/09/komu-korona-komu/feed/
Dzisiejsi Mali Rycerze http://soccerlog.net/2009/10/03/dzisiejsi-mali-rycerze/ http://soccerlog.net/2009/10/03/dzisiejsi-mali-rycerze/#comments Sat, 03 Oct 2009 17:22:24 +0000 ladzinsky http://soccerlog.net/2009/10/03/dzisiejsi-mali-rycerze/ Dzisiejsi Mali Rycerze Podczas gdy Sienkiewiczowski bohater sławę zdobywał na kresach Rzeczypospolitej, osoby opisywane w tym tekście brylują lub brylowały na europejskich boiskach piłkarskich. Na szczęście nie żyjemy jeszcze w czasach, w których zbyt słabe warunki fizyczne zupełnie przekreślają szanse zawodnika na prawdziwą karierę. Z drugiej strony, większość ze znanych graczy wyróżniających się niskim wzrostem pochodzi z ciepłych krajów europejskich bądź też z Ameryki Południowej, co świadczy o nieco innym podejściu do młodych graczy chociażby w Anglii.
»Czytaj dalej

Tagi:

]]>
Dzisiejsi Mali Rycerze
Podczas gdy Sienkiewiczowski bohater sławę zdobywał na kresach Rzeczypospolitej, osoby opisywane w tym tekście brylują lub brylowały na europejskich boiskach piłkarskich. Na szczęście nie żyjemy jeszcze w czasach, w których zbyt słabe warunki fizyczne zupełnie przekreślają szanse zawodnika na prawdziwą karierę. Z drugiej strony, większość ze znanych graczy wyróżniających się niskim wzrostem pochodzi z ciepłych krajów europejskich bądź też z Ameryki Południowej, co świadczy o nieco innym podejściu do młodych graczy chociażby w Anglii.

Najsłynniejszymi przykładami takich Małych Rycerzy jest całe grono piłkarzy FC Barcelona – Lionel Messi, faworyt do zdobycia tegorocznej Złotej Piłki, mierzy zaledwie 169 cm, a także niepozostający bez szans w walce o to trofeum Andres Iniesta i Xavi – zaledwie centymetr więcej. Dorównuje im także Bojan Krkić, ale na niego takie sukcesy jeszcze czekają. Zostając w lidze hiszpańskiej, 170 cm to także wzrost takich sław jak David Silva, Juan Manuel Mata, Simao czy Jesus Navas. Najnowsze odkrycie La Liga, Ikera Muniaina z Athleticu Bilbao, natura obdarzyła zaledwie 167 centymetrami. Jeszcze niżsi są dwaj zawodnicy związani z ligą francuską – Ludovic Giuly i Marcelo Gallardo, mierzący odpowiednio 164 i 165 cm, ale już zupełnym mikrusem jest rewelacja młodzieżowej reprezentacji Argentyny, Diego Buonanotte (160 cm).
Nie chodziło mi jednak o wymienienie jak największej liczby zawodników dysponujących naprawdę niskim wzrostem, lecz o zauważenie paru prawidłowości związanych z tym zjawiskiem. Ta pozornie nieistotna kwestia pozwala sformułować wiele ciekawych wniosków, które przedstawiam poniżej:
1. Teza, mówiąca o triumfie ofensywnego futbolu znajduje chyba potwierdzenie. Jako że zawodnicy o takiej charakterystyce wciąż stanowią o sile rażenia swoich drużyn z racji na ich technikę i błyskotliwość, oznacza to, że gra defensywna, z naciskiem na walory fizyczne, nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty. Przeciwstawiani kreatorom gry wysocy snajperzy,tacy jak Nikola Żigić czy Peter Crouch, skupiają się co najwyżej na wykańczaniu sytuacji i nie są gwiazdami zespołów, w których występują.
2. Zauważyć można, że różnica między stylem gry Premier League a chociażby La Liga jeszcze się nie zatarła, pomimo stopniowego elminowania starego ‘kick and rush’ z angielskich boisk. O ile czołowe ekipy BPL zbliżają się sposobem gry do innych drużyn europejskich, to niektórzy z ligowych średniaków i czerwonych latarni wciąż prezentują tradycyjny wyspiarski futbol. Do realizacji takiej taktyki potrzebni są właśnie wysocy i silni zawodnicy, toteż zwinni południowcy zwykle nie mają czego tam szukać.
3. W przeciwieństwie do podanego przykładu Premier League, w La Liga prym wiodą właśnie zawodnicy, których głównym atutem jest technika, która w przypadku wielu z nich nie idzie w parze ze wzrostem. Każdy trener musi jednak odpowiednio zrównoważyć ofensywne inklinacje takich graczy z siłą i umiejętnościami defensywnymi i dopiero wtedy może myśleć o osiągnięciu sukcesu. Dla podparcia tezy, Barcelona gra dużo swobodniej z Yayą Toure czy Seydou Keitą, a reprezentacji Hiszpanii konieczny jest ktoś pokroju Marcosa Senny (ostatnio chociażby Sergio Busquets).
4. Najprawdopodobniej kolejne pojedynki między drużynami hiszpańskim, nastawionymi na ofensywę, z angielskimi, będą wyglądały podobnie jak rewanżowe spotkanie Barcelony z Chelsea. Pomimo tego, że klasa obu tych zespołów jest porównywalna, różnice w stylu gry niemal wymusiły na Guusie Hiddinku zdecydowane zwarcie szyków obronnych swojego zespołu (to, że w międzyczasie Barca dopuściła do kilku bardzo groźnych sytuacji pod swoją bramką, to inna sprawa). Gracze dysponujący takimi umiejętnościami muszą być neutralizowani przez jak największą liczbę rywali, co jednocześnie ogranicza liczbę ataków broniącej się drużyny do minimum. Prowadzenie otwartej gry może skończyć się naprawdę źle, co pokazały przypadki Realu Madryt w rewanżowym Gran Derbi oraz Manchesteru United w finale Ligi Mistrzów.
Prawdopodobnie da się zauważyć wiele kolejnych wniosków, a z tych które już poczyniłem, wysunąć jeszcze następne, ale nie chciałem przesadzać. Fakt występowania filigranowych zawodników nie jest przecież zjawiskiem utrzymującym przy życiu prawdziwą piłkę nożna czy też ratującym futbol ofensywny. Nie popadajmy więc w skrajności, chociaż jakiś wpływ takich piłkarzy na dzisiejszą piłkę nożną na pewno daje się zauważyć.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/03/dzisiejsi-mali-rycerze/feed/