Soccerlog.net » Liga Europejska http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Regres na szybko http://soccerlog.net/2009/10/02/regres-na-szybko/ http://soccerlog.net/2009/10/02/regres-na-szybko/#comments Fri, 02 Oct 2009 10:00:19 +0000 rvn http://soccerlog.net/2009/10/02/regres-na-szybko/ image.jpg Każdy musi znać swoje miejsce w szeregu, jak to mówia. My, Polacy, naród, który ma o sobie dość wysokie mniemanie, z reguły przerośnięte ego, swojego miejsca nie zna. Większość kibiców sądzi, że jest ono w pierwszym rzędzie, tymczasem powoli zbliżamy się do tych z serii "bez pary" - na koniec. Par, jako takich na naszym poziomie raczej brakować nam nie będzie.
»Czytaj dalej

Tagi:

]]>
image.jpg

Każdy musi znać swoje miejsce w szeregu, jak to mówia. My, Polacy, naród, który ma o sobie dość wysokie mniemanie, z reguły przerośnięte ego, swojego miejsca nie zna. Większość kibiców sądzi, że jest ono w pierwszym rzędzie, tymczasem powoli zbliżamy się do tych z serii “bez pary” – na koniec. Par, jako takich na naszym poziomie raczej brakować nam nie będzie.

A może już nie brakuje? W końcu jeżeli chodzi o ligi krajowe, jesteśmy wrzucani do jednego worka z Wyspami Owczymi i innymi Macedończykami. Ci, z których nabijaliśmy się jeszcze kilka lat temu, dziś śmieją się z nas. Bezczelnie i prosto w twarz.

Szybkość, z jaką polska piłka popada regresowi jest niesamowity. Jeszcze około trzydziestu lat temu byliśmy w czołówce nie tylko europejskiej, ale i światowej. Po Włodzimierza Lubańskiego zgłaszał się Real Madryt, a Jan Tomaszewski był na ustach wszystkich Polaków. Ze względu na poziom prezentowany na boisku. Dziś Pawła Brożka chcą tak bardzo, że ten siedzi w Krakowie, zaś Artur Boruc staje się coraz bardziej znany ze swoich pozaboiskowych wyczynów, czym zapełnia strony pisemek plotkarskich.

Jednak przełom lat 1970-80 nie był jedynym, w których mogliśmy się nie wstydzić poziomu naszej piłki. W latach ‘90 mieliśmy przecież Legię i Widzew w Lidze Mistrzów, które jak na nasze warunki radziły sobie bardzo dobrze. Co prawda, reprezentacja zbyt wiele nie osiągała, jednak na niwie klubowej w pewien sposób sobie to odbijaliśmy. Wszyscy pamiętamy również niedawne podboje Pucharu UEFA w wykonaniu Wisły i Groclinu. Niektórzy mogą powiedzieć, że ostatnio mieliśmy Lecha, jednak wtedy już byliśmy świadkami upadku polskiej piłki pędzącej do momentu, w którym znajdujemy się obecnie. Taki wyjątek od reguły.

Nie, ten tekst nie powstał z powodu mody na krytykowanie polskiego piłkarstwa po nieudanych eliminacjach. Proces autodestrukcji polskiego futbolu trwa już od jakiegoś czasu. Jeszcze na początku XXI wieku, nasi piłkarze grali w takich klubach jak Olympique Lyon, Liverpool, Brescia Calcio, Panathinaikos Ateny, Bayer Leverkusen.

Można tak jeszcze trochę wymieniać. Dziś zawodnicy z polskim paszportem grają (chociaż ostatnie słowo to lekkie nadużycie) w drużynach pokroju Auxerre, Hannover 96, Southampton, Górnik Zabrze i inne. Nasi bramkarze, którzy są podobno dumą polskiej myśli szkoleniowej, zaliczają role w swoich klubach tak ważne, jak Maciej Zakościelny w “Starej Baśni”. Oczywiście niektórzy zawodnicy grywają w klubach z wyższej półki, niż wymienione kilka linijek wyżej, jednak nie odgrywają tam ważniejszych ról.

Prawda jest jedna, w dodatku bolesna. Po wylosowaniu obecnej grupy eliminacyjnej Mistrzostw Świata, wszyscy byli niezmiernie szczęśliwi. Tymczasem zawodnicy tych “słabszych” reprezentacji są podstawowymi piłkarzami takich klubów jak Napoli, Udinese, Manchester United, Liverpool, Zenit Sankt Petersburg i inne. Wyśmiewane przez Polaków do niedawna drużyny pokroju Albanii również są już przed nami. Gdzie grają Albańczycy? Hamdi Salihi – Rapid Wiedeń, Erjon Bogdani – Livorno, Lorik Cana – Sunderland. Co ważne – grają, a nie figurują na liście płac.

Albańczycy nie są jedynym przykładem faktu, że kolejny pociąg nam odjechał, a my nadal na peronie. Gorszą sprawą jest sytuacja do której coraz bliżej – zbliża sie kolejny pojazd, który na naszej stacji stawać nie zamierza. Rozpędzony wjedzie w polską piłkę, która leży na torach. Przynajmniej na razie nieruchomo. Niestety, poziom tych drużyn, które mogą nas przejechać, coraz mniej przypominają pociąg. Nas już niedługo staranują rowery.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/02/regres-na-szybko/feed/
Łobuzów już nie ma. A szkoda! http://soccerlog.net/2009/08/28/lobuzow-juz-nie-ma-a-szkoda/ http://soccerlog.net/2009/08/28/lobuzow-juz-nie-ma-a-szkoda/#comments Fri, 28 Aug 2009 17:23:38 +0000 grubs http://soccerlog.net/2009/08/28/lobuzow-juz-nie-ma-a-szkoda/ Łobuzów już nie ma. A szkoda! Niby ten sam zespół, a jednak inny. Ci sami zawodnicy, ale nie do poznania. Bez wiary we własne siły, schowani za podwójną gardą, zagubieni, nieskuteczni, wystraszeni. Patrząc w czwartkowy wieczór na ekipę Kolejorza, trudno było nie odnieść wrażenia, że oddychają z ulgą po każdej kolejnej minucie bez straty gola.
»Czytaj dalej

Tagi: Ekstraklasa, Jacek Zieliński, Lech Poznań, Liga Europejska,

]]>
Łobuzów już nie ma. A szkoda!
Niby ten sam zespół, a jednak inny. Ci sami zawodnicy, ale nie do poznania. Bez wiary we własne siły, schowani za podwójną gardą, zagubieni, nieskuteczni, wystraszeni. Patrząc w czwartkowy wieczór na ekipę Kolejorza, trudno było nie odnieść wrażenia, że oddychają z ulgą po każdej kolejnej minucie bez straty gola.

A przecież nie dalej jak na jesieni zeszłego roku ta drużyna porwała tysiące kibicowskich serc swoją ambicją, zadziornością, łobuzerskim brakiem pokory wobec faworyzowanych rywali. Hersztem tej kompanii był Franciszek Smuda. Jego Lech był jak kamikadze – gotów zapłacić najwyższą cenę w słusznej sprawie, w imię honoru. Ten młodzieńczy heroizm, zawadiacki styl bycia zjednoczył mu rzesze sympatyków, którzy bez względu na barwy, jakie na co dzień nosili w swoim sercu, w czwartkowe wieczory siadali zgodnie przed telewizorami i gorączkowo trzymali palce za swoich bohaterów.

Wczorajszy Lech zatracił gdzieś ten romantyczny charakter. Był pragmatyczny, do bólu przewidywalny i obliczony na zysk. A przecież na dobrą sprawę z tego doskonale przed rokiem funkcjonującego mechanizmu wyjęto zaledwie jedno ogniwo – Rafała Murawskiego. Cała reszta została niemal w nienaruszonym stanie. A jeśli była jakaś ingerencja w poznańską machinę, to raczej wkomponowano w nią mocne elementy. Nareszcie jest dobry bramkarz. Pojawił się też doświadczony obrońca, ze sporym potencjałem. No i jest nowy głównodowodzący.

To właśnie Jacek Zieliński stoi za zmianą oblicza zespołu Kolejorza – jego osobowość, warsztat, wizja drużyny. Obecny szkoleniowiec Lecha jest człowiekiem pokornym, nie lubiącym wychylać się przed szereg. Przyjął posadę w Poznaniu z dobrodziejstwem inwentarza. Bez mrugnięcia okiem zaakceptował zarobki i długość kontraktu. Przecież roczna umowa w obliczu długofalowej polityki klubu jest jak wotum nieufności wobec jego umiejętności. A że włodarze Lecha mu nie ufają, udowodnili na początku tygodnia, kiedy postanowili osobiście porozmawiać z zawodnikami i zmotywować ich do walki na Jan Breydel Stadion. Nie przypominam sobie, żeby taka sytuacja miała miejsce za kadencji Smudy. A przecież była ku temu okazja. Chociażby minionej wiosny, kiedy poznaniacy seryjnie remisowali w lidze i trwonili przewagę nad resztą stawki w wyścigu po upragnionego majstra. Franz jednak w garnki zaglądać sobie nie dał. Dzięki temu miał autorytet. Nie tylko wśród zawodników, ale i działaczy, którzy potem, dla własnej wygody, postanowili się z nim rozstać. Teraz bez przeszkód mogą podtykać Zielińskiemu swoje bardziej lub mniej trafne zdobycze transferowe i budować klub według własnego pomysłu, bez obaw, że ktoś rzuci odrobinę cienia na ich nieskazitelną wizję.

Były szkoleniowiec warszawskiej Polonii czuje respekt nie tylko przed swoimi pryncypałami, ale także przed rywalami. I to nawet nie tymi, których bać się powinien, ale przed zespołami, które są zdecydowanie w zasięgu jego drużyny. Przy każdej okazji się asekuruje i ustawia zespół przede wszystkim na grę obronną – byle tylko nie stracić bramki. Na nic zdały się jego zapowiedzi ofensywnej gry w Brugii. Wszystko dlatego, że trener Kolejorza tylko chciał zdobyć bramkę w rewanżu – Lech Smudy musiałby to zrobić. Kunktatorstwo zaszczepił Zieliński podświadomie swoim piłkarzom, a to pociągnęło za sobą brak wiary we własne siły i pewności siebie. Bez tego wygrywać się nie da – nie w Europie. No i ogląda się to fatalnie.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/28/lobuzow-juz-nie-ma-a-szkoda/feed/
Ach, ten Lech… http://soccerlog.net/2009/08/21/ach-ten-lech/ http://soccerlog.net/2009/08/21/ach-ten-lech/#comments Fri, 21 Aug 2009 01:56:23 +0000 Kinia http://soccerlog.net/2009/08/21/ach-ten-lech/ Peszko_2.jpg Lech Poznań po raz kolejny zgotował swym kibicom prawdziwy horror. Mimo nienajlepszej gry w pierwszej połowie, "Kolejorz" w ostatniej minucie meczu uratował zwycięstwo i za tydzień w Brugii powalczy o awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej
»Czytaj dalej

Tagi: FC Brugge, Jacek Zieliński, Lech Poznań, Liga Europejska, Sławomir Peszko,

]]>
Peszko_2.jpg
Lech Poznań po raz kolejny zgotował swym kibicom prawdziwy horror. Mimo nienajlepszej gry w pierwszej połowie, “Kolejorz” w ostatniej minucie meczu uratował zwycięstwo i za tydzień w Brugii powalczy o awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej

Lech Poznań pod wodzą nowego trenera, Jacka Zielińskiego, który zastąpił Franciszka Smudę, broni honoru polskich drużyn w europejskich pucharach. FC Brugge to ostatnia przeszkoda, którą musi pokonać, by dostać się do fazy grupowej Ligi Europejskiej. O tym, że nie jest to wcale przeszkoda łatwa przekonali się piłkarze “Kolejorza” na stadionie we Wronkach, gdzie, mimo wsparcia swych kibiców, nie byli w stanie trafić do bramki… aż do 93. minuty. Sławomir Peszko uratował zwycięstwo dla Lecha i wlał nadzieje na awans w serca poznańskich kibiców. Ale wróćmy do początku…

W pierwszej połowie sympatycy poznaniaków nie mieli raczej powodów do zadowolenia: właściwie przez całe 45 minut FC Brugge pokazywało, że jest zespołem od Lecha lepszym. Pod jakim względem? ano piłkarsko lepszym: lepszym pod względem szybkościowym, lepszym w podaniach “z pierwszej piłki”, lepszym, jeśli chodzi o indywidualne umiejętności graczy… Ataki Lecha, jeśli już takowe się zdarzyły, sunęły na bramkę rywali powoli, rozpędzając się niczym dawna lokomotywa parowa. Brakowało szybkich, składnych akcji, zakończonych strzałami. To, czego brakowało poznaniakom, było z kolei atutem Belgów: akcje sunęły na bramkę niczym szybki pociąg TGV albo co najmniej express. Krótko mówiąc: nie wyglądało to optymistycznie, nie było widać zadziornego jak zwykle Lecha, który właściwie w każdej chwili może zdobyć gola.

Przerwa chyba jednak posłużyła “Kolejorzowi”, gdyż w drugiej połowie obraz gry uległ zasadniczej zmianie. Ataki były o wiele groźniejsze a w dogodnych sytuacjach, bardzo blisko bramki, pudłowali Peszko czy Rengifo. Wydawało się, że wkońcu te niewykorzystane sytuacje muszą się zemścić, tym bardziej, że gracze FC Brugge też nie rezygnowali z konstruowania groźnych akcji. Lechowi pomogły także zmiany w ustawieniu zespołu, które zarządził trener: za bezużytecznego właściwie Stilicia wszedł mało dotychczas grający Golik, Peszko poszedł na lewą stronę… Dzięki temu gra ofensywna nabrała rumieńców, zaś defensywą świetnie kierował duet Arboleda – Garncarczyk. Do groźniej sytuacji doszło, gdy Golik bezmyślnie sfaulował Dirara. Wejście z tyłu na nogi zawodnika Brugge było nieprzyjemne i mogło doprowadzić do bardzo poważnej kontuzji. Ta zresztą nie jest wykluczona, bo Direr musiał zostac zmieniony, gdyż nie był w stanie kontynuować gry. Golik miał szczęście, ponieważ sędzia pokazał mu “tylko” żółtą kartkę, podczas gdy, tak naprawdę, należała mu sie jak nic czerwona.

Gdy już najzagorzalsi fani Lecha stracili chyba wszelką nadzieję na zwycięstwo i zamierzali pomstować na “niefrasobliwość” graczy, na stadionie we Wronkach zdarzył się cud. Wszyscy czekali na końcowy gwizdek, a doczekali się bramki! Peszko dośrodkował pięknie z lewej strony, a piłka wpadła do siatki, być może muśnięta jeszcze przez próbującego uporać się z obrońca Brugge, Rengifo. Na trybunach zapanował szał radości, a sędzia tylko po to wznowił grę, by… zakończyc mecz gwizdkiem. Gracze Brugii byli niepocieszeni: właściwie można powiedzieć, że byli zespołem lepszym od Lecha, a jednak wyjeżdzają z Polski pokonani.

Rewanż za tydzień będzie dla poznaniaków bardzo trudny, gdyż FC Brugge to zespół o sporych umiejętnościach piłkarskich, solidny, szybki, a na dodatek mający atut własnego boiska w decydującym meczu. Lechici powinni zapomnieć o korzystnym wyniku z dziś i za tydzień zacząć od nowa walczyć na boisku w Brugii. Niestety mecz ten obnażył też nasze słabości. Jak słusznie zauważył w pomeczowym wywiadzie Peszko, rozgrywki decydującej rundy elimiacji Ligi Europejskiej to nie polska liga i nie wystarczy biegać 15 minut, by wygrać mecz, biegać trzeba przez całe 90 minut, dając z siebie maksimum. I tak właśnie powinien zagrać “Kolejorz”, jeśli marzy o podbiciu Europy. Zaangażowanie i walka do samego końca aż do kresu sił powinny przynieść sukces. W końcu szkoda byłoby odpaść i nie obronić chociaż po części honoru polskiej piłki klubowej, który został w ostatnim czasie mocno splamiony.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/21/ach-ten-lech/feed/
Do trzech razy sztuka! http://soccerlog.net/2009/08/19/do-trzech-razy-sztuka/ http://soccerlog.net/2009/08/19/do-trzech-razy-sztuka/#comments Wed, 19 Aug 2009 10:50:31 +0000 kaszwa http://soccerlog.net/2009/08/19/do-trzech-razy-sztuka/ Do trzech razy sztuka! Początek sezonu dla kibiców Lecha jest prawdziwą huśtawką nastroju. Zawodnicy Kolejorza fundują im efektowne zwycięstwa, by po tygodniu, sprowadzić ich błyskawicznie na ziemię. W dotychczasowych spotkaniach ekipa Jacka Zielińskiego zdecydowanie lepiej radziła sobie na wyjazdach, gdzie rozbijała w puch swoich rywali. Na obiekcie we Wronkach piłkarze, trenerzy oraz fani zmuszeni są przełykać gorzką pigułkę porażki. W tym sezonie stało się to już dwukrotnie, a w perspektywie czwartkowy mecz z Club Brugge, który jest silniejszy zarówno od Fredrikstad, jak od warszawskiej Polonii. Zatem, do trzech razy sztuka!
»Czytaj dalej

Tagi: Ekstraklasa, Lech Poznań, Liga Europejska,

]]>
Do trzech razy sztuka!
Początek sezonu dla kibiców Lecha jest prawdziwą huśtawką nastroju. Zawodnicy Kolejorza fundują im efektowne zwycięstwa, by po tygodniu, sprowadzić ich błyskawicznie na ziemię. W dotychczasowych spotkaniach ekipa Jacka Zielińskiego zdecydowanie lepiej radziła sobie na wyjazdach, gdzie rozbijała w puch swoich rywali. Na obiekcie we Wronkach piłkarze, trenerzy oraz fani zmuszeni są przełykać gorzką pigułkę porażki. W tym sezonie stało się to już dwukrotnie, a w perspektywie czwartkowy mecz z Club Brugge, który jest silniejszy zarówno od Fredrikstad, jak od warszawskiej Polonii. Zatem, do trzech razy sztuka!

Przyczyny porażki w obu tych spotkaniach były zgoła odmienne. W meczu z Norwegami słabszy występ możemy usprawiedliwić wysoką zaliczką z pierwszego spotkania. Kibicom trudno się z tym pogodzić, ale gdybyśmy postawili się w roli piłkarzy, to naprawdę ciężko jest się zmobilizować w sytuacji, gdy awans jest już praktycznie zapewniony. Także rywale byli zdeterminowani, by kompromitująca wpadka się nie powtórzyła. Te dwa czynniki spowodowały taki, a nie inny wynik w rewanżowym spotkaniu z norweskim klubem.

Jednak porażkę z Polonią Warszawa doprawdy ciężko zrozumieć. Wydawało się, że Lech ma silniejszą kadrę, że jego atutem powinno być boisko. Jednak Polonia pokazała, że na kameralnych stadionach gra jej się znakomicie, wszak większość jej zawodników doskonale pamięta czasy gry w Grodzisku Wielkopolskim, a obiekt we Wronkach, choć odrobinę większy, do stadionu Zbigniewa Drzymały jest bardzo podobny. Ponadto Czarne Koszule postanowiły chyba jeszcze raz spróbować uratować posadę swojemu trenerowi i wygląda na to, że im się to udało.

Teoretycznie wszystko zaczęło się dla Kolejorza doskonale. Wyraźna przewaga od początku spotkania, bramka Hernana Rengifo, brakowało tylko udokumentowania inicjatywy jeszcze jednym golem. Tymczasem na strzał zdecydował się Marcelo Sarvas i cała praca Lechitów poszła w las, którego w okolicach Wronek nie brakuje. Słowa trenera Jacka Grembockiego sugerujące, że taktyką Polonii było dać wyszumieć się Lechowi, po czym zaatakować, stały się ciałem na początku drugiej połowy, kiedy pierwszy rzut rożny Czarnych Koszul został zamieniony na bramkę. Trener Jacek Zieliński postanowił skorygować ustawienie i od tej pory Lech zaczął grać 4-4-2. Na efekty nie trzeba było długo czekać: wspaniale z rzutu wolnego strzelił Sławomir Peszko. Jednak dwadzieścia minut później świetna dyspozycja najwyraźniej uderzyła mu do głowy i dostał całkowicie bezsensowną, ale zasłużoną czerwoną kartkę. Na nic zdały się próby osłabionego Kolejorza, nie udało się po raz kolejny pokonać Sebastiana Przyrowskiego. Tymczasem Poznaniacy nadziali się na dwie kontry i było po zabawie.

“Trzeba pozytywnie zareagować” – powiedział po spotkaniu trener Jacek Zieliński. My, kibice, mamy podstawę do nadziei, ponieważ raz już nastąpiła pozytywna reakcja, po nieudanym meczu z Fredrikstad. Wówczas udało się pokonać Koronę Kielce. Jednak Club Brugge to zupełnie inna, wyższa półka niż Kielczanie. W tym spotkaniu Lech będzie się musiał także bronić, już nie raz pokazywał, że ma z tym spore problemy. Kibice liczą na powrót Roberta Lewandowskiego, który w meczu z Polonią pauzował, a znajduje się w świetnej formie.

W poprzednim sezonie Kolejorz mierzył się z silniejszymi rywalami niż Club Brugge. Najbardziej porywające mecze miały jednak miejsce w Poznaniu, gdzie kilkunastotysięczna publiczność swoim dopingiem paraliżowała piłkarzy rywali. Pozostaje nam liczyć na kibiców, którzy, miejmy nadzieję, stworzą na stadionie we Wronkach wspaniałą atmosferę i pozwolą zapomnieć piłkarzom, że nie grają w Poznaniu. A piłkarzy niech poniesie fantazja, niech szybko strzelą bramkę, potem drugą i mądrze się bronią. Bo w meczach z Fredrikstad i z Polonią tej mądrości zabrakło.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/19/do-trzech-razy-sztuka/feed/
Warszawa żegna się z pucharami! http://soccerlog.net/2009/08/09/warszawa-zegna-sie-z-pucharami/ http://soccerlog.net/2009/08/09/warszawa-zegna-sie-z-pucharami/#comments Sun, 09 Aug 2009 13:25:04 +0000 Zawil http://soccerlog.net/2009/08/09/warszawa-zegna-sie-z-pucharami/ Warszawa żegna się z pucharami! W czwartek zakończyły się rewanżowe mecze III rundy eliminacji debiutanckiego sezonu Ligi Europejskiej (czyt. dawny Puchar UEFA). W tegorocznej edycji europejskich pucharów ‘drugiej kategorii’ reprezentowały nasz kraj trzy ekipy: Lech Poznań, Legia Warszawa oraz Polonie Warszawa. Jak co roku były spore oczekiwania, szumne wypowiedzi o walce i sprawieniu niespodzianki podczas europejskich wojaży naszych ekip, a praktycznie skończyło się jak co roku, a w zasadzie jak roku temu… W walce o występ w Lidze Europejskiej pozostał tylko Kolejorz, natomiast dwaj przedstawiciele stolicy muszą przełożyć plany o pucharach na starym kontynencie przynajmniej o jeden sezon.
»Czytaj dalej

Tagi: Lech Poznań, Legia Warszawa, Liga Europejska, Polonia Warszawa, Wisła Kraków,

]]>
Warszawa żegna się z pucharami!
W czwartek zakończyły się rewanżowe mecze III rundy eliminacji debiutanckiego sezonu Ligi Europejskiej (czyt. dawny Puchar UEFA). W tegorocznej edycji europejskich pucharów ‘drugiej kategorii’ reprezentowały nasz kraj trzy ekipy: Lech Poznań, Legia Warszawa oraz Polonie Warszawa. Jak co roku były spore oczekiwania, szumne wypowiedzi o walce i sprawieniu niespodzianki podczas europejskich wojaży naszych ekip, a praktycznie skończyło się jak co roku, a w zasadzie jak roku temu… W walce o występ w Lidze Europejskiej pozostał tylko Kolejorz, natomiast dwaj przedstawiciele stolicy muszą przełożyć plany o pucharach na starym kontynencie przynajmniej o jeden sezon.

Po odpadnięciu Wisły z eliminacji Ligi Mistrzów nam, kibicom polskiej piłki, pozostało trzymać kciuki za trójkę naszych reprezentantów w walce o Ligę Europejską. Zadanie było proste – pokonać przeciwników klasy średnio-europejskiej i awansować do kolejnej rundy. Ta sztuka udała się niestety tylko jednemu z trzech naszych reprezentantów. Lech Poznań, bo o nich mowa, zdemolował w pierwszym meczu Fredrikstad FK aż 6:1. Norwescy kibice, działacze i dziennikarze przeżyli totalny szok po meczu z poznańską lokomotywą. Trener przeciwników Lecha określił rewanż we Wronkach jako mecz o honor dla jego drużyny. Można by rzec, że piłkarze Fredrikstad FK w pewien sposób zrealizowali cel własnego trenera, gdyż pokonali w rewanżu trzecią drużynę polskiej Ekstraklasy z poprzedniego sezonu wynikiem 1:2. Jednak pomimo tej porażki to podopieczni Jacka Zielińskiego zagrają w kolejnej fazie Ligi Europejskiej, lub dawnego Pucharu UEFA, jak kto woli…

Pozostali dwaj nasi reprezentanci zawiedli. Legia oraz Polonia nie zdołały pokonać swoich rywali, co równoznaczne było z odpadnięciem z rozgrywek europejskich pucharów.
Od początku nie dawałem zbytnich szans Czarnym Koszulom na jakiekolwiek zaistnienie na starym kontynencie. W dwumeczu z NAC Breda Poloniści tylko raz odpowiedzieli trafieniem Filipa Ivanowskiego. Przypomnijmy, że w pierwszym spotkaniu obu ekip nieznacznie lepsi okazali się Holendrzy wygrywając 1:0. Polonia Warszawa w rewanżowym meczu potrafiła dotrzymać kroku zespołowi NAC Bredy tylko przez pierwsze 20 minut. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1, przez co Czarne Koszule pożegnały się z meczami Ligi Europejskiej.

Ciekawym faktem jest to, że rewanż z holenderskim zespołem był najprawdopodobniej ostatnim meczem dla Jacka Grembockiego jako trenera ekipy z ulicy Konwiktorskiej (tu zapraszam do artykułu Pawła Mikulskiego). Mówi się, że schedę po ówczesnym trenerze Polonii na przejąć Franciszek Smuda! Ale czy były trener Lecha Poznań zdecyduje się przejąć dość słabą kadrę Polonii, po tym jak wojował z sukcesem Europę w meczach Pucharu UEFA? Z pewnością w najbliższych dniach poznamy przyszłość trenera Smudy oraz dowiemy się kto zasiądzie na stołku trenera warszawiaków.

Nie chciałbym pastwić się nad postawą Polonii w dwumeczu z NAC Breda, lecz Czarne Koszule pozostawiły po sobie dość przykre wspomnienia w eliminacjach Ligi Europejskiej.

Legia po pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Europejskiej z Broendby Kopenhaga znajdowała się w lepszej sytuacji niż rywale. Gol strzelony przez Iwańskiego na wyjeździe dawał przewagę Legionistom w konfrontacji z Duńczykami. Można powiedzieć, że po pierwszym meczu, w którym padł szczęśliwy remis dla Wojskowych, głownie dzięki wspaniałym interwencjom Janka Muchy, Legia wydawała się faworytem spotkania na Łazienkowskiej. Niestety, faworyci również odnoszą porażki. Warszawiacy nie przegrali swojego meczu, lecz zremisowali z Broendby 2:2 i to ekipa z Danii, dzięki lepszemu stosunkowi goli strzelonych na wyjeździe, awansowała do IV rundy eliminacji Ligi Europejskiej.

Legia Warszawa rozegrała bardzo dobre spotkanie. W przedwczorajszej prasie mogliśmy przeczytać wiele pochwał na temat gry Wojskowych w rewanżowym meczu z ekipą kopenhaskich zawodników. Podczas spotkania widać było, że Legioniści zostali dobrze przygotowani do meczu. Szybka gra, ładne akcje, na uwagę zasługują świetne podania między Rogerem a Marcinem Mięcielem, Warszawiacy przeważali na boisku, a czego zabrakło? Goli i skuteczności… Warto wspomnieć o sytuacji z 34’ minuty kiedy to w ciągu kilkunastu sekund Legia czterokrotnie poważnie zagrażała bramce gości.

W pomeczowej konferencji trener Jan Urban oznajmił, że nie może nic zarzucić swojej drużynie. Żałuje natomiast łatwo puszczonych goli, gdyż na swoje bramki Legioniści pracowali bardzo mocno. Należy zgodzić się z coachem Wojskowych, gdyż Legia rozegrała naprawdę dobry mecz i ustawiła bardzo wysoko poprzeczkę rywalom, lecz ekipie Broendby Kopenhaga wystarczyły dwa rzuty rożne, by to oni mogli cieszyć się z awansu w europejskich pucharach.

Piłka jest sportem, w którym trzeba walczyć do ostatniej minuty, jedna akcja może przeważyć o zwycięstwie drużyny. Drużyna Broendby Kopenhaga potrzebowała dwóch rzutów rożnych, aby cieszyć się awansu… bo Legii niestety zabrakło szczęścia, lub może umiejętności.

Polonia Warszawa skończyła przygodę z europejskimi pucharami tak jak się spodziewałem. Ekipa, która ledwo wygrała w poprzedniej rundzie z klubem amatorów Juvenes Dogana. Pozytywem III rundy eliminacji Ligi Europejskiej jest fakt awansu Lecha Poznań, pomimo porażki w drugim meczu oraz to, że w kolejnej fazie pucharów Kolejorz trafił na klub, z którym na dużą szansę na zwycięstwo – FC Brugge.

Tak więc kibicujmy Lechowi w meczu z Belgami i miejmy nadzieję, że ich przygoda z Ligą Europejską potrwa jeszcze dłużej niż zeszłoroczne występy poznaniaków w Pucharu UEFA.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/09/warszawa-zegna-sie-z-pucharami/feed/
Wideo z III rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej http://soccerlog.net/2009/08/07/wideo-z-iii-rundy-eliminacyjnej-pucharu-uefa/ http://soccerlog.net/2009/08/07/wideo-z-iii-rundy-eliminacyjnej-pucharu-uefa/#comments Fri, 07 Aug 2009 18:03:05 +0000 Wakaru http://soccerlog.net/2009/08/07/wideo-z-iii-rundy-eliminacyjnej-pucharu-uefa/ Wideo z III rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej Wczoraj trzy polskie drużyny rozegrały mecze rewanżowe III rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Żadna z nich nie wygrała swojego spotkania, jednak Lech Poznań, dzięki lepszemu wynikowi w poprzednim spotkaniu, awansował do IV rundy eliminacji. Zagra w nim z belgijskim Club Brugge.
»Czytaj dalej

Tagi: Lech Poznań, Legia Warszawa, Liga Europejska, Polonia Warszawa, wideo,

]]>
Wideo z III rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej
Wczoraj trzy polskie drużyny rozegrały mecze rewanżowe III rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Żadna z nich nie wygrała swojego spotkania, jednak Lech Poznań, dzięki lepszemu wynikowi w poprzednim spotkaniu, awansował do IV rundy eliminacji. Zagra w nim z belgijskim Club Brugge.

Pozostałe polskie zespoły nie miały tyle szczęścia. Polonia Warszawa po raz drugi przegrała mecz z NAC Bredą i odpadła z rywalizacji o miejsce w Lidze Europejskiej. Jednak to ten zespół na razie zarobił dla Polski najwięcej punktów w rankingu, gdyż wygrywał swoje mecze w dwóch poprzednich rundach.

NAC Breda – Polonia Warszawa

Drugi ze stołecznych klubów, Legia Warszawa, uzyskał wczoraj najlepszy wynik, remisując z duńskim Broendby Kopenhaga 2:2. Legioniści powinni wygrać to spotkanie, gdyż zdecydowanie przeważali i mieli wiele sytuacji strzeleckich. Jednak brak odpowiedniej skuteczności, a przede wszystkim koszmarne błędy w kryciu pozwoliły Duńczykom zremisować z Wojskowymi i tym samym awansować do kolejnej rundy. Legia grała od II rundy eliminacji, w której wyeliminowała gruzińskie Olimpi Rustawi.

Legia Warszawa – Broendby Kopenhaga

Lech Poznań nie oczarował, ale wykonał zadanie – awansował do IV rundy eliminacyjnej. Zresztą, brak awansu byłby wielką sensacją, gdyż Norwegowie przyjechali, mając bagaż sześciu straconych goli i zaledwie jednego strzelonego. Lech przegrał ostatecznie u siebie 2:1, jednak awansował dalej. Przeprowadzone dzisiaj losowanie skojarzyło drużynę Kolejorza z jednym z dwóch najbardziej utytułowanych klubów belgijskich – Club Brugge.

Lech Poznań – Fredrikstad FK

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/07/wideo-z-iii-rundy-eliminacyjnej-pucharu-uefa/feed/