Soccerlog.net » Bundesliga http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Giganci w opałach http://soccerlog.net/2009/11/06/giganci-w-opalach/ http://soccerlog.net/2009/11/06/giganci-w-opalach/#comments Fri, 06 Nov 2009 15:08:52 +0000 Kay http://soccerlog.net/2009/11/06/giganci-w-opalach/ Leo_Messi.jpg Faza grupowa Ligi Mistrzów zazwyczaj jest tylko formalnością, szansą dla słabszych zespołów na zagranie meczu z największymi klubami Europy, czasem nawet uzyskując dobry wynik. Od czasu do czasu jakiś zespół spoza elity przebijał się wyjątkowo do 1/8, czasem któraś z uznanych marek będąca akurat w kiepskiej formie odpadała, ale główni faworyci zazwyczaj bez pudła stawiali się w komplecie w 1/8. Tym razem sytuacja jednak ma się inaczej. Poza burtą LM już na etapie fazy grupowej może znaleźć się paru murowanych faworytów. Przyjrzyjmy się bliżej ich sytuacji.
»Czytaj dalej

Tagi: Liga Mistrzów,

]]>
Leo_Messi.jpg

Faza grupowa Ligi Mistrzów zazwyczaj jest tylko formalnością, szansą dla słabszych zespołów na zagranie meczu z największymi klubami Europy, czasem nawet uzyskując dobry wynik. Od czasu do czasu jakiś zespół spoza elity przebijał się wyjątkowo do 1/8, czasem któraś z uznanych marek będąca akurat w kiepskiej formie odpadała, ale główni faworyci zazwyczaj bez pudła stawiali się w komplecie w 1/8.
Tym razem sytuacja jednak ma się inaczej. Poza burtą LM już na etapie fazy grupowej może znaleźć się paru murowanych faworytów. Przyjrzyjmy się bliżej ich sytuacji.

Bayern Monachium
Ostatnim czasy ciężko oszacować potencjał tego zespołu. Zmieniają się trenerzy, zmieniają piłkarze i o ile ciągle w Niemczech to Bawarczycy najregularniej sięgają po tytuł mistrza tak w Europie już od dłuższego czasu mało kto się z nimi poważnie liczy. W tym sezonie miało się to zmienić – skrzydła RR (Ribery i Robben) miały być najmocniejsze w Europie i ponieść Bayern daleko w LM. Grono, jak się wydawało, świetnych napastników tj. Klose czy Toni uzupełnił znakomity Mario Gomez. Tymoszczuk wzmocnił środek pola. A jednak Bayern wcale nie wydaje się mocniejszy. Wręcz przeciwnie.
Klose i Toni wyglądają jak cienie samych siebie sprzed lat. Młodzi też już nie są, więc szanse na to, że dadzą coś jeszcze z siebie są niewielkie. Ciężar ataku spoczywa więc na Gomezie i młodziutkim Mullerze.
Słabiej niż wcześniej wygląda Bayern w defensywie. Gdzie te czasy kiedy Bawarczycy byli znani ze swojej żelaznej defensywy? Dzisiaj, po stracie Lucio, w monachijskiej drużynie brak choćby jednego solidnego środkowego obrońcy.
Środek pola cierpi na syndrom Interu (do niedawna) – wielu stosunkowo wysokiej klasy zawodników o nastawieniu defensywnym i ani jednego solidnego rozgrywającego.
Ani Butt ani Rensing nie są też mocnymi punktami w bramce.
Do wszystkich tych problemów doszedł nowy trener – Luis van Gaal. Trener to dość specyficzny, mówiąc delikatnie. Adaptacja do jego stylu gry przychodzi opornie.
Do tych problemów doszła ciężka grupa – z mistrzem Francji, Bordeaux oraz Juventusem. Remis u siebie z Juve i porażka z Bordeaux sprawiły, że teraz co najwyżej Bawarczycy mogą liczyć, że Bordeaux pokona Juve a potem na Stadio Olimpico Bayern będzie mógł próbować wydrzeć Juve awans. Szanse jednak są marne.

Liverpool
Nieco podobnie do Bayernu rysuje się w tym roku sytuacja Liverpoolu. Nowa era w historii Liverpoolu pod znakiem Rafy Beniteza zaczęła się z hukiem – od wygrania Ligi Mistrzów po niezapomnianym finale w Istambule. Od tego czasu jednak drużyna pomimo ogromnych nakładów nie wydaje się rozwijać. O skuteczność polityki transferowej Beniteza można się spierać, ale sytuacja nie wygląda dobrze. Szwankuje obrona, Carragher z roku 2009 wydaje się już być dużo słabszą wersją samego siebie sprzed paru lat, a na dodatek nie ma dla niego solidnego partnera. Agger i Skrtel to bez wątpienia solidni zawodnicy, ale o małych szansach na wtargnięcie się do topu środkowych obrońców. Brakuje choćby jednego solidnego lewego obrońcy, bo Fabio Aurelio już chyba formy z najlepszych lat w Valencii nie odzyska.
Środek pola kolejny rok z rzędu nie może się doczekać solidnych skrzydłowych, Riera nie do końca przekonuje Beniteza, a na prawym skrzydle z konieczności kolejny sezon gra pracowity, ale jednak daleki umiejętnościami od klasy światowej Dirk Kuyt. Dodatkowo dla genialnego Torresa kompletnie brak jest zmiennika. Nie do przecenienia jest też strata Alonso i ciężko uwierzyć, że wypełni po nim lukę Aquilani.
Patrząc na tą drużynę nie można oprzeć się wrażeniu, że część obecnie grających zawodników jest słabsza od zdobywców Istambułu – Aurelio jest słabszy od Riise, Skrtel od Hyppi, Carragher ’09 od Carraghera ’05, Lucas/Aquilani od Alonso, Riera od Kewella. Ten sezon jak na razie potwierdza, że zespół się nie rozwija. A trudna grupa zrobiła swoje. Jak na razie Liverpool nie wygrał żadnego z meczów z rywalizującymi o awans z grupy Fiorentiną i Lyonem.
Teraz Liverpool musi liczyć na to, że Fiorentina nie poradzi sobie z Lyonem, co da szansę Liverpoolowi na wydarcie Fiorentinie awansu na Anfield. O ile poradzi sobie wcześniej z Debrecenem.

Inter
Tutaj dochodzimy do chyba najbardziej fascynującej grupy. Z pozoru klasyka fazy grupowej LM – dwóch potentatów, którzy w cuglach biją dwóch outsiderów a w meczach między sobą rozstrzygają kto wychodzi z pierwszego, a kto z drugiego miejsca.
Ta grupa jednak kryje w sobie pewne niespodzianki. Przede wszystkim – jest to jedyna grupa faktycznych mistrzów – każda z drużyn to mistrz swojego kraju. A także, na dzień dzisiejszy, lider swojej ligi. Owszem, Ukraina i Rosja to może jeszcze nie absolutna czołówka, ale już nikt przy zdrowych zmysłach nie bagatelizuje drużyn ze wschodu. O Rubinie Kazań wiadomo dotąd przeciętnemu kibicowi było mało, ale jeśli drużyna drugi rok z rzędu bije do tytułu mistrza Rosji takie drużyny jak CSKA czy Zenit to jest wystarczający dowód by brać ich na poważnie.
Natomiast Dynamo Kijów i Szachtar również od lat potwierdzają, że są solidnymi europejskimi markami.
Do dobrej formy zespołów ze wschodu Inter dołożył swoje europejskie kompleksy – bezkonkurencyjni we Włoszech od dawna niczego nie potrafią zawojować w Europie. Do 85 minuty meczu z Dynamem w ostatniej kolejce wydawało się, że tym razem będzie jeszcze gorzej i Inter nie wyjdzie z grupy, kosztem któregoś (obu…?) wschodniego zespołu. Dwie bramki w końcówce diametralnie odmieniły sytuację i siedząc na czele swojej grupy są na dzień dzisiejszy faworytami do jej wygrania. Przed nimi jednakże mecz na Camp Nou. Ewentualna porażka znowu bardzo skomplikuje sytuację drużyny Mourinho. Drużyny, która w odróżnieniu od powyższych przypadków, dysponuje kapitalną, szeroką, niesamowicie utalentowaną kadrą. Taką, która musi mierzyć co najmniej w półfinał LM. Odpadnięcie w grupie to byłaby katastrofa.

Barcelona
Odpadnięcie w grupie to byłaby również katastrofa dla Katalończyków. A perspektywa ta staje się coraz bardziej realna. Wszystko zepsuł przegrany mecz na Camp Nou z Rubinem Kazań. Remisy na San Siro i w mroźnym Kazaniu to wyniki do zaakceptowania, ale porażka na Camp Nou zaskoczyła wszystkich. Owszem, pechowa i niezasłużona – ale taka jest piłka. Nie ma też co ukrywać, że w Barcelońskiej drużynie nie wszystko działa jak należy.
Po powrocie ze zgrupowania kadry narodowej błysk i pewność siebie stracił Messi. Sezon zaczął świetnie, ale od paru meczów nie potrafi wrócić do swojej formy. Ile jeszcze potrwa spadek formy? Bo alternatywy dla Messiego Barcelona nie ma.
Niepokojący spadek formy zaliczył też Xavi, odkąd Chico zupełnie wyłączył go z gry w meczu z Almerią. Coraz rzadziej wychodzą mu dokładne penetrujące podania, a bez nich Barcelona jest dużo mniej groźna.
Niepokojące też jest podejście piłkarzy, którzy bagatelizują każdy kolejny niekorzystny wynik, tłumacząc się, że „mieli przewagę”, „zabrakło wyłącznie goli”, „ciężko się gra gdy przeciwnik broni 10 piłkarzami”. Ale ta sytuacja się powtarza. Nikt o zdrowych zmysłach nie zagra teraz z Barceloną otwartej piłki, gdy widać jak bardzo dla niej frustrująca może być solidna i zdyscyplinowana gra defensywna. Z murowaniem bramki będzie się Barcelona mierzyć zapewne w niemal każdym meczu jaki pozostał do końca sezonu. A recepta na solidną gre w defensywnie przeciwko Katalończykom opracowano już dawno – głęboko cofnięta obrona, zagęszczony środek obrony (choćby kosztem odsłonięcia boków), z agresywnie grającą linią pomocy. Jeśli taka drużyna jest dobrze zorganizowania w defensywie, to 75% posiadania piłki nie przekłada się na zbyt wiele okazji bramkowych.
Dewizą Guardioli jest wierność swojemu stylowi gry bez względu na okoliczności. Może jednak czasem by się przydał plan B? Bo plan A coraz częściej zawodzi.
Teraz Barcelona musi absolutnie wygrać z Interem. Interem, który będzie się bronił jeszcze lepiej niż Rubin Kazań w dwóch ostatnich meczach i który jeszcze od niego groźniej będzie kontratakował. Jeśli paru zawodników Barcelony nie podniesie poziomu swojej gry może być ciężko ten mecz wygrać. I Barcelona zamiast pierwszej drużyny, która obroni tytuł Ligi Mistrzów, będzie pierwszym mistrzem od dawna, który nawet nie wyjdzie z grupy.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/11/06/giganci-w-opalach/feed/
Bayern Monachium wraca do piłkarskiej czołówki http://soccerlog.net/2009/08/14/bayern-monachium-wraca-do-pilkarskiej-czolowki/ http://soccerlog.net/2009/08/14/bayern-monachium-wraca-do-pilkarskiej-czolowki/#comments Fri, 14 Aug 2009 18:07:23 +0000 Trocky http://soccerlog.net/2009/08/14/bayern-monachium-wraca-do-pilkarskiej-czolowki/ Bayern Monachium wraca do piłkarskiej czołówki Rewolucja w Bayernie Monachium stała się faktem. Nowy sztab szkoleniowy, 9 nowych piłkarzy, 55 mln euro wydane na transfery, nowy manager klubu i wszystko to zaledwie na przestrzeni jednego miesiąca. Ale po kolei.
»Czytaj dalej

Tagi: Alexander Baumjohann, Anatolij Tymoszczuk, Bayern Monachium, Bundesliga, Christian Nerlinger, Danijel Pranjić, Edson Braafheid, Ivica Olić, Louis van Gaal, Luca Toni, Mario Gomez, Uli Hoeness,

]]>
Bayern Monachium wraca do piłkarskiej czołówki
Rewolucja w Bayernie Monachium stała się faktem. Nowy sztab szkoleniowy, 9 nowych piłkarzy, 55 mln euro wydane na transfery, nowy manager klubu i wszystko to zaledwie na przestrzeni jednego miesiąca. Ale po kolei.

Eksperyment Juergen Klinsmann się nie udał. Działacze bawarskiego giganta przekonali się na własnej skórze, że nie każdy młody, zdolny trener (jak np. Guardiola) musi być zbawicielem drużyny. Dlatego zdecydowano się na wariant ostateczny. Sprawdzony, doświadczony i starszy już trener. Tylko jedno nazwisko było do wyciągnięcia na transferowym rynku: Louis van Gaal. Człowiek, który 10-15 lat temu był trenerem bezprzecznie najlepszej drużyny tamtych czasów. Ajax Amsterdam bo o nim jest mowa wygrał z van Gaalem na ławce Puchar Uefa, Superpuchar Europy i 3 razy z rzędu mistrzostwo Holandii.

Dodatkowo drużyna dwa razy z rzędu była w finale Ligi Mistrzów (1995, 1996) wygrywając te rozgrywki w swoim pierwszym podejściu finałowym. Van Gaal odkrył dla świata wielu świetnych piłkarzy. To z pod jego ręki wyszli tacy piłkarze jak van der Sar, Seedorf, bracia de Boer, Davids czy Kluivert. Potem ten charyzmatyczny trener przeniósł się do Barcelony, która pod jego przywództwem 2 razy z rzędu wygrała La Liga i raz Puchar Króla. Następnie był nieudany epizod z reprezentacją Holandii, z którą van Gaal nie zakwalifikował się do Mistrzostw Świata w Korei i Japonii 2002. I tak naprawdę jest to jedyna porażka zawodowa van Gaala jako trenera. Za taką nie uznaję zwolnienia w Barcelonie. Trener robił to co do niego należało czyli zdobywał trofea (i to ważne trofea). Niestety, Hiszpanie jak to Hiszpanie mają wstręt do taktyki i w przeciwieństwie do np. arcytaktycznych Włochów czy Niemców kochają spontaniczność w grze. Tak też było i w Barcelonie. Kibice nie mogli znieść ciągłych wygranych 1-0 ewentualnie 2-1 i piłkarskich szachów na boisku. Byli rządni pieknej i widowiskowej gry, a nie typowo niemieckiej topornej męczarni. A propos szachów piłkarskich. Największy strateg piłkarski – niejaki Jose Mourinho wszystkiego uczył się od van Gaala w czasie gdy “praktykował” w Barcelonie jako asystent Holendra. Taki mały szczegół, o którym pewnie poza kibicami Barcelony mało kto wie.

Po Barcelonie i nieudanej przygodzie z reprezentacją Holandii van Gaal troszkę odpoczął i zabrał się do małego prowincjonalnego wręcz klubu z Holandii – AZ Alkmaar, z którego w zeszłym sezonie zrobił Mistrza Holandii. Teraz ten 58- letni trener ponownie wraca do europejskiej czołówki jako trener Bayernu Monachium. W Bawarii w przeciwieństwie do Katalonii nikt nie będzie miał do Holendra pretensji o bardzo “taktyczną” grę. Nikt się nie pogniewa jak Bayern wszystkie 34 kolejki Bundesligi będzię wygrywał po 1-0. Tu są zimni i wyrachowani piłkarsko do szpiku kości Niemcy, a nie gorący i spontaniczni na boisku Hiszpanie. Jak na ironię to właśnie Holender będzie uczył Bawarczyków ich niemieckiego stylu gry w piłkę, który na przestrzeni kilku ostatnich lat całkowicie zatracili.

Drugą nowością w Monachium są zawodnicy. Kilku sprzedano, kilku kupiono. Do drużyny zakupiono “niemieckiego Benzemę” (jak lubią to podkreślać Niemcy) – Mario Gomeza za 30-35 mln euro (dokładna cena nie jest znana), Anatolija Tymoszczuka za 11 mln euro, który w pojedynkę rozmontował Bayern rok temu w pamiętnym półfinale Pucharu Uefa, przegranym przez Bawarczyków 0-4 z Zenitem. Kolejnym wielkim wzmocnieniem drużyny jest ściągnięcie za darmo Ivicy Olicia. Dla mnie ten piłkarz sposobem gry na boisku przypomina Wayne’a Rooney’a. Szalony walczak, wręcz jeździec bez głowy, biegający na boisku od 1. do 90. minuty i zostawiający całe swe serce na murawie. To może być największe wzmocnienie Bayernu w tym sezonie i to za 0 euro! Na specjalne życzenie van Gaala z Eredivisie ściągnięto Danijela Pranjicia (7,75 mln euro) i Edsona Braafheida (2 mln euro). Jako uzupełnienie kadry zakontraktowano młodego Alexandra Baumjohanna (0 euro) i ściągnięto z wypożycznia Andreasa Goerlitza.

Jednak prawdziwym szokiem było przesunięcie z drużyny juniorów do pierwszej drużyny dwóch 20-letnich młokosów: Thomasa Muellera i Holgera Badstubera. Ten drugi na dzień dobry wygryzł ze składu mały symbol klubu Lucio, który zmuszony został szukać sobie nowego klubu (Lucio sprzedano do Interu za 8 mln euro), a Mueller spowodował, że najlepszy strzelec Bayernu – Luca Toni dostał zgodę na wolne od piłki i urlop we Włoszech, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie jest drużynie tak bardzo potrzebny. Szczególnie radziłbym się przyglądać uważnie Badstuberowi. Po miesiącu treningów van Gaal uczynił go podstawowym stoperem Bayernu. Wg mnie to może być klasa zawodnika podobna do słynnych dzieciaków Ajaxu, którzy w 1995 wygrywali Puchar Europy. Dojrzałym Włochom to sie pewnie w głowach nie mieści jak 20-latek może być podstawowym stoperem drużyny. Pomocnik czy napastnik jeszcze ujdzie ale obrońca? Stoper? Ostatnia deska ratunku przed bramkarzem? Tego już za wiele. A jednak van Gaal słynie ze szlifowania wielkich talentów piłkarskich. Przyjście nowych piłkarzy wymusiło odejście innych. Lukas Podolski wrócił do swojej ukochanej FC Koeln (10 mln euro), wspomniany Lucio odszedł do Interu, z wiekowym Ze Roberto nie przedłużono kończącego się kontraktu, a Massimo Oddo powrócił do Milanu po rocznym wypożyczeniu z tego klubu.

W Bayernie dokonano też zmian w kadrze kierowniczej klubu. Będący managerem klubu od 1979 roku Uli Hoeness (30 lat managerem klubu!!! Nawet sam Sir Alex Ferguson wymięka przy takim stażu) zostanie prezydentem całego Bayernu zastępując na tym stanowisku “Cesarza” Franza Beckenbauera. Już nigdy więcej nie zobaczymy na ławce rezerwowych Bayernu sympatycznego, starszego jegomościa w czerwonej kurtce i w okularkach. Jego miejsce zajął właśnie były piłkarz Bayernu 36-letni Christian Nerlinger (kolejny manager na 30 lat??). To Nerlinger od teraz odpowiada za politykę transferową Bawarczyków. On kupuje i sprzedaje piłkarzy. On siada na ławce rezerwowych obok trenera.

Bayern wraca do ścisłej europejskiej czołówki. Ten nieco zapomniany obecnie klub i uważany za słaby (choć przed losowaniem Ligi Mistrzów Bayern umieszczono w pierwszym koszyku, wprawdzie na ostatnim 8 miejscu, ale jednak to oznacza, że Bawarczycy są 8 najmocniejszą drużyną starego kontynentu), ma szansę na powtórzenie wielkich sukcesów z przełomu wieków gdy 2 finały Ligi Mistrzów w 3 lata były wielkim sukcesem klubu, a półfinał tych rozgrywek był celem minimum co sezon przez kilka lat. Trener van Gaal jest znany z żelaznej dyscypliny taktycznej, braku tolerancji dla gwiazdorstwa (choć akurat tutaj jest jeden wyjątek: Franck Ribery – Francuz nie będzie podlegał jakimkolwiek założeniom taktycznym trenera, nie będzie musiał uczestniczyć w akcjach defensywnych drużyny – słowem wolny elektron, którego jedynym zadaniem jest napór na bramkę przeciwnika wszelkimi możliwymi sposobami – przywilej zastrzeżony tylko dla piłkarskiego geniusza) i promowania młodych piłkarzy na gwiazdy światowego formatu. Czuję, że to odpowiedni człowiek w odpowiednim miejscu.

Van Gaal chce udowodnić piłkarskiej Europie, że nie jest jeszcze starcem siedzącym w domu, a jednym z największych strategów w Europie obok Hiddinka, Mourinho, Beniteza, Fergusona czy Wengera. Van Gaal pragnie coś udowodnić Europie, Bayern chce coś udowodnić Europie więc czego chcieć więcej? Wiadomo do tanga trzeba dwojga i chyba to znaleziono. Niedoceniany Bayern wraca do gry w walce z drużynami włoskimi, wielką czwórką Anglii czy wielką dwójką Hiszpanii.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/14/bayern-monachium-wraca-do-pilkarskiej-czolowki/feed/