Soccerlog.net » Blaise http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Legii droga do Europy http://soccerlog.net/2009/10/07/legii-droga-do-europy/ http://soccerlog.net/2009/10/07/legii-droga-do-europy/#comments Wed, 07 Oct 2009 17:47:46 +0000 Blaise http://soccerlog.net/2009/10/07/legii-droga-do-europy/ Legii droga do Europy Legia Warszawa-klub przez wielu (szczególnie w stolicy) kochany, ale także przez wielu znienawidzony. Klub, który szczególnie w latach 90 XX wieku wyrobił sobie naprawdę niezłą markę na kontynencie, fantastycznymi i jakże emocjonującymi pojedynkami w europejskich pucharach. Dziś, pomimo podium w lidze co sezon, ciężko im nawiązać do tamtych czasów. Jaki z tego wniosek? Głównie taki, że poziom naszej rodzimej ligi drastycznie się obniża, gdyż stołeczny klub cały czas jest w ścisłej czołówce (2 razy zdobywając MP w XXI w.). Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby działacze, trenerzy, piłkarze uczyli się na własnych błędach, moglibyśmy patrzeć na drużynę z Łazienkowskiej 3 znacznie optymistyczniej, bo podstawy do solidnej, europejskiej marki niewątpliwie mają.
»Czytaj dalej

Tagi: Ekstraklasa, Legia Warszawa, liga polska,

]]>
Legii droga do Europy

Legia Warszawa-klub przez wielu (szczególnie w stolicy) kochany, ale także przez wielu znienawidzony. Klub, który szczególnie w latach 90 XX wieku wyrobił sobie naprawdę niezłą markę na kontynencie, fantastycznymi i jakże emocjonującymi pojedynkami w europejskich pucharach. Dziś, pomimo podium w lidze co sezon, ciężko im nawiązać do tamtych czasów. Jaki z tego wniosek? Głównie taki, że poziom naszej rodzimej ligi drastycznie się obniża, gdyż stołeczny klub cały czas jest w ścisłej czołówce (2 razy zdobywając MP w XXI w.). Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby działacze, trenerzy, piłkarze uczyli się na własnych błędach, moglibyśmy patrzeć na drużynę z Łazienkowskiej 3 znacznie optymistyczniej, bo podstawy do solidnej, europejskiej marki niewątpliwie mają.

Zbawcy czy partacze, czyli ITI u sterów..

Zacznijmy od tych, bez których Legia może byłaby dziś tylko ligowym średniakiem, a może w ogóle by jej nie było. To koncern ITI, który przejął Legię na skraju bankructwa w 2003 roku. I za to należy być bezgranicznie wdzięcznym właścicielowi portalu Onet czy telewizji TVN. Teoretycznie trudno przypuszczać, aby żaden inwestor nie zainteresował się wtedy jednym z najsłynniejszych klubów w Polsce, ale długi Legii były niemal bez dna, więc różnie mogło się to potoczyć. ITI obiecywało Ligę Mistrzów po trzech sezonach, drużynę na dobrym, europejskim poziomie. Trzy sezony później okazało się, że nic z tego nie wyszło, a kolejne trzy dalej, że są ciągle tam gdzie byli. Przyczyną tego było w dużej mierze opuszczanie zespołu przez kolejnych kluczowych zawodników (Saganowski, Boruc, Janczyk, Fabiański, Bronowicki..), ale tego należało się spodziewać po dobrych sezonach tych graczy. Gorsze było to, że właściciele warszawskiej ekipy nie chcieli uruchomić środków pozyskanych ze sprzedaży tych zawodników (a starczyło by ich na zakup kilku naprawdę klasowych zawodników). Wynikało to jednak z tego, że transfery poczynione przez byłego szkoleniowca i jednocześnie dyrektora sportowego (angielski model menagera drużyny nie sprawdził się w Legii) –Dariusza Wdowczyka przyniosły spory ubytek w klubowej kasie, a wraz z nim nie szła w parze poprawa jakości drużyny. Ostatnie dwa lata to także ciągły konflikt między włodarzami, a kibicami-głównie tymi z byłej „Żylety”. Wina jest po obu stronach, dlatego nie zamierzam tutaj bawić się w sędziego (i jednocześnie oskarżonego, bo sam często gościłem na Żylecie). Ostatnio nastąpiła jednak odwilż, która dobrze rokuje na przyszłość, chociaż nie łudźmy się, że kiedyś relacje na linii kibice-klub będą bardzo dobre, bo raczej nie ma szans na powrót do tego stanu. Ja wyganiać ITI nie chcę, ponieważ widzę u nich pewną myśl, ideę długofalowego rozwoju drużyny. Podoba mi się ich cierpliwość w stosunku do szkoleniowców drużyny, której brakuje tak wielu właścicielom klubów w Polsce. Podoba mi się, że mimo iż Legia przynosi duże straty (nie licząc już spłaconych ogromnych długów) to Walter i spółka stopniowo co rok powiększają budżet drużyny, nie wykonując żadnych gwałtownych i nieprzemyślanych ruchów. Za około rok będzie gotowy już nowy stadion na Łazienkowskiej i to według prezesa Miklasa doskonały moment na poważne wejście na europejskie salony. Czy w końcu się uda ta sztuka? Co w ogóle można rozumieć pod tym pojęciem? Zapewne tylko jedno-upragnioną Ligę Mistrzów, ale pierw trzeba wygrać Mistrzostwo Polski, aby myśleć o Champions League.

Trener z pomysłem, drużyna z umiejętnościami,

sukcesy na arenie krajowej, ale..

Jan Urban przejął drużynę Legii w 2007 roku i to jest pierwsza seniorska ekipa, jaką prowadzi. Wcześniej zajmował się juniorami w Pampelunie, od razu więc został rzucony na głęboką wodę, bo w Warszawie presji na wynik nigdy nie brakuje. Przez 2 lata Legia pod jego wodzą zdobyła 2 razy vice-mistrzostwo kraju, Puchar Polski, Superpuchar Polski, 2 razy skompromitowała się w pucharach i w tym roku także we wczesnej fazie odpadła z Ligi Europejskiej, mimo iż w starciu z Broendby w Warszawie prezentowała co najmniej solidny, europejski poziom. Jak na dwa lata kariery trenerskiej w seniorskiej piłce to naprawdę niezły dorobek, lecz w Legii oczekuje się więcej. Urban stara się wprowadzić do polskiej piłki wzorce rodem z Hiszpanii. Szybka, kombinacyjna gra znana z boisk La Liga, niekoniecznie jednak sprawdza się na naszych nierównych murawach (może to jest przyczyna?..). Może wykonawcy nie ci, może szkoleniowiec za miękki, a może po prostu Polska to nie Hiszpania i należy grać naszą, polską piłkę. Tutaj jednak rodzi się pytanie-czy polska piłka miała/ma przez ostatnie 20 lat jakiś specyficzny, utożsamiany tylko z naszym futbolem styl gry? Ale to sprawa na osobny tekst. Wracając do Legii-główne zarzuty jakie można słać w stosunku do ich gry to nieumiejętność grania z takimi ekipami jak Odra czy Jagiellonia, z którymi Legioniści notorycznie dostają po tyłku oraz to, że nie potrafią przez 90 minut utrzymać dobrego stylu gry. Nie wiem czy na palcach jednej ręki zliczę mecze, w których ekipa Wojskowych podobała mi się w przekroju całego meczu. Za to takich, w których dobrze prezentowali się np. 30 minut jest cała masa. Ktoś powie, że każda drużyna ma dobre fragmenty gry i przyznam mu rację, jednak u Legii te okresy przekonują mnie, że w tej drużynie i w myśli szkoleniowej Jana Urbana drzemią naprawdę wielkie możliwości. Drużynie ponadto często brakuje jaj, kogoś kto przyjmie wyzwanie bezwzględnej walki w środku pola. Takim zawodnikiem często jest defensywny pomocnik, a kto pełni tę rolę w Legii? Młodziutki, wątły Ariel Borysiuk.. Nie mam wątpliwości co do nieprzeciętnych umiejętności tego gracza, ale na pewno nie jako typowego defensywnego pomocnika. Popatrzmy kto pełni rolę defensywnych pomocników (w Hiszpanii nazywają ich ‘pivotami’) w dwóch chyba obecnie najsilniejszych kadrowo zespołach-Realu i Barcelonie. Mahmadou i Lassana Diarra w Los Blancos i Seydou Keita i Yaya Toure w Blaugranie. Co ich łączy? A to, że są to dosyć wysocy (prócz Lassany), silni, wytrzymali, czarnoskórzy gracze z Afryki, nie bojący się pojedynków w powietrzu i ostrych starć. Jak ma się przy nich 70-kilogramowy i mierzący 178 cm młody Borysiuk? Wiem, że trudno porównywać poziomy drużyn i lig, ale myślę, że warto, aby polskie ekipy (bo tyczy się to większości ligi) poszukały prawdziwych defensywnych pomocników jak choćby Radosław Sobolewski w Wiśle. A w Legii niestety nawet nie wymieniano tej pozycji do koniecznego wzmocnienia przed sezonem. Reszta składu ekipy Urbana naprawdę prezentuje się co najmniej dobrze. Mucha, Choto, Astiz, Rzeźniczak.. myślę, że z tymi zawodnikami można grać w Lidze Mistrzów i nie wracać z każdego wyjazdu z bagażem pięciu bramek. Druga linia już na pewno potrzebuje wzmocnień, ale Iwański to naprawdę dobry kreator gry, pod warunkiem, że nie musi pełnić przy okazji roli defensywnego pomocnika, a Radović w formie to gracz z innej ligi. Przydałby się ktoś na lewą pomoc, bo Rybus jeszcze nie gwarantuje na dłuższą metę odpowiedniego poziomu. Z przodu Chinyama, który tak samo jak potrafi irytować, tak także uszczęśliwiać, ponadto doświadczony Mięciel, którzy wprowadza wiele dobrego, nie tylko na boisku. Nie wspomnę już o Grzelaku, który zdrowy (sic!) jest poważnym zagrożeniem dla każdego bramkarza w naszej lidze i nie tylko. Zadatki na dobry zespół w moim mniemaniu naprawdę są, potrzeba tylko kilku wzmocnień i ustabilizowania gry podczas meczu.

Tanio kupię, drogo sprzedam, czyli transfery..

Od lat bolączką Legii są transfery. Mirosław Trzeciak, dyrektor sportowy Legii nasłuchał się już tylu obelg, ilu nie usłyszał przez całą karierę zawodniczą. Narzekano na Hiszpanów tak jak kiedyś narzekano na Brazylijczyków. Prawda jest taka jednak, że włodarze Legii nie rozpieszczają Trzeciaka i przez ostatnie 2 lata miał do wydania pieniądze, które nie pozwalały szaleć na rynku. Trzeba było więc kombinować-w końcu kto kombinuje, ten żyje. Kombinacje, szczególnie z piłkarzami z Płw. Iberyjskiego nie wyszły może najlepiej, ale z tego co mi wiadomo pan Mirek nadal żyje i chyba ma się dobrze. Zauważmy jednak, że kilka dobrych ruchów w miarę możliwości wykonał: ściągnął tanio niechcianego Chinyame z Grodziska, sprowadził jednego z czołowych ligowych rozgrywających, który z miejsca stał się liderem drużyny-Maćka Iwańskiego, Jakuba Wawrzyniaka z Widzewa, Iniakiego Astiza-tylko rezerwowego w Osasunie, ale kapitalnego stopera w ekstraklasie. Ponadto na testy przyjechał rok temu Bernard Parker, o którego umiejętnościach mogliśmy przekonać się w sparingu RPA z naszą reprezentacją. Nie spodobał się on jednak Urbanowi.. A na przeszkodzie przyjścia młodej perły ghańskiego futbolu-Ransforda Osei stanęły przepisy FIFA. Zdecydowana większość kibiców Legii ocenia Trzeciaka negatywnie przez pryzmat sprowadzenia do Warszawy słabych Hiszpanów, a zapomina o jego naprawdę dobrych ruchach transferowych. Szkoda. Czekam na „odmrożenie” pieniędzy z transferów Janczyka, Fabiańskiego i wtedy zobaczymy jak spożytkuje te środki Trzeciak. Drugą kwestią jest fakt, że Legia miała często pecha z transferami, szczególnie w przypadku wspomnianych już Brazylijczyków. Elton, prócz tego, że lubił pośmigać autem po ulicach Warszawy „po kielichu”, był również świetnym materiałem na bardzo dobrego zawodnika i jestem pewien, że dziś w polskiej lidze byłby pierwszoplanową gwiazdą. Ba, nawet w ogóle już pewnie by go nie było w Warszawie, a wylądował by gdzieś na Zachodzie albo w Rosji. Hugo Alcantara do Legii przyszedł z nadwagą, więc szybko się go pozbyto. Za szybko. Wrócił wtedy do Portugalii, by grać w PUEFA w barwach Belenenses Lizbona i zostać uznanym nawet najlepszym graczem w pojedynku z wielkim Bayernem. W kolejnym sezonie Alcantara grał w barwach CRF Cluj w elitarnej Champions League.. Był jeszcze niejaki Junior , który niestety grał jak junior w wielu meczach, ale przychodził do naszej ligi jako jeden z najlepiej wyszkolonych technicznie graczy (co potwierdzały opinie kibiców śledzących tamtejszą ligę), a w Szachtarze czy Dynamie dobrych technicznie Brazylijczyków nigdy nie brakowało.

Najlepsi kibice, nowoczesny stadion.. czego chcieć

więcej?

Nie od dziś wiadomo, że Legia ma jednych z najlepszych, jeśli nie najlepszych kibiców w Polsce. Niestety przez ostatnie lata nie mogli oni zaprezentować swoich umiejętności przez konflikt z władzami KP Legia. Aktualnie jednak powoli sytuacja wraca do stanu sprzed paru lat i znowu słyszymy doping na Ł3. Może jeszcze nie zbyt głośny, ale wynika to z tego, że otwarta jest tylko jedna trybuna. Za rok będzie gotowy już cały, 30-tysięczny, najnowocześniejszy stadion w Polsce, na który, mam nadzieję, wróci atmosfera za czasów „Cyber F@anów”, niezapomnianych „ultrasów” stołecznej drużyny. Aktualnie próbują do nich nawiązać „Nieznani Sprawcy”, którzy także już zasłynęli ze swojej kreatywności przy tworzeniu choreografii.

Jak widać więc Legia ma podstawy, aby poważnie myśleć o dołączeniu do europejskiej, solidnej klasy. Bogaty inwestor z długoletnimi planami wobec drużyny, trener z „myślą”, niezły zespół, z kilkoma większymi talentami, dobre szkolenie młodzieży (Akademia), świetni kibice i nowoczesny stadion w najbliższej przyszłości. Czego więc brakuje? Na pewno kilku zmian kadrowych (wzmocnień, nie uzupełnień), sięgnięcia głębiej do klubowej kasy w kwestii transferów i całkowitego zakończenia konfliktu między kibicami, a włodarzami klubu. Niby nie wiele, jednak w polskiej rzeczywistości to niestety jeszcze kroki milowe.

Na zakończenie może tak dla przypomnienia, że nasze kluby ‘też potrafią’-bramka Cezarego Kucharskiego z doliczonego czasu gry z Pao

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/07/legii-droga-do-europy/feed/
O jeden most za daleko http://soccerlog.net/2009/10/02/o-jeden-most-za-daleko/ http://soccerlog.net/2009/10/02/o-jeden-most-za-daleko/#comments Fri, 02 Oct 2009 16:13:02 +0000 Blaise http://soccerlog.net/2009/10/02/o-jeden-most-za-daleko/ O jeden most za daleko Co należy uczynić dziś, aby być gwiazdą futbolu? Jakim zawodnikiem być, żeby grać w najlepszych klubach świata i zarabiać i być wartym miliony? Pozwólcie, że rozpocznę swój tekst od tych oto pytań. Pytań, których nie zamierzam zostawiać bez odpowiedzi, bo wypalę od razu-można być po prostu znakomitym piłkarzem, którego zagrania wzbudzają powszechny podziw, lecz można być również kopaczem mocno przeciętnym,który także zachwyca, mimo iż nie bardzo ma czym.. I na tych drugich dzisiaj się skupię.
»Czytaj dalej

Tagi: beckham, gattuso, gwiazdy, inzaghi,

]]>
O jeden most za daleko
Co należy uczynić dziś, aby być gwiazdą futbolu? Jakim zawodnikiem być, żeby grać w najlepszych klubach świata i zarabiać i być wartym miliony? Pozwólcie, że rozpocznę swój tekst od tych oto pytań. Pytań, których nie zamierzam zostawiać bez odpowiedzi, bo wypalę od razu-można być po prostu znakomitym piłkarzem, którego zagrania wzbudzają powszechny podziw, lecz można być również kopaczem mocno przeciętnym,który także zachwyca, mimo iż nie bardzo ma czym.. I na tych drugich dzisiaj się skupię.Aha, na wstępie chciałbym zaznaczyć, że felieton w żaden sposób nie bierze się z mojej ukrytej nienawiści do zespołu AC Milan i to raczej przypadek, że posłużę się przykładami graczy, którzy z tym klubem mieli/mają związek.

A więc zaczynamy-na początek przedstawiam Wam Pana Davida Beckhama. Były kapitan reprezentacji Anglii, były gracz Manchesteru United, Realu Madryt i wspomnianego już Milanu, obecnie zarabiający miliony (nie liczę tych z kontraktów sponsorskich) w zespole MLS-LA Galaxy. Brzmi imponująco, prawda? Która gwiazda showbi..to znaczy futbolu nie marzyłby o takim przebiegu kariery? Teraz jednak spójrzmy na Davida od strony umiejętności czysto piłkarskich-zacznijmy od najpozytywniejszych cech: kapitalne wszelakie stałe fragmenty gry-rzuty wolne, rożne, dośrodkowania również z gry.. Hmm, chciałem wymieniać dalej- w końcu to Wielki Becks! Ale nie wiem co jeszcze mogę wymienić dobrego z warsztatu piłkarskiego Anglika. Teraz może dla równowagi jego słabsze strony: kompletny brak szybkości, kondycji, przebojowości, dryblingu co dla skrzydłowego-a nim był/jest właśnie Beckham jest oczywistą podstawą, dodatkowo ‘czarna dziura’ w obronie, a także chyba nie muszę nikomu przypominać, że defensywa to również u bocznych pomocników bardzo ważna sprawa i wielu trenerów nawet najgenialniejszych skrzydłowych sadza na ławce, jeśli nie dają drużynie tego co powinni w obronie. Poza tym można jeszcze wymienić zawodzenie w najważniejszych momentach, ale cóż-nawet najznakomitszemu piłkarzowi może zdarzyć się ‘zaorać’ w ziemię.. Tym znakomitym piłkarzem nigdy jednak nie był dla mnie Beckham i do dziś głowię się jak o takiego piłkarza mogły bić się najlepsze kluby Europy, na czele z Realem i Barceloną i jak taki zawodnik mógł zostać zakupiony za bagatela.. 38mln Euro?! Nie wspomnę już o tym, że Beckham jest chyba najbardziej rozpoznawalnym piłkarzem na świecie (ale to też odpowiedź-marketing, marketing..), ale w tym duża rola jego kontrowersyjności i medialności. Nie zrozumcie mnie, że chcę przedstawić tu podstarzałego już Becksa jako słabego zawodnika, przybić gwóźdź do jego trumny, która pewnie będzie ze 100-karatowego złota, bo pewną klasę reprezentował, ale czy jego umiejętności szły w parze z wielkością takiego klubu jak Real, 38 mln i setkami kolejnych na jego koncie? Odpowiedź jest oczywista, ale jako, że nie zostawiam dziś pytań bez odpowiedzi, to odpowiem-NIE.

Kolejnym graczem będzie człowiek, zawodnik, którego niesamowicie podziwiam i szanuję, więc obędzie się bez ironii. To Gennaro Gattuso. Od lat podstawowy pomocnik AC Milan i reprezentacji (tu już niekoniecznie podstawowy) Italii. Prawdziwy wojownik, futbolista który zostawia na boisku serce, duszę, a często nawet krew. Nie ma dla niego straconych piłek i każdy powinien z niego brać przykład. Taki gracz to skarb. Jego główną rolą jest uprzykrzanie życia najlepszym zawodnikom drużyny przeciwnej, branie udział w każdej przepychance na boisku i bycie dobrym duchem zespołu. Jego pracy jak przystało na defensywnego pomocnika często nie widać, jednak zawsze dla mnie osobiście najważniejszym elementem każdego sportu drużynowego była obrona i uwierzcie, że dostrzegam wielką robotę Gennaro, który jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie,to-nie oszukujmy się-jest na poziomie znacznie, znacznie niższym od reprezentacyjnego czy tego z Champions League. Tu rodzi się pytanie-czy sama walka, charakter, zadziorność, nieustępliwość wystarczą aby dobrze spełniać rolę defensywnego pomocnika w klubie, aspirującym do czołówki europejskiej? Dla mnie zdecydowanie nie. Bez wątpienia to ważne cechy, jednak futbol to futbol-trzeba przede wszystkim potrafić grać. W piłkę oczywiście. Dzisiaj oczekujemy od defensywnego pomocnika nie tylko czyszczenia środka pola i uprzykrzania życia gwiazdom przeciwników, ale również rozgrywania, kreowania akcji, aktywnego brania udziału w ofensywie.. Tego niestety Gattuso choćby w najmniejszym stopniu nie może zapewnić z prostej przyczyny-nie pozwalają mu na to przeciętne umiejętności, a taki klub jak Milan potrzebuje defensywnego pomocnika z prawdziwego zdarzenia. Oczywiście nikomu pewnie nie przyjdzie do głowy nazywać Włocha gwiazdą, większość powie, że niedoceniany, jednak spójrzmy na to z innej strony-czy niedocenianym piłkarzem można nazywać przeciętnego (pod względem czysto piłkarskim) gracza, który gra (a nie grzeje ławę) w jednym z największych klubów w Europie, w aktualnym mistrzu świata i jest w wieku 31 lat wyceniany przez fachowy niemiecki portal transfermarkt.de na hola hola-19 mln Euro..? Tak samo jak w przypadku Beckhama, odpowiedź brzmi NIE. Podobnie sprawa ma się z kolegą Ivana z linii pomocy-Ambrosinim, który także w moim mniemaniu jest zawodnikiem wielce przeciętnym, a w dodatku nie prezentuje takiej woli walki jak Gattuso. Jaki więc z niego pożytek? A no taki jaki widać-11 pozycja Milanu w Serie A i ostatnio kompromitacja w CL z ‘gigantem’ z Zurychu na San Siro..

Ciągle przewija się temat klubu z Mediolanu, więc idziemy dalej tą drogą, ale uwierzcie mi-naprawdę nie chce tu się narażać fanom ACM, tylko większość przykładów ‘pseudo-gwiazdek’ (lub po prostu pseudo klasowych graczy, jeżeli Gattuso i gwiazda nie idą razem w parze) przychodzi mi do głowy właśnie stamtąd. Teraz pod ostrzał ‘zapraszam’ niejakiego Filippo Inzaghiego. Od wielu lat (a przynajmniej po odejściu Szewy) najlepszego strzelca klubu z San Siro. Ponadto byłego reprezentanta Włoch, dla których także zdobył kilkadziesiąt bramek. Typowy lis pola karnego-sprytny, przebiegły, o niesamowitym instynkcie strzeleckim. Umiejętności piłkarskie, gdy rozłożymy je na czynniki pierwsze wyglądają bardzo przeciętnie, ale w końcu to piłkarz gwarantujący te kilkanaście goli w sezonie.. Czy aby jednak klub pokroju Milanu powinien swoją grę opierać na strzelcu, który co prawda strzeli te paręnaście goli, ale poza tym nie daje za wiele drużynie? Na graczu, który potrafi strzelić gola, dwa, ale przez całe 90 minut snuć się bezproduktywnie po boisku..? Snajperów, którzy wykańczać będą akcje całej drużyny potrzeba, ale takich co zagwarantują tak samo jak Pippo kilkanaście goli w sezonie naprawdę nie brakuje! A dodatkowo pracują oni dla całej drużyny, kreują pozycje partnerom, asystują.. Który model gracza jest więc lepszy? Nie mam wątpliwości, że drugi, nawet jakby Inzaghi strzelał po 25 bramek w lidze. W Polsce odpowiednikiem Włocha był przez kilka lat Grzegorz Piechna. Znany na kielecczyźnie pracownik masarni i król strzelców 3, 2 ligi i Ekstraklasy (to się nazywa kontrastowość). Pan Grzegorz zaliczył nawet epizod w kadrze Janasa. W jego przypadku nie chce jednak negatywnie oceniać jego osoby i pozycji w hierarchii polskiego futbolu, gdyż sytuacja w naszej rodzimej lidze wygląda znacznie inaczej-piłkarzy, którzy są gwarancją na sporo goli można u nas szukać ze świeczką, dlatego ktoś taki jak Piechna jest na wagę złota. Nie porównujmy jednak ligi polskiej do Serie A, gdzie można znaleźć napastnika zarówno skutecznego, strzelającego gole jak i wykonującego kawał roboty dla całej drużyny.

Na naszym podwórku można także przytoczyć osobę pana Stefana Majewskiego, znanego również jako ‘doktor’. Trener o 20-letnim stażu, bez sukcesów, archaicznej filozofii futbolu i sposobie prowadzenia drużyny zostaje trenerem reprezentacji. W nagrodę? Za karę? Na to pytanie już wam nie odpowiem, chociaż ostatnimi czasy posada selekcjonera naszej reprezentacji to bardziej kara niż nagroda.

Na tym zakończę swoją „czarną listę’’. W żadnym wypadku nie chcę nikomu wmawiać, że ww. zawodnicy (i trener) to gracze nie mający pojęcia o futbolu i reprezentujący najlepsze kluby z bliżej nieznanego powodu. Po prostu gracze ci, zaszli o jeden most (poziom) za daleko, w stosunku do prezentowanych umiejętności, a niektórzy (prezesi, trenerzy, media) jeszcze chcą na siłę wmawiać nam i im, że są znakomitymi kopaczami.. Futbol to gra, w której przynajmniej ja, oczekuję kompletnych graczy na każdej pozycji na poziomie Champions League czy Serie A. Dlatego też: skrzydłowy niech wykonuje fantastycznie stałe fragmenty gry-to znakomity dodatek, ale również musi zapieprzać w obronie i szaleć na skrzydle, defensywny pomocnik musi wykazywać się niezwykłą walecznością, twardością, ale musi być również pierwszym rozgrywającym, łącznikiem między linią obrony, a pomocy, napastnik z kolei na tym poziomie musi mieć nosa do strzelania gola, ale prócz tego oczywiście musi imponować szybkością, grą głową, ciałem i odgrywaniem piłek do partnerów… O tak, taki futbol i takich graczy chcę oglądać!

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/10/02/o-jeden-most-za-daleko/feed/