Koniec miesiąca miodowego?

John TerryKażda, nawet najpiękniejsza seria musi się kiedyś skończyć, niestety dla Chelsea Football Club było to zakończenie dość bolesne. Niebiescy przegrywając w fatalnym stylu z Wigan Athletic nie tylko przerwali passę 11 kolejnych zwycięstw w lidze, ale również oddali prowadzenie w tabeli na rzecz Manchesteru United. Carlo Ancelotti natomiast, w roli menadżera The Blues odniósł swoją pierwszą porażkę. Czyżby zakończył się właśnie miodowy miesiąc Włocha?

Carlo AncelottiCarlo Ancelotti lepszego startu kariery w zachodnim Londynie nie mógł sobie wymarzyć. Włoch podczas zmagań przedsezonowych w Stanach Zjednoczonych wygrał z klubem World Football Challenge, a następnie w spotkaniu z Manchesterem United Community Shield po pierwszej od blisko 10 sezonów wygranej serii rzutów karnych. Później przyszło 8 kolejnych zwycięstw, w tym doskonałe z Tottenhamem Hotspur zaledwie tydzień temu. Przyznacie sami – Carlo zaliczył istne wejście smoka. To oczywiście sprawiło, że dziennikarze oraz kibice szybko zaczęli pompować kolejny w ostatnich sezonach, niebieski balon, który rozrósł się do granic ostateczności. Nietrudno się domyślić, że przed spotkaniem z Wigan ciężko było znaleźć osobę, która przewidywałaby inny, niż zwycięstwo The Blues, wynik. Sobotni szok wielu jednak obudził i być może słusznie sprowadził całą londyńską drużynę na ziemię, a z nadmuchanego balonu uszło nieco powietrza. Mimo naturalnego zdumienia, nawet najwierniejsi i najmniej krytyczni kibice Niebieskiej Maszyny muszą przyznać, że podopieczni Roberto Martíneza z pewnością zasłużyli tamtego feralnego popołudnia na trzy punkty. Wigan grało szybciej, lepiej, z większą determinacją i przede wszystkim z jakimś ogólnym pomysłem na grę. Duma Londynu była zagubiona, niepewna, a drużyna, którą pamiętamy z poprzednich spotkań gdzieś zniknęła. Po przegraniu spotkania, które spokojnie powinno się wygrać w głowie kibica rodzi się wiele pytań. Najważniejsze z nich zdawałoby się na tę chwilę brzmieć: czy przypadkiem nie mamy do czynienia z lustrzanym odbiciem poprzedniego sezonu? The Blues zanotowali co prawda wspaniały start, do meczu z Wigan wyglądając dość pewnie. Najlepszym na to przykładem był mecz z szóstej kolejki i trzy-bramkowe zwycięstwo z Tottenhamem. Po siedmiu kolejkach podopieczni Carlo Ancelottiego mają zresztą lepszy dorobek punktowy niż w mistrzowskiej kampanii 2004/05 za panowania na Stamford Bridge Jose Mourinho. Niepokojące jest jednak w tym wszystkim to, że podobnie rozpoczęliśmy sezon poprzedni z Luizem Felipe Scolarim na ławce trenerskiej. Też były na początku piękne zwycięstwa i też były wysokie wyniki. Kibic The Blues, nauczony doświadczeniem wie już, że nie wszystko złoto co się świeci i czemu trudno się dziwić, coraz mniejszym zaufaniem obdarza kolejnych menadżerów. Jak skończyła się przygoda Brazylijczyka na Stamford Bridge wie chyba każdy. Co ciekawe, pikowanie w dół rozpoczęliśmy właśnie po meczu z Liverpoolem (przegranym 0-1), z którym potykać się będziemy już 4 października. Historia niestety lubi się powtarzać, a w tym przypadku analogie nasuwają się same. Oczywiście jest zdecydowanie za wcześnie na aż tak daleko idące wnioski, jednak mecz na DW Stadium bardzo mnie zaniepokoił i dostarczył trochę materiałów do przemyśleń.

Community Shield
Chelsea Football Club z wygranym Community Shield – 9 sierpnia 2009 roku

Czy Chelsea grała aż tak źle, jak wskazywałby na to wynik? Z bólem serca muszę przyznać, że tak. Niestety w ekipie Ancelottiego tego dnia nic nie działało tak jak powinno, braki były widoczne praktycznie w każdej formacji. Szczególnie zabrakło dobrych podań Michaela Essiena i Franka Lamparda, choć wymienianie z imienia i nazwiska akurat tej dwójki może wydawać się nieco niesprawiedliwe, bowiem plamę zanotowała cała drużyna. Na chłostę słowną zasługuje obrona, która myliła się niemiłosiernie i to otworzyło Wigan drogę do bramki Petra Cecha. Pierwszy gol dla klubu z DW Stadium okrył wstydem londyńskich defensorów. Nikt nie atakował Brumble’a, nikt nie wykazał odrobiny zdecydowania i chęci przeszkodzenia zawodnikowi Latics. Taka bramka przy obronie tej klasy nigdy nie powinna mieć miejsca. Swoją drogą od początku sezonu tracimy dziwne i niepotrzebne bramki, często po szkolnych błędach. Tak było podczas spotkań z Hull oraz Stoke, szczęśliwie wygranych co warto podkreślić. Choć nie podlega dyskusji przewaga The Blues w obu spotkaniach to jednak trafienia zdobyte dopiero w ostatnich minutach meczu mogą budzić i budzą pewien niepokój. Teraz doszła do tego porażka z Wigan. Co wcześniej dało się zamaskować, teraz stało się jasne. Niefrasobliwość w obronie może Londyńczyków bardzo sporo kosztować. Gdyby nie przebłyski Didiera Drogby i Florenta Maloudy The Blues mogliby mieć po 7 kolejkach nie 18, a zaledwie 14 punktów przez co znajdowaliby się teraz na piątej pozycji (przy wygraniu zaległych spotkań przez Manchester City, Arsenal i Villę, The Blues byliby na miejscu 8). Te mecze powinny dać Ancelottiemu spory materiał do przemyśleń, bowiem daleko jeszcze Niebieskim do formy mistrzowskiej. Jedynym pozytywnym aspektem spotkania z Wigan była bramka numer 100 w niebieskich barwach Didiera Drogby. Napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej, oprócz gola niczym wielkim się jednak w tym meczu nie popisał i można śmiało powiedzieć, że był to jeden z jego najgorszych występów w obecnych rozgrywkach. Sam snajper przyznał po meczu, że spotkanie z Latics było najgorszym jakie potrafi sobie przypomnieć podczas swojej kariery w zachodnim Londynie.

John TerryZ pewnością nie należy po pierwszej porażce sezonu wpadać w skrajny pesymizm, bić na alarm, czy siać defetyzm. Każda z drużyn Wielkiej Czwórki miała już w tym sezonie pewne potknięcia i obecnie nie ma w angielskiej ekstraklasie klubu nie posiadającego na swoim koncie przynajmniej jednej porażki. Tak więc nie można absolutnie załamywać rąk. Do końca sezonu wciąż 31 spotkań i każdy zespół jeszcze jakieś punkty pogubi. Wolałbym też myśleć, że przegrana z Latics to jedynie “wypadek przy pracy” i “krótka ale daleka podróż”, z której Niebiescy bardzo szybko powrócą. Nie można też zapominać o kontekście odniesionej porażki bowiem czerwona kartka dla Petra Cecha i rzut karny przyznany podopiecznym Martineza wydatnie przyczyniły się do takiego, a nie innego rezultatu. Do tego feralnego momentu wynik spotkania wynosił 1-1 i Niebiescy mieli szansę przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nie ujmując niczego Wigan była to drużyna jak najbardziej do ogrania. Do tego doszła również kontuzja Ashley Cole’a i przymus kończenia spotkania w 9tkę. Osłabiona obrona dała się jeszcze raz zaskoczyć i wynik 1-3 dla Wigan stał się faktem. Jedyne co zalecałbym Ancelottiemu, po meczu takim jak ten sobotni, to spokój. Należy jak najszybciej powrócić do tak lubianej przez Włocha kontroli wszystkiego i wszystkich. Trzeba to jednak zrobić z głową. Sztab i zawodnicy muszą się po tej porażce pozbierać, wyciągnąć kilka właściwych wniosków i dalej walczyć o najwyższe cele. Nerwowe ruchy niczemu tutaj nie pomogą.

Strata trzech punktów, w spotkaniu z tak słabym rywalem zmieniła jednak sytuację włoskiego menadżera. Od teraz przeciągany dość długo miodowy miesiąc zostanie zakończony, a przed Ancelottim zacznie się rozpościerać szara i brutalna rzeczywistość. ‘Witamy w Anglii’ chciałby zakrzyknąć Martinez wraz ze swoją ekipą. Tak, na wyspach nie ma łatwych spotkań i tutaj doprawdy niczego pewnym być nie można. Nigdy. To cenna lekcja, którą Carlo powinien wziąć sobie do serca. Na barki menadżera spadnie teraz także nieco więcej presji ze strony mediów oraz kibiców, którzy zaczną mu się baczniej przyglądać. Czas pokaże jak sobie z nią Ancelotti poradzi.

Niebiescy po tej dziwnej porażce mogą dziękować losowi, że jeszcze przed spotkaniem z Liverpoolem będą mieć okazję do podwyższenia swoich morale. W meczu z APOELem Nicosią ‘boss’ otrzyma bezcenną szansę na poprawienie kilku aspektów gry, wyciągnięcia wspomnianych, odpowiednich wniosków i przede wszystkim może w spotkaniu z Cypryjczykami dokonać małego przetasowania drużyny. Po potyczce z Wigan, kilka osób zasłużyło na dłuższy odpoczynek od piłki. Cóż, mamy więc pierwszą ligową porażkę w tym sezonie, 31 spotkań pozostało do końca. Z niecierpliwością wyczekuję meczu przeciwko Fernando Torresowi i spółce, która po początkowych problemach złapała wiatr w żagle i ostatnio rozbiła Hull City aż 6-1. Czy Chelsea zraniona porażką z Wigan pokaże podopiecznym Rafaela Beniteza swój słynny lwi pazur? Czy boleśnie nim podrapie? Niebiescy od kilku sezonów desperacko pragną odzyskać mistrzowski tytuł. Reakcją na niespodziewaną porażkę odpowiedzą na pytanie jak blisko są realizacji tego ambitnego celu.


Oceń ten wpis:
SłabyTaki sobieŚredniDobryBardzo dobry (2 głosów, średnia: 4,00 na 5)
Loading ... Loading ...



Be social
Wykop Gwar Dodaj do zakładek



4 komentarzy do “Koniec miesiąca miodowego?”

  1. Jasix mówi:

    Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw oraz przedyskutowaniu sprawy z kilkoma osobami doszedłem do wniosku, że tworzenie podsumowania kolejki mija się z celem. Praktycznie każdy serwis informacyjny w Polsce posiada podobne ‘narzędzie’, tak więc ostatecznie postanowiliśmy zrezygnować z tej formy, przerzucając się raczej na pisanie felietonów o ciekawych, intrygujących zdarzeniach jakie miały miejsce na boiskach angielskiej ekstraklasy.

  2. Adriano mówi:

    Myślę że to słuszna decyzja. Artykuł świetny ale fajnie by było poczytać o wpadkach tez innych drużyn;) Pozdrawiam…

  3. Witek mówi:

    tworzenie podsumowania kolejki mija się z celem
    Mówi się trudno, bo miałem nadzieje na to ze nie bede musial korzystac innych serwisow informacyjnych, a ostatni w waszym wykonaniu wypadl bardzo dobrze i rzeczowo. Ale rozumiem ze skupiacie sie na bardziej ambitnych celach :]

  4. Jasix mówi:

    Cóż, bardzo cieszą mnie wasze pochlebne komentarze, ale bądź co bądź nie jesteśmy serwisem informacyjnym ;) Zachęcam również do komentowania opisanego w powyższym felietonie spotkania z Wigan i obecnej sytuacji Chelsea FC.

Dodaj komentarz

Komentarze zawierające wulgaryzmy, obrażające czytelników lub właściciela bloga zostaną skasowane.
Moderacja komentarzy jest aktywna. Nie wysyłaj swojej wiadomości dwa razy.
Możesz skorzystać z następujących tagów XHTML: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote> <code> <em> <i> <strike> <strong>

Chcesz mieć swój własny avatar na Soccerlogu? Przeczytaj FAQ, to tylko kilka minut!