U-Villarreal
Sympatyczna Żółta Łódź Podwodna przeszła w lecie renowację. Jej kapitan, Manuel Pellegrini, zamienił swój okręt wojenny na najbardziej luksusowy jacht na świecie, zwodowany w rekordowe trzy miesiące. Następcę – Ernesto Valverde – pokazano załodze po tygodniu. Rok żeglugi na Morzu Egejskim dobrze mu zrobił, w Grecji został bohaterem i doczekał się wielu tytułów.
Valverde w dwa pracowite miesiące dobrze przygotował swą jednostkę. W rejsach szkoleniowych osiągnął niemal wszystkie cele, m.in. posyłając na dno wysłużony, choć zmodernizowany włoski pancernik Juventus, jednego z liderów w swojej klasie. Odnotowano aż 4 trafienia. Jedynie niszczyciel Genua zdołał obronić się przed atakiem Żółtej Łodzi Podwodnej, a błędy pojedynczych marynarzy podczas prawdziwej walki mogłyby skończyć się katastrofą.
Kapitan wyciągnął odpowiednie wnioski, dlatego przy pierwszej prawdziwej walce w akwenie Ligi Europejskiej Żółta Łódź dała koncert skuteczności. Holenderski stawiacz min Nac Breda bronił się jak umiał przed wściekłymi atakami ludzi Valverde, ale w nierównej, dwudniowej walce został ugodzony dziewięcioma torpedami. A to był tylko przedsmak tego, co zdziałać może Submarino Amarillo, gdy na poważnie wypłynie na wody międzynarodowe.
Przyczyną sukcesów U-Villarreal jest przede wszystkim świetna, zgrana i zaprawiona w bojach załoga. Pierwszy oficer, Marcos Senna, wrócił do obowiązków po ciężkiej ranie, z którą kończył ubiegłoroczny rejs. Jego doskonała współpraca z nawigatorem – Miguelem Ibagazą – obrosła już legendą. Senna ma oko na wszystko, strzeże, ubezpiecza i dowodzi całym statkiem, podczas gdy Ibagaza wyznacza kurs i pilnuje, by każdy trzymał się planów. Potrafi błyskawicznie reagować na zmieniające się warunki zewnętrzne oraz zwiększoną aktywność rywali.
W lecie wzrosła siła ognia: głównego celowniczego, Josebę Llorente, wspomagać ma nowy człowiek na pokładzie – Brazylijczyk Nilmar. To oni będą odpowiadać za precyzję ataku całej jednostki. Wspierać oraz naprowadzać ich będzie Giuseppe Rossi. Zwykł długimi godzinami wpatrywać się w peryskop i czyhać na dogodną możliwość ataku. Na pewno razem poślą niejeden okręt na dno. A mają czym dysponować! Wzbogacono sam arsenał – nowe torpedy akustyczne typu Pereira (rocznik ’87) i Escudero (produkcji urugwajskiej) – posłane w morze same wytropią rywala i nie spoczną, póki nie przebiją jego burty. W poprzednim roku były w fazie testów i na mniejszych wrogach spisywały się znakomicie. Teraz czas, by dziurawiły większe okręty.
Napęd to sprawa dwójki inżynierów: Cazorli i Capdevili. Duet motorniczych zrobi wszystko, by statek nie cierpiał na brak mocy i energii, często najciężej tyrają na sukces całej misji. Gdy trzeba, każdy z nich może obsługiwać pokładowe działko, by z wielką siłą, przy pełnym wynurzeniu, gnębić wrogów silnymi strzałami.
Siła ofensywna nie budzi zastrzeżeń, Żółta Łódź to prawdziwa perełka w klasie średnich, niskobudżetowych jednostek. Za jej obronę odpowiada nie mniej zdolna grupa doświadczonych marynarzy. Nasłuch radiowy to dziedzina Diego Lopeza i Godina. Tworzą kompletną parę: Lopez przechwyci nawet najlepiej zaszyfrowaną depeszę, a Godin wytropi, przewidzi i udaremni działanie każdego nieprzyjaciela. Zagrożenie dla statków podwodnych często spada z nieba, dlatego pokładowe działko powierzono w ręce Gonzalo Rodrigueza. Na jego barkach spocznie obrona przeciwlotnicza. To dobry wybór – Gonzalo jest niezrównany w powietrznych pojedynkach. Gdyby któryś z liderów obrony kurował się w sanitarce, do akcji wkroczyć mogą Ivan Marcano lub Fuentes. Jedynie Diego Lopez może nie mieć wartościowego zmiennika, ale dwójka ekspertów od nasłuchu byłaby zbytnią ekstrawagancją. Tacy pracują w samodzielnie, rzadko się meczą i prawie w ogóle nie widują się z lekarzami.
Nie można zapominać o ludziach wszechstronnych, aktywnych zarówno w ataku jak i podczas krytycznych manewrów. Eguren i Angel spełniają wiele funkcji. Pierwszy z nich najczęściej asystuje Sennie i świetnie pracuje głową. Angel oraz weteran Javi Venta stanowią dopełnienie sekcji obrony Żółtej Łodzi.
U-Villarreal nie bazuje w olbrzymim porcie, nie może zatem liczyć na nieskończone zasoby, ale za to Lordem Admiralicji nie jest przypadkowy człowiek. Fernando Roig to ceniony strateg, obecnie zyskuje coraz większy rozgłos. Świetnie współpracuje z podwładnymi i nie porywa się od razu na karkołomne akcje. Żółta Łódź może nie topi jeszcze lotniskowców, bierze raczej udział w mniejszych akcjach i realizuje krótkoterminowe cele. Prawdziwe polowanie na Home Fleet i szaleńcze rajdy aż do Scapa Flow dopiero się rozpoczną…
Już dziś zacząć ma się walka w Hiszpanii, pierwszy rejs Valverde planuje na jutro. Cel misji: fregata Osasuna, na której niedawno zamontowano niebezpieczne i celne działo typu Camunas. Choć do walki dojdzie na obcych wodach, załoga Żółtej Łodzi jest pewna swego – to nie będzie długa wyprawa.
Wygląda na to, że era tradycyjnych piratów minęła. Czas na współczesnych władców mórz?
Najlepszy artykuł, jaki czytałem na Soccerlog. Rewelacja :)
Ładna figura retoryczna, ale po pewnym czasie staje się to nużące. Niemniej bardzo ciekawe, gratuluje pomysłu. Z werwą napisane. ;]
Zdecydowanie najlepszy artykuł na soccerlogu . Polecam
Świetne, no i przede wszystkim oryginalne.