Nie ma po kim płakać

Nie ma po kim płakać
Chyba wszędzie pisano już o porównaniu polityki transferowo-kadrowej Realu Madryt i FC Barcelona. Zakup gwiazd kontra stawianie na wychowanków, itp., itd. Chciałbym przyjrzeć się jednak innemu aspektowi tej sprawy pod kątem tych graczy Dumy Katalonii, których talent nie został dostrzeżony na Camp Nou. Nierzadko zdarza się, że ci zawodnicy stają się gwiazdami swoich nowych, także silnych klubów. Wtedy zarząd i sztab trenerski obwinia się o przeoczenia. Czy aby słusznie?

Chyba sztandarowym przykładem tego typu działań jest Cesc Fabregas. Stał się on czołową postacią Arsenalu niemal od razu po przejściu z Barcy, wieku zaledwie 16 lat. Przerodził się w gwiazdę światowego formatu, a na osoby odpowiedzialne za szkolenie młodzieży i politykę transferową spadły gromy ze stron fanów klubu. Gdyby jednak przyjrzeć się kadrze zespołu w ostatnich kilku sezonach, nietrudno zauważyć, że miejsce na nominalnej pozycji Fabregasa, środku pomocy, zarezerwowane jest dla dwójki geniuszy futbolu – Xaviego i Iniesty. Drugi z nich jeszcze niedawno miał alternatywę w postaci innego wirtuoza – Deco. Czy w takiej sytuacji dla Fabregasa znalazłoby się miejsce w podstawowej „11”? Wprawdzie Iniesta mógłby powędrować na lewą stronę boiska, jak nieraz miało to miejsce ostatnimi czasy, ale atut, jakim jest zgranie wspomnianej dwójki, jest dla drużyny nieoceniony. Jedynym problemem, z którym wiąże się odejście Ceska, są względy ekonomiczne – klub mógł na nim najzwyczajniej w świecie zarobić niemałe pieniądze. Przyda się każde kilkanaście milionów euro, które pozwoliłoby myśleć o poważniejszych wzmocnieniach innych części boiska.

Z firmamentu nie schodzi także inny zawodnik, który pożeglował w stronę Premier League. Pepe Reina, bo to o nim mowa, w obliczu krytyki Victora Valdesa, wydawałby się jego idealnym następcą, gdyby tylko nie odszedł z klubu kilka lat temu. Ostatni sezon pokazał jednak, że na VV można liczyć, a jego styl gry idealnie odpowiada filozofii futbolu Dumy Katalonii. Cichną więc w tym obliczu głosy zwolenników ponownego zatrudnienia bramkarza Liverpoolu, a jedynym problemem są znowu stracone pieniądze, bo zawodnik odszedł za bezcen do Villarrealu. Stamtąd dotarł do Anglii i zapewne jeszcze przez długi czas będzie solidnym punktem drużyny z Anfield Road.

Znacząco spadły natomiast akcje Luisa Garcii, który swego czasu powędrował w tym samym kierunku co Reina. Podczas pobytu w Anglii także urósł do rangi zawodnika światowej klasy i znowu ozwały się głosy krytyki w stronę ludzi, którzy wypuścili z klubu taką perełkę. Niewielu dostrzegało wówczas, że na jego pozycji gra Ronaldinho, który w tamtym czasie zdobył Złotą Piłkę i poprowadził drużynę do triumfu w Primera Division i Lidze Mistrzów. Obaj ci zawodnicy przestali grać dobrze mniej więcej w tym samym czasie, a do Barcy przyszedł Thierry Henry. Kto by go nie zastąpił, na pewno prezentował będzie lepszą klasę od Garcii, który rozmienił się na drobne w Atletico Madryt.

Nikt nie żałuje na razie Giovanniego Dos Santosa, który wydawał się naprawdę obiecującym zawodnikiem, jednak w Tottenhamie zupełnie się nie sprawdził, chociaż iskierkę nadziei daje przyznany niedawno tytuł najlepszego gracza turnieju Gold Cup.

Nie tylko atakiem, a przede wszystkim drugą linią stoją uchodźcy z Barcelony. Gra lokalnego rywala, Espanyolu, kręci się wokół kolejnego wychowanka Barcy – Ivana de la Penii. Jest on już jednak zdecydowanie słabszy, nie tylko od Xaviego i Iniesty, ale także Fabregasa, pomimo że dał się we znaki swojemu macierzystemu klubowi, strzelając mu dwa gole w ostatnim, przegranym przez Barcę meczu derbowym. To samo tyczy się Mikela Artety, który naprawdę dobrze poczyna sobie w Evertonie oraz nowego kolegi klubowego de la Penii – Joana Verdu. Natomiast wyraźnie w Genoi odrodził się Thiago Motta, co zaowocowało transferem do Interu, jednak i temu zawodnikowi ciężko byłoby wywalczyć miejsce w obecnym składzie.

Do samodzielnej refleksji zostawiam bardziej przejrzyste zestawienie zawodników, z których nie wszyscy byli wymienieni w tekście. Obok nich umieszczeni zostali ci grający na ich pozycji, którzy ostatnio stanowili o sile klubu:

Atak:
Sergio Garcia – Samuel Eto’o
Giovani dos Santos – Leo Messi
Luis Garcia – Ronaldinho

Pomoc:
Francesc Fabregas
Ivan de la Pena – Xavi
Mikel Arteta – Andres Iniesta
Joan Verdu – Deco
Thiago Motta – Yaya Toure
Marc Crosas

Obrona:
Fernando Navarro – Sylvinho/Eric Abidal
Oleguer – Carles Puyol

Bramka:
Pepe Reina – Victor Valdes

Z graczy, którzy opuścili Barcę, możnaby skompletować naprawdę silną jedenastkę, jednak nijak ma się ona do klasy drużyny, która w drugiej połowie obecnej dekady zdobywała dla Dumy Katalonii najważniejsze trofea. Widać zatem, że jedyna strata to pieniądze, a wymienieni po lewej stronie zestawienia zawodnicy, co najwyżej grzaliby ławę. No, może poza Fabregasem, który jednak spowodowałby zmniejszenie ilości gry Xaviego i Iniesty, a więc moim zdaniem obecnie dwóch najważniejszych elementów tej drużyny.


Oceń ten wpis:
SłabyTaki sobieŚredniDobryBardzo dobry (3 głosów, średnia: 3,33 na 5)
Loading ... Loading ...



Be social
Wykop Gwar Dodaj do zakładek



4 komentarzy do “Nie ma po kim płakać”

  1. Luca mówi:

    dobry artykuł :)

  2. ladzinsky mówi:

    Dziękuję, ale jak to się mówi, jedna jaskółka wiosny nie czyni :) (mówiąc o artykule, nie o komentarzach)

  3. Stifler mówi:

    Fajny pomysł na artykuł. Dobrze go napisałeś i oby tak dalej.

  4. kaszwa mówi:

    Przejrzysty tekst na bardzo ciekawy temat, będę częściej czytał tego autora :)

Dodaj komentarz

Komentarze zawierające wulgaryzmy, obrażające czytelników lub właściciela bloga zostaną skasowane.
Moderacja komentarzy jest aktywna. Nie wysyłaj swojej wiadomości dwa razy.
Możesz skorzystać z następujących tagów XHTML: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote> <code> <em> <i> <strike> <strong>

Chcesz mieć swój własny avatar na Soccerlogu? Przeczytaj FAQ, to tylko kilka minut!