Soccerlog.net » Bogusław Cupiał http://soccerlog.net Futbol w najlepszym wydaniu Wed, 12 May 2010 15:21:03 +0000 http://wordpress.org/?v=2.8.1 en hourly 1 Cupiał nie jest Tik-Takiem http://soccerlog.net/2010/03/07/cupial-nie-jest-tik-takiem/ http://soccerlog.net/2010/03/07/cupial-nie-jest-tik-takiem/#comments Sun, 07 Mar 2010 18:22:59 +0000 rvn http://soccerlog.net/2010/03/07/cupial-nie-jest-tik-takiem/ Cupiał nie jest Tik-Takiem Pod koniec minionego sezonu apelowałem, pisałem - nie chcę takiego mistrza. Nie jestem żadnym antyfanem Wisły, nic z tego. Jestem negatywnie nastawiony do bezsensownej i skrajnie głupiej polityki transferowej krakowskiego klubu. Już nawet Polonia Warszawa i Cracovia wydawały pieniądze na transfery.
»Czytaj dalej

Tagi: Bogusław Cupiał, Ekstraklasa, Wisła Kraków,

]]>
Cupiał nie jest Tik-Takiem
Pod koniec minionego sezonu apelowałem, pisałem – nie chcę takiego mistrza. Nie jestem żadnym antyfanem Wisły, nic z tego. Jestem negatywnie nastawiony do bezsensownej i skrajnie głupiej polityki transferowej krakowskiego klubu. Już nawet Polonia Warszawa i Cracovia wydawały pieniądze na transfery.

Na przełomie maja i czerwca ubiegłego roku twierdziłem, że dłużej nie można ciągnąć na zawodnikach z kartką w ręku. Kontrargumentami byli Marcelo i Junior Diaz. Wyznaję zasadę z Bundesligi – obcokrajowiec musi być dwa razy lepszy od zawodnika krajowego żeby grał. A wielu takich, którzy spełniają ten warunek i przy okazji chcieliby kopać w Polsce nie ma. Najlepszym przykładem był koślawy Beto, trzykrotny reprezentant Brazylii do lat 18. Być może chłopak miał talent, ale najzwyczajniej zatrzymał się w rozwoju i dziś jest marnym napastnikiem. Za słabym na Ekstraklasę. Bolesne i dobitne. Skorża szukał wysokiego napastnika i ściągnął 188-centymetrowego Beto, który w dwa lata przed przyjściem do Wisły (2006-2008) zagrał w SZEŚCIU KLUBACH (większość na poziomie drugiej lub trzeciej ligi). Rozegrał 29 meczów i zdobył 2 gole. Słownie: dwa. Doliczyć trzeba również rezerwy Palmeiras i 16 bramek w 21 występach. To raczej nie honoruje transferem do drużyny mającej aspirację do Ligi Mistrzów. Po ośmiu meczach bez gola w Krakowie przyszedł czas na powrót do Bragantino (rezultat siedem-zero) i inauguracją roku 2010 transferem do Chin.

Ta sytuacja plus udany ZAKUP w postaci Andraża Kirma nic nie nauczyły działaczy Wisły. Zamiast pójść za ciosem i nie szczędzić pieniędzy Adisowi Nurkovicowi, postanowiono oddać Marcina Juszczyka na Cypr żeby zatrudnić go ponownie po pół roku. “Juhu” uważany jest jednak za gorszego bramkarza niż powszechnie wyśmiewany Mariusz Pawełek, więc od początku roku nie wiało optymizmem. Akcja “Skorża szuka wysokiego napastnika” (swoją drogą niezłe – przed eliminacjami Ligi Mistrzów nie szukał takiego na gwałt, a teraz tak) nabrała ponownego rozmachu zaraz po znalezieniu bramkarza. Trener Wisły, od wakacji odpowiedzialny za transfery postanowił ściągnąć byłego króla strzelców ligi bułgarskiej. Georgi Christow został wypożyczony z opcją pierwokupu. Podobno te bramki były bardziej zasługą obrońców niż samego Christowa, ale “liga bułgarska” – to już brzmi poważnie. Sezon po tym wyczynie przeniósł się on do Levskiego Sofia, jednego z najlepszych klubów w Bułgarii gdzie nie zatracił znacząco skuteczności. W obecnie trwającym sezonie w dwunastu meczach zdobył jednego gola i od ręki oddano go Wiśle. Patrząc na statystykę – Georgi nie jest złym napastnikiem. Cień na to wszystko rzuca jednak brak występów w kadrze. Zero. Jedno powołanie. Niemal wszędzie gdzie kopie się piłkę, gdy skuteczny napastnik nie dostaje szans w kadrze narodowej rozpoczyna się ogólnonarodowy lament i prędziej czy później, na odczepnego piłkarz taki dostaje szansę występu. Jakiś znak?

Nie wierzę w Christowa w naszej ekstraklasie tak jak nie wierzyłem w chwili gdy usłyszałem o tym transferze i jeszcze nie wiedziałem kim on jest. W Krakowie podziękują mu już w czerwcu. Jednak w jakich nastrojach? Wszystko zbierało się i kumulowało od dłuższego czasu – Wisła nie porywała swoją grą, nie prezentowała jakiegokolwiek stylu. Zero świeżości i ogromna monotoniczność. Nuda. Teraz nie ma już nawet szczęścia; krakowianie przegrali dwa mecze z rzędu i to w gorszym stylu niż ten, który prezentowali w końcówce zeszłego roku. Wydaje się, że jeżeli nic nie ulegnie zmianie, to misja Skorży dobiegnie końca. Nie widać żadnego pomysłu na grę ani wpływu trenera na zespół. W roli dyrektora sportowego również się nie sprawdził. Nie jest to jednak jego wina. Dla właściciela klubu Bogusława Cupiała liczy się ciągłe łatanie dziur budżetowych i oszczędzanie. Jak więc Wisła ma cokolwiek zdziałać, skoro nastąpiło zmęczenie materiału i nie ma perspektyw na zmiany? Cupiał dotychczas nie dał się poznać jako kolejne wcielenie Andrzeja Grabowskiego i nie dopuszcza do przebojów pana tik-taka. I kto ma teraz odświeżyć?

CZYTAJ RÓWNIEŻ NA MOIM BLOGU

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2010/03/07/cupial-nie-jest-tik-takiem/feed/
Panie Cupiał, ja pana nie poznaję! http://soccerlog.net/2009/08/07/panie-cupial-ja-pana-nie-poznaje/ http://soccerlog.net/2009/08/07/panie-cupial-ja-pana-nie-poznaje/#comments Fri, 07 Aug 2009 10:00:32 +0000 Zawil http://soccerlog.net/2009/08/07/panie-cupial-ja-pana-nie-poznaje/ Panie Cupiał, ja pana nie poznaję! Mecze z najlepszymi drużynami Europy, piłkarskie salony, spektakle z polską drużyną w Lidze Mistrzów oraz ogromne pieniądze - tak pokrótce wyglądały marzenia pana Bogusława Cupiała do momentu meczów jego ukochanej Wisły Kraków z estońską Levadią Tallin. Marzenia czasem się spełniają, lecz niestety nie w przypadku właściciela Białej Gwiazdy. Wisła Kraków z kretesem odpadła z walki o miejsce w elitarnej Lidze Mistrzów, a nadzieje kibiców w naszym kraju o występach polskiej drużyny w najważniejszych europejskich pucharach prysły po raz kolejny niczym bańka mydlana.
»Czytaj dalej

Tagi: Bogusław Cupiał, Ekstraklasa, Liga Mistrzów, Wisła Kraków,

]]>
Panie Cupiał, ja pana nie poznaję!
Mecze z najlepszymi drużynami Europy, piłkarskie salony, spektakle z polską drużyną w Lidze Mistrzów oraz ogromne pieniądze – tak pokrótce wyglądały marzenia pana Bogusława Cupiała do momentu meczów jego ukochanej Wisły Kraków z estońską Levadią Tallin. Marzenia czasem się spełniają, lecz niestety nie w przypadku właściciela Białej Gwiazdy. Wisła Kraków z kretesem odpadła z walki o miejsce w elitarnej Lidze Mistrzów, a nadzieje kibiców w naszym kraju o występach polskiej drużyny w najważniejszych europejskich pucharach prysły po raz kolejny niczym bańka mydlana.

Przykra porażka. Wstyd. Kompromitacja. Takie o to słowa najczęściej padały w kontekście przegranej Mistrzów Polski z estońską Levadią. Przecież w tym roku, dzięki ‘genialnemu’ pomysłowi Michela Platiniego, polska drużyna w porównaniu do lat wcześniejszych miała nieco ułatwiony start w LM. Nowy regulamin Champions League przekreślał możliwość konfrontacji Mistrza Polski z jedną z potęg Europy. Miało pomóc, lecz marzenia o najważniejszych pucharach europejskich musimy ponownie przełożyć przynajmniej jeszcze o jeden (?!) sezon.

Po porażce Wisły Kraków pan Bogusław Cupiał był wściekły. Każdy spodziewał się, że w ekipie Mistrzów Polski polecą głowy za wynik dwumeczu z Levadią Tallin. A tak jednak się nie stało. W Wiśle jak na razie nikt nie stracił pracy a, co najważniejsze, wspaniałomyślny właściciel dał jeszcze jedną szansę trenerowi Białej Gwiazdy – Maciejowi Skorży.
- Nie chciałem odchodzić, zamykając za sobą drzwi. Chcę pracować dalej, jak potrafię najlepiej. Dziękuję przełożonym za ogromny kredyt zaufania – powiedział trener Wiślaków w jednym z wywiadów. To właśnie coach Wisły wziął na siebie odpowiedzialność za wynik w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Pomimo tego, że w szeregach krakowian wszyscy zachowali swoje stołki, prezes Cupiał chciał zwolnić dyrektora sportowego – Jacka Bednarza, drugiego trenera – Rafała Janasa, któremu zarzucono błędne rozpracowanie rywali z Tallinu, trenera bramkarzy Jacka Kazimierskiego, prezesa Marka Wilczka oraz fizjologa Paolo Terziottiego. Zastanawiacie się zapewne, czemu wyżej wymienione osoby pozostały jednak w Wiśle Kraków. Otóż wstawił się za nimi trener Maciej Skorża! Można by powiedzieć – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! Tak więc zgrana ekipa szkoleniowa Wiślaków pozostała na swoich dotychczasowych posadach.

Prawie wszystko (a raczej wszyscy) pozostało (pozostali) na swoim miejscu. Nikt chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Otóż znamy pana Cupiała z jego raptownych, czasem nawet nieprzemyślanych decyzji. Tym razem właściciel Wisły zachował zimną krew. Być może pan Bogusław zrozumiał, że na stworzenie silnej i zgranej ekipy potrzeba czasu oraz guru drużyny w postaci trenera, który ma kredyt zaufania władz klubu, oraz który, pomimo czasem wstydliwych porażek, nie traci swojej pracy a z uporem stara się realizować wcześniej zamierzone cele drużyny.

Między Bogiem a prawdą powiem Wam, że podziwiam pana Cupiała. Gdybym ja był prezesem klubu, który po raz enty próbuje awansować do upragnionej Ligi Mistrzów i sztuka ta by mu się nie udała, to chyba bym zrezygnował. A pieniądze wydane na klub przestałbym liczyć. Wiary i nadziei w upragniony cel właścicielowi Wisły pozazdrościć może chyba wielu innych prezesów klubów z polskiego piłkarskiego podwórka. Mówią, że nadzieja matką głupich, ale cóż…

Trener Skorża pozostał na swoim stanowisku, jego współpracownicy też, lecz aby nie było tak sielankowo i aby porażka z Levadią nie przeszła ludziom Białej Gwiazdy płazem, właściciel Wiślaków wpadł na pomysł jak ukarać piłkarzy krakowskiego klubu. Otóż mówi się, że pan Cupiał nie wypłaci częściowo premii zawodnikom za zdobycie Mistrzostwa Polski w poprzednim sezonie. Jedynym sposobem na zmianę zdania właściciela krakowian jest dobra gra Wisły w kolejnym sezonie Ekstraklasy.

Ale jak wyczarować pieniądze, które miał zarobić klub awansując w dalszych szczeblach eliminacji Ligi Mistrzów? Podobno jednym ze sposobów jest sprzedaż Pawła Brożka. Mówi się, że Wisła jest gotowa oddać swojego napastnika już za 2-2,5 miliona euro. Czyżby aż tak bardzo na porażce z Levadią Tallin ucierpiał budżet krakowskiej ekipy? Co do przyszłości Pawła Brożka przekonamy się w najbliższym czasie.

Po porażce w eliminacjach do LM ekipa spod Wawelu przegrała kolejny dość ważny mecz, tym razem z Lechem Poznań. Biała Gwiazda uległa w karnych Kolejarzowi w Superpucharze Polski. No cóż, jak pech to pech, krótko mówiąc nie wiedzie się ostatnio Wiśle, a pan Cupiał chyba przymknął oko na mecz z Lechem.

Ciekawym aspektem po ostatnich porażkach Wisły jest to, że pod Wawelem trener Maciej Skorża zaczął budować siatkę skautów, którzy mieliby wyszukiwać młode piłkarskie talenty oraz piłkarzy przydatnych dla klubu. Jednym z kandydatów na to stanowisko jest Edward Klejndinst!

A więc w Wiśle prawie wszystko zostaje na swoim miejscu… na razie. Dopóty, dopóki krakowianie nie nabawią się wstydu w kolejnym meczu o stawkę lub ich forma nie będzie dostatecznie wysoka by odnosić sukcesy na polskim piłkarskim podwórku. Wtedy pan Maciej Skorża zapewne będzie musiał ustąpić stołka kolejnemu (a nie było ich mało) wybrańcowi Bogusława Cupiała.

Co do właściciela Wiślaków życzę mu dalszej wiary we własny zespół i nadziei na osiągnięcie od lat zamierzonych celów (czyt. Liga Mistrzów) w następnych sezonach. Jak również mądrych i przemyślanych decyzji w klubie, takich jak na przykład ta ostatnia o pozostawieniu Skorży na posadzie trenera.

A nam, kibicom polskiej piłki nożnej, pozostaje trzymać kciuki za ekipę Cupiała, gdy kolejny raz zdobędzie Mistrzostwo Polski i walczyć będzie o udział w elitarnej Lidze Mistrzów.

Similar Posts:]]>
http://soccerlog.net/2009/08/07/panie-cupial-ja-pana-nie-poznaje/feed/