Drogba ratuje debiut Ancelottiemu
Wczorajszy mecz inaugurujący rozgrywki Premier League, w którym zmierzyły się Chelsea Londyn i Hull City, stał pod znakiem debiutów. Było to bowiem pierwsze spotkanie “The Blues” pod wodzą nowego menedżera – Carlo Ancelottiego. W ekipie Hull swój dziewiczy występ zaliczyli Stephen Hunt, Kamel Ghilaz, Steven Mouyokolo czy Seyi Olofinjana. Swój pierwszy raz na meczu ligi angielskiej zaliczałem również ja.
Od początku spotkania do natarcia ruszyli faworyzowani gospodarze. W pierwszej minucie mogło się to zakończyć golem, jednak świetną okazję zmarnował Didier Drogba. Przewaga londyńczyków nie słabła i w dwudziestej minucie po strzale głową Mickaela Essiena, piłka minimalnie minęła słupek bramki strzeżonej przez Boaza Myhilla.
W tym okresie gry wydawało się, że Hull nie przekroczy w tym meczu połowy boiska. Pierwszym ostrzeżeniem dla Petra Cecha był groźny strzał George’a Boatenga, po którym futbolówkę z linii bramkowej wybili obrońcy.
Kolejnego ostrzeżenia już nie było. W dwudziestej siódmej minucie, po zamieszaniu w polu karnym Chelsea, do piłki dopadł Stephen Hunt i umieścił ją w siatce. Dla tego Irlandczyka był to ogromny wyczyn, ponieważ do “Tygrysów” dołączył jeszcze w tym tygodniu, a publiczność zgromadzona na Stamford Bridge w liczbie 41 597, każdy jego udział w akcji kwitowała olbrzymim buczeniem. Wszystko to dlatego, że Hunt, jeszcze jako gracz Reading, spowodował makabryczną kontuzję głowy Petra Cecha.
Klub ze stolicy szybko odrobił straty. W trzydziestej siódmej minucie rzut wolny z dwudziestu czterech metrów wykonywał Didier Drogba. Uderzył prosto, nad murem, jednak w sam róg bramki. Wydaje się jednak, że walijski golkiper Hull mógł zachować się w tej sytuacji lepiej.
W pierwszej połowie bramki już nie padły i z wyniku bardziej zadowoleni mogli być goście, którzy prezentowali się całkiem przyzwoicie. “Tygrysy” mądrze się broniły i skutecznie kontratakowały. Obrały więc jedyną słuszną taktykę na mecz z Chelsea.
Druga połowa, podobnie jak pierwsza, powinna się rozpocząć od gola dla “The Blues”. W czterdziestej szóstej minucie, świetną indywidualną akcję przeprowadził Drogba, idealnie wystawił Nicolasowi Anelce, a ten w wymarzonej sytuacji trafił w Boaza Myhilla.
W ogóle, druga część gry przypominała obronę Westerplatte. Hull broniło się doprawdy heroicznie, bardzo szczęśliwie bronił bramkarz tej drużyny, a otuchy piłkarzom dodawali głośni i żywiołowi kibice. Wszystko wskazywało na niespodziewany podział punktów. Wtedy jednak, w dziewięćdziesiątej drugiej minucie Drogba pokazał dlaczego jest jednym z najlepszych napastników świata. Z ostrego kąta, lekką podcinką, przerzucił Myhilla, a piłka spokojnie wpadła do siatki. To był koniec Hull. Po tym fantastycznie zadanym ciosie drużyna już się nie podniosła. Piłkarze Phila Browna wracają do domu jak wojownicy spartańscy – na tarczy (to znaczy, że zginęli, ale jako bohaterowie).
Debiut Carlo Ancelottiego nie okazał się klapą dzięki napastnikowi z Wybrzeża Kości Słoniowej, który kilka dni temu przedłużył kontrakt z londyńczykami. Drogba pokazał jak ważnym jest zawodnikiem. Wyraźnie było to widać chociażby w porównaniu z Nicolasem Anelką, któremu inauguracja sezonu kompletnie nie wyszła – gdyby zachowywał się choć trochę mniej nieporadnie, Hull nie przegrałoby tylko 1-2
oglądałem wczoraj ten mecz i widziałem że zawodnicy Chelsea nie są jeszcze w optymalnej formie… jednak około 75 minuty Niebiescy zdecydowanie zaatakowali, a gol był tylko kwestią czasu…
dziwi mnie jednak ustawienie – diament, które wprowadził Ancelotti, nie pasuje mi ono kompletnie do drużyny z Londynu…
co do Anelki i Drogby, to ten pierwszy rozegrał beznadziejne spotkanie, a wydaje się, że reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej wraca do formy…
wiem, że to dopiero pierwsza kolejka i do końca sezonu jeszcze bardzo bardzo daleko, lecz typuję Drogbę jako jednego z kandydatów do korony króla strzelców w tym sezonie… o ile nie przeszkodzi mu kontuzja… należy tez pamiętać, że w tym sezonie jest Puchar Narodów Afryki, na który Drogba zapewne pojedzie…